czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział: 12 - Zaskoczenie.

Siedziałam przy parapecie wpatrując się w widok za okno. Kątem oka widziałam jak Anne "bazgra" coś na tyłach zeszytu. Prychnęłam pod nosem uznając ,że przyjaciółka zachowuje się jak 10-latka . Poczułam ból na łokciu przez długopis dziewczyny.
- Nie myśl tak już o Nim.
Odwróciłam wzrok z zaskoczeniem.
- O kim?
- Ohh. Nie udawaj już.. No o Harry'm.
Przewróciłam oczami.
- Wcale o nim nie myślę. (A może jednak..?) Tylko o Alex.
- Odezwała się?
- Yhmm. - odpowiedziałam wstając z miejsca , po usłyszeniu dzwonka.
- Wszystko z Nią w porządku? Zapytała ponownie , gdy byłyśmy już na korytarzu i minęliśmy paru studentów. Książki,które trzymałam zaniosłam do szafki. Otwierając niebieskie uliczki z numerem 304 ujrzałam białą kartkę. Odkładając podręczniki na drugą półkę wzięłam kawałek papieru i zamknęłam uliczki. Poczułam jak brunetka przybliża się bliżej, aby ujrzeć tekst , który jest zapisany.

Ty, Ja Romford . Cały tydzień dla nas. Luke xx

Uśmiechnęłam się rozglądając po korytarzu. Nigdzie nie widziałam autora kartki. Zgniotłam i następnie wyrzuciłam do kosza obok. Poprawiłam torbę na ramieniu i zaczęłam zmierzać przed siebie w kierunku dworu. 
- Jedziesz z nim? 
Usłyszałam głos Ann, która próbowała iść równo ze mną.
- Oszalałaś!? 
Zatrzymałam się i ona także. Stałyśmy naprzeciw siebie. Spoglądałam na dziewczynę. Na jej klatkę,która się szybko unosiła. 
- Czemu? Przecież mamy tydzień wolnego? 
- Z jakiego to powodu?
- No te śmieszne zawody są w szkole. Ohh. Megan. Huczą tym od dwóch tygodni! 
- Zapomniałam. Czyli dłuższy weekend dla Mnie.
Ponownie ruszyłam ku wyjściu. 
- Z Harrym??
Odezwała się przyjaciółka kiedy opuściłyśmy budynek i ponownie spojrzałam na Nią.
- Nie wiem Ann! Jadę dziś popołudniu do dziadków.-rzekłam zbiegając z schodów .-Wybacz,ale się śpieszę!- krzyknęłam.
- Gdzie? 
- Alex za 15 minut będzie w Londynie! - dodałam wychodząc za bramę budynku szkoły.


*


Zmierzałam każdą uliczkę w bardzo szybkim tempie. Dopiero teraz kiedy jestem w połowie drogi wpadłam na to , że mogłam zamówić sobie taksówkę. Trudno. Po dobrych 10 minutach szybkiego marszu zatrzymałam się przy pasach. Myśli leciały jedne za drugim. Przyjechała? Podobało jej się? Jak się czuje? Gdzieś między nimi były o Harry'm. Nagle wskoczyło zielone. Cały tłum w tym Ja ruszył. Z jednej ulicy na drugą. Przechodząc usłyszałam swoje imię w oddali. Odwróciłam się o 180 stopni i zetknęłam się z jego oczami. Stał po drugiej stornie. Kiedy dotarłam w miejsce gdzie stał przywitałam się z Styles'em.
- Cześć. Gdzie się tak śpieszysz? 
- Masz gdzieś tu samochód?
- No tu stoi.- pokazał parę metrów za nami.
- Mam prośbę. - odpowiedziałam i ruszyliśmy w stronę czterokołowca. 
- To gdzie jedziemy? 
- Szkoła Dawers Rd.. Wiesz gdzie?
- Jasne to nie daleko z stąd. - uśmiechnął się i ruszyliśmy.
Po niecałych 5 minutach byliśmy na miejscu. Większość rodziców czekała przed budynkiem na swoje dzieciaki. Podeszłam do grupy osób w towarzystwie Chłopaka.
- Mogłaś powiedzieć,że jedziemy po Alex.- objął mnie prawą ręką przysuwając mnie do siebie.
- Oj tam. - rzekłam zauważając jak duży czerwony autobus zatrzymuje się przy budynku. W jednej chwili wszystkie młode ludzie wybiegły w poszukiwaniu rodziców. W całym zamieszaniu szukałam Alex. Nagle zauważyłam Ją... Dopiero kiedy była bliżej skapnęłam się , że to jednak nie Ona. Była to po prostu podobna dziewczyna. Czułam,że zaraz zwariuję! Ciepło objęło moje ciało. Byłam zdenerwowana. Wysiadły dwie opiekunki i autobus odjechał.
- Alex?! - wyrwałam się z objęć i podeszłam do wychowawców.
- Przepraszam bardzo gdzie Alex Smith? 
- Spokojnie.. - położyła dłoń na moim ramieniu. - Wszystko się zgadzało co do osoby. Ale kiedy policzyłam jeszcze raz przed wjazdem do Londynu brakowało mi jednej osoby. Usłyszałam w oddali odgłos koguta z samochodu policyjnego.
- Gdzie jest Alex!- krzyknęłam ponownie i poczułam jak mnie obejmuje Harry. 
Przyciągnął mnie maksymalnie do swojej kurtki. Łzy wypłynęły z moich oczu. Po jaką cholerę ją tam puściłam! 
- Dlaczego Pani jej nie pilnowała?- zapytał z spokojem Styles.
- A czy Pan myśli,że jak się pilnuje 40 dzieci to myśli się o tym jednym?
- No ale zaginęło dziecko do jasnej cholery! Nie?? - krzyknął chłopak.
Chyba go też poniosły emocje. 
- Przepraszam bardzo czy Państwo są rodzicami Alex Smith? - odwróciłam głowę w kierunku wysokiego, młodego i przystojnego policjanta. 
- Jestem tak jakby rodziną.- otworzył zeszyt i zaczął coś notować.
Cały czas obejmował mnie Loczek.
- Ja z nimi porozmawiam.- szepnął i ruszył kawałek dalej z młodym mężczyzną.

Harry

Odszedłem parę metrów od Megan. Chciałem sam porozmawiać z Dave'm. Odwróciłem się. Dziewczyna rozmawia z opiekunką Alex.
- Słuchaj stary. Gówno mnie to obchodzi macie ją znaleźć. Zrozumiano?
- Harry nie wiem co się da... Ale spróbujemy. 
- Słuchaj zależy mi na Niej pokazałem palcem na brunetkę. Jej przyjaciółka a dokładnie siostra zagubionej zostawiła Ją ze wszystkim. I mi nie pierdol,że nie wiesz. Tylko masz znaleźć.
- Dobra , dobra. Muszę iść teraz porozmawiać z Twoją Panienką.
Wróciliśmy do dziewczyny, która wyglądała na przerażoną. I to strasznie. 
- Muszę zadać Pani kilka pytań. 
- Dobrze. - odpowiedziała cichym głosem, a Ja tylko ucałowałem ją w włosy. 
****************************************************************************

Podoba się? :)
Do weekend'u tego :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz