sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 62: Małymi krokami..

Wysiadłam z mustanga dokładnie obserwując miejsce,gdzie mają zatrzymać się goście.
- Luke czy my wszystko mamy?
- Na pewno. Przestań się przejmować. - odwróciłam głowę widząc jak zamyka bagażnik jednocześnie zabierając dwie walizki średnich rozmiarów. 
- Piękny wybrałaś hotel.- szepnął idąc do wejścia. 
Kiedy minęłam duże przesuwne drzwi ujrzałam ekipę hotelarską z szampanem i bukietem kwiatów.
- Serdecznie witamy pierwszych gości jak i parę młodą!- przemówiła jedna z starszych kobiet.
- Dziękujemy bardzo, Czy wszystko gotowe?
- Tak, wystarczy tylko czekać na gości,którzy powinni pojawić się za niecałe dwie godziny. Od czego zaczynamy Pani Megan?
- Zaczynamy od poczęstunku i przywitania na tarasie. 
- Oczywiście. To jest państwa karta do pokoju. Numer 231.- po wypiciu szampana zabieram kartkę i w towarzystwie Luke idę do windy.



Harry



W towarzystwie sześćdziesięciu inny osób stoję elegancko ubrany na tarasie z szklanką wypełnioną whisky. Wszyscy pilnie czekają na Megan,która się nie umie wyszykować. Nie mogę w to uwierzyć,że jutro biorą ślub. Te dwa ostatnie tygodnie przeleciały strasznie szybko. Nie widziałem się z Lukiem ani z Megan. Nie chciałem wchodzić im w drogę. Obserwuję wszystkich dookoła. Każdy z kimś rozmawia, widzę Tatę i dziadków Meg z rodzicami Luke. W moim kierunku zmierza Luke i Tomo.
- No jesteś!- przybił piątkę Luke jakby nic się nie stało. Chociaż było inaczej.
- No nie mogłem opuścić waszego ślubu. - uśmiechnąłem się.- A gdzie Meg?
- Czekamy na nią.- westchnął Hemmings biorąc na strzała całą zawartość whisky.- O wilku mowa.- pokazał na taras,gdzie weszła Megan poprawiając ręką włosy. Miała na sobie czarną rozkloszowaną sukienkę i bardzo wysokie sandały na obcasie. Stojąc na środku zaczęła szukać Luke,którego w końcu znalazła i skapnął się,że jednak powinien do niej iść.
- Muszę was opuścić chłopaki.- oddał szklankę kelnerowi przemieszczając się do dziewczyny. Lekko chwycił ją w pasie uśmiechając się do nas.
- Dziękujemy bardzo za przybycie.- zaczęła.
- Nieźle wygląda.- szturchnął mnie Louis.
- Masz rację.- westchnąłem.
- Pewnie jest szczęśliwa.- spojrzałem na niego.
- Proszę się częstować i życzymy miłego wieczoru.- dodał jeszcze chłopak i wszyscy zaczęli klaskać a Megan zaczęła się uśmiechać od ucha do ucha. Stresuje się widać to. Chce jak najlepiej a się obawia. Stoję z jedną ręką w spodniach od marynarki cały czas wbijając wzrok w Blondynkę. 
- Cześć Harry!- odwracam głowę widząc Dave z Emmą.
- Cześć!- obejmuję Brunetkę i chwytam w mocny uścisk dłoń Przyjaciela.
- Oo Megan! Jejku jak pięknie wyglądasz!-odwracam głowę widząc Anioła. Od razu jej wzrok spogląda na mnie. Brakuje mi odwagi,żeby pogadać. Chcę bardzo rozmowy, chcę żeby zrozumiała czy naprawdę warto wiązać się z Lukiem.
- Przesadzasz..- uśmiechnęła się. 
- Powinnaś przyjąć taki komplement.- posłałem uśmiech biorąc kolejnego drinka. 
- A ty jak się czujesz?- dodaje kątem oka spoglądając na mnie.
- Wiesz początki najgorsze,ale jest dobrze.- przykłada Emma dłoń do brzucha. 
- Przestań się stresować wszystko będzie okej. Obiecuje..- szepczę do ucha Blondynki a następnie wymijam ją widząc moją Siostrę filtrującą z Zac'kiem. "No chyba oni sobie jaja robią"- pomyślałem zmierzając w ich kierunku. 


Wieczór


-Za ile oni będą? - spoglądam na telefon widząc 20:12. Jest już ciemno. Czekam w leśniczówce ubrany z Zac'kiem, Louis'em, Dave'm w strój moro. Robimy Panu Młodemu wieczór Kawalerski w stylu Paintball. Dwóch moich kolegów mieli porwać go z parkingu,gdzie się z nim umówiłem. Pewnie ma mokro w gaciach. 

W tym samym czasie..

Luke

Czekam na parkingu. Jest dosyć ciemno stoję na środku między autami,którymi przyjechali goście. Wszyscy się bawią i dalej nie wiem co chce Harry. Z jego sms-a wynikało,że chce pogadać. Nagle zauważam jak na parking wjeżdża ciemny bus zatrzymując się przed mną. Drzwi rozsuwane otwierają się i wyskakuje jeden facet w kominiarce a zaraz za nim drugi. Wrzucają mnie do środka zawiązują mi ręce i wkładają jakiś materiał na głowę.
- Kim wy jesteście?! Biorę ślub jutro!?
- Na zlecenie Szefa mamy cię uprowadzić.
- Kto jest szefem?
- Nasza rozmowa się już zakończyła.- dodał jeden, a ja skuliłem się z myślą co ja powiem Megan, o ile jeszcze ją zobaczę.


Megan

Dziewczyny zabrały mnie na miasto. Chciały mnie porwać przed momentem jak zostanę żoną Luke. Nie mogłam im odmówić. W towarzystwie Emmy i Alex wchodzimy do jakiegoś baru. Było w nim pusto, oprócz wysokiego zbudowanego mężczyzny,który stał za blatem.
- Zamyka pan?
- Nie nie.. Proszę siadać.
Zdziwiłam się,że jest tutaj tak pusto,że aż nie ma ani jednego człowieka oprócz mnie,dziewczyn i tego faceta. 
- Megan byłaś grzeczna!- odwracam głowę widząc tego samego faceta,który zaczął ściągać bluzkę i spodnie.
- Nie  słyszę?
- Dziewczyny co tu się dzieje?
- Wieczór Panieński!!- wstaję ze zdziwienia jak za blatu wyskakuje Gemma z Anne z serpentynami i alkoholem.
- Bez striptizera się nie mogło obejść.- zaczęła się śmiać Emma.



Miłość wzajemna nie polega na tym, żeby nam nikt nigdy przykrości nie zrobił, ale na tym, abyśmy starali się drugim przykrości nie sprawiać i nabrali wprawy w natychmiastowym i całkowitym przebaczaniu wszystkiego co nas urazi.





--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ;)
Jak się podoba? 
Krótki! 
Wychodzi na to,że będą jeszcze 2 rozdziały.
+ Wieczór Kawalerski/Panieński 
+ Ślub
Smutno,że już się kończy. Eh.. No ale wszyscy czekają na ten ostatni rozdział - epilog. 

WIDZIMY SIĘ ---> 15-17 STYCZNIA 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz