sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział : 58 - Najgorsza decyzja życia..

- Oszalałeś?- odepchnęłam go widząc na Jego twarzy szczery uśmiech. - Lucky, idziemy!-krzyknęłam w stronę psa.
- Po co się oszukujesz?
- Co?-odwróciłam się.
- Mówisz mi,że mnie nie kochasz, a tak naprawdę jest inaczej?- podszedł do mnie.
- Słuchaj może dla Ciebie jest inaczej. Nie chcę z Tobą być. Zrujnowałeś mi życie. Najchętniej bym chciała,żebyś..- zatrzymałam się patrząc na przerażoną minę chłopaka. Wyczuwa to co chcę powiedzieć. Pokiwałam głową myśląc na tymi dwoma słowami,których nie wypowiedziałam. Nie mogę tego zrobić. Zranię go do końca.
- No powiedź! Chętnie usłyszę!- był wybuchowy, zdenerwowany.
- Chcę,żebyś zniknął z mojego życia. Chcę być szczęśliwa,chcę być z Lukiem.
- I po tym wszystkim poddajesz się? Nawet nie chcesz zawalczyć o Nas? Megan popatrz..- chwycił mnie za ręce cały czas wbijając wzrok w oczy.
- Harry nie tłumacz się. Nie chcę mieć nic z Tobą do czynienia.
- A chociaż odpowiesz mi na pytanie ?
- Kocham..- opuściłam wzrok na buty czując ulgę w dłoniach.
- Myślę,że chociaż mnie zaprosicie na wesele.- szepnął i odszedł.
Odwróciłam się w jego kierunku widząc jak odchodzi. Ta chwila przypomina mi jakiś moment z filmu romantycznego typu" dziewczyna zrobiła coś złego,a Jej ukochany odchodzi od Niej." Westchnęłam czując strumień łez lecących po policzkach.
- Naprawdę cię Kocham!- krzyknęłam kiedy otwierał drzwi od swojego proshe. Podniósł wzrok dodając: - Żegnaj Megan..- odpowiedział i chwilę później odjechał. Odszedł zostawiając mnie samą. Uśmiechnęłam się widząc psa,który siedział z wywalonym na wierzch językiem. Zmęczył się tym całym bieganiem. Czy to jest koniec? Czy to co było się tak naprawdę skończyło? Czy słynny Harry Styles odszedł? Da spokój?Czy to jest nowy początek? Czy od dzisiejszego dnia zacznę znowu nowe życie?
- Chodź Mały..- westchnęłam wracając z powrotem do domu.


Harry


Wjechałem na podwórek Mamy. Z mega popsutym humorem wysiadam z auta widząc w oknie Siostrę i Mamę. Lekceważę ich spojrzenia i wchodzę do wnętrza domu przez drzwi tarasowe. Mijając korytarz,salon i będąc na jednym z pierwszych stopni na schodach słyszę zmartwiony głos Gemmy.
- Coś się stało?
Westchnąłem obracając się.
- Kazała mi spierdalać z jej życia. Wystarczy?
Odwróciłem się z powrotem idąc na samą górę.
- Żartujesz?!- usłyszałem bieg dziewczyny tuż za mną.
- Muszę wyjechać. Dać jej spokój. Właśnie o to jej cały czas chodziło. Dzięki temu wypadkowi poznałem ukryte wnętrze Megan. Pokazała mi to czego się bała powiedzieć od momentu kiedy zdradzała Luke.
- Ale nic ci nie powiedziała poza tym?- zadawała kolejne pytania i kolejne kiedy zacząłem pakować podręczną torbę.
- Wiesz co.. W sumie.-spojrzałem na niebiesko-włosom.- Powiedziała,że mnie kocha.- zabrałem torbę omijając dziewczynę wychodząc na korytarz.
- No właśnie! Przecież o to ci chodziło!?
- No tak,ale powiedziała to zbyt późno. Usłyszałem to kiedy wsiadałem do auta. - odpowiedziałem schodząc na dół.
- Harry? Wybierasz się gdzieś?
- Wybacz Mamo, przyjadę pewnie za około dwa miesiące. Przecież się żenią...- westchnąłem.
- Harry..- złapała moją dłoń.- Rozumiem, jedź ostrożnie.- lekko się uśmiechnęła.
- Kocham was.- przytuliłem jednocześnie kobietę,która mnie urodziła oraz młodszą o rok Siostrę w stroju kelnerki. - Do zobaczenia!-krzyknąłem naciskając blokadę,aby otworzyć czterokołowca.
Usiadłem wygodnie przed kierownicą wybierając numer Louisa.
- Cześć Harry! Jak tam?- nacisnąłem głośnomówiący opuszczając posesję.
- Mam nadzieje,że się stęskniłeś?
- Powiedzmy. Czytam te daremne papierki za Ciebie.
- Chyba tak już zostanie.
- Co? Nie rób mi tego.
- Louis muszę wziąć urlop. Długi.
- Co jest?
- Megan chce,abym zniknął z jej życia.
- Brzmi nie ciekawie..-westchnął.- Słuchaj Stary. Megan nie jest jeszcze świadoma. Nie pamięta do końca co się tak naprawdę wydarzyło. Może zmieni zdanie.
- I co ja mam tak łaskawie czekać?
- Chwila? Do czego zmierzasz? Czy ty chcesz odpuścić?
- Na to wygląda.
- Ale to nie ten sam Harry! Do cholery co z Tobą? Jeszcze dwa lata temu wszystkie studentki za Tobą kwiczały a dziś?
- Louis daj spokój. Zobaczymy się niedługo.. A bym zapomniał. Ściągnij do pracy Luke. Gówno mnie obchodzi. Dalej jestem jego Szefem,Przyjacielem i Byłym Jego Narzeczonej.
- Jasne.- zaśmiał się i rozłączył.
Patrząc na drogę przed sobą myślałem o tym wszystkim. Wszystkim co nie ma tak naprawdę na tą chwilę sensu.


Megan


Siedząc na kanapie myślałam o Nim. Kątem oka zauważyłam gotowego do wyjazdu Luke.
- Na pewno nie chcesz jechać ze mną?
To oczywiste,że będę skazana patrzeć na Jego szefa.
- Nie Luke.
- Co się dzieje?- usiadł na rogu sofy kładąc swoje ciepłe ręce na moje udo.
- Nic. Smutno mi,że jedziesz. Harry zawsze potrafi zepsuć wyjazd.
- Wiesz u Niego nie ma czegoś takiego jak urlop. Po prostu zabrałem Ciebie i wyjechałem nic nikomu nie mówiąc.
- Luke,ale coś po tym wszystkim się ci należy. Skoro wiem już,że pracujesz jako Mafia.- szepnęłam patrząc mu prosto w oczy.
- Wiem,że to nie jest najlepsza praca.- odparł wstając.
- Odprowadzę cię.- ruszyłam za nim wciągając Vans'y wychodząc przed budynek. Opierając się z założonymi rękami o fragment Mustanga zastanawiam się dlaczego tak szybko został wezwany? Jeszcze do Niego zadzwonił Louis a nie Harry? Coś mi tu nie pasuje- pomyślałam spoglądając na chłopaka,który otworzył drzwi od strony kierowcy.
- No to na mnie już czas.- westchnął.- Przyjadę jak będę mógł. Albo Ty przyjedź. Przecież zanudzisz się tu.- rzekł całując mnie w czoło.
- Przestań.. Zacznę poszukiwania sukni ślubnej i pomyślę o całym dniu wesela.
- Dobry pomysł.- uśmiechnął się wsiadając do auta.
- Jedź powoli.- prychnęłam z myślą,że i tak będzie inaczej.
- Trzymaj się.-zamknął drzwi odpalając silnik.
Odsunęłam się do tyłu patrząc jak wyjeżdża. Z sztucznym uśmiechem macham mu a następnie wchodzę z powrotem do domu kiedy znika pojazd z punktu widzenia.
Przekręcam zamek i ruszam na górę. Znowu zostaję sama. Wyciągam telefon wybierając numer do Gemmy.
- Cześć Meg!
- Hej Gemm. Robisz coś ważnego,chciałabym się spotkać.
- Wiesz co jestem w pracy. Wpadaj.
- Nie będę ci przeszkadzać.
- Żartujesz chyba. Już ci robię kawę.
- Będę za chwilę.- uśmiechnęłam się wciskając czerwoną słuchawkę.
Podchodząc do szafy wyciągam koszulę w czerwono-czarną kratkę oraz skórzaną ramoneskę. Szybkim tempem zamieniam luźną bluzę na koszulę oraz kurtkę. Następnie zbiegam na sam dół podchodząc do lustra,gdzie maluję usta czerwoną szminką.
- Dziadku!
- Tak kochanie?
Widzę mężczyznę z gazetką w ręce.
- Pożyczyłbyś mi samochód?
- Który?
- A który mogę?
- Chodź wybierzesz sobie. - dodał biorąc pilota do garażu wychodząc na zewnątrz.
- A ile ty masz tych samochodów?
- Odpowiednio dużo jak przypadło na mechanika. - prychnął wciskając pilota,który otworzył bramę ukazując trzy samochody
- Mustang z 67's , Mercedes Benz Luxury no i Porsche Cayenne. Wybieraj.
- Dziadku skąd takie samochody?
- Dawno chyba u nas nie byłaś. Więc?
- A co mi tam. Zaszaleje chcę Porsche.- położyłam dłoń na maskę pojazdu.
- Proszę bardzo.- podał kluczyki. - Jest już twój.
- Nie nie... Tak się nie bawię.
- Megan przestań. To tylko samochód. I tak nim mało jeżdżę,a Tobie się z pewnością przyda. Jest duży w sam raz na wielodzietną rodzinę.
- Dziadku!!- krzyknęłam.
- To taki żart. Dalej wsiadaj. - Otworzył drzwi.- Będę ci musiał kupić jakiś ładny breloczek.
Wsiadłam wkładając kluczyki do stacyjki. Ten samochód jest mega. Gdybym Dziadka nie poprosiła to bym go nie miała? Jej! Ale okazja!
- Megan jest sprawa.- zobaczyłam jak zajmuje miejsce pasażera i zamyka drzwi.- Ja ci wręczyłem samochód teraz ty mnie podwieziesz do Eddy'ego na partyjkę kart.
- Nie ma sprawy.- uśmiechnęłam się i wyjechaliśmy z garażu.



Minęło dobre piętnaście minut zanim podjechałam pod kawiarnię,gdzie pracuje Koleżanka. Zaparkowałam naprzeciw tuż przy wejściu. Popchnęłam szklane drzwi widząc Gemmę rozmawiającą z klientką.
- Cześć.- usiadłam na krześle obrotowym przy ladzie,za którą obsługiwała Gemma.
- Kawa już wystygła.- postawiła filiżankę w towarzystwie czekoladowej muffinki.
- Joe! Ruszaj się!
- Co tam?- oparła się widząc moją niezbyt zadowoloną minę.- Niezła fura!- uśmiechnęła się kukając za szybą.- Ej co się dzieje?
- Przecież wiesz..
- Megan,ale czemu mu to powiedziałaś?- powiedziała ze spokojnym głosem,kiedy brałam łyka kawy. Faktycznie była prawie zimna.
- Gemma sama nie wiem tak naprawdę? Nie wiem co już wyrabiam.
- Zaraz po waszym spotkaniu spakował się i wyjechał.
- Źle się z tym czuję.- szepnęłam z brakiem nadziei obejmując filiżankę.
- Wy jesteście sobie warci. Fakt, cieszę się,że bierzesz ślub z Lukiem. Jest świetnym facetem. Ale jak patrzę na Ciebie to jest inaczej. Wyglądasz przy nim jakbyś była nieszczęśliwa. Megan jak masz się męczyć daj sobie z tym spokój. Rozejdź się z Hemmings'em póki jest na to czas. Jeśli lubisz uciekać spod ołtarza to poczekaj.- uśmiechnęła się.
Przyznam się,że ma rację. Jest jednak coś niezwykłego,że przy Harry'm czuję się znacznie lepiej niż przy Luke'u.
- Wszystko okej.. Ale nie mogę mu wybaczyć zdrady,kłótni i to,że mnie okłamywał?!
- Masz rację.. Takie rzeczy jest ciężko wybaczyć. A jak z przygotowaniami do ślubu?
- No właśnie! Potrzebuję Ciebie i Emmę,którą muszę tu ściągnąć. Musicie mi pomóc w znalezieniu przepięknej sukienki.
- Niedaleko stąd jest sklep,gdzie można kupić ubrania dla Młodej Pary. Możemy się tam wybrać w przyszłym tygodniu.
- Super! Tylko zostało nam ściągnąć tą moją wariatkę,albo jeszcze i Anne? Tak! Muszą tu obydwie przyjechać.
- Będziecie brać tu ślub?
- Raczej tak.
- Będzie to magiczny dzień.
- Mam taką nadzieje.- westchnęłam spoglądając na ulicę,gdzie chodziło mnóstwo ludzi. Trochę się boję,ale to jest jedyne rozwiązanie w którym nie będę już wolna. Będę Panią Hemmings.



I wake, at the first cringe of morning
And my heart's already sinned
How pure how sweet the love beneath it yeah

You would pray for him


-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ;)

Małymi,małymi kroczkami zbliżamy się do FINAŁU!
No krótko mówiąc Megan znowu popsuła, Harry na zawsze odszedł?? Zobaczymy co będzie się działo dalej!

CZYTAMY!!! :3


WIDZIMY SIĘ ----> 18-20 GRUDNIA 







1 komentarz:

  1. Super ;) zapraszam

    http://youaremytherapyniallhoran.blogspot.com/2015/11/prolog.html

    OdpowiedzUsuń