środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 14 - Poszukiwanie.

Pożegnaliśmy się z dziewczynką i wyszliśmy z jej domu. Spoglądając w ciemne niebo i gwiazdy stwierdzam,że jestem bezradna. Nie wiem co mam dalej robić. Rozmowa z Rose dużo nam nie dała,ale chociaż wiem jaki jest powód ucieczki. Mogłam jej nie wysyłać na tą wycieczkę. Teraz bylibyśmy w drodze do dziadków. Nosz kuźwa.. Spojrzałam na Harry'ego,który bez żadnego słowa zmierza do samochodu. Dopiero, gdy wsiedliśmy do pojazdu odezwał się.
- Musimy jej dalej szukać. Podasz mi jej numer?
- Po co?
- Bo może z obcego numeru odbierze telefon. - uśmiechnął się wyciągając czarnego iPhone.
Weszłam w "Kontakty" i zaczęłam szukać Alex. Następnie podałam cyfry,które łącząc je ze sobą dają numer. Chłopak nacisnął zieloną słuchawkę. Z powodu ciszy słyszę połączenia. Mija jedno, drugie, trzecie i rozłącza się.Nagle samochód rusza. Kieruje prawą ręką a lewą podtrzymuje telefon przy uchu.
- Halo? Louis? Jesteś w firmie? Zaraz będę.
Jedziemy do jego firmy. Fajnie. A może mniej? Dobra mniejsza o to. Ważniejsza jest tu Alex.
Po niecałych 20 minutach zajeżdżamy na miejsce. Jest to duży  budynek na obrzeżach Londynu. Dookoła sam las i nagle .. budynek? Dziwne miejsce. Straszne. Cała fabryka jest z cegieł i ma mało,ale za to dużych rozmiarów okna. Styles objął moją dłoń i zaczął nas prowadzić w stronę dużych drewnianych drzwi. Kiedy weszliśmy do środka ujrzałam grupkę chłopaków przy jednym wielkim " wigilijnym" stole, grali w karty. Całe pomieszczenie rozświetlały wielkie lampy, dzięki którym ujrzałam jeszcze dużą kanapę a naprzeciw duże okno, które było prawie na całą ścianę. Z tego co wywnioskowałam, był to garaż, ponieważ stały tam samochody szybkie i zapewne drogie.
Zatrzymaliśmy się przy stoliku. Poczułam zapach alkoholu oraz papierosów. Normalność. Każdy z nich spojrzał na mnie. W całym gronie zauważyłam również tego Policjanta , z którym popołudniu rozmawiałam.
- To jest Megan a to Tom, Dave,Mike, Eddy, Zac,Van i Louisa już znasz.
- Cześć.- pomachałam ręką a Dave odsunął obok siebie krzesło.
- Megan siadaj pogadamy.
Bez zastanowienia usiadłam koło chłopaka, a naprzeciw nas Harry. Z ciszy, która chwilę temu trwała znowu zaczęli rozmawiać jak i Ja zaczęłam słuchać "Policjanta".
- Słuchaj robimy co w naszej mocy.Ale nie mogę ci obiecać jak to się skończy. Policja z rejonu Liverpool'a nie chce z nami wcale współpracować.
- Rozumiem, ale my biliśmy jeszcze u koleżanki Alex i mówiła,że opuściła autobus na ostatniej stacji paliw, gdzie byli przed Londynem.
- Tak? To powiem Ci,że teraz mnie pocieszyłaś. Chodźcie.- spojrzał na Harry'ego,który kiwnął głową i udaliśmy się do metalowych schodów. Wspięliśmy się na górę. Przed nami były trzy takie same drzwi. Dave otworzył jedne z nich i weszliśmy za nim. Całe pomieszczenie było w różnych komputerach i innych elektrycznych bajerach. Na środku pomieszczenia stał stół a na nim duża mapa Londynu i kilka w niej wbitych pinesek. Podeszliśmy do tego stołu i chłopacy zaczęli rozmawiać. Za bardzo mnie to nie interesowało. Gadanie o ulicach.
- Zaraz tam podskoczymy a na tą wyślę Eddy'ego z Van'em.
- Dobra.- odpowiedział Harry i chłopak wyszedł.
- Co oni będą robić?- zapytałam z ciekawości.
- Dave zrobił dwie ekipy, które pojadą na dwie stacje, na sto procent na jednej z nich musiał się zatrzymać autokar.
Nie interesowało mnie kto jedzie , gdzie , jak. Tylko,żeby to coś pomogło.


*


Siedzimy dobrą godzinę w biurze Harry'ego. Prawdziwe biuro. Dookoła szafy a w nich różne teczki, segregatory, książki. Na środku biurko i dwa skórzane fotele jeden przed biurkiem drugi za, na którym właśnie siedzi Styles, a Ja na jego kolanach. Trzymając ręce owinięte wokół jego szyi wpatrywałam się w okno. Sama ciemność , dużo gwiazd i las. Chyba ta ostatnia rzecz najbardziej mnie przerażała. 
Jeszcze mam jedną myśl, na którą nie dostałam odpowiedzi. Chodzi o firmę Harry'ego. I co to za firma? W lesie? Postanowiłam go o to zapytać.
- Harry?- zetknął się z moim wzrokiem i czekał na dalszą część pytania.
- Co to za firma? Tym bardziej,że za Londynem i w .. lesie??
Spojrzał na drzwi i zerknął znowu na mnie.
- Jeśli chodzi o firmę sprowadzamy towary z różnych krajów. Europy,Azji czy Ameryki Północnej. A miejsce jest takie,ponieważ.. Była tania działka a nie wiedziałem czy to się rozkręci. - uśmiechnął się i pokiwałam głową.
No nie wpadłabym na to, ale wierzę mu.Mam do niego zaufanie. Nagle drzwi do pomieszczenia gdzie się znajdujemy się otworzyły, a raczej otworzył i wszedł Dave. Trochę zdenerwowany, zły usiadł naprzeciw nas. 
- Coś macie?- zadał pytanie Styles.
- Coś na pewno, ale nie za dużo.
Wyciągnął z kieszeni zdjęcie oraz małą karteczkę.
- To jest ta stacja paliw i widać na niej dwie dziewczynki, które idą. A tu masz kontakt z szefem stacji.- podał kawałek papieru.
- A skąd mamy pewność ,że to one?
- No właśnie. I tu gówno mamy.. Szef tej całej stacji nie pozwolił nam pogłębić poszukiwań.
- Przecież ty kurwa w policji pracujesz?
- Ale nie jestem na służbie i to nic nie da. 
- To pojedziesz tam jutro z samego rana.
- Nie ma sprawy.- odpowiedział wstając. - Do zobaczenia gołąbeczki.- dodał. Najpierw jego wzrok poszedł w kierunku " swojego szefa" a później na mnie dodając uśmiech.
Zaraz po zamknięciu drzwi przez chłopaka i zostawieniu nas samych Loczek wziął w ręce zdjęcia oraz kartkę. Następnie głęboko westchnął i spojrzał na mnie.
- Jak tu żyć z takimi idiotami.- pokiwał głową. 
- Po prostu zgrana ekipa z was. - uśmiechnęłam się składając lekki pocałunek na jego ustach.
- Mówisz? 
- No tak.
- Muszę im to powiedzieć. - zaczął się śmiać.
- Odwieziesz mnie? 
- Już? No dobrze kochanie.- odpowiedział oraz zabrał kurtkę z oparcia fotela i zeszliśmy na dół.
Na parterze pozostało tylko trzech chłopaków Dave, Louis i jeszcze jeden ale nie pamiętam jego imienia.
- Dobranoc chłopaki.
- Karaluchy pod poduchy.-odpowiedział Louis na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
" Idioci"
- Chłopaki podobno jesteśmy zgraną ekipą. - dodał Harry, wtedy gdy szliśmy ku wyjściu na świeże powietrze.
- Tak kto tak sądzi? - zapytał brunet w niebieskiej koszuli.
- Ja. - odpowiedziałam.
- Megan zaczynam cię lubić!- krzyknął kiedy zamykaliśmy drzwi.
Parę kroków przed Range Rover'em podjechał czarny Mustang. A z niego wysiadła osoba, które tu się wcale nie spodziewałam. A jednak? Świat jest mały. 
- Cześć Luke!- przybił piątkę chłopakowi.- Cześć Stary!.. Cześć.. Megan.
- Hej.- dodałam. 
Wsiadając do auta obserwowałam każdy ruch Hemmings'a,jaki wykonywał dopóki nie wszedł do budynku. Jeszcze spojrzał w moją stronę a ja raptownie spojrzałam na Harry'ego. Jeśli On go lubi, zna i bóg wie co jeszcze to nie wiem czy tu przyjadę.

*************************************************************************
Hej ;)
Hoł Hoł Hoł! Mamy świeta ^^
No i urodziny Louisa <3 
*-* My big love ---> 

Dodaję do "Bohaterów" skład kumpli Harry'ego ;)
Do zobaczenia do tej soboty lub Niedzieli!
Milej wyżerki na Wigili :3



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz