piątek, 15 stycznia 2016

Rozdział 63: Wieczór Kawalersko-Panieński..



Siedząc na tyłach obok Luke i Louis'a słucham ich życiowych problemów. Nudne się to zaczyna robić,skoro gadają na nie temat. Lekko pijani chcemy dołączyć do baru,gdzie się bawią dziewczyny z striptizerem, o którym nie wie Hemming's.
- Ej Harry,gdzie my jesteśmy?- zdziwił się Zac.
- Idziemy pobalować z dziewczynami.
- Ja dopiero z Panią Młodą mogę się zobaczyć jutro.- rzekł najbardziej nawalony Luke.
- Przestań pierdolić głupot. Pobawimy się przez parę godzin i wrócimy do hotelu.
- Ja odpadam. Taki jest zwyczaj.- macha dłońmi.
- Jak chcesz. A co mam powiedzieć Megan?- spytałem otwierając drzwi.
- Pojechałem do hotelu i tyle. Do jutra!- krzyknął i zamknąłem drzwi.
No co za pojeb? - pomyślałem wbijając wzrok przez szyby do pomieszczenia,gdzie był wieczór Panieński. Megan jak zawsze pięknie wyglądała,nawet gdyby ubrała byle co.
- No chodź!- krzyknął Zac.
Wszedłem do środka zamykając drzwi. Całe pomieszczenie było wypełnione balonami,serpentynami a na stoliku stało dużo drogiego alkoholu.
- A gdzie striptizer?- zasmucił się Louis witając z dziewczynami.
- Ja mogę ci zatańczyć jak chcesz.- spojrzałem na Meg,która posłała mi lekki uśmiech.
- Harry gdzie jest Luke?- chwyciła pewnie moją dłoń widząc,że wszedłem tutaj ostatni.
- Spokojnie, jest trochę pijany i stwierdził,że jedzie do hotelu.
- Już myślałam,że coś się stało.
- No najpierw to go uprowadziliśmy.
- Co?!- spojrzała na mnie.
- Nie wiesz co to znaczy,że kogoś się uprowadza?- podszedł Louis pijąc jakiś alkohol.- Fuu ale to słodkie.

- Nie podoba mi się to. Harry o co chodzi?
- Nic szczególnego. Po prostu na Jego wieczór kawalerski dodaliśmy małe efekty specjalne typu porywacze spod hotelu, paintball w opuszczonej leśniczówce i dużo alkoholu.
- Debile!- zaczęła się śmiać.
- Idę na fajkę idziesz ze mną?- spojrzałem na bruneta i kiwnąłem głową.



Megan


Stałam oparta o stół wbijając wzrok na szybę, za którą widziałam dwie postacie palące papierosa. Od momentu kiedy zobaczyłam dzisiaj Harry'ego czuje się bardzo dziwnie. Krępująco. Tak jakby coś od środka do mnie mówiło,że popełniłam błąd. Że coś tu jest nie tak. Ale Ja wiem najlepiej co chcę. Nigdy nie będę potrafiła odróżnić miłości Luke i Harry'ego. Każdy kochał mnie na swój sposób tak jak Ja. Nagle przed moją twarzą stanęła Gemma.
- Halo! Ziemia do Meg?
- Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza.- rzekłam przypominając sobie,o tym co powiedziała mi dosyć dawno Emma. Ma rację, nigdy się nie dowiem prawdy jak nie zapytam Harry'ego lub Narzeczonego. Popchnęłam szklane drzwi a dwie osoby odwróciły się w moim kierunku.
- Co na fajkę?- spytał Louis.
- Chciałabym pogadać..- stanęłam między nimi.
- A dokładnie to z kim?- dodał Lou.
- Z Harry'm.- spojrzałam na Niego,a On tylko wyrzucił na chodnik peta a Przyjaciel wrócił do środka zostawiając nas samych.
- O czym chciałabyś pogadać?
- Przejdziemy się? - dodałam idąc w kierunku parku,który był niedaleko.- Emma mi coś powiedziała na Twój i Luke temat.
- Do rzeczy Megan.- podniosłam wzrok widząc tuż przy ramieniu bruneta z rękami włożonymi w spodnie.
- Zadam jedno podstawowe pytanie. Kochasz mnie?
- To i tak nic nie zmieni. Bierzesz jutro ślub.
- Harry kochasz mnie?- podniosłam ton powtarzając pytanie.
- Boże Harry powiedz coś!- krzyknęłam,a On tylko nachylił się ku mojej twarzy oddając mocny pocałunek.
- I właśnie o taką odpowiedź mi chodziło.- szepnęłam dodając lekki pocałunek.- Dlaczego mi nie powiedziałeś,że Luke kazał ci powiedzieć,że mnie nie kochasz i dać mi spokój.
- Megan daj spokój. Cieszmy się chwilą.
- Harry odpowiedz.
- On jest moim dobrym kumplem. Kiedyś był przyjacielem,ale zabrał mi kobietę mojego życia. Co miałem zrobić. Musiałem się zgodzić na ten układ.
- Wcale,że nie. Skoro ci zależało. Nie musiałeś się godzić. Właśnie pokazałeś klasę Harry. Poddajesz się chociaż nigdy tego nie robiłeś.- spojrzałam mu prosto w oczy wymachując dłońmi przed Jego twarzą. Wkurzył mnie. Od kiedy On daje sobą rządzić. To do Niego nie jest podobne. Odwracam się i po prostu odchodzę.
- Megan!
Nie zwracam uwagi na żadne Jego słowo.Nie interesuje mnie to co powiedział. Mógł zrobić to po swojemu jak to zawsze robił. On jest szefem Luke a nie Luke jego. Nie może na to sobie pozwolić.
- Megan..- czuję mocny chwyt na lewej ręce,który powoduje,że się obracam twarzą w Jego stronę.
- Kocham cię. Nie wiesz jak bardzo mnie bolało mówiąc ci wtedy jak dałaś mi zaproszenie,że już mnie nie obchodzisz. To nie jest do opisania jaki się wtedy beznadziejnie czułem. A przez te dwa tygodnie tęskniłem jak pies za swoim panem. Nie potrafię bez Ciebie żyć i jeśli Ty go jutro wybierzesz pogodzę się z tym.- Tłumaczył się kiedy zaczął kropić deszcz.
- Kocham cię.- szepnęłam kładąc na Jego policzku dłonie. - Kocham cię..- powtórzyłam się całując Jego usta.
- Chodźmy stąd.
- Nie chce tam wracać przynajmniej do Jutra.- dodałam.
- Tam jest jakiś hotel.- pokazał dłonią na czerwony neonowy napis.


Weszliśmy do pokoju dla dwojga z jednym łożem małżeńskim. Usiadłam na łóżku bacznie obserwując Harry'ego,który zapalił nocną lampkę. Podszedł do mnie wyciągając dłoń. Pewnie chwyciłam jego dużą męską dłoń a On blisko jak i mocno objął mnie w pasie skracając między nami odległość.
- Jesteś taka piękna.- powiedział biorąc kosmyk włosów z twarzy. Nagle czuję jak trochę mokra sukienka została odpięta a dłoń Styles'a wędruje wokół bielizny. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze. Czułam zapach jego perfum. Zapach przy którym nie umiałam się skupić i myśleć. Nagle zapragnęłam, żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. On chyba pomyślał o tym samym bo jego usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami.Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze warg zaczęły ze sobą w spół pracować, całowaliśmy się coraz namiętniej.Gdy nagle nasze ciała opadły na bardzo wygodne łóżko. Pozwoliłam ściągnąć z siebie całą sukienkę zostając w beżowej bieliźnie. Podparłam się na łokciach widząc jak Harry ściąga z siebie koszulkę jak i pozbywa się spodni.
- Kocham cię.- szepnął dając buziaka na czole.
Podniosłam wzrok spotykając jak i Jego.
- Harry wiesz,że nie mogę. - chwyciłam jego srebrny naszyjnik z krzyżykiem oddając kolejną dawkę pocałunków.



Rano




Obudziłam się całkiem naga jak i przy boku Harry'ego. Całą noc się kochaliśmy.A dzisiaj jest ten dzień,kiedy mam poślubić Luke. Spojrzałam kątem oka na cyfrowy zegarek,który pokazywał 7:25.
Wolnymi ruchami wyszłam z łóżka a następnie założyłam na siebie z powrotem sukienkę.Podeszłam jeszcze do lustra poprawiając włosy widząc w odbiciu śpiącego Stylesa. Założyłam jeszcze szpilki pisząc krótką wiadomość do śpiącego Bruneta.



" Musiałam wyjść. Pamiętaj o 12.." xx 



Po cichu położyłam na łóżku kartkę i wyszłam na korytarz,gdzie panowała totalna cisza. Następnie wyszłam z hotelu wsiadając do taksówki podając adres mężczyźnie,który ma mnie zawieźć na miejsce.Dobre piętnaście minut później zajeżdżam do Hotelu,gdzie odbędzie się wesele. Wbiegam do środka witając się z ekipą z recepcji i następnie podążam do windy. Wciskam guzik numer cztery i wjeżdżam na górę. Mijam kilkanaście pokoi i wchodzę do Mojego i Luke apartamentu. Stojąc w korytarzu widzę śpiącego Luke. Wchodzę do łazienki biorąc szybki prysznic. Całe nagie ciało namydlam lawendowym kremem pod prysznic.
- Megan! Fryzjer czeka!- spoglądam na zamknięte drzwi,za którymi krzyczy Emma.
- Już chwila!!- dodaję wychodząc i obwijając ciało ręcznikiem otwierając drzwi Przyjaciółce.
- Zapomniałaś,że o 8.30 masz fryzjerkę? Już czeka w pokoju 204 z Ann.  A tak w ogóle kiedy wyszłaś z swojego Panieńskiego?
- Luke śpi?- zapytałam zamykając drzwi.
- Tak.. Nawet się nie ruszył. - usiadła na komodzie ubrana w luźną sukienkę.
- Przespałam się z Harry'm.
- Co?!
- No tak! Próbował mnie powstrzymać,abym nie brała ślubu z Lukiem,ale zostawiłam go w hotelu w mieście.
- Żartujesz tak?
- Przed chwilą weszłam do pokoju.
- To nie jest na moje nerwy.- położyła dłoń na brzuchu a Ja wyszłam z pomieszczenia.
- Chodź bo się spóźnimy!-krzyknęłam wychodząc z pokoju..


„Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem,
lecz patrzeć razem w tym samym kierunku.”

[A. De Saint – Exupery]

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej!
Co tam u was słychać?
Nic nie chcę mówić,ale zostaje nam 1 ROZDZIAŁ !!!
Ale oddzielnie jeszcze powstanie EPILOG
Mam nadzieje,że za tydzień będzie najwięcej wyświetleń! Nie wspominając,że cały czas pobijamy REKORDY!

NO TO WIDZIMY SIĘ ------> 22-24 STYCZNIA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz