piątek, 27 marca 2015

Rozdział:26 - Rozprawa.

Stałam przed lustrem oglądając swój strój. Był bardzo niecodzienny,ponieważ raz w roku może dwa zakładam na siebie eleganckie ubranie. Miałam na sobie dopasowane rurki, białą koszulę z czarnym ozdobnym kołnierzykiem oraz czarną marynarkę a na nogi wciągnęłam wysokie czarne koturny. Usta nadałam koloru mocnej czerwieni a włosy zostawiłam trochę podkręcając końcówki. Jak na dzień rozprawy wyglądam dobrze. Alex ubrała również czarne spodnie i luźną białą koszule oraz czarne vansy jest młodsza i wydaje mi się,że tak może wyglądać przed sądem. Towarzyszyć będzie nam mój Ojciec,który jest strasznie podenerwowany pijąc drugą kawę w ciągu drugiej godziny odkąd jest tutaj. Odwróciłam głowę widząc w progu dziewczynę uczesaną, ubraną po prostu naszykowaną. Widać było,że jest trochę podenerwowana. Wcale się jej nie dziwię. Ja od rana jestem na jakiś lekach uspokajających,które wczoraj kupiłam,kiedy odwoził nas Dave do domu. Jeśli chodzi o wczoraj sumując dzień - było fajnie. Tyle mogę powiedzieć. Pośmiałam się, porozmawiałam i co najważniejsze wyciągnęłam od Luke najważniejsze informacje na temat "Harry'ego i Kim".
- Dobrze wyglądasz. Jedźmy w końcu. - dodał tata wychylając głowę,a Ja tylko pokręciłam głową wychodząc z pokoju robiąc obcasami stukot.
Parę minut później zatrzymaliśmy się przed duży, czarnym budynkiem. Wszędzie się kręciło prawników, sędziów w tych śmiesznych strojach. W oddali ujrzałam naszego prawnika,który machał w naszym kierunku stojąc przy głównym wejściu. Prawdę mówiąc jestem tu pierwszy raz. Nigdy nie zwiedzałam i nie chcę zwiedzać tego miejsca. Codziennie dają tu wyroki, rozwody czy jakieś inne prawa. To drugie miejsce, od którego zależy twoje życie.Chwyciłam za dłoń brunetkę a Ona spojrzała na mnie.
- Gotowa?
- Zawsze.- westchnęła i udaliśmy się do mężczyzny,który na nas czekał.
- Dzień Dobry Panno Palvin. - podał mi dłoń. - Cześć Alex.- przywitał się z dziewczyną.- Możemy iść. Panie pójdą na górę pod salę 89,gdzie odbędzie się rozprawa. Ja za 10 minut do was dołączę. Pod żadnym pozorem proszę nie dyskutować z winną,czyli w Alex przypadku z siostrą. - Dodał wyższy od nas mężczyzna i skręcił w prawo a my udałyśmy się po schodach na górę. Czułam jak serce mi zaraz wyleci. Oddychałam szybko i jeszcze bardziej szybciej. Bardzo się bałam. Teraz wszystko zależy co będzie z Młodą. Albo przyznają mi prawo, albo.. Albo nie chcę,aby szła do Domu Dziecka. Wspinając się na górę usłyszałam dwa znajome głosy. Podniosłam wzrok i ujrzałam Harry'ego,który rozmawiał z Dave'm ubranego w mundur policjanta.
- Cześć!- przybiła chłopakom piątkę.
- Cześć Chłopaki. - dodałam z braku entuzjazmu.
- Cześć Aniołku. - pocałował mnie Harry. - Wyglądasz seksownie.- szepnął mi do ucha, a Ja uśmiechnęłam się i usłyszałam kawałek pytania Alex,które zadała Kumplowi,który pracuje w Policji.
- Tak musi tu przyjść. Nic ci nie zrobię.
- Meg Ja jej tu nie chcę.- oburzyła się i spojrzałam w jej oczy.
- Słuchaj. Kiedyś czy później będziesz musiała się z nią zobaczyć. Ja też. Uwierz sama zaraz zwariuję,albo zejdę na zawał. Ale takie są prawa i musi tu być.
- Gorzej jak nie przyjdzie.
- A można tak?- od razu wyrwała się nastolatka.
- Hahaha. Alex no oczywiście. Tylko wtedy będzie kolejna rozprawa.
- Zapraszam proszę wejść. - zobaczyłam kolejnego policjanta,który otworzył przed nami drzwi ze sali ,a za nami weszli chłopcy oraz nasz prawnik. Sala była duża. Dookoła stały drewniane krzesła. Dopiero na samym końcu był taki" duży tron" gdzie zasiadła Pani sędzia oraz dwóch innych mężczyzn.Zajęliśmy miejsce po lewej. Ja, Alex i prawnik. Naprzeciw czekał już drugi prawnik na oczywiście Emmę,której dalej nie było. Na widowni siedział tylko Harry z Dave'm. Dziwnie się czuję. Bardzo. Nigdy nie rozmawiałam przed sądem i chyba to nie będzie mój ostatni raz.
- Panie Mecenasie gdzie Pana Klientka?
- Przepraszam Wysoki sądzie. Powinna zaraz być.


Minęło dobre dziesięć minut zanim drzwi się ponownie otworzyły. Wszyscy spojrzeli na osobę,która właśnie weszła. Była to dosyć wysoka, brunetka ubrana w dżinsy i kremową koszulę. Szybkimi krokami dołączyła do swojego prawnika. Spojrzała na nas. Tak naprawdę to na mnie. Wbiłam w nią wzrok i nagle poczułam mega ukucie w sercu. To przez nią tu jesteśmy. Chciałam jednocześnie płakać i jednocześnie strzelić jej w tą piękną twarzyczkę. Nie widziałyśmy się dwa miesiące. Poczułam Alex ciepłą dłoń,która łapie mnie za dwa palce. Odwracam się do niej i widzę,że chcę się jej płakać i jest jeszcze bardziej zdenerwowana widząc Siostrę. Alex, sama się też nie cieszę z jej powodu.
- Rozumiem,że możemy zaczynać rozprawę.- powiedziała do mikrofonu kobieta i wszystko się zaczęło.

Około godzinę później otwieram drzwi i wychodzę na korytarz. Cholera jasna! Będzie kolejna rozprawa dokładnie tydzień przed Świętami,czyli prawie za sześć tygodni. W między czasie Emma musi zrobić badania na wykrycie narkotyków. Mam szansę na wygraną. Gorzej jeśli Ona będzie czysta.
- Megan czekaj!- odwróciłam głowę schodząc z schodów razem z Harry'm, Dave'm i Alex.
- Idźcie.- położyłam dłoń na ramieniu Harry'ego i zaczęli dalej schodzić.
Zrobiłam krok w jej stronę. Z powodu,że miałam koturny byłam wyższa. Zawsze byłam od niej wyższa,ale to szczegół. Wpatrywałam się w jej oczy a Ona w moje.
- Słucham?
- Chcę porozmawiać. Wytłumaczyć ci to wszystko. Mogło się obejść bez tego całego cyrku tutaj.
- Cyrku? Emma? słyszysz się? Gdybym nie dała sprawy do sądu to Alex byłaby już dawno w Domu Dziecka bo nikogo oprócz ciebie nie miała.
- Ma dalej.
- Ma? Hahha. Dobry kawał. Siostra spakowała się,wszystkich wrobiła i zabrała się i poszła. Śmieszna jesteś. Do następnego razu.
Odwróciłam się i zaczęłam schodzi ze schodów,ale ktoś złapał mnie za rękę. Była to Ona- była przyjaciółka.
- Co ty chcesz?! Ja nie mam o czym z Tobą gadać!?
- Daj mi tylko drugą szansę. Wrócę do was. Wszystko będzie po staremu.
- Po staremu? Nic już nie będzie. Dzięki tobie rzuciłam studia. Musiałam się zająć Alex,która po twoim zaginięciu uciekła z wycieczki szkolnej. Cały Londyn jej szukał. Nikt oprócz Niej się teraz dla mnie nie liczy. No i jeszcze chłopak.
- Co? Jak to? Kiedy?
- Nie mam czasu. Widzimy się za miesiąc.
Odwróciłam się i zeszłam na parter i jednocześnie wyszłam z budynku.

Wjechaliśmy na teren posesji Harry'ego. Wielką metalową bramę otworzył na pilota. Nikt przez dobre piętnaście minut drogi się nie odzywał. Harry był skupiony na drodze, Dave dzwonił do szefa,że będzie za godzinę w pracy a Alex wpatrywała wzrok za okno a Ja? Myślałam o Emmie. Znowu. Znowu o Niej myślę.
- Co pijecie?- zapytał,gdy weszliśmy do środka domu.
Jestem tu po raz drugi. Znowu widzę ten piękny widok mieszkania. Domu,który jest wielgachny.Alex udała się za chłopakami,a ja odpisałam Tacie w skrócie jak było w Sądzie. Następnie dołączyłam do reszty,która siedziała w kuchni.
- Co pijesz?- spytał kiedy nalewał Alex sok.
- Coś mocnego. Nie pytaj dlaczego.- uśmiechnął się i wyciągnął whisky z lodówki i następnie wlał ciecz do szklanki,którą mi podał.
- Alex? Zagrasz ze mną na konsoli? - Dave czuł,że chce abyśmy pogadali sami.
Dobrze czuł,bo muszę pogadać na temat Emmy i naszej rozmowie. Mgnieniu oka zniknęli,a Styles chwycił mnie za tyłek podnosząc i sadzając na wysepce. Sam oparł swoje dłonie między moimi nogami i głęboko wpatrywał się w moje oczy.
- Zgaś tą zieleń,bo mnie wciągniesz.
- Są piękne co?- uśmiechnął się a ja cmoknęłam go w usta.
- Bardzo.-odpowiedziałam.
- A teraz do rzeczy. O czym z nią gadałaś?
- Chciała ,abym dała jej drugą szanse. Chciała wrócić.Ale nie rozumie tego,że Ja się poświęcam. Ja wszystko rzuciłam,żeby pomóc w jakiś sposób Alex. Szkoda,że będzie kolejna rozprawa.
- Może trzeba spróbować i dać tą szanse? Jesteśmy tylko ludźmi Megan. - oparł się o zlew spoglądając na mnie.
- Oszalałeś chyba?!
- Mówię serio.
- Jesteś nienormalny!? Jak możesz!? - wstałam i wyszłam z kuchni widząc jak się świetnie bawi Dave z Alex grając w jakąś przygodową grę.
- Czekaj. - objął mnie w pasie.
- Jesteś zdenerwowana. Powinnaś się zrelaksować, uspokoić. I dokończ whisky. No i przepraszam.
Podniosłam głowę spotykając wzrok Harry'ego.
- Wybaczam. Sama przepraszam,ale ten stres,nerwy. Wszystko się wymieszało no i .. noo.- tłumaczyłam mu,a On tak po prostu mi przerwał i zaczęliśmy się całować. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami.Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze warg zaczęły ze sobą w spół pracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. I nagle oderwaliśmy się od siebie słysząc chrząkanie Dave. Poczułam rumieńce na twarzy. Czułam się jak jakiś nastolatek ukrywający się przed rodzicami.
- No dobra.. Ja się zbieram. Dzięki za grę Młoda.
- Podrzucisz nas pod kamienice?
- Przecież Ja was mogę odwieźć. - wtrącił Harry.
- Zostań w domu. Odpocznij. Jutro weekend i wieczorem u mnie kolacja.
Odwrócił głowę w moim kierunku.
- To mam coś przywieźć na tą kolację?
- Wystarczy,że siebie. - pocałowałam jego usta.- Do jutra!-krzyknęłam i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi.

Dave zatrzymał się pod kamienicą. Zaczęło padać. Ale nie deszcz sam tylko ze śniegiem. Powoli zbliża się grudzień. No jeszcze są dwa tygodnie,ale jednak się zbliża. Najpiękniejszy okres w całym roku. Mróz, śnieg, św.Mikołaj.- Świąteczny okres. To każdy lubi. Podziękowałam koledze i wysiadłam razem z brunetką biegnąc do drzwi ,gdzie pod dachem mogłyśmy się ukryć przed silnymi opadami. Wpisując kod zaczął dzwonić mi telefon. Sprawnym ruchem wyciągnęłam go z kieszeni jednocześnie patrząc kto dzwoni. Na wyświetlaczu wyskoczył mi napis : " Ann" i jej zdjęcie z wspólnej imprezy.
- Cześć Ann!- krzyknęłam,gdy usłyszałam charakterystyczny dźwięk,że drzwi są otwarte. Popchnęłam je na oścież wraz z pomocą nastolatki i udałyśmy się na trzecie piętro. Kiedy dotarłyśmy zobaczyłam kopertę. Kończąc rozmowę ustaliłam,żeby Ann wpadła do mnie dziś za godzinę. Chcę z nią pogadać. Bardzo dawno się nie widziałyśmy i oto jest powód,aby się spotkać. Poplotkować o naszej koleżance- Emmie.
- Alex zobacz co to?
- 5 Seconds of Summer zaprasza dwudziestego drugiego listopada na koncert w klub "Flovervia" Gorąco zapraszamy. I jest jeszcze jedna kartka. - spojrzałam na dziewczynę i momentalnie jej ją zabrałam.
Rozłożyłam kartkę i zaczęłam czytać tekst,który został napisany charakterystycznym pismem,które należało do Luke.

" Hej! Słuchajcie dziewczyny zapraszam was na nasz koncert. Im więcej ludzi tym lepsza zabawa. Myślę,że wpadniecie. Luke xx"

- Pójdziemy?
- Raczej tak. - odezwałam się przebierając się na dżinsy i luźną koszulkę.
- A co to za zespół 5 Seconds of Summer?
- Pamiętasz Luke wczoraj?
- No?- odezwała się.
- To jest jego zespół.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
hej ;)
Do next week ;))

piątek, 20 marca 2015

Rozdział: 25 - Działka Harry'ego.

Tak jak obiecywał Harry zaraz po południu odbierze Alex ze szkoły i pojedziemy na działkę Harry'ego. Wychodząc z domu do samochodu chłopaka ubrałam na siebie rurki w kolorze morskim oraz grubszą bluzę w stylu galaktyki oraz vansy czarne na nogi.  Zamykając drzwi i całując policzek chłopaka spojrzałam za okno. Jest dosyć ciepło jak na osiemnasty dzień w miesiącu jakim jest listopad. Jak na Londyn jest bardzo ciepło. Aż się dziwię. W końcu to druga wyspa,na której wciąż pada. Minęliśmy bardzo szybko centrum i udało nam się uniknąć wszystkich korków. Będąc parę kilometrów od mojej dzielnicy odwróciłam się do Styles'a.
- A Alex?
- Dave po nią pojechał, pewnie już dojechali.
- Każda ma prywatnego kierowcę.
- Chciałabyś.-uśmiechnął się i skręcił w lewo jednocześnie zostawiając w tyle miasto Londyn.
Resztę drogi nie rozmawialiśmy. Może chcieliśmy,ale no. Tak jakoś. Ani Ja nie chciałam nic powiedzieć ani On. Ja nie chciałam znowu zaczynać,bo to się źle skończy. Wiem już Jego mocne i słabe strony. Bardzo jest zazdrosny i w takich momentach jest agresywny. A z powodu,że to ma być mile spędzony dzień we trójkę odpuszczę sobie głupich tematów i wole do końca trasy siedzieć cicho jak mysz pod miotłą. A czemu Harry nie odzywa się? Może lubi ciszę? A może nie chce po prostu rozmawiać? Sama już nie wiem. Poznawałam okolicę. W sumie był to las i to chyba ten las,gdzie ma firmę Harry. Odwracam głowę w stronę kierowcy widząc jak mijamy budynek pod którym nie ma ani jednego samochodu. Dziwne? Godzina trzynasta dwanaście i nikt nie pracuje? Dokładnie sześć minut później Loczek skręcił w lewo wjeżdżając w polną drogę. Zwolnił obroty i jechaliśmy dosyć wolno z powodu nie równej drogi. Jadąc dalej miedzy gigantycznymi drzewami czułam się jakby mnie gdzieś wywoził. Oglądałam się dookoła ,ale nic oprócz drzew nie było. Nagle zrobiło się trochę jaśniej i zamiast puszczy ujrzałam wielką polanę a na środku jeziorko a po lewej drewniany domek. Chłopak zatrzymał pojazd przy czterech innych.
- Mieliśmy..- spojrzałam na Niego.
- Wiem w trójkę,ale wspomniałem Dave'owi,że tutaj będę i rano powiedział,że tu przyjedzie z chłopakami.
- No dobra.. Przeżyję te wasze towarzystwo.- uśmiechnęłam się,a On pocałował mój policzek.
- Grzeczny Aniołek. - wysiadł z auta czekając na mnie,aż dołączę do Niego i złączyłam swoją dłoń z Jego.
- Jesteście! Nareszcie! Alex jest głodna.- dodał Zac nosząc brunetkę na barana.
- A to nie mogłeś ją nakarmić?
- Powiedziała,że będzie czekać na Ciebie, Was.- dodał Luke przynosząc drewno wraz z Dave'm.
Podniosłam głowę stykając się z wzrokiem Harry'ego.
- Rozumiem.- podeszłam do dziewczyny i zaczęłam z Nią rozmawiać i przedstawiać ją po kolei.


*

Dziwnie się czuję siedząc obok Luke i obok Harry'ego. Hemmings, Ja, Harry. Maskara. Kto przydzielił na tej ławce takie durne miejsca? Za to Alex bawi się w zawzięcie z Dave'm strzelając Zac'owi,który stoi na bramce gole. Postanowiłam opuścić towarzystwo pijące i zaczęłam obserwować szczęśliwą,uśmiechniętą dziewczynę. Ostatnio płakała dziś śmieje się. Brakuje jej czegoś. Widzę to,ale cieszę się,że innym tego nie pokazuje.
- Alex teraz Luke będzie z Tobą strzelać temu Pajacowi bramki.- dodał ledwo sapiący Dave do Blondyna,który odkładał puszkę piwa.
Zobaczyłam jak przyjaciel-policjant zmierza w moją stronę. Czułam,że chciał o czymś pogadać i tak właśnie było.
- Możemy pogadać?- stanął obok mnie stykając się ramionami oglądając jak się trójca bawi. 
- Chodzi o coś ważnego?
- Chodzi o Emmę.
- Mów.- spojrzałam na uśmiechniętą Alex,która właśnie do mnie machała.
- Sąd wydał już dzień rozprawy. Jutro pewnie dostaniesz list i dowiesz się co i jak. Odbędzie się ona za bodajże cztery dni. Musisz być. Ty i Alex.
- Musi Ona być?
- Musi. Ma już czternaście lat i może sama się na ten temat wypowiedzieć. Będą już ją uważać za pełnoletnią. Takie są prawa Megan. 
- Ona też będzie?
- Wydaje mi się,że tak. Podobno znajduje się gdzieś w małym miasteczku pod Londynem. 
- Skąd to wiesz?- odwróciłam głowę wbijając wzrok w jego czekoladowe oczy.
Skąd o tym wie!? Kurwa coś tu nie gra.
- Policja z tamtej okolicy ją poznała. W końcu jest na liście poszukujących. 
- Aha.- nie wiedziałam co dodać. Może ma racje, albo bardziej może coś kręci. 
- Alex idziesz ze mną po drewno do lasu?- spytał się Luke dziewczyny,która się zgodziła.
- Idę z wami!- dodałam i w biegu zobaczyłam niezadowolonego Harry'ego. 
Weszliśmy w las. Idąc między drzewami było słychać śpiew ptaków czy szelesty gałęzi. Brunetka skręciła w lewo tak jak jej kazał chłopak a my się zatrzymaliśmy.
- Tam znajdziesz.
- Tu?
- Trochę dalej. Ooo Tu. W tym miejscu jest dużo gałęzi. -dodał Luke dyskutując z Młodą.
- Co się stało,że chciałaś gdzieś ze mną iść.?
- Widzę,że stary Luke wrócił.- dodałam mi ominęłam go siadając na jednym z pieńków. 
- Sądzisz,że dawno temu byłem taki chamski?
- Tak właśnie.
- Dla Ciebie nigdy. - spojrzałam na Niego On zaś na Mnie. Momentalnie opuściłam wzrok i zaczęłam się bawić palcami.
Zaczyna się i stwierdzam,że to był jednak zły pomysł. 
Uciekamy?
- Możemy pogadać?
- Jasne. -odpowiedział bez żadnego wahania obserwując jak zbiera Alex.
- Ty pracujesz z Harry'm no u niego, to nie ma znaczenia chodzi mi głównie o jedną osobę.
- Niech zgadnę. Kate?- odwrócił się do mnie z szerokim uśmiechem. 
- Opowiesz mi o Niej trochę więcej? Bo Harry jakoś nie chcę.
- Wcale mu się nie dziwię. - dodał i westchnął.- Więc Kate jest..

Tymczasem Harry

Stałem wryty w ten cholerny las. Co oni tam tak długo robią!? 
- Ruchają się pewnie.- podszedł do mnie kładąc dłoń na moim ramieniu Zac ze śmiechem.
To akurat nie jest żart jesieni Zac idioto! 
- Jest z nimi Alex.- dodał Dave.
- No i co? - dodał Zac do Dave.
- Zamknąć ryje.- odwróciłem głowę i ujrzałem niską brunetkę z długimi wyprostowanymi włosami. Miała na sobie bokserkę,przez którą przebijał się kolor stanika oraz dżinsy,które mocno przylegały na jej tyłku. A ramiona okryła skórzaną kurtką. Była to Kate. Idąca w moim kierunku.
- Czemu mnie nikt nie zaprosił?- spojrzałem na Nią z założonymi rękami. 
- A kto by cię tu chciał? Pracujesz tylko u Mnie. Rozumiesz Clowns? Nic innego. Od wyjazdu twojego nie chce mi się na ciebie patrzeć.
- Nie możesz mnie tak od razu odrzucać! Kurwa Styles! Jeszcze dwa miesiące temu się ruchaliśmy a dziś mi mówisz,że ekipa,którą razem stworzyliśmy dobre pięć lat temu jest tylko twoja a ja to co? - podeszła do Mnie popychając mnie do tyłu.
- Chcesz zaraz zebrać kulkę!?
- Idź lepiej ruchać twoją laleczkę, ahh zapomniałam Luke już się koło Niej kręci.- prychnęła a Ja już nie wytrzymałem. Wszystkie mięśnie się napięły czuję się,że zaraz wybuchnę. Kiedyś ją kochałem dziś mogę już ją zabić. Stała się zimną suką,która ma tylko jedno zadanie do nieodwołania. Nic więcej. Wyciągnąłem rewolwer podchodząc do Niej od tyłu przykładając na kręgosłupie pistolet.
- Nie mam już do Ciebie kurwa nerwów!
- Ohh Harry.Ty dalej nie wiesz,że Ci kurwa ratuje dupę przed Megan. Jeden ruch a się wygadam.- odsunęła broń od swojego ciała odwracając się do mnie. - Idą..- westchnęła.

Megan

- A byli razem?
- Poznałem ją wtedy jak my byliśmy razem. Dobre dwa lata temu. Może nawet lepiej. Wtedy byli parą. Szczęśliwą. Jednak Harry nie wiedział,że się puszczała z innymi kolesiami. Jak wyjechała parę miesięcy temu Harry znalazł w jej mieszkaniu teczkę z erotycznymi zdjęciami. Wykorzystała go tylko. Jak na razie pracuje...- spojrzałam w kierunku sylwetki Harry'ego. A obok Niego Kate. - Pracuje u nas.-dodał i podeszliśmy do reszty znajomych.
- Kogo moje oczy widzą. - dodał Luke śmiejąc się pod nosem.
- Spierdalaj Hemmings. A co to, raczej kto to?- pokazała palcem na Alex a Ja spojrzałam na nią również.
- Kate jestem.- podała dłoń czternastolatce. - Alex.
- Siostra Emmy..?- dodała a ja spojrzałam na nią i na Młodą i znowu na nią.
- Skąd znasz Emme?
Spojrzała na Harry'ego i odwróciła się znowu do nas.
- Harry wspominał.-uśmiechnęła się fałszywie i usiedliśmy przy ognisku.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ;)
Sorry za opóźnienie :)
Do next tyg :)

piątek, 6 marca 2015

Rozdział: 24 - Tato miało być inaczej.

Zaraz po śniadaniu udałam się z Alex na Uczelnie. Dziś pozwoliłam jej nie iść do szkoły. Ustaliłam z Harry'm,że jeśli się to powtórzy to zrobimy z tym porządek. Nikt nie może jej obrażać. Tym bardziej,że to nie jej wina. Całą noc płakała.Siedziałam przy Niej. Bardzo mi jej szkoda. Wszystko byłoby łatwiejsze,gdyby.. Ehh. No inaczej by było jakby Emma była. Wychodząc na dwór ubrałam na siebie skórzane czarne spodnie, koszulkę dżinsową a na to wiatrówkę w kolorze zielonym. Idąc ulicą zastanawiałam się co robi Harry. Wczoraj się posprzeczaliśmy dużo. Oczywiście chodziło tylko o jedno - Luke. Nie wiem co mam zrobić,aby uniknąć tej postaci. No po prostu się nie da. Może chcę a może nie. Sama nie wiem. Wszystko jest takie trudne. Jeszcze czeka mnie rozmowa z Ojcem ,ale kiedy to nastąpi. Myślę,że nie szybko. Przechodząc na drugą stronę ujrzałam wysoki z jasnego kamienia budynek.
Z napisem nad kolumnami. Przez duże,przestrzenne okna było widać studentów,którzy za pewne mieli wykłady. Popchnęłam wielkie,ciężkie drzwi jeszcze z średniowiecza a następnie mijając korytarz weszłyśmy do sekretariatu. Przy biurku siedziała moja ulubiona sekretarka Pani Barbara.
- Dzień Dobry. - powiedziałam widząc parę oczu,które wyłoniły się za ekran komputera.
- Oo Pani Palvin. W czym pomóc? Coś wydrukować? A ta młoda Panna to kto? - Spojrzała na Alex z uśmiechem na twarzy.
- A to Alex. Siostra Emmy.
- A właśnie co z nią?
- Odpoczywa.-dodałam.- A jest Pani dyrektor?
- Oczywiście zapraszam.-pokazała na drzwi obok.
Zapukałam i weszłam do środka. Zostawiłam Młodą z Sekretarką. Pewnie opowie jej dużo ciekawych historii. Gdzie poznała męża, jaką miała pogodę na ślubie czy jak uderzyła w drzewo. Cała Barbara. Uwielbiałam gadać z Nią. Często przychodziłyśmy do niej słuchając przy kawie i mleczynych ciastach jej historii.
- W czym mogę pomóc Panno Palvin?
Usiadłam naprzeciw kobiety i przełknęłam ślinę zakładając nogę na nogę.
- Ja przychodzę w sprawie studiów.
Spojrzała na mnie poprawiając swoje okulary.
- Pewnie chce Pani przerwać tak jak to zrobiła Emma? Rozumiem.
- Tak właśnie,tylko ja z innego powodu,ale to już nie ważne. Tu są wszystkie papiery.
- Na ile czasu chce Pani przerwać?
- Nie wiem.
- "Czas nieokreślony" napisała coś na kartce i odłożyła długopis patrząc na mnie.
- Proszę bardzo. Do widzenia.
Wyszłam zamykając drzwi z hukiem. Zawsze cię nie lubiłam, a ty z pewnością mnie też. Pokazałam środkowy palec przy zamkniętych drzwiach.
- Do zobaczenia. Myślę,że zobaczymy się niedługo.
- Czemu jak to?
- Przerywam studia. Do widzenia.- dodałam i wyszłyśmy z sekretariatu.


*

Postanowiłam zabrać Alex do najlepszej kawiarni,gdzie serwują najlepszą czekoladę na ciepło. Zawsze zabierał mnie tam Tata. Zamówiłam dwie ciepłe ciecze i usiadłam przy stoliku dla dwóch osób,gdzie wcześniej zajęła miejsca brunetka. Wyciągnęłam iPhone sprawdzając czy nikt nie dzwonił czy pisał. Odpisałam Harry'emu na sms-a,że u mnie dziś kolacja i wybrałam numer Taty,ponieważ dzwonił.
- Cześć!
- Masz przerwę w zajęciach Zgadłem?
- Jasne,że tak.-musiałam mu tak odpowiedzieć.
- To za 5 minut w tej kawiarni,gdzie zawsze cię na czekoladę zabierałem. OK?
- Właśnie w Niej jestem.
- A Ja do niej wchodzę.- dodał i rozłączył się.
Podszedł do nas ubrany w czarny garnitur z czerwoną teczką.
- Cześć Alex.- podał dłoń dziewczynie, na co ona odpowiedziała po prostu "dzień dobry".
- Cześć Tato. - wstałam i przytuliłam mężczyznę.
- Co tu robicie? Czemu nie jesteś w szkole?Poproszę raz czekoladę na gorąco.- podniósł dłoń dając znaki kelnerowi. 
- Bo Tato.. Muszę ci to powiedzieć prosto z mostu.
- No mów.
- Przerwałam studia, a Alex miała dziś wolny dzień od zajęć(puściłam oko dziewczynie,aby na razie mu nic nie mówić).
- Meg nie wiem czy to dobre rozwiązanie. Przecież zostały ci tylko trzy lata. Będziesz musiała później nadrabiać. Czy ty wiesz na co się piszesz?
- Tato muszę tak zrobić.
- Czemu? Może mi wyjaśnisz jaśniej?
- Mieszkam z Alex, też trzeba ją wyżywić, do pracy nie mogę chodzić szef się zmienił i nie mogę sobie przychodzić " kiedy chcę".
- Chodzi o pieniądze? Ile potrzebujesz. 200, 500 czy 1000 funtów. Dam ci tyle ile będziesz chciała. Przecież wiesz,że ja ci pomogę. Źle robisz dziecko. Nie poznaję cię. To nie ta sama Megan dla której liczyła się tylko kariera. 
- Tato Ja naprawdę dziękuje,ale nie. Jestem dorosła. Wiem zmieniłam się, ale tylko dlatego,że dorosłam do sytuacji takiej a nie innej.
- Alex spytasz się kiedy ta czekolada będzie? I kup sobie jakieś ciacho.- wyjął pięćdziesiąt funtów podając dziewczynce. 
Po chwili zostaliśmy sami przy stoliku.
- Czyli chodzi tu o Alex? Chyba tak zrozumiałem?
- Tak.. Niestety, nie chodzi o to,że jestem zła,że ją mam,że się nią opiekuje. Ale chodzi tu o to,że mieszkałam sama. Radziłam sobie, pieniędzy starczało. Wszystko było OK. A teraz cały świat się odwrócił do góry nogami. Uznałam,że na jakiś czas przerwę studia,ale wrócę. I ułożę sobie życie wspólne z Alex.
- Proszę.-podała dziewczyna szklankę z czekoladą.
- Rozumiem. No dobrze. Masz racje, jesteś już dorosła.
Nigdy nie myślałam, że tak łatwo będzie z Ojcem.Zawsze przy głupich moich wymysłach dochodziło do kłótni,lecz tym razem było nawet dobrze. Uśmiechnęłam się i wreszcie pozbyłam się kamienia z serca. 
Godzinę później byliśmy w domu. Zabrałam listy,które były w skrzynce obok mieszkania. Otworzyłam drzwi Dziewczynie i zaczęłam przeglądać listy. Wszystkie okazały się rachunkami oprócz jednego. Był to list zaadresowany do mnie. Otworzyłam białą kopertkę wyciągając kartę. 

Cześć Megan!
O ile dobrze pamiętam to jesteś tą całą dziewczyną Harry'ego. Powinnaś uważać na Loczusia. To człowiek,który przeleciał najwięcej panienek. Liczysz na miłość? Ohh. Wybacz,ale to nie książę z białym koniem.
 K.

Czytając ten list bardzo się zdziwiłam dowiadując takie informacje. Wiedziałam,że ta literka należała do imienia Kate. To ta miła osoba,która chce raczej wtrącić się do mojego życia i Harry'ego. Nagle usłyszałam dźwięk domofona.Podniosłam słuchawkę:
- Tak?
- To ja Harry.
Nacisnęłam przycisk i wpuściłam go do środka. Chwilę potem poczułam objęcie w pasie i delikatny pocałunek na policzku. Wpatrywałam się dalej w każde zdanie zamieszczone na papierze.
- Może mi wytłumaczysz?- rzuciłam w Niego kartkę.
- Co to?
- Przeczytaj. - założyłam dłonie na piersi oczekując wyjaśnień.
- Kate.. Dziwka. Megan to nie jest prawda.- zrobił krok do mnie przytulając.
- Skąd mam tą pewność?
- Zaufaj mi. Ona tylko chce nam zniszczyć związek na niczym innym jej nie zależy.
- Na tą chwilę ci wierze. - dodałam i zaprosiłam go do środka.
Weszliśmy do kuchni,gdzie siedziała Alex pijąc wodę.
- Cześć Młoda.- przybił piątkę dziewczynie.
- Idźcie coś porobić a ja zrobię kolacje.
- Wyganiasz nas?-spojrzała na mnie dziewczyna.
- Jeśli chcesz mieć co jeść to tak.
- Okej.- chwilę później już nikogo oprócz mnie nie było w pomieszczeniu. Puściłam muzykę z radia. Zaczęłam rytmicznie się ruszać wciągając produkty z lodówki. Zaczęłam kroić pomidory i wstawiłam już makaron. Dzisiaj na kolację będzie Spaghetti. Następnie zrobiłam słodko-kwaśny sos. Gdy minęło 15 minut zobaczyłam opartego o szafę Styles'a.
- Mówiłam,że sama zrobię.
- Gadałem z Alex.
Nalewając sos na makaron i mięso spojrzałam na chłopaka.
- I? Czekaj.. O czym?
- O Tobie i studiach.
- To znaczy? Harry rozwiń tą swoją wypowiedź.
- Przecież jeśli potrzebujesz pieniędzy to ci je dam. Nawet możesz u mnie zamieszkać z Alex. Nie widzę problemu. Zależy mi na Tobie i nie pozwolę,żebyś nie była zadowolona z życia.
- Harry. Jesteś kochany,ale dziękuje. Chcę radzić sobie sama.-położyłam dłoń na jego torsie i zawołałam Alex na kolację.
- Jakie plany na jutro?
- Szukanie pracy,a Alex do szkoły.
- Może pojedziemy na moją działkę za Londyn. Odbiorę Alex ze szkoły i pojedziemy?
- No dobrze, to o drugiej bądź po nią jak tak bardzo chcesz.
- Chociaż raz się od raz zgodziłaś.-pocałował moje usta,a ja spojrzałam ze zdziwieniem na Niego.
- Denerwujesz mnie wiesz? - kopnęłam go pod stołem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Do next weekendu :)