sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 15 - Odnalezienie.

Otowrzyłam oczy i następnie usiadłam na łóżku. Przeciągając się zauważyłam,że to nie mój pokój. Ściany w kolorze karmelowym a meble białe. Zaczęłam się zastanawiać gdzie jestem i jak się tu znalazłam? Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju zmierzając korytarz , który był w ciemnym odcieniu brązu. Schodząc po drewnianych schodach stwierdzam,że dom jest bardzo duży i jestem gościem u jakiegoś bogacza.Dalej zastanawiam się co tu robię? Nagle zauważam wysokiego chłopaka o kręconych włosach z błękitnym kubkiem w ręku.
- Cześć kochanie. – podszedł do mnie całując czoło.
- Cześć. Co ja tu robię?- zapytałam z ciekawości wchodząc do kuchni w jasnym kolorze.  Zajmując krzesło przy stole obracam się do Harry’ego , który stoi oparty o futrynę przygryzając dolną wargę.
-Świetnie wyglądasz w mojej bluzce. – uśmiechnął się a ja poczułam się skrępowana.
Czy on mnie rozebrał? Dobrze nie wnikam w to. Dalej chce wiedzieć co ja tu robię?
- Nic ci nie zrobiłem spokojnie. Kiedy podjechaliśmy pod twoją kamienice już smacznie spałaś, wiec nie chciałem cię budzić i zawiozłem do siebie. – skończył mówić i usiadł naprzeciw mnie.
- Coś wiadomo na temat Alex?- dodałam.
- Dave już pojechał na stację. Jak coś będzie wiedzieć to zadzwoni do mnie. – odpowiedział na moje pytanie biorąc łyk.
- Jesteś głodna? Chcesz coś do picia?
- Nie dziękuje.- rzekłam.
Ciągle mam złe myśli i żal,że to moja winna. Mogłam jej tam wcale nie puszczać. Ale z jednej strony już teraz nic nie zrobię. Stało się a czasu nie odwrócę i właśnie szkoda.  Spoglądałam za okno i myślałam o tym wszystkim dopóki nie poczułam ciepłych dłoni na udzie.
- Znajdziemy ją. Obiecuje ci. – szepnął całując moje brązowe włosy.
- A jak..
- Znajdziemy. – dodał i poczułam łzę na policzku, którą po chwili wytarłam.
- Muszę się ubrać , gdzie łazienka i moje ubrania?
- Na piętro i pierwsze drzwi na lewo tam również znajdziesz swoje ubrania.
Wstałam i opuściłam pomieszczenie jak i Harry’ego.  Wspięłam się na górę i następnie skręciłam w lewo wchodząc do łazienki w turkusowych płytkach. Na białej półce zauważyłam ubrania,które miałam ubrane wczoraj. Szybkim ruchem wciągnęłam na siebie. Poprawiłam włosy, które jeszcze tak kategorycznie nie wyglądały i wyszłam zabierając bluzkę chłopaka. Ponownie schodząc na dół usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Nie był to byle kto ,ale we własnej osobie Dave.
- Witam Księżniczkę! – krzyknął i momentalnie skręcił do kuchni, w której pozostawiłam Styles’a. Weszłam zaraz po nim i usiadłam koło niego. Czekam na wieści. Dobre i pewnie złe. Ale mam nadzieje,że będzie więcej tych dobrych.
- No mów coś kurwa!- podniósł głos Harry siadając obok mnie. Położyłam dłoń na jego ramieniu,żeby odetchnął. Lekko go poniosło. Dave to też człowiek.
- Dużo wam nie powiem. Czy to Alex? – zapytał podając zdjęcie , na którym był profil brunetki.
-Tak, tak! To Ona.
- Wiemy tylko ,że pół godziny później wsiadła do taksówki.
- Masz numer taryfy?
- Spokojnie Zac z Mike’m już to sprawdzają.
- Boże jaka byłam głupia ,żeby ją puścić na tą wycieczkę.

*

Po dwóch godzinach wróciłam w końcu do domu. Podczas drogi rozmawiałam telefonicznie z Ann co się wydarzyło przez cały jeden dzień. Za dużo. Naprawdę. Umówiłam się z Harry’m ,że jak będą coś wiedzieć od razu ma przyjechać lub dzwonić. Nie wiem jak im dziękować za to. Może najpierw niech mi ją jeszcze znajdą. Wiem dużo wymagam, ale lepiej będzie mi się spać , gdy będę wiedzieć ,że Alex żyje.  Usiadłam w salonie włączając telewizor , na który wcale nie zwracałam uwagi. Dużo myślałam , ale to w niczym nie pomagało.

Harry

Zajechaliśmy pod główną siedzibę taksówek w Londynie. Razem z Dave’m udaliśmy się do biura , gdzie powiedzą nam coś więcej. Wszedłem przez duże rozsuwane drzwi i następnie udaliśmy się do głównego biura, w którym zastaliśmy starszą kobietę , która z zawzięciem pisała coś na klawiaturze.
- Dzień Dobry. – odezwałem się pierwszy a ten Debil od razu rozgościł się.
- Słucham?
- Może nam Pani udzielić informacji na temat kursu taksówki numer… ( cholera jaki numer) – spojrzałem na kumpla , który dodał – numer 503 .
- Przepraszam bardzo , ale ja nie mog..- przerwał jej chłopak.- Proszę podać kurs między godziną 17 .- pokazał jej plakietkę z policji,żeby było jasno.
- Kurs o 17:12 z Stacji Paliw z miejscowość Broxbourne na ulicę Munster Rd 17/4 .
- Dziękujemy bardzo.- dodał Dave i wyszliśmy na dwór. Wyciągnąłem papierosa jak i częstując przyjaciela. Włożyłem do ust i podpaliłem. Następnie wybrałem numer Megan.

Megan

Siedziałam oglądając telewizję dopóki nie usłyszałam dźwięku dzwonka z telefonu. Wstałam i podeszłam do komody sięgając po iPhone ujrzałam napis „ Harry”. Szybkim ruchem przejechałam po ekranie i zaczęłam rozmowę z chłopakiem.
- Halo?
- Cześć Megan. Mam jedno pytanie.
- Coś o Alex??
- No tak. Powiedz mi… Gdzie mieszkała z siostrą?
-17/4 … yyy. Munster Rd.- odpowiedziałam ze zdziwieniem oczekując wyjaśnień po drugiej stornie.
- Za 15 minut jestem po ciebie. – dodał i zaczęłam się ubierać.

*

Wsiadłam do czarnego Range Rover'a, który przed chwilą się zatrzymał pod moją kamienicą.
Nie wiedziałam do końca o co tu chodzi , ale wiedziałam że chodzi o Alex. 
- Chłopaki co się dzieje? - zapytałam wychylając się między siedzenia z przodu . 
- Byliśmy w biurze siedziby taryf. I wszystko nam babka powiedziała. - odpowiedział uradowany Dave.
Zrozumiałam wszystko.Dzisiaj zobaczę się z Alex. Dziś na nią nakrzyczę , dziś z nią porozmawiam. 
Zauważyłam ,że za oknem widnieje widok ulicy , na której mieszkali państwo Smith. Zatrzymując się pod dokładnym adresem wysiadłam pierwsza wybiegając prosto na posesję. Wbiegłam po schodkach a za mną chłopaki. Nacisnęłam klamkę. Zamknięte, więc zaczęłam się dobijać.
- Alex! Otwórz! - krzyczałam, ale to po jakimś okresie czasu nic nie dawało.
Harry przeprosił mnie i próbował wejść siłą. Nic to też nie dało. Dopiero po chwili mnie olśniło. Za domem jest taras ,a drzwi do tarasu są całe szklane. 
- Mam pomysł!- pobiegłam na tył domu i ujrzałam ku zdziwieniu lekko otwarte drzwi.
- Chłopaki!- dodałam i po chwili dołączyli do mnie. 
- Zostań tu my tam pójdziemy.
No jasne będziecie mi rządzić! Weszli sami a Ja zaraz za nimi.
- Miałaś... Ehh no dobra.- dodał Dave i pokiwał głową rozglądając się po mieszkaniu.
Każdy chodził po pokojach na dole ,lecz nikt nie poszedł na górę. 
Powoli ze spokojem wspięłam się na górę wchodząc do każdego pokoju po kolei : łazienka, sypialnia Alex i na końcu weszłam do pokoju Przyjaciółki. Uchylając drzwi ujrzałam....
***************************************************


środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 14 - Poszukiwanie.

Pożegnaliśmy się z dziewczynką i wyszliśmy z jej domu. Spoglądając w ciemne niebo i gwiazdy stwierdzam,że jestem bezradna. Nie wiem co mam dalej robić. Rozmowa z Rose dużo nam nie dała,ale chociaż wiem jaki jest powód ucieczki. Mogłam jej nie wysyłać na tą wycieczkę. Teraz bylibyśmy w drodze do dziadków. Nosz kuźwa.. Spojrzałam na Harry'ego,który bez żadnego słowa zmierza do samochodu. Dopiero, gdy wsiedliśmy do pojazdu odezwał się.
- Musimy jej dalej szukać. Podasz mi jej numer?
- Po co?
- Bo może z obcego numeru odbierze telefon. - uśmiechnął się wyciągając czarnego iPhone.
Weszłam w "Kontakty" i zaczęłam szukać Alex. Następnie podałam cyfry,które łącząc je ze sobą dają numer. Chłopak nacisnął zieloną słuchawkę. Z powodu ciszy słyszę połączenia. Mija jedno, drugie, trzecie i rozłącza się.Nagle samochód rusza. Kieruje prawą ręką a lewą podtrzymuje telefon przy uchu.
- Halo? Louis? Jesteś w firmie? Zaraz będę.
Jedziemy do jego firmy. Fajnie. A może mniej? Dobra mniejsza o to. Ważniejsza jest tu Alex.
Po niecałych 20 minutach zajeżdżamy na miejsce. Jest to duży  budynek na obrzeżach Londynu. Dookoła sam las i nagle .. budynek? Dziwne miejsce. Straszne. Cała fabryka jest z cegieł i ma mało,ale za to dużych rozmiarów okna. Styles objął moją dłoń i zaczął nas prowadzić w stronę dużych drewnianych drzwi. Kiedy weszliśmy do środka ujrzałam grupkę chłopaków przy jednym wielkim " wigilijnym" stole, grali w karty. Całe pomieszczenie rozświetlały wielkie lampy, dzięki którym ujrzałam jeszcze dużą kanapę a naprzeciw duże okno, które było prawie na całą ścianę. Z tego co wywnioskowałam, był to garaż, ponieważ stały tam samochody szybkie i zapewne drogie.
Zatrzymaliśmy się przy stoliku. Poczułam zapach alkoholu oraz papierosów. Normalność. Każdy z nich spojrzał na mnie. W całym gronie zauważyłam również tego Policjanta , z którym popołudniu rozmawiałam.
- To jest Megan a to Tom, Dave,Mike, Eddy, Zac,Van i Louisa już znasz.
- Cześć.- pomachałam ręką a Dave odsunął obok siebie krzesło.
- Megan siadaj pogadamy.
Bez zastanowienia usiadłam koło chłopaka, a naprzeciw nas Harry. Z ciszy, która chwilę temu trwała znowu zaczęli rozmawiać jak i Ja zaczęłam słuchać "Policjanta".
- Słuchaj robimy co w naszej mocy.Ale nie mogę ci obiecać jak to się skończy. Policja z rejonu Liverpool'a nie chce z nami wcale współpracować.
- Rozumiem, ale my biliśmy jeszcze u koleżanki Alex i mówiła,że opuściła autobus na ostatniej stacji paliw, gdzie byli przed Londynem.
- Tak? To powiem Ci,że teraz mnie pocieszyłaś. Chodźcie.- spojrzał na Harry'ego,który kiwnął głową i udaliśmy się do metalowych schodów. Wspięliśmy się na górę. Przed nami były trzy takie same drzwi. Dave otworzył jedne z nich i weszliśmy za nim. Całe pomieszczenie było w różnych komputerach i innych elektrycznych bajerach. Na środku pomieszczenia stał stół a na nim duża mapa Londynu i kilka w niej wbitych pinesek. Podeszliśmy do tego stołu i chłopacy zaczęli rozmawiać. Za bardzo mnie to nie interesowało. Gadanie o ulicach.
- Zaraz tam podskoczymy a na tą wyślę Eddy'ego z Van'em.
- Dobra.- odpowiedział Harry i chłopak wyszedł.
- Co oni będą robić?- zapytałam z ciekawości.
- Dave zrobił dwie ekipy, które pojadą na dwie stacje, na sto procent na jednej z nich musiał się zatrzymać autokar.
Nie interesowało mnie kto jedzie , gdzie , jak. Tylko,żeby to coś pomogło.


*


Siedzimy dobrą godzinę w biurze Harry'ego. Prawdziwe biuro. Dookoła szafy a w nich różne teczki, segregatory, książki. Na środku biurko i dwa skórzane fotele jeden przed biurkiem drugi za, na którym właśnie siedzi Styles, a Ja na jego kolanach. Trzymając ręce owinięte wokół jego szyi wpatrywałam się w okno. Sama ciemność , dużo gwiazd i las. Chyba ta ostatnia rzecz najbardziej mnie przerażała. 
Jeszcze mam jedną myśl, na którą nie dostałam odpowiedzi. Chodzi o firmę Harry'ego. I co to za firma? W lesie? Postanowiłam go o to zapytać.
- Harry?- zetknął się z moim wzrokiem i czekał na dalszą część pytania.
- Co to za firma? Tym bardziej,że za Londynem i w .. lesie??
Spojrzał na drzwi i zerknął znowu na mnie.
- Jeśli chodzi o firmę sprowadzamy towary z różnych krajów. Europy,Azji czy Ameryki Północnej. A miejsce jest takie,ponieważ.. Była tania działka a nie wiedziałem czy to się rozkręci. - uśmiechnął się i pokiwałam głową.
No nie wpadłabym na to, ale wierzę mu.Mam do niego zaufanie. Nagle drzwi do pomieszczenia gdzie się znajdujemy się otworzyły, a raczej otworzył i wszedł Dave. Trochę zdenerwowany, zły usiadł naprzeciw nas. 
- Coś macie?- zadał pytanie Styles.
- Coś na pewno, ale nie za dużo.
Wyciągnął z kieszeni zdjęcie oraz małą karteczkę.
- To jest ta stacja paliw i widać na niej dwie dziewczynki, które idą. A tu masz kontakt z szefem stacji.- podał kawałek papieru.
- A skąd mamy pewność ,że to one?
- No właśnie. I tu gówno mamy.. Szef tej całej stacji nie pozwolił nam pogłębić poszukiwań.
- Przecież ty kurwa w policji pracujesz?
- Ale nie jestem na służbie i to nic nie da. 
- To pojedziesz tam jutro z samego rana.
- Nie ma sprawy.- odpowiedział wstając. - Do zobaczenia gołąbeczki.- dodał. Najpierw jego wzrok poszedł w kierunku " swojego szefa" a później na mnie dodając uśmiech.
Zaraz po zamknięciu drzwi przez chłopaka i zostawieniu nas samych Loczek wziął w ręce zdjęcia oraz kartkę. Następnie głęboko westchnął i spojrzał na mnie.
- Jak tu żyć z takimi idiotami.- pokiwał głową. 
- Po prostu zgrana ekipa z was. - uśmiechnęłam się składając lekki pocałunek na jego ustach.
- Mówisz? 
- No tak.
- Muszę im to powiedzieć. - zaczął się śmiać.
- Odwieziesz mnie? 
- Już? No dobrze kochanie.- odpowiedział oraz zabrał kurtkę z oparcia fotela i zeszliśmy na dół.
Na parterze pozostało tylko trzech chłopaków Dave, Louis i jeszcze jeden ale nie pamiętam jego imienia.
- Dobranoc chłopaki.
- Karaluchy pod poduchy.-odpowiedział Louis na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
" Idioci"
- Chłopaki podobno jesteśmy zgraną ekipą. - dodał Harry, wtedy gdy szliśmy ku wyjściu na świeże powietrze.
- Tak kto tak sądzi? - zapytał brunet w niebieskiej koszuli.
- Ja. - odpowiedziałam.
- Megan zaczynam cię lubić!- krzyknął kiedy zamykaliśmy drzwi.
Parę kroków przed Range Rover'em podjechał czarny Mustang. A z niego wysiadła osoba, które tu się wcale nie spodziewałam. A jednak? Świat jest mały. 
- Cześć Luke!- przybił piątkę chłopakowi.- Cześć Stary!.. Cześć.. Megan.
- Hej.- dodałam. 
Wsiadając do auta obserwowałam każdy ruch Hemmings'a,jaki wykonywał dopóki nie wszedł do budynku. Jeszcze spojrzał w moją stronę a ja raptownie spojrzałam na Harry'ego. Jeśli On go lubi, zna i bóg wie co jeszcze to nie wiem czy tu przyjadę.

*************************************************************************
Hej ;)
Hoł Hoł Hoł! Mamy świeta ^^
No i urodziny Louisa <3 
*-* My big love ---> 

Dodaję do "Bohaterów" skład kumpli Harry'ego ;)
Do zobaczenia do tej soboty lub Niedzieli!
Milej wyżerki na Wigili :3



niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 13 - Na własną rękę.

Staliśmy w bezruchu dopóki wszystko nie ucichło. Dave rozmawiał z Megan na temat Alex. Od dobrej chwili dziewczyna wtula się we mnie i ciągle płacze. Chcę jej pomóc , ale sam nie potrafię. Nie wiem gdzie jest dziewczynka, co robi i czy w ogóle żyje? Położyłem dłonie na jej ramionach i spojrzałem głęboko w jej niebieskie oczy.
- Będzie dobrze. Zobaczysz za parę godzin zadzwoni do Ciebie policja,że Małą znaleźli.
- Harry nic nie będzie dobrze. Jest coraz gorzej.- odpowiedziała ze spokojem. Patrzeliśmy na siebie nic nie mówiąc dopóki nie zaczął dzwonić telefon dziewczyny. Szybkim ruchem ręki wyciągnęła go z spodni i odebrała.

Megan

Nacisnęłam zieloną słuchawkę. Dzwonił Tata.
- Halo Megan? Gdzie Ty jesteś czekam pod kamienicą?
- Tato, Ja nigdzie nie jadę. Przeproś dziadków.
- Co?!- krzyknął z zdziwieniem. - Jak to? Przecież Babcia z Dziadkiem na was czekają. Babcia mówiła,że jabłecznik specjalnie dla Ciebie zrobiła.
- Alex nie ma.
- Jak to Alex nie ma?!
- Dwa dni temu pojechała na wycieczkę do Liverpool'a. Dziś po Nią przyszłam i nie wysiadła z autobusu. A lepsze to,że nauczycielki tłumaczą się,że liczba uczniów się zgadzała.
- Byłaś na policji?
- Tak Tato. - pociągnęłam nosem wycierając łzę z lewego policzka.
- Gdzie jesteś? Przyjadę po Ciebie.
- Przy starej szkole. Tam gdzie poznałam Emme.
- Zaraz będę.
Zakończyłam rozmowę i schowałam iPhone.
- Tata mój zaraz po mnie przyjedzie. Dziękuje Ci Harry.- rzuciłam się mu w objęcia całując jego usta. - Było to nie zaplanowane.
- Megan! - usłyszałam głos Ojca, którego bardzo dawno nie słyszałam. Odwróciłam głowę i ujrzałam go po drugiej stornie przy samochodzie.
- Jeszcze raz dziękuje. - dodałam odchodząc spokojnym, zmęczonym krokiem.

*

Przez całą drogę do mojego mieszkania wcale nie rozmawiałam z Tatą, aczkolwiek nie widzieliśmy się dawno. Mieszka pod Londynem, ale nie mam czasu go nawet odwiedzić. Jaka ze mnie zła córka.
Kiedy znaleźliśmy się w środku kamienicy jak i mieszkania weszliśmy do kuchni.
- Powiedz mi co mam zrobić. - odezwałam się cicho,a Ojciec położył swoją dużą dłoń na mojej.
- Musisz mieć nadzieje.
- Na co? Czy ty chcesz powiedzieć,że co? Że Alex nie żyje tak? Dzięki. - wstałam nerwowo nalewając wody niegazowanej do szklanki.
- Mama by wiedziała co zrobić.
- Ale jej nie ma!- krzyknął spoglądając na mnie.
- Przepraszam.- podeszłam do mężczyzny siadając mu na kolanach jak za dawnych dobrych czasów.
- Coś trzeba Kochanie zrobić.- powiedział przejeżdżając dłonią po wąsach.
- Ale co? 
- Może spróbuj się skontaktować z Emmą? Albo chociaż napisz jej,że zaginęła Alex.
Wstałam z kolan Ojca i wybrałam numer przyjaciółki. Kiedy minął trzeci sygnał spojrzałam na rodzica.
- Nie odbiera?- zapytał.

Pokiwałam przecząco głową.

Kiedy uznałam,że dodzwonienie do Emmy jest bez sensu rzuciłam telefon na stół.
- Dlaczego to na mnie padło.
- Co masz na myśli? - zapytał jak zajęłam miejsce naprzeciw Niego.
- To,że Emma mnie ze wszystkim zostawiła. 


*


Minęła 19.00 i kazałam Tacie,żeby pojechał do Dziadków. Nie chce ich zamartwiać. Kazałam mu powiedzieć,że mam dużo nauki i nie mogę przyjechać. Myślę,że ta wymówka przejdzie. Siedzę dalej w kuchni. Nie wiem co mam robić. Albo chociaż spróbować coś zrobić. Nie wiem czy coś ta Policja pomoże? Wolę sama ją znaleźć? Ale od czego zacząć? Skoro nie wiem czy Ona w ogóle jest w tym Liverpool'u? 
Nagle po całym mieszkaniu rozszedł się dźwięk domofonu. Podeszłam do drzwi i podniosłam słuchawkę.
- Tak?
- To ja Harry.- odpowiedział. 
Nacisnęłam guzik i czekałam na chłopaka. Może ma jakieś wieści? Może na coś wpadł? A może nic nie wie i tylko przyszedł.
Po chwili Styles był już w środku. Zamknęłam za nim drzwi i czekałam,aż się rozpłaszczy.
- Wpadłem na coś.
- Tak? - odpowiedziałam ze zdziwieniem i następnie udaliśmy się do salonu.
- Może sami spróbujemy jej poszukać.
- Harry ale jak?
- Masz pewność,że jest właśnie w Liverpoolu? Może zrobiła to specjalnie i wysiadła na ostatnim przystanku przed Londynem? 
- Hmm. Wiesz masz może racje.. Ale mam jeszcze lepszy pomysł.Alex przyjaźni się z Rose i Ona też tam była. I nie wierzę,że czegoś nie wie.
- Wiesz gdzie mieszka? - pokiwałam głową i poszliśmy się ubierać. Jeszcze nie jest późno i mogę z dziewczynką porozmawiać. Myślę,że coś nam powie. 

15 minut później

Zajechaliśmy pod dom jedno rodzinny. Wysoki metalowy płot dzielił posesję. Lampki oświetlały dróżkę do drzwi domu. Harry wysiadł z samochodu i pomógł mi również. Złączyliśmy swoje dłonie na co lekko się uśmiechnęłam i ruszyliśmy do wyznaczonego miejsca. Kiedy znaleźliśmy się przy drzwiach domu Chłopak zapukał dwa razy. Nagle spojrzeliśmy na klamkę,która się poruszyła a same drzwi się otworzyły przez mężczyznę, czyli zapewne Ojca Przyjaciółki Alex. 
- Dobry Wieczór.- zaczęłam.- Moglibyśmy porozmawiać z Pańską Córką? 
- Dobrze, a Pani to?
- oo Megan wchodź! - krzyknęła kobieta , która stała za mężem. - To jest przyjaciółka Emmy Smith. 
- Przepraszam. Dawno się nie widzieliśmy. 
Znałam tych dwojga. Zawsze przychodzili na urodziny Alex z córką. Jeszcze zanim zginęli Państwo Smith oby dwie rodziny bardzo się przyjaźniły.
- Rose Kochanie zejdź do nas! - krzyknął facet ku schodom, po których zeszła szczupła brunetka. 
- Cześć Rose. Mogę z Tobą porozmawiać? 
- Chodzi o Alex? Ale Ja naprawdę nic nie wiem.
- Rose proszę cię. Wierzę ,że coś wiesz ale nie chcesz powiedzieć. - rzekłam- Przepraszam możemy sami pogadać z Rose? - Jasne. - dodała krótko Mama dziewczynki. 
Chłopak stał przy mnie bardzo przyglądając się Rose. Wyglądało to jakby czytał jej w myślach.
- Pomożesz nam? 
- No dobrze. Powiem tylko tyle co wiem. - spojrzałam na Harry'ego , a On tylko dodał uśmiech. Jest nadzieja.
- Parę kilometrów przed Londynem... Mieliśmy postój na stacji paliw. Razem z Alex poszłyśmy do łazienki w drodze rozmawiałyśmy. Płakała. 
- Co ci powiedziała?- zapytał Loczek, na co oby dwie spojrzałyśmy na Niego.
- Powiedziała,że miewa koszmary. Straszne. Bo w każdy kończy się tak samo. 
- Czyli jak?
- Że Emma odchodzi od Niej i nie wraca.
Przełknęłam ślinę i zamknęłam oczy. A jednak. Psychika dziewczyny jest słaba i wszystko koduje sobie w głowie.
- No dobrze. Ale czemu nie wróciła? 
- Bo powiedziała,że nie chce wracać do miasta, w którym to wszystko się dzieje.
- A wiesz gdzie jest? - zadał kolejne pytanie.
- Nie wiem. Naprawdę. Kazała mi wrócić do autobusu. 
******************************************************************************
Hej ;)
I jak? Fajny? Trochę jak Kryminał :)
Do kolejnego weekend'u 

Wesołych Świąt ♥


czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział: 12 - Zaskoczenie.

Siedziałam przy parapecie wpatrując się w widok za okno. Kątem oka widziałam jak Anne "bazgra" coś na tyłach zeszytu. Prychnęłam pod nosem uznając ,że przyjaciółka zachowuje się jak 10-latka . Poczułam ból na łokciu przez długopis dziewczyny.
- Nie myśl tak już o Nim.
Odwróciłam wzrok z zaskoczeniem.
- O kim?
- Ohh. Nie udawaj już.. No o Harry'm.
Przewróciłam oczami.
- Wcale o nim nie myślę. (A może jednak..?) Tylko o Alex.
- Odezwała się?
- Yhmm. - odpowiedziałam wstając z miejsca , po usłyszeniu dzwonka.
- Wszystko z Nią w porządku? Zapytała ponownie , gdy byłyśmy już na korytarzu i minęliśmy paru studentów. Książki,które trzymałam zaniosłam do szafki. Otwierając niebieskie uliczki z numerem 304 ujrzałam białą kartkę. Odkładając podręczniki na drugą półkę wzięłam kawałek papieru i zamknęłam uliczki. Poczułam jak brunetka przybliża się bliżej, aby ujrzeć tekst , który jest zapisany.

Ty, Ja Romford . Cały tydzień dla nas. Luke xx

Uśmiechnęłam się rozglądając po korytarzu. Nigdzie nie widziałam autora kartki. Zgniotłam i następnie wyrzuciłam do kosza obok. Poprawiłam torbę na ramieniu i zaczęłam zmierzać przed siebie w kierunku dworu. 
- Jedziesz z nim? 
Usłyszałam głos Ann, która próbowała iść równo ze mną.
- Oszalałaś!? 
Zatrzymałam się i ona także. Stałyśmy naprzeciw siebie. Spoglądałam na dziewczynę. Na jej klatkę,która się szybko unosiła. 
- Czemu? Przecież mamy tydzień wolnego? 
- Z jakiego to powodu?
- No te śmieszne zawody są w szkole. Ohh. Megan. Huczą tym od dwóch tygodni! 
- Zapomniałam. Czyli dłuższy weekend dla Mnie.
Ponownie ruszyłam ku wyjściu. 
- Z Harrym??
Odezwała się przyjaciółka kiedy opuściłyśmy budynek i ponownie spojrzałam na Nią.
- Nie wiem Ann! Jadę dziś popołudniu do dziadków.-rzekłam zbiegając z schodów .-Wybacz,ale się śpieszę!- krzyknęłam.
- Gdzie? 
- Alex za 15 minut będzie w Londynie! - dodałam wychodząc za bramę budynku szkoły.


*


Zmierzałam każdą uliczkę w bardzo szybkim tempie. Dopiero teraz kiedy jestem w połowie drogi wpadłam na to , że mogłam zamówić sobie taksówkę. Trudno. Po dobrych 10 minutach szybkiego marszu zatrzymałam się przy pasach. Myśli leciały jedne za drugim. Przyjechała? Podobało jej się? Jak się czuje? Gdzieś między nimi były o Harry'm. Nagle wskoczyło zielone. Cały tłum w tym Ja ruszył. Z jednej ulicy na drugą. Przechodząc usłyszałam swoje imię w oddali. Odwróciłam się o 180 stopni i zetknęłam się z jego oczami. Stał po drugiej stornie. Kiedy dotarłam w miejsce gdzie stał przywitałam się z Styles'em.
- Cześć. Gdzie się tak śpieszysz? 
- Masz gdzieś tu samochód?
- No tu stoi.- pokazał parę metrów za nami.
- Mam prośbę. - odpowiedziałam i ruszyliśmy w stronę czterokołowca. 
- To gdzie jedziemy? 
- Szkoła Dawers Rd.. Wiesz gdzie?
- Jasne to nie daleko z stąd. - uśmiechnął się i ruszyliśmy.
Po niecałych 5 minutach byliśmy na miejscu. Większość rodziców czekała przed budynkiem na swoje dzieciaki. Podeszłam do grupy osób w towarzystwie Chłopaka.
- Mogłaś powiedzieć,że jedziemy po Alex.- objął mnie prawą ręką przysuwając mnie do siebie.
- Oj tam. - rzekłam zauważając jak duży czerwony autobus zatrzymuje się przy budynku. W jednej chwili wszystkie młode ludzie wybiegły w poszukiwaniu rodziców. W całym zamieszaniu szukałam Alex. Nagle zauważyłam Ją... Dopiero kiedy była bliżej skapnęłam się , że to jednak nie Ona. Była to po prostu podobna dziewczyna. Czułam,że zaraz zwariuję! Ciepło objęło moje ciało. Byłam zdenerwowana. Wysiadły dwie opiekunki i autobus odjechał.
- Alex?! - wyrwałam się z objęć i podeszłam do wychowawców.
- Przepraszam bardzo gdzie Alex Smith? 
- Spokojnie.. - położyła dłoń na moim ramieniu. - Wszystko się zgadzało co do osoby. Ale kiedy policzyłam jeszcze raz przed wjazdem do Londynu brakowało mi jednej osoby. Usłyszałam w oddali odgłos koguta z samochodu policyjnego.
- Gdzie jest Alex!- krzyknęłam ponownie i poczułam jak mnie obejmuje Harry. 
Przyciągnął mnie maksymalnie do swojej kurtki. Łzy wypłynęły z moich oczu. Po jaką cholerę ją tam puściłam! 
- Dlaczego Pani jej nie pilnowała?- zapytał z spokojem Styles.
- A czy Pan myśli,że jak się pilnuje 40 dzieci to myśli się o tym jednym?
- No ale zaginęło dziecko do jasnej cholery! Nie?? - krzyknął chłopak.
Chyba go też poniosły emocje. 
- Przepraszam bardzo czy Państwo są rodzicami Alex Smith? - odwróciłam głowę w kierunku wysokiego, młodego i przystojnego policjanta. 
- Jestem tak jakby rodziną.- otworzył zeszyt i zaczął coś notować.
Cały czas obejmował mnie Loczek.
- Ja z nimi porozmawiam.- szepnął i ruszył kawałek dalej z młodym mężczyzną.

Harry

Odszedłem parę metrów od Megan. Chciałem sam porozmawiać z Dave'm. Odwróciłem się. Dziewczyna rozmawia z opiekunką Alex.
- Słuchaj stary. Gówno mnie to obchodzi macie ją znaleźć. Zrozumiano?
- Harry nie wiem co się da... Ale spróbujemy. 
- Słuchaj zależy mi na Niej pokazałem palcem na brunetkę. Jej przyjaciółka a dokładnie siostra zagubionej zostawiła Ją ze wszystkim. I mi nie pierdol,że nie wiesz. Tylko masz znaleźć.
- Dobra , dobra. Muszę iść teraz porozmawiać z Twoją Panienką.
Wróciliśmy do dziewczyny, która wyglądała na przerażoną. I to strasznie. 
- Muszę zadać Pani kilka pytań. 
- Dobrze. - odpowiedziała cichym głosem, a Ja tylko ucałowałem ją w włosy. 
****************************************************************************

Podoba się? :)
Do weekend'u tego :*

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 11 - Obiad.

Usłyszałam ostatni na dziś dzwonek. Z miną średnią na jeża wychodzę ze szkoły. Po drodze zaczepia mnie jeszcze Ann, że dziś wieczorem wpadnie na pogaduchy. Przytuliłam dziewczynę i ruszyłam w kierunku bramy, która oddzielała drogę od Uczelni. Podnosząc wzrok ujrzałam Jego. Stał oparty o swój samochód wpatrując się w moją stronę. Spojrzałam na Harry'ego i podeszłam do chłopaka.
- Cześć! - pocałowałam jego policzek a On odwzajemnił.
- Ile można na Ciebie czekać? - zażartował. - Wsiadaj. 

Czy On przyjechał po mnie?

Kiedy zajęłam miejsce obok pasażera spojrzałam na Loczka.
- Przyjechałeś po mnie?
- Tak? To jakiś problem?
- Umm. Nie. - nic nie dodałam . On także, dopóki nie zatrzymaliśmy się na światłach.
- Mam nadzieje,że jesteś głodna,bo jedziemy na obiad.
- Okej.- odpowiedziałam spoglądając na ulice.
Ludzie przemieszczali się dosyć szybko. Jedni rozmawiali drudzy się gdzieś śpieszyli.Każdy szedł w swoją stronę. Byli bardzo obojętni. Poza tym nic ciekawego nie ujrzałam.
- O czym tak myślisz?
Odwróciłam wzrok na chłopaka, który był zapatrzony na drogę.
- O niczym.
- A może jednak?
Zapytał ponownie wymijając srebrne audi.
- Myślę o Tobie.
Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Miło. I co o mnie tak myślisz? Hmm.
- Ohh. Nie ważne Harry. - zaczęłam się śmiać, a chłopak zatrzymał się przy jakiejś piętrowej restauracji. Wysiadł pierwszy a później pomógł mi. Złapał pewnie moją dłoń i udaliśmy się do środka.

Była to dosyć duża restauracja. Ściany pokrywał kolor kremowy i brązowy. W powietrzu unosił się zapach kawy. Nie była aż tak przepełniona. Było może z 15 osób. Przeszliśmy cały parter i wspięliśmy się po schodach na piętro. Góra niczym nie różniła się od dołu. Może poza liczbą osób i stołów. Zajęliśmy stolik przy oknie,które było rozmieszczone na całą ścianę. Wszystko było dokładnie z niego widać. Uśmiech nie schodził mi z twarzy a temu wszystkiemu przyglądał się Harry.

- Co za okazja,że jemy wspólnie obiad?
- Wydaje mi się,że pora aby się lepiej poznać. Jak sądzisz?
Chciałam zgodzić się z Nim, ale w tym czasie podszedł kelner. Niski brunet z kolczykiem w uchu. Na jego kieszeni z uniformu wisiała plakietka z napisem : Mike. Z lewej kieszeni wyciągnął notes oraz ołówek, którym za pewnie chciał zanotować nasze dania. Wzięłam do ręki Menu i zaczęłam przeglądać kartki.
- Zdecydowałaś się na coś?
Zadał pytanie Harry, a Ja dalej oglądam dopóki nie trafiam na owoce morza, które zamawiam oraz wodę. Okazało się,że wybrał to samo danie. Wszystko Mike zanotował i zniknął schodząc po schodach.
- Fajne miejsce.
- Też mi się tak wydaje. - szepnął i dalej przyglądał się mojej postaci.
Zarumieniłam się i spojrzałam na naszykowany biały talerz na stole. Nagle poczułam ciepło na mojej dłoni. Było to jego ciepło,które dochodziło z Jego dłoni. Podniosłam wzrok.
- Może zacznę od początku? - powiedział i podał mi dłoń - Harry Styles.
- Megan Palvin. - uśmiechnęłam się uznając,że jest to zabawne.
- Miło Cię poznać Megan. - ukazał dołeczki. - A więc..
Próbował coś powiedzieć,ale nie skończył,ponieważ wrócił kelner z zamówionym jedzeniem. Postawił najpierw moje danie , a następnie Harry'ego i ponownie wrócił na dół.
- A więc studiujesz?
- Tak Malarstwo.
- Ooo Malujesz? Czyli właśnie przed mną siedzi słynny drugi Picasso?
- Bez przesady. Po prostu studiuje to co lubię.
- A Ty czym się zajmujesz?
Zaczął się zastanawiać co mi powiedzieć. Jakby nie wiedział co robi?
- Mam firmę. Z Louis'em.
Chwilę myślałam o kogo chodzi,ale skapnęłam się,że to ten Chłopak z parku z psem.
- Rozumiem.- uśmiechnęłam się.- To pewnie jesteś dużo ode mnie starszy jak posiadasz firmę?.
- Wydaje Ci się. Tylko dwa lata.
Spojrzałam na Niego ze zdziwieniem, no cóż może nie poszedł na studia i ma firmę. Dziwne. No dobra kontynuujemy.
- A skąd wiesz ile mam lat?
- Emma rozmawiała kiedyś ze mną w szpitalu.
Spojrzałam za okno nie pokazując złości, smutku, nienawiści,która znajdywała się na mojej twarzy.
- Przepraszam.
- Jedzmy bo zrobi się zaraz zimne.- zaczęłam jeść danie, żeby trochę odejść od tego chorego tematu.
- Naprawdę przepraszam. Jeśli to Cię w jakiś sposób uraziło.
- Harry naprawdę nic się nie stało.- lekko uniósł kąciki ust,ale i tak wiedział,że nie chciałam mówić o Emmie.
- A jak Alex?
Uniosłam wzrok z nad talerza.
- Wczoraj było dosyć ciężko. Dzisiaj i jutro jest na wycieczce w Liverpool'u.
Kiwnął głową,że rozumie.
Zaraz jak wrócę do domu zadzwonię do Małej. Chce się dowiedzieć jak tam u Niej Czy jest w porządku. Boje się,że coś nie gra,albo się mylę.


*

Zatrzymaliśmy się pod kamienicą. Spojrzałam na budynek przez okno i westchnęłam. Bardzo podobało mi się dzisiejsze popołudnie. Spędziliśmy w restauracji dobre dwie godziny. Dużo rozmawialiśmy. Jak i dużo się dowiedziałam. Harry ma młodszą siostrę Gemmę i pochodzi z Holmes Chapel. Razem z Louis'em zaraz kiedy skończyli 18 lat przyjechali do Londynu. Ma bardzo dużo zalet. Jest miły,troskliwy, prawdziwy chodzący ideał.
- Dziękuje za obiad.- ucałowałam jego policzek i zaczęłam otwierać drzwi,ale mi przerwał.
- Ja również. - musnął moje usta.- Do zobaczenia Aniele. 
Wysiadłam i zaczęłam zmierzać do budynku. Wpisałam kod i usłyszałam jak odjeżdża. Nazwał mnie Aniołem jakie to.... słodkie? Teraz kiedy go bliżej poznałam myślę,że coś z naszej znajomości bardziej rozkwitnie. Bardzo lubię z Nim spędzać czas On chyba ze mną również? No chyba tak skoro zabrał mnie na obiad? Przekręciłam kluczyk w drzwiach i weszłam do środka mieszkania. Ciągle o Nim myślałam. Ale jednak cały czas czuję ból zrobiony przez Emmę. Bardziej Ona zagłębia moje myśli niż teraz Harry. Nie powinnam tak o Niej myśleć. Przecież sama napisała w liście,że mam nie dzwonić, nie szukać . Więc Hallo? O co tu chodzi. Megan! Obudź się i zajmij się swoim ukochanym. Rzuciłam się na sofę. Czy ja właśnie Styles'a nazwałam ukochanym? Ohh. Wariatko. Wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodni iPhone. Odblokowując telefon nie ujrzałam  żadnej wiadomości ani nie odebranego połączenia. Coś tu nie gra. Dziwne? Zawsze Alex napisała,albo dzwoniła żebym się nie martwiła. Spojrzałam na godzinę : 18:13 No chyba zajechali? Przecież z Londynu do Liverpool'u to niecałe 300 mil? Byłam to nie raz z rodzicami w tym mieście i wiem,że nie jechaliśmy tam cały dzień tylko maksymalnie 3-4 godziny. Ponownie wybrałam jej numer. Kiedy po trzecim sygnale nie usłyszałam żadnego głosu po drugiej stornie zaczęłam się martwić.
- Cholera jasna!-krzyknęłam na cały głos rzucając komórką na dywan. 
Boże dopomóż mi! Czy ja Cię proszę o tak wiele? Tylko o tą jebaną pomoc! Żebyś szturchnął tą Młodą i niech oddzwoni.Położyłam ręce na głowie schylając w dół. Nie wiem co robić. Emmy nie ma. Poszła sobie bóg wie gdzie i jest zadowolona z życia. Alex pojechała na wycieczkę. I nie odbiera telefonów. Jeszcze parę dni w tył miałam normalne życie. Dziś nie wiem co się z nim dzieje. Może nie martwiłabym się tak Alex,ale nie wiem czy jest w porządku po wczorajszym dniu? Może się śmiać a zaraz zamknie się w Sobie. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Podniosłam głowę i spojrzałam na telefon. 18:32 . Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Po drugiej stronie stała brunetka w granatowej kurtce. Od razu wiedziałam,że to Anne. Przekręciłam zamek i wpuściłam dziewczynę do środka. 
- Co Ty tak wyglądasz jakbyś z grobu wyszła?
- Alex nie odbiera telefonu.
- To nie koniec świata!- poklepała po moim ramieniu kiedy weszłyśmy do kuchni.
- Tylko,że od rana,a przecież do Liverpool'u się nie jedzie cały dzień.
- Masz rację. 
- Chcesz coś ciepłego do picia?
- Nie dzięki.
Wzruszyłam ramionami. Nie to nie.
Boże Ann pomóż mi jakoś. Nie wie jak,ale spraw ,żeby Młoda dała jakiśkolwiek znak życia. 
- Może nie może gadać i oddzwoni. Zachowaj spokój.
Spojrzałam na przyjaciółkę.
- Może masz rację. - odpowiedziałam,przyznając rację. Kurde? Faktycznie? 
- A ten brunet,który tak ładnie opierał się o czarnego Range Rover'a? To kto? - z zamyśleń wyrwała mnie dziewczyna opisując Harry'ego.
- A to Harry. 
Położyła dłonie na moje i uśmiechnęła się.
- Spotykacie się!?
- Dziewczyno, a czy z wszystkimi chłopakami muszę od razu randkować?
- Wiesz Meg, nie wydaje mi się,żeby to było jednorazowe spotkanie. Opowiadaj!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej ;)
Jak rozdział?
Podoba się :)
Do kolejnego weekend'u!