piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 64 : Ślub.

TO NIE JEST KONIEC!



Siedziałam na wygodnym fotelu przed białą toaletką kosmetyczną,na której było mnóstwo kosmetyków. Bacznie obserwowałam Anne koleżankę,która nakładała makijaż na moją twarz. Oczywiście ma być delikatny. Pomimo to widzę w odbiciu dwie przyjaciółki. Jedna chodzi z telefonem,do którego dosłownie krzyczy a druga siedzi na sofie jedząc zdrowe jedzenie jak przypadło na kobietę w ciąży.
- Anne uspokój się! Megan się tak nie denerwuje.- podniosła wzrok makijażysta a dokładnie Elle trzymając w ręku tusz i cienie.
- Próbuje dodzwonić się do światka i tyle!- odkrzykuje.
- Meg a kto jest świadkiem?- widząc w lustrze wzrok Emmy odwracam się patrząc na dziewczynę.
- Harry.
- No właśnie! Gdzie On jest!?
- A po co ci On teraz?
- Muszę wiedzieć czy ma obrączki.
- Spokojnie na pewno ma.- kładę dłoń na ramieniu brunetki.- Wszystko gotowe? Wychylam głowę przez okno widząc ekipę,która ustawia białe krzesła w stronę altany.
- Pójdę sprawdzić jak im idzie.- rzekła Ann zamykając drzwi.
- Ile jeszcze czasu mamy?
- Mało.- szepnęła.Jest 11.40 zostało bardzo mało czasu.- dodała odsuwając się i ukazując moją twarz.Cienie na oczach były w kolorze skóry z połączeniem czerni a usta w odcieniu perłowej czerwieni. Delikatnie i przepięknie. Włosy zostawiłyśmy rozpuszczone dodając lokówką małe fale.
- I jak?
- Elle świetnie! Naprawdę! Widać,że pracujesz z najlepszymi.
- To w końcu Twój dzień i musisz wyglądać jak księżniczka.Słuchajcie Ja muszę lecieć za godzinę mam kolejną klientkę.Szczęścia na nowej drodze życia. - posłała buziaka wychodząc.
Wstałam w białym szlafroku podchodząc do manekina,gdzie była sukienka. Przybliżając się bacznie ją obserwowałam z nie dowierzaniem,że to już dziś.
- Słuchaj został kwadrans. Wypadałoby już kieckę wciągnąć.- ujrzałam Przyjaciółkę ubraną w czerwoną sukienkę.
- Masz rację.- westchnęłam ściągając szlafrok zostając w bieliźnie i zakładając białą suknie.
- Martwisz się. Widzę to.- rzekła dopinając zamek.
- Trochę.
- I to nie z powodu ślubu tylko chodzi o Harry'ego.
- Nie no co ty.- odwróciłam się widząc zaszklone oczy dziewczyny.
- Jesteś taka piękna..- chwyciła mnie za ręce.- Megan zastanów się proszę cię. Znam cię dobrze. I Ja też wiem,który jest dla Ciebie lepszy chociaż,że ci tego nie powiem. Pamiętaj,że to wszystko od Ciebie zależy.- podeszła do drzwi. - Za chwilę przyjdzie Twój Tata. Idę na zewnątrz.



Harry



Wybiegłem z pokoju widząc 11:45. Jak najszybciej udałem się do recepcji płacąc za pokój.
- Wszystko w porządku?- spojrzał na mnie starszy mężczyzna.
- Potrzebuje Pana garnitur.
- Słucham?
- Żenię się! Za kwadrans!-krzyczę pokazując na zegarek. - Zapłacę.- dodałem widząc jak z nerwów ściąga marynarkę i chwilę później spodnie za ladą.Dałem mu prawie tysiąc funtów za noc w hotelu i garnitur. W przejściu dopiąłem zamek łapiąc taksówkę.
- Szybciej proszę!-krzyczę.- Mam zaraz ślub!- przyklejony do szyby widzę,że przyśpiesza.
Zabije się jeśli się spóźnię. Nie mogę tego zrobić. Trzymając telefon widzę połączenie od Louisa
- Gdzie ty do kurwy nędzy jesteś?
- Nie chcesz wiedzieć.
- Harry to nie jest śmieszne. Trzy małe dziewczynki grają już melodie do ślubu a ksiądz chodzi jakby był naćpany bo nie ma cholernych obrączek,które ty masz!- krzyczy.
- Zaraz będę słyszysz!
- Nie podoba mi się to.. A masz obrączki?
- Tak! W kieszeni. Daj mi pięć minut!-krzyczę i się rozłączam.
- Ślub?
- Tak..
- Świadek?- pyta kierowca mijając pojazdy.
- Pan młody.- kłamię,aby jak najszybciej tam dotrzeć..


Megan


Widzę na wielkim zegarze 11:55. Serce mam w gardle a Anne zakłada na moją głowę welon. Trzymając w ręku bukiet z czerwonych róż zaczynam się denerwować.
- Anne jest w końcu Harry?
- Emm.
- Ann!
- Nie ma go Megan! Kazałam Lou dzwonić do Niego.
- A jak nie zdąży?
- Zdąży Meg. Ma całe pięć minut. - westchnęłam widząc otwierające się drzwi i wysokiego bruneta w czarnym smokingu.
- Gotowa?- podchodzę do Ojca w wysokich obcasach.
- Gotowa..- odpowiadam widząc równo dwunastą godzinę. Wychodzę na korytarz widząc na końcu szklane drzwi i dwóch mężczyzn z obsługi. Kiwają głowami otwierając każdy swoją połowę. Rozbrzmiewa się głośna muzyka z skrzypc,na których grają młode dziewczyny.A ponad sto osób wstaje z białych krzeseł a Ja w wolnym i rytmicznym kroku idę mocno trzymając Taty rękę.
- Będzie dobrze.
- Wiem.- uśmiecham się.
- Pięknie wyglądasz.- szepcze kiedy skręcamy z dróżki w linię prostą do ołtarza,gdzie czeka na mnie Pan Młody. Cały czas patrzę w dół. Boje się,że upadnę. Kiedy czuję,że jesteśmy coraz bliżej zauważam księdza, Luke ubranego w elegancki czarny smoking a po bokach znajomych. Po lewej trzy przyjaciółki Gemma,Emma,Anne ubrane w czerwone identyczne sukienki robiąc za druhny. A po drugiej stornie w smokingach Louis, Dave i H.. Mój wzrok skierowany jest w puste miejsce a Louis tylko z poważną miną kiwa twierdząc,że nic nie wie. Biorę głęboki wdech wchodząc do środka altany chwytając dłoń Luke.
- Zebraliśmy się dziś..- kątem oka zauważam jak cały tłum zgromadzony jest skierowany w naszą stronę. Przez welon Narzeczony nie widzi moich łez. Po co płacze? Teraz uświadamiam sobie. Stojąc tutaj,że go nie kocham. I,że nie będę szczęśliwa. Wiem to. Wiem bo nie czuje tego jak On. Ale nie mogę mu tego zrobić przed ołtarzem. Nie mogę być uciekającą Panną Młodą chociaż,że dużo tego widziałam w filmach. Ale najbardziej boli to,że Jego tutaj nie ma.
- Megan.- szepcze.- Wszystko Okej?
- Tak.- kiwam głową.
- Zadam pytanie.- spoglądam na księdza.- Czy ktoś jest przeciw temu,aby ta młoda Para się pobrała. Obydwoje obracamy się w kierunku gości. Nikt nic nie mówi.
- Jest ktoś przeciw?- pyta ponownie mężczyzna.
- Nikt.- dodaje Hemmings.
- Chwila!!- raptownie odwracam głowę widząc jak biegnie wysoki brunet w lokach. Wszyscy kierują wzrok w Jego stronę.
- Ja jestem przeciw temu.- staje na środku stojąc prosto w moją stronę na drugim końcu za krzesłami. Ubrany w czarny garnitur z odpiętą marynarką, z której widniała biała koszula.
- Harry uspokój się.- odkrzykuje Louis.
- Niech wybierze Megan. Zawsze wybierała między mną a Lukiem. Od dawna.- uśmiechnęłam się widząc jak idzie w naszym kierunku. - Zawsze się kochaliśmy nawet w wczoraj.
Spojrzałam na zdziwienie Luke.
- Zaraz po Panieńskim spędziliśmy kolejną wspólną noc. Megan nie wytrzymam bez Ciebie. Kocham Cię. Jeśli Ty mnie też. Wybierz mnie.
- Megan nie możesz mi tego zrobić.
- Luke okłamałeś mnie.- mówię na głos słysząc ciszę jaka panuje. Ksiądz stoi osłupiały a znajomi nie wiedzą co mają zrobić. - Nie kocham cię.- podnoszę welon rzucając go na drewniane podłoże.
- To był największy błąd.- Daje mu pierścionek zaręczynowy, podnoszę suknię,która sięga mi prawie do ziemi i biegnę do Harry'ego. Do mężczyzny,z którym zawsze chciałam być. Mimo,że zrobił mi tyle złego. Zawsze mnie do Niego ciągnęło.
- Megan!- krzczy Luke. Kiedy rzucam się na usta Zielonookiego.
- Teraz możemy uciekać.- szepnęłam chwytając Jego dłoń i biegnąc do wnętrza hotelu nie zwracając uwagi na nikogo.

                                         
                                       





Siedząc w samochodzie Harry'ego w chuście zawiązanej na oczach czuję jak zatrzymuje pojazd. Wstaje wychodzi i chwilę później otwiera moje drzwi.
- Gdzie my jesteśmy?
- Niespodzianka.- odpowiedział prowadząc gdzieś nas.
Idąc cały czas słyszę ptaków śpiew i czuję inne powietrze niż te pod Londynem.
- Czy my jesteśmy w lesie?
- Megan! Psujesz zabawę..- śmieje się.
- Nic już nie będę mówić.- uśmiecham się trzymając Jego dłoń.
Idąc cały czas nie rozmawiamy. Nic kompletnie. Nagle Harry mnie zatrzymuje.
- Poczekaj tutaj. Jak krzyknę Twoje imię to ściągniesz opaskę. Okej?- na co kiwam głową.- Kocham cię. - składa pocałunek na czole.



Harry


Odwracam się opuszczając Blondynkę w sukni ślubnej z bukietem z czerwonych róż oraz opaską na oczach. Chcę jej zrobić niespodziankę. Muszę się z nią ożenić. Muszę to zrobić,aby wiedzieć,że jest moja. Wdrapuje się na górę widząc Louis'a z Dave'm a na dole na polanie,gdzie jest zakopany Horan dziewczyny,które ustawiają krzesła i Zac'a,który oświetlenie przyczepia do drzew oraz kilka szybkich pojazdów. To jest to miejsce,gdzie po raz pierwszy pocałowałem Megan. I tu właśnie weźmiemy ślub. Sprawdzam kieszeń widząc obrączki oraz pierścionek zaręczynowy.
- Może być?- zatrzymuje się przy nich widząc altankę z białych kwiatów a Tomlinson rozsypuje płatki czerwono-białych róż dookoła.
- Dzięki..- klepie Dave po ramieniu. - Jak tam stypa?
- Wyszedł Ojciec Megan przepraszając a Luke wybiegł. Nikt nie wie gdzie.
- I właśnie o takie zakończenie mi chodziło.
- Gdzie Meg?
- Czeka pod górką z związanymi oczami.- odpowiadam Emmie.- Wszystko gotowe?
- Tak.- kiwnęła głową.- Cieszę się,że wybrała Ciebie.- spojrzałem na nią posyłając uśmiech.- Wiedziałam,że wróci do Ciebie.No to co zaczynamy?
- Megan!- krzyknąłem.
Miejsce na polanie
Wszyscy ustawili się. Na środku w altance stałem Ja, a po bokach w kierunku Pani Młodej reszta znajomych. Podniosłem wzrok z Ziemi widząc głowę Megan,która z każdym ruchem wychyla się ku górze. Automatycznie klękam kiedy jest blisko.
- Wyjdziesz za mnie Megan Palvin?- Dziewczyna zatrzymuje się widząc nas wszystkich a Louis szuka piosenki z Dirty Dancing " Time of my life". Zasłania usta ze zdziwienia i wolnym krokiem podchodzi do nas.
- Co wy tu robicie?!- dziwi się.
- Zgódź się a nie!- krzyczy Emma.
- Tak! Tak!- podbiega do Mnie a Ja wstaję zakładając Blondynce pierścionek.
- Louis!-szepczę.
Chłopak szybko zmienia w telefonie piosenkę na ślubną a do ołtarza podchodzi Dave,który ma zrobioną koloratkę. To nie był mój pomysł,aby On był księdzem.
- Megan czy chcesz wziąć za męża tego Strasznie przystojnego Bad Boy'a?
- Tak.- uśmiecha się, ściskając mocno moją dłoń.
- A Ty Harry chcesz wziąć za żonę tą Przepiękną Laskę?
- Oczywiście.- posyłam uśmiech w stronę Przyjaciela.
- Oficjalnie zostajecie małżeństwem i jednocześnie Panią Styles no i ty Panem Styles'em. Brawa!!!- krzyczy!
- No to idziemy pić!- dodaje Louis i wszyscy podążają za nim na dół,na polanę.
- I jak..?
- Jestem szczęśliwa.-odwraca się w moją stronę oddając mocny namiętny pocałunek.- Chodź Żono, bo zaraz alkohol zniknie...


                                                             
Mr&Mrs.Styles
   
Na to co najważniejsze jest w życiu można czekać wieczność. Ja czekałem do pierwszego maja na Swoją Kobietę na całe życie ~Harry

Byłam szczęśliwa,kochana,uśmiechnięta,ale dopiero stojąc przed ołtarzem i widząc inną osobę a nie Ciebie zrozumiałam jak bardzo byłeś i jesteś ważny w moim życiu.~Megan                                                      

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Hej ;)

Jak się podoba!
NO MUSI SIĘ PODOBAĆ!
KAŻDY CHCIAŁBY TAKIE ZAKOŃCZENIE!
JESZCZE ZA TYDZIEŃ POJAWI SIĘ EPILOG!
NO TO CO? 
MIŁEGO CZYTANIA :)

WIDZIMY SIĘ -----> 29- 31 STYCZNIA EPILOG!!!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz