piątek, 4 grudnia 2015

Rozdział 57 : Nie chcę na Ciebie patrzeć.

Czas biegł jak szalony do samego wieczora. Kiedy wtuleni w ciepły koc oglądając typowy serial usłyszałam dzwonek do drzwi. Pewnie to Gemma. Spojrzałam na Luke,który tylko szepnął: no idź to do Ciebie. Wygramoliłam się spod ciepła wychodząc z salonu idąc do drzwi. Kiedy stanęłam przed nimi dzwonek się powtórzył. Co za niecierpliwy typ człowieka?!-Pomyślałam. Nacisnęłam klamkę widząc wysokiego mężczyznę z wąsami. 
- Tato!-rzuciłam się mu w objęcia. 
- Moja córeczka.- poczułam jak składa pocałunek na czole.- Jak się czujesz?
- Dobrze. Pamięć wraca.To najważniejsze.
- Wchodź.- rzekłam widząc dziadków z Lukiem na korytarzu.
- James. Pewnie głodny jesteś. Chodź kawy ci zrobię. Jak podróż?
Jak zwykle Babcia zadała tysiąc pytań jednocześnie zabierając Ojca do kuchni. Ledwo minęłam próg salonu i ponownie usłyszałam dzwonek. Odwróciłam się na pięcie wiedząc,że to Gemma.
Babcia wychyliła głowę widząc moją postać,która zmierza ku drzwi.
- Kto tam?
- Pewnie Gemma.- odpowiedziałam jej otwierając drzwi.
- Cześć.- zobaczyłam zmartwioną minę dziewczyny.
- Hej.. Wchodź.
- Macie gości może nie powinnam. Przyjdę jutro.
- Co ty żartujesz!? To mój Tata przyjechał. A nie jacyś goście dalej wchodź!- stawiam na swoje i dopiero po chwili wchodzi niebiesko-włosa. 
- Jak w pracy?
- W porządku.- poczułam niezręczność. 
Czy coś jest nie tak? Poczułam ciepłe ręce na biodrach i proste ciche : Cześć,które powiedział Hemmings.
- Luke my pójdziemy na górę. Chcemy pogadać...Wiesz..- rzekłam mówiąc mu w łagodny sposób,że chcemy być po prostu same. 
- Jasne.. Ja wezmę psa na spacer. - chwycił czerwoną smycz wołając psa. 
- Chodź.- złapałam dłoń dziewczyny idąc na górę. 
Kiedy minęłyśmy schody i kiedy byłyśmy już na górze usiadłyśmy na sofie. 
Nie wiem od czego tak naprawdę zacząć. O co ją zapytać.. Przecież to jest siostra Harry'ego. Ona czuje się dziwnie a ja co mam powiedzieć?
- Gemm widzę,że coś jest nie tak.
- Masz rację.
Przestraszyłam się. Od samego początku jak tu weszła dziwnie się zachowuje. Czy coś ukrywa? 
- Megan nie powinnam tu przychodzić. 
- Ale czemu? Wytłumaczysz mi?
- Jestem siostrą Harry'ego ty jesteś z Lukiem. To jest niezręczne.
- Przestań.. Całe życie nasze będzie powiązane z nim. Już nic z tym nie zrobię.
- Co masz namyśli?
- Był moją miłością. Był wszystkim. A teraz jak wszystko wraca do normy znowu przechodzę przez to. To taki cholerny ból,ale jednak jak na niego patrzę...
- Kochasz go.
- Nie.. To nie to. 
- Meg widzę.- złapała pewnie moją dłoń.
- Wychodzę za mąż już niedługo.
- Żartujesz!
- 1 maja. - uśmiechnęłam się. - Już szykuj sukienkę.
- Ja? Z jakiej to okazji.
- Jak nie mogłaby przyjść kelnerka,która oblała mnie kawą!? No błagam co to by było!- wybuchłyśmy śmiechem. 
- Czuje się przy tobie jak z Emmą. Nie wierzę,że można w ciągu dwóch tygodni polubić tak drugą osobę.
- I to przez kawę!
- Ta.- kiwnęłam głową.
- Pamiętasz Sylwester, tą akcję?
- Właśnie nie.. Nie wiem tak naprawdę co tam się stało. Ani Harry ani Luke nie chcą mi powiedzieć.Chwila.. A ty coś wiesz na ten temat?
- Coś ty.. Harry mnie nie wtajemnicza w wasze sprawy. 



Luke


- Cześć.- odezwałem się do osoby po drugiej stronie połączenia.
- Wiem Luke,że jesteś zły.. Ale może byś wybrał się ze mną na piwo?
- Oszalałeś Harry? Przecież jestem dwieście mil od Londynu. 
- Odwróć się.- zatrzymałem się i zrobiłem to.
- Witaj przyjacielu!
- Bez słowa przyjacielu lepiej by to zabrzmiało.- poczułem jak napinają mi się wszystkie nerwy w ciele. Jak ja go nienawidzę i jednocześnie traktuje jak brata.
- Jakiego słodkiego psa masz.- uśmiechnął się.- Do twarzy ci z nim..
- Zamknij się już i chodź na te piwo.
Skręciłem w uliczkę siadając na dworze pod zadaszeniem przywiązując do metalowego płotu Lucky'ego.
- Co podać.- spojrzeliśmy na kelnerkę.
- Podają u was piwo?
- Oczywiście.
- Dwa razy.- dodałem i odeszła.
- Co ty tu do cholery robisz?
- Musiałem odwiedzić Mamę.
- Aha? Właśnie teraz jak my tu jesteśmy?
- Wiesz dobrze,że to jest pretekst? - prychnął.- Jak tam z Megan?
- Odzyskała pamieć.
- Co?
- Jest już świadoma do świąt. Ale dalej nic nie wie z akcją i Sylwestrem. 
- Mhm.Coś jeszcze przegapiłem?- wziął łyka piwa,które przyniosła kobieta.
- Bierzemy ślub pierwszego maja.
Podniósł wzrok na mnie. Odstawił szkło kuflowe bacznie mnie obserwując.
- Ty żartujesz teraz?
- Nie. Sama Megan tą datę wybrała.
- Ty sobie kurwa żartujesz!? 
- Uspokój się..- zacząłem się rozglądać po lokalu.
- Nie mam ochoty dłużej z Tobą gadać.Płacę.- wyciągnął kasę położył pod kuflem i po prostu odszedł. Wyszedł zostawiając mnie samego. Wypiłem swoje do końca zabierając psa zacząłem wracać do domu.



Megan



- Tu mam pięć lat. - siedzimy obsypane moimi zdjęciami z dzieciństwa.
- Ale słodka byłaś.- zaczęła się śmiać.- Poczekaj zaraz ci pokażę z jednej zimy na sankach..- zaczęłam szukać w kupce,gdy nagle kątem oka zauważam białą kartkę,którą sięga Gemma.
- O mam!- podnoszę się widząc jak dziewczyna dokładnie czyta tekst napisany na papierze.
- Co to? - zdziwiłam się.
- Harry to napisał..- oddaje mi a Ja momentalnie czytam tekst.
Megan.
Nie wiem jak ci to wszystko powiedzieć,ale musiałem to ci wszystko napisać.
Wiem,że coś do mnie czujesz. Nie oszukujmy się. Ja do Ciebie też. Mam nadzieje,że nie wyjdziesz za Niego. Przynajmniej nie dopuszczę do tego.
Jeśli to coś da.. To mogę się dla Ciebie zmienić.
Mogę wszystko rzucić. Ale zrozum,że gdyby było to tak łatwo dawno bym to zrobił.
Rzucił i był romantykiem tylko dla Ciebie.
Zrozum,że to nie jest tak od razu.
Nie wiem co ci dał ten cały Luke. Chyba wygrał w full pieniędzy,że to wszystko rzucił.
Dalej będę cię kochać pomimo jak będzie po tej rozmowie dzisiejszej. Nawet gdyby było bardzo źle dalej będę cię kochać Aniele.. Na zawsze zostaniesz w moim sercu....
 
Harry xx


- Wszystko okej..- poczułam ciepłą dłoń na lewym ramieniu kiedy wycierałam jedną łzę.
- Kocha mnie.. A ja biorę ślub z Lukiem.
- Megan to jest twoja decyzja. Wiesz dobrze. Zawsze możesz odmówić. Masz czas.
- Było to po świętach zabrał mnie do restauracji kupił wielki bukiet róż. Wtedy mu powiedziałam,że nie potrafię go kochać,bo zniszczył mi życie. I dlatego wybrałam Luke.
- Napisał ci,że się zmieni..
- Wiem..Ale to Harry? To on i nie wiem czy to coś da. - westchnęłam.
- Jest już późno.- spojrzała na zegarek.- Będę lecieć.- dodała widząc Luke wchodzącego po schodach.
- Wyprowadzę cię Gemm. - zatrzymał się.
- To do zobaczenia.- wtuliła się we mnie.- Trzymaj się.- szepnęłam z powrotem siadając na łóżku.
- Hej Lucky..- zaczęłam głaskać psa kiedy schodzili na dół.
- Gemma.. Słuchaj..- usłyszałam Luke i szybko podeszłam do barierki próbując coś usłyszeć.
- Widziałem się z Harry'm.
- Co? Co on tu..- szepnęła.
- Robi?
- Nie wiem.. Tłumaczy się,że przyjechał w odwiedziny do Mamy. Ale kiedy mu powiedziałem,że bierzemy ślub zdenerwował się i wyszedł.Jakby coś się działo dzwoń.
- Przestań.. Co on może zrobić.
- To jest Harry.
- Dobra, Pa Luke.- odpowiedział i usłyszałam trzask drzwi i zamek. Oparta o barierkę spojrzałam na chłopaka,który wspinał się po schodach.
-Czemu mi nic nie powiedziałeś!?
- Ale o czym mówisz?
- Że Harry'ego widziałeś?
- Podsłuchiwałaś?
- Może,ale to nie zmienia faktu.
- Kiedy miałem ci powiedzieć? Przyszedłem dopiero.
- Weś przestań z takimi wymówkami. To już dziesięciolatek ma lepsze.
- Megan uspokój się.
- A może wcale mi nie chciałeś mówić!?
- Megan!-krzyknął.
Normalnie zamknęłam się stojąc przed nim. Krzyknął na mnie. Podniósł głos.
- Jestem zmęczona. - szepnęłam.
Nie chcę z nim gadać. Przynajmniej teraz. Wie dobrze jak jest między mną a Stylesem. A on chciał to wszystko ukryć? Wrzuciłam wszystkie zdjęcia do pudełka razem z listem,którego Luke nie może zobaczyć. Następnie wyciągnęłam piżamkę w postaci luźnej bluzki i weszłam pod kołdrę a zaraz po mnie Luke. Nie mam ochoty na kłótnie,które nie mają sensu..
- Dobranoc.- poczułam pocałunek na ustach i zaraz po tym zasnęłam.





Obudziły mnie hałasy dobiegające z dołu. Ubrałam na siebie granatową bluzę na zamek oraz dżinsy. W towarzystwie czworonoga zeszliśmy na dół.
Wszędzie było pusto oprócz w kuchni,gdzie babcia obierała marchewkę.

- Cześć Babciu.
- No ile można spać! Czekali na ciebie,ale pojechali sami.
- Kto? Co?
- Tata,Dziadek i Luke.
- Gdzie są?
- Pojechali na zakupy i do dziadka warsztatu.
- Aha..- odpowiedziałam siadając przy stole.
- Wyspałaś się chociaż?
- Tutaj zawsze się wysypiam.- rzekłam z lekkim uśmiechem widząc SMS-a,który wyświetlił się na wyświetlaczu.
Przesunęłam palcem po ekranie. Ujrzałam sms-a od Niego, chce się spotkać.
- Idę na spacer z psem.- wstałam wkładając telefon do spodni. - Lucky!-krzyknęłam.
- Megan a śniadanie?
- Zjem jak przyjdę.- dodałam przypinając do obroży psa smycz.
- To pa!-krzyknęłam i wyszłam.


Minęło dobre dziesięć minut. Teraz to ja jestem spóźniona. Normalność. Puściłam psa widząc porshe. Już jest. Kątem oka widzę Lucky'ego,który podbiega do chłopaka. Stoi do mnie tyłem. Ubrany na czarno w skórzanej kurtce i rękami w spodniach obraca się widząc psa.
- Hej mordo!- kucną głaszcząc go i jednocześnie podnosząc wzrok.
- Po co tak właściwie chciałeś się spotkać!?
- Będziesz stać tak daleko? Co mamy do siebie krzyczeć?- uśmiechnęłam się z jego poczucia humoru robiąc kroki w jego stronę. Kiedy byłam na tyle blisko,że dokładnie widziałam jak dziś wygląda.
- Uuu bez makijażu.
- Przestań pewnie wyglądam strasznie.- zaczęłam się śmiać.
- Nie.. Właśnie na odwrót.
- Harry.- spojrzałam na niego.
- Wiem,wiem.. A możesz mi tak właściwie powiedzieć co ty odpierdalasz?
- Co?
- Dlaczego chcesz się z nim ożenić?
- A co mam dać szansę nam? Skoro nas nie ma?!- rozłożyłam ze złości ręce.
- Nie ma nas? Chociaż,że mnie całowałaś?
- Byłam zagubiona.
- A jak się przespaliśmy miesiąc temu to też byłaś zagubiona?
- Co?
- Poczekam do momentu,aż sobie to przypomnisz. Będzie ciekawie.- łobuzersko się uśmiechnął.
- Opisać ci to?- dodał.
- Nie dzięki.- posłałam mu uśmiech.
- Co zrobiłeś w kostki? Są całe sine i czerwone.- spojrzałam na jego ręce kiedy oparł je o drewnianą barierkę na pomoście.
- Nic szczególnego. Wyładowałem tylko złe emocje.
- Ahmm.
- Czy nie ma żadnej szansy,abyśmy byli razem?- przysunął się do mnie opierając moje ciało,które wbijało się w mokre drewno.
- Harry błagam cię..
- Ale całowaliśmy się i to nie raz.. Tak naprawdę to wciąż okłamywałaś i zdradzałaś Luke!
- Co? Czy ty teraz mnie obrażasz?
- Megan nie.. Źle mnie rozumiesz.
- No to mów po ludzku bo zaraz stąd pójdę!
- Skoro przespaliśmy się, całowaliśmy się wiele razy to nie znaczy to,że dalej chcesz ze mną być? Może warto? Może warto do siebie wrócić? - chwycił końcówkę moich włosów jeżdżąc ją po mojej bluzie.
- Daj spokój.- odsunęłam się od niego.
- Harry nie ma nas i nie będzie!- coś czuję,że zaraz wybuchnie druga wojna domowa.- Nie chcę się z tobą kłócić.- odeszłam w kierunku psa,który biegał po górce Bill'ego.
- To powiedz mi chociaż czy mnie kochasz?!- zatrzymałam się zamykając oczy. Wzięłam głęboki wdech i chwilę później wypuściłam powietrze. Ponownie otworzyłam oczy widząc usta Styles'a.
- Kochasz..- szepnął i złączył nasze usta.





I kiedy patrzysz, jak ona je, a sam nie możesz nic przełknąć,
I wtedy, kiedy nie zaśniesz, zanim nie dotkniesz jej brzucha,
Miłość jest wtedy, kiedy stoicie pod drzewem, a ty marzysz



-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ;)

Jak się podoba?

Wychodzi na to,że blog będzie istniał do 65 rozdziału... Mam nadzieje,że zdołam coś pisać jeszcze chociaż wolałabym już koniec bo będzie piękny ^^

CZYTAMY !!!


WIDZIMY SIĘ ----> 11-13 GRUDNIA 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz