sobota, 13 lutego 2016

Filmik!










-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej!
Obiecałam? Obiecałam!
No to jest! I on! 
Filmik,który podsumował cały Blog!
Od pierwszego rozdziału do Epilog'u!
Gorąco zapraszam do oglądania!
:)

środa, 27 stycznia 2016

EPILOG

Siedziałam na gorącym piasku na plaży tuż przed domem. Wiał morski wiatr,który był kompletnie nie odczuwalny. Wbijając wzrok w fale morskie myślałam o wszystkim.
Zaraz po ślubie spakowałam się i wyjechałam do Południowej Hiszpanii,gdzie Harry kupił dom wraz z prywatną plażą. Mam teraz raj tutaj. Jest cudownie. Zacznę chyba od Męża,który pracuje w normalnej pracy razem z Louis'em,który również tutaj przyjechał. Rzucił wszystko w Londynie. Zamknął kasyno, oddał liczny towar narkotyków. Cała mafia rozeszła się i pewnie każdy teraz realizuje swoje marzenia, zakłada rodziny czy ustatkowuje się. Moja rodzina miała żal do mnie, co zrobiłam na Swoim Weselu. Ale teraz już się pogodziliśmy. Tata często nas odwiedza,za to rzadziej Babcia z dziadkiem,ponieważ mają swoje lata i problemy z lataniem. Emma z Dave'm zostali w Londynie zajmując moje stare mieszkanie,a dokładnie Harry'ego. Mają słodką małą dwulatkę Lily. Cudowne dziecko. Razem tworzą szczęśliwą rodzinę. Naprawdę. Gemma natomiast otworzyła swoją restaurację,gdzieś w centrum Londynu, też się jej dobrze wiedzie pomimo,że dalej jest sama.Jeśli chodzi o Kate to okłamała Harry'ego,że jest ojcem.Ja tak czułam od samego początku...Powinnam teraz wspomnieć coś o Luke. Hmm. Luke Hemmings tak naprawdę nie wiem co z nim. Nie widziałam go od tamtego dnia. Nikt go tak naprawdę nie widział. Znajomi twierdzą,że wyjechał do Kanady do rodziny. Nie wiem czy to prawda. Mało mnie to obchodzi. Wspomnę,że skończyłam studia. "W KOŃCU!". Podchodziłam do uczelni w Londynie kilka razy. Zwariowaliby,gdybym tam przyszła po raz kolejny? Skończyłam je w Maladze na uczelni,gdzie uczył się  Pablo Picasso. Styles wykupił mi w centrum Miasta budynek, w którym zrobiłam galerię sztuki prowadząc ją razem z koleżanką z uczelni Francesca. Moje życie jest takie jakie chciałam. Może oprócz tego,że mieszkam w Maladze. Tutaj rocznie spada tyle deszczu co w miesiącu w Londynie. Ciężko się jest przyzwyczaić do tego klimatu. Ale pokochałam to miasto.
- Co tak samotnie siedzisz?.- ucałował moje włosy Harry siadając obok.
- Tak myślę, po prostu.
- Mam dla Ciebie niespodziankę.
- Znowu?
- Jak znowu?
- Wczoraj zrobiłeś sam obiad.
- Hahaha.- zaczął się śmiać.- Bardzo śmieszne. Wiesz przecież,że tylko Ja robię takie smaczne obiady.
- Jasne..- westchnęłam.- szturchając Jego bark.
- To chcesz widzieć tą niespodziankę czy nie?
- Pokaż.- spoglądam na Niego.- Odwróć się Kochanie.- całuje lekko moje usta i chwilę później odwracam głowę widząc na tarasie przy basenie Gemmę, Louis'a, Emmę,Dave,Alex, Małą Lily, Zac'a, Tatę, Dziadków.
- Ja mam halucynację?
Dom Megan i Harry'ego
- Chciałem tak po prostu zrobić im wakacje u nas.- rzekł kiedy zaczęłam biec w stronę Rodziny. Tak oni wszyscy to cała moja rodzina. Od razu rzuciłam się na Ojca, Dziadków. Przyjaciółkę, Chłopaków. Wszyscy usiedliśmy przy wielkim stole w holu w domu. Podkręciłam klimatyzację, bo naprawdę jest gorąco.
- Kogo był to pomysł?- zapytałam nalewając do szklanek soku.
- Oczywiście,że Twojego Męża.- odpowiedziała Emma nosząc na rękach córkę.
- Dobrze się czujesz?
Podniosłam wzrok widząc zmartwienie dziewczyny.
- Tak a czemu?
- Blada jakaś jesteś.
- Wydaje ci się. - posłałam uśmiech dając buziaka Lily.
- Megan pijesz?- odwracam głowę widząc Louis'a biorąc piwa z skrzynki.
- Nie.- odpowiadam.
- Czy ty jesteś w ciąży?- podchodzi Gemma.
- Cicho.To ma być niespodzianka.- kładę palec na usta widząc jak dwie przyjaciółki skaczą z radości.
- Hej.. Spokojnie co tu się dzieje.- Spogląda na nas Harry.
- No powiedz mu!
- Nie!
- Megan?
- Zaraz ci wszystko wytłumaczę.
Widzę jak się trochę zdenerwował, nie lubi kiedy się z nim bawię. Nienawidzi tego. Podchodzę do stołu widząc wszystkich. Każdy z kimś rozmawiał,czy jadł obiad.
- Chcę coś ogłosić. - spoglądam na wprost siedzącego Męża z piwem w ręku i jest lekko wkurzony.
- Jestem w drugim tygodniu ciąży. - uśmiecham się a wszyscy podnoszą toast za nas i każdy składa gratulację.
- Gdzie jest Harry?- dziwię się,gdyż jego miejsce jest puste.
- Chyba wyszedł na taras.-odpowiada mi Zac i idę w kierunku dworu.
Mijam szklane drzwi,które łączą dom z dworem. Widzę opartego o marmurowy murek, za którym widać świetny widok na plaże i morze.
- Harry?
Odwraca głowę z lekkim uśmiechem. Coś tu nie gra.
- Co się stało?- pytam siadając na murku tuż obok Niego.
- Po prostu musiało to do mnie dotrzeć.
- Co?
- Że będę Ojcem Megan. - składa lekki pocałunek na moich ustach.
- Będę Ojcem.- szepcze przykładając czoło do mojego oraz kładąc rękę na brzuch.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też Harry.






9 miesięcy później urodził się  Leo Styles



                           




Ta miłość zwyciężyła wszystko. Mimo,że przez pewien okres nie byli ze sobą. Zakończyło się wszystko szczęśliwie. 
Zaręczyny --> Ślub --> Dziecko --> Rodzina --> Szczęśliwe życie Mr&Mrs Styles.



Dopóki ich śmierć nie rozłączy..


THE END...


---------------------------------------------
Hej!

( TO JEST TEN MOMENT KIEDY WYCIĄGAMY CHUSTECZKI I KRZYCZYMY 
 " COME BACK!" )

No niestety. To po raz ostatni coś tutaj dodaję. Tak bardzo zżyłam się z tym blogiem.. Mogłabym go dalej ciągnąć,ale to bez sensu. Harry skończył z mafią, Megan skończyła studia, Wyprowadzili się i Mają dziecko. Dajmy im spokój ;')
Nie mówię teraz,że kończę z pisaniem. TO JUŻ 4 BLOG Z ONE DIRECTION! MATKO! :D

Chce wam podziękować:
Za wszystko tak naprawdę.
Mimo,że prosiłam o komentarze,nie dostawałam ich,ale pisałam dalej.
Jest ponad 10tys. wyświetleń. 2 lata wy ze mną!
ZA CO BARDZO DZIĘKUJE.
WSPOMNĘ TAK JAK WCZEŚNIEJ JAK NA TAMTYCH BLOGACH.
CHCE Z KAŻDEJ OPOWIEŚCI NAPISAĆ KSIĄŻKĘ. 
Mam nadzieje,jeśli mi to się naprawdę uda to będziecie czytać! 
Nigdy nie lubię pożegnań,ale niestety. 
COME BACK NIE BĘDZIE. 
PISZĘ DALEJ. 
JESTEM POD KONTAKTEM
TERAZ TYLKO I WYŁĄCZNIE ZAPRASZAM TUTAJ --->

CZYTAMY I OSTATNI RAZ KOMENTUJEMY.
NIESTETY JUŻ SIĘ TUTAJ NIE ZOBACZYMY.
DZIĘKUJE JESZCZE RAZ!
JESTEŚCIE ŚWIETNI! 
KOCHAM! 

PIERWSZY WPIS 18.08.2014 - OSTATNI WPIS 29.01.2016!

Personal Dream xx

PS. CZYTAMY! :)

MOJE BLOGI : 


AKTUALNIE JESTEM TUTAJ :


GORĄCO ZAPRASZAM NA TEGO(WYŻEJ) BLOGA! 

xx













piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 64 : Ślub.

TO NIE JEST KONIEC!



Siedziałam na wygodnym fotelu przed białą toaletką kosmetyczną,na której było mnóstwo kosmetyków. Bacznie obserwowałam Anne koleżankę,która nakładała makijaż na moją twarz. Oczywiście ma być delikatny. Pomimo to widzę w odbiciu dwie przyjaciółki. Jedna chodzi z telefonem,do którego dosłownie krzyczy a druga siedzi na sofie jedząc zdrowe jedzenie jak przypadło na kobietę w ciąży.
- Anne uspokój się! Megan się tak nie denerwuje.- podniosła wzrok makijażysta a dokładnie Elle trzymając w ręku tusz i cienie.
- Próbuje dodzwonić się do światka i tyle!- odkrzykuje.
- Meg a kto jest świadkiem?- widząc w lustrze wzrok Emmy odwracam się patrząc na dziewczynę.
- Harry.
- No właśnie! Gdzie On jest!?
- A po co ci On teraz?
- Muszę wiedzieć czy ma obrączki.
- Spokojnie na pewno ma.- kładę dłoń na ramieniu brunetki.- Wszystko gotowe? Wychylam głowę przez okno widząc ekipę,która ustawia białe krzesła w stronę altany.
- Pójdę sprawdzić jak im idzie.- rzekła Ann zamykając drzwi.
- Ile jeszcze czasu mamy?
- Mało.- szepnęła.Jest 11.40 zostało bardzo mało czasu.- dodała odsuwając się i ukazując moją twarz.Cienie na oczach były w kolorze skóry z połączeniem czerni a usta w odcieniu perłowej czerwieni. Delikatnie i przepięknie. Włosy zostawiłyśmy rozpuszczone dodając lokówką małe fale.
- I jak?
- Elle świetnie! Naprawdę! Widać,że pracujesz z najlepszymi.
- To w końcu Twój dzień i musisz wyglądać jak księżniczka.Słuchajcie Ja muszę lecieć za godzinę mam kolejną klientkę.Szczęścia na nowej drodze życia. - posłała buziaka wychodząc.
Wstałam w białym szlafroku podchodząc do manekina,gdzie była sukienka. Przybliżając się bacznie ją obserwowałam z nie dowierzaniem,że to już dziś.
- Słuchaj został kwadrans. Wypadałoby już kieckę wciągnąć.- ujrzałam Przyjaciółkę ubraną w czerwoną sukienkę.
- Masz rację.- westchnęłam ściągając szlafrok zostając w bieliźnie i zakładając białą suknie.
- Martwisz się. Widzę to.- rzekła dopinając zamek.
- Trochę.
- I to nie z powodu ślubu tylko chodzi o Harry'ego.
- Nie no co ty.- odwróciłam się widząc zaszklone oczy dziewczyny.
- Jesteś taka piękna..- chwyciła mnie za ręce.- Megan zastanów się proszę cię. Znam cię dobrze. I Ja też wiem,który jest dla Ciebie lepszy chociaż,że ci tego nie powiem. Pamiętaj,że to wszystko od Ciebie zależy.- podeszła do drzwi. - Za chwilę przyjdzie Twój Tata. Idę na zewnątrz.



Harry



Wybiegłem z pokoju widząc 11:45. Jak najszybciej udałem się do recepcji płacąc za pokój.
- Wszystko w porządku?- spojrzał na mnie starszy mężczyzna.
- Potrzebuje Pana garnitur.
- Słucham?
- Żenię się! Za kwadrans!-krzyczę pokazując na zegarek. - Zapłacę.- dodałem widząc jak z nerwów ściąga marynarkę i chwilę później spodnie za ladą.Dałem mu prawie tysiąc funtów za noc w hotelu i garnitur. W przejściu dopiąłem zamek łapiąc taksówkę.
- Szybciej proszę!-krzyczę.- Mam zaraz ślub!- przyklejony do szyby widzę,że przyśpiesza.
Zabije się jeśli się spóźnię. Nie mogę tego zrobić. Trzymając telefon widzę połączenie od Louisa
- Gdzie ty do kurwy nędzy jesteś?
- Nie chcesz wiedzieć.
- Harry to nie jest śmieszne. Trzy małe dziewczynki grają już melodie do ślubu a ksiądz chodzi jakby był naćpany bo nie ma cholernych obrączek,które ty masz!- krzyczy.
- Zaraz będę słyszysz!
- Nie podoba mi się to.. A masz obrączki?
- Tak! W kieszeni. Daj mi pięć minut!-krzyczę i się rozłączam.
- Ślub?
- Tak..
- Świadek?- pyta kierowca mijając pojazdy.
- Pan młody.- kłamię,aby jak najszybciej tam dotrzeć..


Megan


Widzę na wielkim zegarze 11:55. Serce mam w gardle a Anne zakłada na moją głowę welon. Trzymając w ręku bukiet z czerwonych róż zaczynam się denerwować.
- Anne jest w końcu Harry?
- Emm.
- Ann!
- Nie ma go Megan! Kazałam Lou dzwonić do Niego.
- A jak nie zdąży?
- Zdąży Meg. Ma całe pięć minut. - westchnęłam widząc otwierające się drzwi i wysokiego bruneta w czarnym smokingu.
- Gotowa?- podchodzę do Ojca w wysokich obcasach.
- Gotowa..- odpowiadam widząc równo dwunastą godzinę. Wychodzę na korytarz widząc na końcu szklane drzwi i dwóch mężczyzn z obsługi. Kiwają głowami otwierając każdy swoją połowę. Rozbrzmiewa się głośna muzyka z skrzypc,na których grają młode dziewczyny.A ponad sto osób wstaje z białych krzeseł a Ja w wolnym i rytmicznym kroku idę mocno trzymając Taty rękę.
- Będzie dobrze.
- Wiem.- uśmiecham się.
- Pięknie wyglądasz.- szepcze kiedy skręcamy z dróżki w linię prostą do ołtarza,gdzie czeka na mnie Pan Młody. Cały czas patrzę w dół. Boje się,że upadnę. Kiedy czuję,że jesteśmy coraz bliżej zauważam księdza, Luke ubranego w elegancki czarny smoking a po bokach znajomych. Po lewej trzy przyjaciółki Gemma,Emma,Anne ubrane w czerwone identyczne sukienki robiąc za druhny. A po drugiej stornie w smokingach Louis, Dave i H.. Mój wzrok skierowany jest w puste miejsce a Louis tylko z poważną miną kiwa twierdząc,że nic nie wie. Biorę głęboki wdech wchodząc do środka altany chwytając dłoń Luke.
- Zebraliśmy się dziś..- kątem oka zauważam jak cały tłum zgromadzony jest skierowany w naszą stronę. Przez welon Narzeczony nie widzi moich łez. Po co płacze? Teraz uświadamiam sobie. Stojąc tutaj,że go nie kocham. I,że nie będę szczęśliwa. Wiem to. Wiem bo nie czuje tego jak On. Ale nie mogę mu tego zrobić przed ołtarzem. Nie mogę być uciekającą Panną Młodą chociaż,że dużo tego widziałam w filmach. Ale najbardziej boli to,że Jego tutaj nie ma.
- Megan.- szepcze.- Wszystko Okej?
- Tak.- kiwam głową.
- Zadam pytanie.- spoglądam na księdza.- Czy ktoś jest przeciw temu,aby ta młoda Para się pobrała. Obydwoje obracamy się w kierunku gości. Nikt nic nie mówi.
- Jest ktoś przeciw?- pyta ponownie mężczyzna.
- Nikt.- dodaje Hemmings.
- Chwila!!- raptownie odwracam głowę widząc jak biegnie wysoki brunet w lokach. Wszyscy kierują wzrok w Jego stronę.
- Ja jestem przeciw temu.- staje na środku stojąc prosto w moją stronę na drugim końcu za krzesłami. Ubrany w czarny garnitur z odpiętą marynarką, z której widniała biała koszula.
- Harry uspokój się.- odkrzykuje Louis.
- Niech wybierze Megan. Zawsze wybierała między mną a Lukiem. Od dawna.- uśmiechnęłam się widząc jak idzie w naszym kierunku. - Zawsze się kochaliśmy nawet w wczoraj.
Spojrzałam na zdziwienie Luke.
- Zaraz po Panieńskim spędziliśmy kolejną wspólną noc. Megan nie wytrzymam bez Ciebie. Kocham Cię. Jeśli Ty mnie też. Wybierz mnie.
- Megan nie możesz mi tego zrobić.
- Luke okłamałeś mnie.- mówię na głos słysząc ciszę jaka panuje. Ksiądz stoi osłupiały a znajomi nie wiedzą co mają zrobić. - Nie kocham cię.- podnoszę welon rzucając go na drewniane podłoże.
- To był największy błąd.- Daje mu pierścionek zaręczynowy, podnoszę suknię,która sięga mi prawie do ziemi i biegnę do Harry'ego. Do mężczyzny,z którym zawsze chciałam być. Mimo,że zrobił mi tyle złego. Zawsze mnie do Niego ciągnęło.
- Megan!- krzczy Luke. Kiedy rzucam się na usta Zielonookiego.
- Teraz możemy uciekać.- szepnęłam chwytając Jego dłoń i biegnąc do wnętrza hotelu nie zwracając uwagi na nikogo.

                                         
                                       





Siedząc w samochodzie Harry'ego w chuście zawiązanej na oczach czuję jak zatrzymuje pojazd. Wstaje wychodzi i chwilę później otwiera moje drzwi.
- Gdzie my jesteśmy?
- Niespodzianka.- odpowiedział prowadząc gdzieś nas.
Idąc cały czas słyszę ptaków śpiew i czuję inne powietrze niż te pod Londynem.
- Czy my jesteśmy w lesie?
- Megan! Psujesz zabawę..- śmieje się.
- Nic już nie będę mówić.- uśmiecham się trzymając Jego dłoń.
Idąc cały czas nie rozmawiamy. Nic kompletnie. Nagle Harry mnie zatrzymuje.
- Poczekaj tutaj. Jak krzyknę Twoje imię to ściągniesz opaskę. Okej?- na co kiwam głową.- Kocham cię. - składa pocałunek na czole.



Harry


Odwracam się opuszczając Blondynkę w sukni ślubnej z bukietem z czerwonych róż oraz opaską na oczach. Chcę jej zrobić niespodziankę. Muszę się z nią ożenić. Muszę to zrobić,aby wiedzieć,że jest moja. Wdrapuje się na górę widząc Louis'a z Dave'm a na dole na polanie,gdzie jest zakopany Horan dziewczyny,które ustawiają krzesła i Zac'a,który oświetlenie przyczepia do drzew oraz kilka szybkich pojazdów. To jest to miejsce,gdzie po raz pierwszy pocałowałem Megan. I tu właśnie weźmiemy ślub. Sprawdzam kieszeń widząc obrączki oraz pierścionek zaręczynowy.
- Może być?- zatrzymuje się przy nich widząc altankę z białych kwiatów a Tomlinson rozsypuje płatki czerwono-białych róż dookoła.
- Dzięki..- klepie Dave po ramieniu. - Jak tam stypa?
- Wyszedł Ojciec Megan przepraszając a Luke wybiegł. Nikt nie wie gdzie.
- I właśnie o takie zakończenie mi chodziło.
- Gdzie Meg?
- Czeka pod górką z związanymi oczami.- odpowiadam Emmie.- Wszystko gotowe?
- Tak.- kiwnęła głową.- Cieszę się,że wybrała Ciebie.- spojrzałem na nią posyłając uśmiech.- Wiedziałam,że wróci do Ciebie.No to co zaczynamy?
- Megan!- krzyknąłem.
Miejsce na polanie
Wszyscy ustawili się. Na środku w altance stałem Ja, a po bokach w kierunku Pani Młodej reszta znajomych. Podniosłem wzrok z Ziemi widząc głowę Megan,która z każdym ruchem wychyla się ku górze. Automatycznie klękam kiedy jest blisko.
- Wyjdziesz za mnie Megan Palvin?- Dziewczyna zatrzymuje się widząc nas wszystkich a Louis szuka piosenki z Dirty Dancing " Time of my life". Zasłania usta ze zdziwienia i wolnym krokiem podchodzi do nas.
- Co wy tu robicie?!- dziwi się.
- Zgódź się a nie!- krzyczy Emma.
- Tak! Tak!- podbiega do Mnie a Ja wstaję zakładając Blondynce pierścionek.
- Louis!-szepczę.
Chłopak szybko zmienia w telefonie piosenkę na ślubną a do ołtarza podchodzi Dave,który ma zrobioną koloratkę. To nie był mój pomysł,aby On był księdzem.
- Megan czy chcesz wziąć za męża tego Strasznie przystojnego Bad Boy'a?
- Tak.- uśmiecha się, ściskając mocno moją dłoń.
- A Ty Harry chcesz wziąć za żonę tą Przepiękną Laskę?
- Oczywiście.- posyłam uśmiech w stronę Przyjaciela.
- Oficjalnie zostajecie małżeństwem i jednocześnie Panią Styles no i ty Panem Styles'em. Brawa!!!- krzyczy!
- No to idziemy pić!- dodaje Louis i wszyscy podążają za nim na dół,na polanę.
- I jak..?
- Jestem szczęśliwa.-odwraca się w moją stronę oddając mocny namiętny pocałunek.- Chodź Żono, bo zaraz alkohol zniknie...


                                                             
Mr&Mrs.Styles
   
Na to co najważniejsze jest w życiu można czekać wieczność. Ja czekałem do pierwszego maja na Swoją Kobietę na całe życie ~Harry

Byłam szczęśliwa,kochana,uśmiechnięta,ale dopiero stojąc przed ołtarzem i widząc inną osobę a nie Ciebie zrozumiałam jak bardzo byłeś i jesteś ważny w moim życiu.~Megan                                                      

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Hej ;)

Jak się podoba!
NO MUSI SIĘ PODOBAĆ!
KAŻDY CHCIAŁBY TAKIE ZAKOŃCZENIE!
JESZCZE ZA TYDZIEŃ POJAWI SIĘ EPILOG!
NO TO CO? 
MIŁEGO CZYTANIA :)

WIDZIMY SIĘ -----> 29- 31 STYCZNIA EPILOG!!!!!!

piątek, 15 stycznia 2016

Rozdział 63: Wieczór Kawalersko-Panieński..



Siedząc na tyłach obok Luke i Louis'a słucham ich życiowych problemów. Nudne się to zaczyna robić,skoro gadają na nie temat. Lekko pijani chcemy dołączyć do baru,gdzie się bawią dziewczyny z striptizerem, o którym nie wie Hemming's.
- Ej Harry,gdzie my jesteśmy?- zdziwił się Zac.
- Idziemy pobalować z dziewczynami.
- Ja dopiero z Panią Młodą mogę się zobaczyć jutro.- rzekł najbardziej nawalony Luke.
- Przestań pierdolić głupot. Pobawimy się przez parę godzin i wrócimy do hotelu.
- Ja odpadam. Taki jest zwyczaj.- macha dłońmi.
- Jak chcesz. A co mam powiedzieć Megan?- spytałem otwierając drzwi.
- Pojechałem do hotelu i tyle. Do jutra!- krzyknął i zamknąłem drzwi.
No co za pojeb? - pomyślałem wbijając wzrok przez szyby do pomieszczenia,gdzie był wieczór Panieński. Megan jak zawsze pięknie wyglądała,nawet gdyby ubrała byle co.
- No chodź!- krzyknął Zac.
Wszedłem do środka zamykając drzwi. Całe pomieszczenie było wypełnione balonami,serpentynami a na stoliku stało dużo drogiego alkoholu.
- A gdzie striptizer?- zasmucił się Louis witając z dziewczynami.
- Ja mogę ci zatańczyć jak chcesz.- spojrzałem na Meg,która posłała mi lekki uśmiech.
- Harry gdzie jest Luke?- chwyciła pewnie moją dłoń widząc,że wszedłem tutaj ostatni.
- Spokojnie, jest trochę pijany i stwierdził,że jedzie do hotelu.
- Już myślałam,że coś się stało.
- No najpierw to go uprowadziliśmy.
- Co?!- spojrzała na mnie.
- Nie wiesz co to znaczy,że kogoś się uprowadza?- podszedł Louis pijąc jakiś alkohol.- Fuu ale to słodkie.

- Nie podoba mi się to. Harry o co chodzi?
- Nic szczególnego. Po prostu na Jego wieczór kawalerski dodaliśmy małe efekty specjalne typu porywacze spod hotelu, paintball w opuszczonej leśniczówce i dużo alkoholu.
- Debile!- zaczęła się śmiać.
- Idę na fajkę idziesz ze mną?- spojrzałem na bruneta i kiwnąłem głową.



Megan


Stałam oparta o stół wbijając wzrok na szybę, za którą widziałam dwie postacie palące papierosa. Od momentu kiedy zobaczyłam dzisiaj Harry'ego czuje się bardzo dziwnie. Krępująco. Tak jakby coś od środka do mnie mówiło,że popełniłam błąd. Że coś tu jest nie tak. Ale Ja wiem najlepiej co chcę. Nigdy nie będę potrafiła odróżnić miłości Luke i Harry'ego. Każdy kochał mnie na swój sposób tak jak Ja. Nagle przed moją twarzą stanęła Gemma.
- Halo! Ziemia do Meg?
- Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza.- rzekłam przypominając sobie,o tym co powiedziała mi dosyć dawno Emma. Ma rację, nigdy się nie dowiem prawdy jak nie zapytam Harry'ego lub Narzeczonego. Popchnęłam szklane drzwi a dwie osoby odwróciły się w moim kierunku.
- Co na fajkę?- spytał Louis.
- Chciałabym pogadać..- stanęłam między nimi.
- A dokładnie to z kim?- dodał Lou.
- Z Harry'm.- spojrzałam na Niego,a On tylko wyrzucił na chodnik peta a Przyjaciel wrócił do środka zostawiając nas samych.
- O czym chciałabyś pogadać?
- Przejdziemy się? - dodałam idąc w kierunku parku,który był niedaleko.- Emma mi coś powiedziała na Twój i Luke temat.
- Do rzeczy Megan.- podniosłam wzrok widząc tuż przy ramieniu bruneta z rękami włożonymi w spodnie.
- Zadam jedno podstawowe pytanie. Kochasz mnie?
- To i tak nic nie zmieni. Bierzesz jutro ślub.
- Harry kochasz mnie?- podniosłam ton powtarzając pytanie.
- Boże Harry powiedz coś!- krzyknęłam,a On tylko nachylił się ku mojej twarzy oddając mocny pocałunek.
- I właśnie o taką odpowiedź mi chodziło.- szepnęłam dodając lekki pocałunek.- Dlaczego mi nie powiedziałeś,że Luke kazał ci powiedzieć,że mnie nie kochasz i dać mi spokój.
- Megan daj spokój. Cieszmy się chwilą.
- Harry odpowiedz.
- On jest moim dobrym kumplem. Kiedyś był przyjacielem,ale zabrał mi kobietę mojego życia. Co miałem zrobić. Musiałem się zgodzić na ten układ.
- Wcale,że nie. Skoro ci zależało. Nie musiałeś się godzić. Właśnie pokazałeś klasę Harry. Poddajesz się chociaż nigdy tego nie robiłeś.- spojrzałam mu prosto w oczy wymachując dłońmi przed Jego twarzą. Wkurzył mnie. Od kiedy On daje sobą rządzić. To do Niego nie jest podobne. Odwracam się i po prostu odchodzę.
- Megan!
Nie zwracam uwagi na żadne Jego słowo.Nie interesuje mnie to co powiedział. Mógł zrobić to po swojemu jak to zawsze robił. On jest szefem Luke a nie Luke jego. Nie może na to sobie pozwolić.
- Megan..- czuję mocny chwyt na lewej ręce,który powoduje,że się obracam twarzą w Jego stronę.
- Kocham cię. Nie wiesz jak bardzo mnie bolało mówiąc ci wtedy jak dałaś mi zaproszenie,że już mnie nie obchodzisz. To nie jest do opisania jaki się wtedy beznadziejnie czułem. A przez te dwa tygodnie tęskniłem jak pies za swoim panem. Nie potrafię bez Ciebie żyć i jeśli Ty go jutro wybierzesz pogodzę się z tym.- Tłumaczył się kiedy zaczął kropić deszcz.
- Kocham cię.- szepnęłam kładąc na Jego policzku dłonie. - Kocham cię..- powtórzyłam się całując Jego usta.
- Chodźmy stąd.
- Nie chce tam wracać przynajmniej do Jutra.- dodałam.
- Tam jest jakiś hotel.- pokazał dłonią na czerwony neonowy napis.


Weszliśmy do pokoju dla dwojga z jednym łożem małżeńskim. Usiadłam na łóżku bacznie obserwując Harry'ego,który zapalił nocną lampkę. Podszedł do mnie wyciągając dłoń. Pewnie chwyciłam jego dużą męską dłoń a On blisko jak i mocno objął mnie w pasie skracając między nami odległość.
- Jesteś taka piękna.- powiedział biorąc kosmyk włosów z twarzy. Nagle czuję jak trochę mokra sukienka została odpięta a dłoń Styles'a wędruje wokół bielizny. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze. Czułam zapach jego perfum. Zapach przy którym nie umiałam się skupić i myśleć. Nagle zapragnęłam, żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. On chyba pomyślał o tym samym bo jego usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami.Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze warg zaczęły ze sobą w spół pracować, całowaliśmy się coraz namiętniej.Gdy nagle nasze ciała opadły na bardzo wygodne łóżko. Pozwoliłam ściągnąć z siebie całą sukienkę zostając w beżowej bieliźnie. Podparłam się na łokciach widząc jak Harry ściąga z siebie koszulkę jak i pozbywa się spodni.
- Kocham cię.- szepnął dając buziaka na czole.
Podniosłam wzrok spotykając jak i Jego.
- Harry wiesz,że nie mogę. - chwyciłam jego srebrny naszyjnik z krzyżykiem oddając kolejną dawkę pocałunków.



Rano




Obudziłam się całkiem naga jak i przy boku Harry'ego. Całą noc się kochaliśmy.A dzisiaj jest ten dzień,kiedy mam poślubić Luke. Spojrzałam kątem oka na cyfrowy zegarek,który pokazywał 7:25.
Wolnymi ruchami wyszłam z łóżka a następnie założyłam na siebie z powrotem sukienkę.Podeszłam jeszcze do lustra poprawiając włosy widząc w odbiciu śpiącego Stylesa. Założyłam jeszcze szpilki pisząc krótką wiadomość do śpiącego Bruneta.



" Musiałam wyjść. Pamiętaj o 12.." xx 



Po cichu położyłam na łóżku kartkę i wyszłam na korytarz,gdzie panowała totalna cisza. Następnie wyszłam z hotelu wsiadając do taksówki podając adres mężczyźnie,który ma mnie zawieźć na miejsce.Dobre piętnaście minut później zajeżdżam do Hotelu,gdzie odbędzie się wesele. Wbiegam do środka witając się z ekipą z recepcji i następnie podążam do windy. Wciskam guzik numer cztery i wjeżdżam na górę. Mijam kilkanaście pokoi i wchodzę do Mojego i Luke apartamentu. Stojąc w korytarzu widzę śpiącego Luke. Wchodzę do łazienki biorąc szybki prysznic. Całe nagie ciało namydlam lawendowym kremem pod prysznic.
- Megan! Fryzjer czeka!- spoglądam na zamknięte drzwi,za którymi krzyczy Emma.
- Już chwila!!- dodaję wychodząc i obwijając ciało ręcznikiem otwierając drzwi Przyjaciółce.
- Zapomniałaś,że o 8.30 masz fryzjerkę? Już czeka w pokoju 204 z Ann.  A tak w ogóle kiedy wyszłaś z swojego Panieńskiego?
- Luke śpi?- zapytałam zamykając drzwi.
- Tak.. Nawet się nie ruszył. - usiadła na komodzie ubrana w luźną sukienkę.
- Przespałam się z Harry'm.
- Co?!
- No tak! Próbował mnie powstrzymać,abym nie brała ślubu z Lukiem,ale zostawiłam go w hotelu w mieście.
- Żartujesz tak?
- Przed chwilą weszłam do pokoju.
- To nie jest na moje nerwy.- położyła dłoń na brzuchu a Ja wyszłam z pomieszczenia.
- Chodź bo się spóźnimy!-krzyknęłam wychodząc z pokoju..


„Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem,
lecz patrzeć razem w tym samym kierunku.”

[A. De Saint – Exupery]

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej!
Co tam u was słychać?
Nic nie chcę mówić,ale zostaje nam 1 ROZDZIAŁ !!!
Ale oddzielnie jeszcze powstanie EPILOG
Mam nadzieje,że za tydzień będzie najwięcej wyświetleń! Nie wspominając,że cały czas pobijamy REKORDY!

NO TO WIDZIMY SIĘ ------> 22-24 STYCZNIA

sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 62: Małymi krokami..

Wysiadłam z mustanga dokładnie obserwując miejsce,gdzie mają zatrzymać się goście.
- Luke czy my wszystko mamy?
- Na pewno. Przestań się przejmować. - odwróciłam głowę widząc jak zamyka bagażnik jednocześnie zabierając dwie walizki średnich rozmiarów. 
- Piękny wybrałaś hotel.- szepnął idąc do wejścia. 
Kiedy minęłam duże przesuwne drzwi ujrzałam ekipę hotelarską z szampanem i bukietem kwiatów.
- Serdecznie witamy pierwszych gości jak i parę młodą!- przemówiła jedna z starszych kobiet.
- Dziękujemy bardzo, Czy wszystko gotowe?
- Tak, wystarczy tylko czekać na gości,którzy powinni pojawić się za niecałe dwie godziny. Od czego zaczynamy Pani Megan?
- Zaczynamy od poczęstunku i przywitania na tarasie. 
- Oczywiście. To jest państwa karta do pokoju. Numer 231.- po wypiciu szampana zabieram kartkę i w towarzystwie Luke idę do windy.



Harry



W towarzystwie sześćdziesięciu inny osób stoję elegancko ubrany na tarasie z szklanką wypełnioną whisky. Wszyscy pilnie czekają na Megan,która się nie umie wyszykować. Nie mogę w to uwierzyć,że jutro biorą ślub. Te dwa ostatnie tygodnie przeleciały strasznie szybko. Nie widziałem się z Lukiem ani z Megan. Nie chciałem wchodzić im w drogę. Obserwuję wszystkich dookoła. Każdy z kimś rozmawia, widzę Tatę i dziadków Meg z rodzicami Luke. W moim kierunku zmierza Luke i Tomo.
- No jesteś!- przybił piątkę Luke jakby nic się nie stało. Chociaż było inaczej.
- No nie mogłem opuścić waszego ślubu. - uśmiechnąłem się.- A gdzie Meg?
- Czekamy na nią.- westchnął Hemmings biorąc na strzała całą zawartość whisky.- O wilku mowa.- pokazał na taras,gdzie weszła Megan poprawiając ręką włosy. Miała na sobie czarną rozkloszowaną sukienkę i bardzo wysokie sandały na obcasie. Stojąc na środku zaczęła szukać Luke,którego w końcu znalazła i skapnął się,że jednak powinien do niej iść.
- Muszę was opuścić chłopaki.- oddał szklankę kelnerowi przemieszczając się do dziewczyny. Lekko chwycił ją w pasie uśmiechając się do nas.
- Dziękujemy bardzo za przybycie.- zaczęła.
- Nieźle wygląda.- szturchnął mnie Louis.
- Masz rację.- westchnąłem.
- Pewnie jest szczęśliwa.- spojrzałem na niego.
- Proszę się częstować i życzymy miłego wieczoru.- dodał jeszcze chłopak i wszyscy zaczęli klaskać a Megan zaczęła się uśmiechać od ucha do ucha. Stresuje się widać to. Chce jak najlepiej a się obawia. Stoję z jedną ręką w spodniach od marynarki cały czas wbijając wzrok w Blondynkę. 
- Cześć Harry!- odwracam głowę widząc Dave z Emmą.
- Cześć!- obejmuję Brunetkę i chwytam w mocny uścisk dłoń Przyjaciela.
- Oo Megan! Jejku jak pięknie wyglądasz!-odwracam głowę widząc Anioła. Od razu jej wzrok spogląda na mnie. Brakuje mi odwagi,żeby pogadać. Chcę bardzo rozmowy, chcę żeby zrozumiała czy naprawdę warto wiązać się z Lukiem.
- Przesadzasz..- uśmiechnęła się. 
- Powinnaś przyjąć taki komplement.- posłałem uśmiech biorąc kolejnego drinka. 
- A ty jak się czujesz?- dodaje kątem oka spoglądając na mnie.
- Wiesz początki najgorsze,ale jest dobrze.- przykłada Emma dłoń do brzucha. 
- Przestań się stresować wszystko będzie okej. Obiecuje..- szepczę do ucha Blondynki a następnie wymijam ją widząc moją Siostrę filtrującą z Zac'kiem. "No chyba oni sobie jaja robią"- pomyślałem zmierzając w ich kierunku. 


Wieczór


-Za ile oni będą? - spoglądam na telefon widząc 20:12. Jest już ciemno. Czekam w leśniczówce ubrany z Zac'kiem, Louis'em, Dave'm w strój moro. Robimy Panu Młodemu wieczór Kawalerski w stylu Paintball. Dwóch moich kolegów mieli porwać go z parkingu,gdzie się z nim umówiłem. Pewnie ma mokro w gaciach. 

W tym samym czasie..

Luke

Czekam na parkingu. Jest dosyć ciemno stoję na środku między autami,którymi przyjechali goście. Wszyscy się bawią i dalej nie wiem co chce Harry. Z jego sms-a wynikało,że chce pogadać. Nagle zauważam jak na parking wjeżdża ciemny bus zatrzymując się przed mną. Drzwi rozsuwane otwierają się i wyskakuje jeden facet w kominiarce a zaraz za nim drugi. Wrzucają mnie do środka zawiązują mi ręce i wkładają jakiś materiał na głowę.
- Kim wy jesteście?! Biorę ślub jutro!?
- Na zlecenie Szefa mamy cię uprowadzić.
- Kto jest szefem?
- Nasza rozmowa się już zakończyła.- dodał jeden, a ja skuliłem się z myślą co ja powiem Megan, o ile jeszcze ją zobaczę.


Megan

Dziewczyny zabrały mnie na miasto. Chciały mnie porwać przed momentem jak zostanę żoną Luke. Nie mogłam im odmówić. W towarzystwie Emmy i Alex wchodzimy do jakiegoś baru. Było w nim pusto, oprócz wysokiego zbudowanego mężczyzny,który stał za blatem.
- Zamyka pan?
- Nie nie.. Proszę siadać.
Zdziwiłam się,że jest tutaj tak pusto,że aż nie ma ani jednego człowieka oprócz mnie,dziewczyn i tego faceta. 
- Megan byłaś grzeczna!- odwracam głowę widząc tego samego faceta,który zaczął ściągać bluzkę i spodnie.
- Nie  słyszę?
- Dziewczyny co tu się dzieje?
- Wieczór Panieński!!- wstaję ze zdziwienia jak za blatu wyskakuje Gemma z Anne z serpentynami i alkoholem.
- Bez striptizera się nie mogło obejść.- zaczęła się śmiać Emma.



Miłość wzajemna nie polega na tym, żeby nam nikt nigdy przykrości nie zrobił, ale na tym, abyśmy starali się drugim przykrości nie sprawiać i nabrali wprawy w natychmiastowym i całkowitym przebaczaniu wszystkiego co nas urazi.





--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ;)
Jak się podoba? 
Krótki! 
Wychodzi na to,że będą jeszcze 2 rozdziały.
+ Wieczór Kawalerski/Panieński 
+ Ślub
Smutno,że już się kończy. Eh.. No ale wszyscy czekają na ten ostatni rozdział - epilog. 

WIDZIMY SIĘ ---> 15-17 STYCZNIA 



sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 61 : Jesteś przyjacielem czy Byłeś?

Odsunęłam się od ust Harry'ego otwierając oczy. Moja cała klatka piersiowa opadła,a serce cały czas biło w szybkim tempie z nerwów. Zostając na kolanach chłopaka spoglądam mu prosto w oczy widząc lekki uśmiech.
- Kocham cię.- szepnął.- Ucieknijmy stąd..
- Harry przestań. Wiesz,że nie mogę zrobić tego Luke'owi.
- Ależ oczywiście,że możesz?! Co to za różnica czy będziesz z mężem,którego cały czas zdradzałaś a czy z nim się nie zejdziesz z powodu zdrady.
- Harry.- położyłam dłoń na jego policzku.
- To się więcej nie powtórzy.- szepnęłam a On na siłę wepchnął język w moje usta oddając mocne,namiętne pocałunki.
- Co tu jest grane Kurwa!- opieram dłonie na ciele chłopaka i odwracam głowę widząc rozgniewanego Luke. Automatycznie odpycha mnie i zaczyna okładać pięściami Styles'a. Zasłaniam tylko usta widząc jak Brunet się nie poddaje i teraz to on góruje.
- Jak mogłeś!? Jesteś moim przyjacielem?!- wbił wzrok w Harry'ego,którego odepchnął Zac z Louis'em.
- Chodź Meg..- poczułam jak ktoś mnie podnosi i wyprowadza z pokoju. Podnoszę wzrok widząc zmartwionego Dave.
- Jest okej?- podnosi mój podbródek.
- Tak.. Dave Ja nie chciałam. Naprawdę.- szepczę z nerwów.
- Przecież to Harry cię pocałował prawda?- spoglądam na Niego i nie wiem co powiedzieć. No tak.. On mnie teraz pocałował.
- Megan jedziemy stąd. - zobaczyłam Luke krwawiącego,który wyszedł z pokoju.
Od razu ruszyłam za nim jeszcze na chwile zatrzymując się przy uchylonych drzwiach,gdzie na sofie siedział Harry z krwawiącym nosem a przed nim stał Lou z Zac'em.
- Kocham ją i nie odpuszczę!- krzyknął kiedy zatrzymałam się.
Pokręciłam tylko jeszcze głową i ruszyłam za Narzeczonym,który czekał na tarasie.
- Harry? Znowu? - spoglądam na wszystkich zgromadzonych,którzy pytają chłopaka o przebieg sytuacji.
- No niestety. - westchnął.
- A wy dokąd?- wyleciała za nami Emma.
- Emma.. To jest zły moment jak dla nas. Mamy dużo pracy przed ślubem. Muszę wybrać parę jeszcze dodatków, no i w końcu wybrać tort.- posłałam jej uśmiech.
- Dziękuje.- szepnęła chwytając pewnie moją dłoń.
- Za co?
- Za te zamieszanie.
- Co?- szepnęłam.
- Zadzwonię.- pokazała z ręki telefon i odeszłam mówiąc wszystkim krótkie "cześć"..


Kiedy zajechaliśmy do domu od razu zabrałam do łazienki Luke. Usadziłam go na rogu wanny szukając apteczki, z której wyciągnęłam kilka opatrunków i wodę utlenioną.
- Ałaa.- skrzywił się chłopak kiedy przyłożyłam mu do rany.
- Trzeba było się nie bić.
- Cholera Megan pocałował cię!
- Wiem..wiem.
- Właśnie nie wiem,wiem. Jesteś moja słyszysz.- chwycił pewnie moją dłoń a ja tylko złożyłam pocałunek mu na czole.
- Uspokój się.
- To nie było normalne.. - wstał zrzucając całą apteczkę.
- Hej! Nie skończyłam!-wybiegłam za nim.
- Pierdole te waciki idę spać!- wszedł do sypialni.
- Serio? Masz teraz wszystko w dupie?! Musimy wybrać tort. Jeszcze kwiaty jakie mają być w kościele. A nie wspomnę o dekoracji.
- Nie mam ochoty!- krzyknął kiedy stanęłam w przejściu z założonymi rękami.
Chłopak rozebrał się do bielizny wchodząc do łóżka.
- Czy ty nie przesadzasz? Jest dopiero szósta?- rzekłam spoglądając na wielki zegar cyfrowy.
- No i co z tego. Jestem wkurwiony i zmęczony.
- Aha.. No to dobranoc!- krzyknęłam zamykając drzwi.
Usłyszałam jeszcze jakiś bełkot z pomieszczenia i zabrałam kluczyki od samochodu. Zamknęłam mieszkanie i zjechałam na sam dół windą. Następnie wyszłam z budynku widząc naprzeciw moje Porshe. Od razu przebiegłam na drugą stronę wyciągając z bagażnika laptopa i walizkę. Stojąc przodem do bagażnika widzę jasność jaka tam nastała. Automatycznie odwracam się widząc wysiadającego z auta Harry'ego i jego kierowcę Louis'a. Wciskam tylko przycisk "zamknij bagażnik" i dalej stoję wpatrzona w ich stronę.
- Hej. potrzebujesz pomocy?- podszedł Lou wbijając wzrok na torbę.
- Nie, dam radę.
- A gdzie przyszły mężuś? - spojrzałam na łobuzerski uśmiech Harry'ego,który oparł się o maskę czerwonego Porshe.
- Zamknij się co? Już dużo narozrabiałeś.
- Słuchajcie emm.. Nie powinnam was prosić,ale mam trzy kawałki tortów a muszę wybrać. Pomożecie?
- Jasne.- kiwnął Styles.
- No to chodźcie.- chwyciłam walizkę wracając z chłopakami do mieszkania.
- A gdzie Luke?- spytał Lou.
- Śpi.-szepnęłam.- na co przewrócił oczami.
- Dawaj te torty.- usiadł na krześle obrotowym Harry przecierając ręce.
- Lepiej się zamknij bo Smok się obudzi i wyjdzie z jaskini. - prychnął Louis dołączając do Chłopaka.
Położyłam trzy opakowania i każdemu dałam po widelczyku. No to degustacja. Każdy wziął kawałek ciasta i oprócz tego jeszcze kawałek od każdego,którego nie próbował.
- Więc?
- Ten!- obydwoje pokazali na swój talerz a Ja spojrzałam na nich jak na debila. Ja twierdzę,że to jednak mój jest najlepszy.
- A nie mój? Boże zabije was..- westchnęłam. - Jeszcze raz.
Ponownie robimy i musimy dokonać wyboru. Spoglądam katem oka widząc jak Louis odsuwa swój talerz.
- Ten jest do dupy. Harry'ego jest lepszy.
- Ja jednak wolałbym Megan.
Wkurzona próbuje jeszcze raz Styles'a kawałek tortu i stwierdzam,że jest jednak bardzo dobry.
- Mmm te wiśnie.- dodaje Harry.
- Wygrał twój.- westchnęłam a ten jak dziecko zaczął skakać na krześle.
- Jeszcze potrzebujesz naszej pomocy?
- Jeszcze kwiaty,ale to chyba dam radę sama.
- No to zbieramy się. Jakby co mnie tu nie było. - uciekł Styles do drzwi.- A jego to na bank też!- dodał i wyszli zamykając po cichu drzwi.
Debile..Otworzyłam laptopa wchodząc w folder wesele. Kiedy chciałam naciskać myszką na zdjęcia bukietów usłyszałam wibracje w moich spodniach. Wyciągnęłam telefon widząc imię Emma. Wcisnęłam zieloną słuchawkę przykładając do ucha.
- Irys,białe róże czy czerwone?
- Matko Megan.. Nie wiem. Umm. Białe róże bym wybrała.
- Też tak myślę.- mówię patrząc na zdjęcie.
- Słuchaj ,bo Ja dzwonię.. Jest Luke gdzieś koło ciebie?
- Nie,śpi..- westchnęłam.
- To dobrze.
- Co? Emm co On zrobił?
- Słuchaj nie wiem czy to prawda. Nikt mi tego nie powiedział,ale podsłuchałam rozmowę chłopaków. No i wyszło z niej,że Luke kazał Harry'emu,aby specjalnie się tak zachowywał i powiedział,że już go nie obchodzisz.
- Naprawdę?
- No nie jestem pewna.. Najlepiej będzie jak sama wyciągniesz to od Luke lub Harry'ego.
- Mhm..
- Będę już kończyć,pewnie masz dużo zajęć.
- Trzymaj się.- dodałam rozłączając się.

Harry

Siedziałem przy barze pijąc kolejnego drinka.
- Znowu planujesz się upić?
- Nie Louis, to dla relaksu.- odwróciłem głowę mówiąc barmanowi o jeszcze jednym drinku.
- Czemu tak się zachowałeś?
- Jak?
- Po co ją całowałeś?
- Czekaj..- odwróciłem się.- Ona najpierw się na mnie rzuciła, a później oddałem jej pocałunek.
- To Ona pierwsza?- zdziwił się Tomlinson kiedy zacząłem sączyć kolejnego drinka.- Żartujesz!?- nie dowierzał.
- Widzę,że nie wierzysz.
- No nie?!- spojrzałem na Tomo i klepnąłem go po policzku.
- To idź do Megan i ci sama powie.- dodałem odchodząc od stołu.
- Gdzie idziesz?
- Popracować trochę.- dodałem opuszczając główną salę.



`..kiedyś ktoś mnie za­pytał : Co dla ciebie w życiu jest naj­trud­niej­sze?
Od­po­wie­dzialam , że nie wiem.Że chy­ba nie ma ta­kiej rzeczy. Te­raz juz umiem od­po­wie­dziec na to py­tanie. Gdy dziś mnie za­pyta­cie Co jest dla mnie naj­trud­niej­sze, od­po­wiem :
-Naj­trud­niej w życiu pat­rzeć jest w oczy ukocha­nej oso­by i widzieć pus­tkę. Zu­pełne nic. Obojętność , ze­ro tęskno­ty. Naj­trud­niej czuć że się ją kocha cała sobą i wie­dzieć że bez niej nie można żyć ale ona bez ciebie jest szczęśli­wa. Naj­trud­niej kochac bez wza­jem­ności...`


Tak. Tak bym od­po­wie­działa. ~Megan


-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ;)
Strasznie nudny.. Naprawdę. Produkowałam go już od wczoraj. Ale nie! Postanowiłam,że muszę go skończyć..
Co sądzicie?




WIDZIMY SIĘ ----> 8-10 STYCZNIA 

wtorek, 29 grudnia 2015

Czytelnicy!

To nie jest rozdział, to nie jest zakończenie. To jest ta trzecia opcja,czyli coś nowego --->




Pamiętacie ten mój nowy blog?
Dziś się pojawił tam 1 rozdział! Naprawdę świetna fabuła, zwiastun już się kręci :)

No to co? Bierzemy "klik" w obroty i czytamy!
Tutaj się natomiast widzimy 1-3 stycznia, a tam z 2 rozdziałem połowa stycznia ;)

Bay!
xx


Które połączenie wolicie? :D
Koment! :)



Megan & Harry





VS?



Megan & Luke




PS Szczęśliwego roku 2016 !!