sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 61 : Jesteś przyjacielem czy Byłeś?

Odsunęłam się od ust Harry'ego otwierając oczy. Moja cała klatka piersiowa opadła,a serce cały czas biło w szybkim tempie z nerwów. Zostając na kolanach chłopaka spoglądam mu prosto w oczy widząc lekki uśmiech.
- Kocham cię.- szepnął.- Ucieknijmy stąd..
- Harry przestań. Wiesz,że nie mogę zrobić tego Luke'owi.
- Ależ oczywiście,że możesz?! Co to za różnica czy będziesz z mężem,którego cały czas zdradzałaś a czy z nim się nie zejdziesz z powodu zdrady.
- Harry.- położyłam dłoń na jego policzku.
- To się więcej nie powtórzy.- szepnęłam a On na siłę wepchnął język w moje usta oddając mocne,namiętne pocałunki.
- Co tu jest grane Kurwa!- opieram dłonie na ciele chłopaka i odwracam głowę widząc rozgniewanego Luke. Automatycznie odpycha mnie i zaczyna okładać pięściami Styles'a. Zasłaniam tylko usta widząc jak Brunet się nie poddaje i teraz to on góruje.
- Jak mogłeś!? Jesteś moim przyjacielem?!- wbił wzrok w Harry'ego,którego odepchnął Zac z Louis'em.
- Chodź Meg..- poczułam jak ktoś mnie podnosi i wyprowadza z pokoju. Podnoszę wzrok widząc zmartwionego Dave.
- Jest okej?- podnosi mój podbródek.
- Tak.. Dave Ja nie chciałam. Naprawdę.- szepczę z nerwów.
- Przecież to Harry cię pocałował prawda?- spoglądam na Niego i nie wiem co powiedzieć. No tak.. On mnie teraz pocałował.
- Megan jedziemy stąd. - zobaczyłam Luke krwawiącego,który wyszedł z pokoju.
Od razu ruszyłam za nim jeszcze na chwile zatrzymując się przy uchylonych drzwiach,gdzie na sofie siedział Harry z krwawiącym nosem a przed nim stał Lou z Zac'em.
- Kocham ją i nie odpuszczę!- krzyknął kiedy zatrzymałam się.
Pokręciłam tylko jeszcze głową i ruszyłam za Narzeczonym,który czekał na tarasie.
- Harry? Znowu? - spoglądam na wszystkich zgromadzonych,którzy pytają chłopaka o przebieg sytuacji.
- No niestety. - westchnął.
- A wy dokąd?- wyleciała za nami Emma.
- Emma.. To jest zły moment jak dla nas. Mamy dużo pracy przed ślubem. Muszę wybrać parę jeszcze dodatków, no i w końcu wybrać tort.- posłałam jej uśmiech.
- Dziękuje.- szepnęła chwytając pewnie moją dłoń.
- Za co?
- Za te zamieszanie.
- Co?- szepnęłam.
- Zadzwonię.- pokazała z ręki telefon i odeszłam mówiąc wszystkim krótkie "cześć"..


Kiedy zajechaliśmy do domu od razu zabrałam do łazienki Luke. Usadziłam go na rogu wanny szukając apteczki, z której wyciągnęłam kilka opatrunków i wodę utlenioną.
- Ałaa.- skrzywił się chłopak kiedy przyłożyłam mu do rany.
- Trzeba było się nie bić.
- Cholera Megan pocałował cię!
- Wiem..wiem.
- Właśnie nie wiem,wiem. Jesteś moja słyszysz.- chwycił pewnie moją dłoń a ja tylko złożyłam pocałunek mu na czole.
- Uspokój się.
- To nie było normalne.. - wstał zrzucając całą apteczkę.
- Hej! Nie skończyłam!-wybiegłam za nim.
- Pierdole te waciki idę spać!- wszedł do sypialni.
- Serio? Masz teraz wszystko w dupie?! Musimy wybrać tort. Jeszcze kwiaty jakie mają być w kościele. A nie wspomnę o dekoracji.
- Nie mam ochoty!- krzyknął kiedy stanęłam w przejściu z założonymi rękami.
Chłopak rozebrał się do bielizny wchodząc do łóżka.
- Czy ty nie przesadzasz? Jest dopiero szósta?- rzekłam spoglądając na wielki zegar cyfrowy.
- No i co z tego. Jestem wkurwiony i zmęczony.
- Aha.. No to dobranoc!- krzyknęłam zamykając drzwi.
Usłyszałam jeszcze jakiś bełkot z pomieszczenia i zabrałam kluczyki od samochodu. Zamknęłam mieszkanie i zjechałam na sam dół windą. Następnie wyszłam z budynku widząc naprzeciw moje Porshe. Od razu przebiegłam na drugą stronę wyciągając z bagażnika laptopa i walizkę. Stojąc przodem do bagażnika widzę jasność jaka tam nastała. Automatycznie odwracam się widząc wysiadającego z auta Harry'ego i jego kierowcę Louis'a. Wciskam tylko przycisk "zamknij bagażnik" i dalej stoję wpatrzona w ich stronę.
- Hej. potrzebujesz pomocy?- podszedł Lou wbijając wzrok na torbę.
- Nie, dam radę.
- A gdzie przyszły mężuś? - spojrzałam na łobuzerski uśmiech Harry'ego,który oparł się o maskę czerwonego Porshe.
- Zamknij się co? Już dużo narozrabiałeś.
- Słuchajcie emm.. Nie powinnam was prosić,ale mam trzy kawałki tortów a muszę wybrać. Pomożecie?
- Jasne.- kiwnął Styles.
- No to chodźcie.- chwyciłam walizkę wracając z chłopakami do mieszkania.
- A gdzie Luke?- spytał Lou.
- Śpi.-szepnęłam.- na co przewrócił oczami.
- Dawaj te torty.- usiadł na krześle obrotowym Harry przecierając ręce.
- Lepiej się zamknij bo Smok się obudzi i wyjdzie z jaskini. - prychnął Louis dołączając do Chłopaka.
Położyłam trzy opakowania i każdemu dałam po widelczyku. No to degustacja. Każdy wziął kawałek ciasta i oprócz tego jeszcze kawałek od każdego,którego nie próbował.
- Więc?
- Ten!- obydwoje pokazali na swój talerz a Ja spojrzałam na nich jak na debila. Ja twierdzę,że to jednak mój jest najlepszy.
- A nie mój? Boże zabije was..- westchnęłam. - Jeszcze raz.
Ponownie robimy i musimy dokonać wyboru. Spoglądam katem oka widząc jak Louis odsuwa swój talerz.
- Ten jest do dupy. Harry'ego jest lepszy.
- Ja jednak wolałbym Megan.
Wkurzona próbuje jeszcze raz Styles'a kawałek tortu i stwierdzam,że jest jednak bardzo dobry.
- Mmm te wiśnie.- dodaje Harry.
- Wygrał twój.- westchnęłam a ten jak dziecko zaczął skakać na krześle.
- Jeszcze potrzebujesz naszej pomocy?
- Jeszcze kwiaty,ale to chyba dam radę sama.
- No to zbieramy się. Jakby co mnie tu nie było. - uciekł Styles do drzwi.- A jego to na bank też!- dodał i wyszli zamykając po cichu drzwi.
Debile..Otworzyłam laptopa wchodząc w folder wesele. Kiedy chciałam naciskać myszką na zdjęcia bukietów usłyszałam wibracje w moich spodniach. Wyciągnęłam telefon widząc imię Emma. Wcisnęłam zieloną słuchawkę przykładając do ucha.
- Irys,białe róże czy czerwone?
- Matko Megan.. Nie wiem. Umm. Białe róże bym wybrała.
- Też tak myślę.- mówię patrząc na zdjęcie.
- Słuchaj ,bo Ja dzwonię.. Jest Luke gdzieś koło ciebie?
- Nie,śpi..- westchnęłam.
- To dobrze.
- Co? Emm co On zrobił?
- Słuchaj nie wiem czy to prawda. Nikt mi tego nie powiedział,ale podsłuchałam rozmowę chłopaków. No i wyszło z niej,że Luke kazał Harry'emu,aby specjalnie się tak zachowywał i powiedział,że już go nie obchodzisz.
- Naprawdę?
- No nie jestem pewna.. Najlepiej będzie jak sama wyciągniesz to od Luke lub Harry'ego.
- Mhm..
- Będę już kończyć,pewnie masz dużo zajęć.
- Trzymaj się.- dodałam rozłączając się.

Harry

Siedziałem przy barze pijąc kolejnego drinka.
- Znowu planujesz się upić?
- Nie Louis, to dla relaksu.- odwróciłem głowę mówiąc barmanowi o jeszcze jednym drinku.
- Czemu tak się zachowałeś?
- Jak?
- Po co ją całowałeś?
- Czekaj..- odwróciłem się.- Ona najpierw się na mnie rzuciła, a później oddałem jej pocałunek.
- To Ona pierwsza?- zdziwił się Tomlinson kiedy zacząłem sączyć kolejnego drinka.- Żartujesz!?- nie dowierzał.
- Widzę,że nie wierzysz.
- No nie?!- spojrzałem na Tomo i klepnąłem go po policzku.
- To idź do Megan i ci sama powie.- dodałem odchodząc od stołu.
- Gdzie idziesz?
- Popracować trochę.- dodałem opuszczając główną salę.



`..kiedyś ktoś mnie za­pytał : Co dla ciebie w życiu jest naj­trud­niej­sze?
Od­po­wie­dzialam , że nie wiem.Że chy­ba nie ma ta­kiej rzeczy. Te­raz juz umiem od­po­wie­dziec na to py­tanie. Gdy dziś mnie za­pyta­cie Co jest dla mnie naj­trud­niej­sze, od­po­wiem :
-Naj­trud­niej w życiu pat­rzeć jest w oczy ukocha­nej oso­by i widzieć pus­tkę. Zu­pełne nic. Obojętność , ze­ro tęskno­ty. Naj­trud­niej czuć że się ją kocha cała sobą i wie­dzieć że bez niej nie można żyć ale ona bez ciebie jest szczęśli­wa. Naj­trud­niej kochac bez wza­jem­ności...`


Tak. Tak bym od­po­wie­działa. ~Megan


-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ;)
Strasznie nudny.. Naprawdę. Produkowałam go już od wczoraj. Ale nie! Postanowiłam,że muszę go skończyć..
Co sądzicie?




WIDZIMY SIĘ ----> 8-10 STYCZNIA 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz