wtorek, 24 listopada 2015

Rozdział : 55 - Walcz dla nas.

Odsunęłam się od Harry'ego spoglądając na Jego minę wrażenia. Moje serce waliło jak oszalałe i dopiero po czasie skapnęłam się co tak naprawdę zrobiłam. Przecież pocałowałam go? A Luke? Halo? Co się ze mną dzieje? Jak mogę w jednym czasie kochać oby dwóch? Przecież to jest..?
- Przepraszam.- odsunęłam się i tak naprawdę wybiegłam z biura. Zamykając drzwi zauważyłam na korytarzu Louis'a. Z opuszczonym wzrokiem mijam go,ale czuję dłoń,która chwyta moją dłoń.
- To tylko pocałunek. Luke tu nie ma. Nikt mu nie powie.- zobaczyłam jego poważną twarz i lekko się uśmiechnęłam.
- To nie tylko pocałunek Lou.- Odeszłam popychając wielkie frontowe drzwi,które wyprowadziły mnie na zewnątrz. Mocne promienie słoneczne dotarły zaraz po opuszczeniu budynku. Przebiegłam na drugą stronę stając przed budynkiem,w którym aktualnie pomieszkuję. Podniosłam wzrok oglądając wzdłuż i szerz próbując sobie przypomnieć coś na ten temat. Niestety nic. Widząc wychodzącą starszą kobietę od razu ruszam do drzwi,które zatrzymuję przed zamknięciem. Lekko popycham i wchodzę do środka. Mały nowoczesny korytarz, po lewej stornie skrzynki na listy a na wprost winda. Spoglądam na nazwiska,odnajdując Hemmings z numerem 25. Z małym stresem podchodzę do wielkich stalowych drzwi wciskając guzik. Drzwi się rozsuwają i wchodzę do środka. Wciskam trzecie piętro, ruszam. Minęła dosłownie chwila a maszyna zatrzymała się i ponownie rozsunęła swoje "wrota". Robiąc małe kroki wychodzę na długi korytarz widząc wielką ścianę w szkle. Podchodzę widząc widok Centrum miasta. Co ja tu właściwie robię? Przecież to jest jedna z najdroższych kamienic w Londynie. Usłyszałam ponowne otwieranie windy. Zbytnio nie reagowałam,gdyż wolałam obserwować piękny wiosenny krajobraz. Wbijając wzrok na budynki, Big Ben czy London Eye czuję,że ktoś stoi za mną. Kątem oka zauważam wysokiego blondyna, był to Luke. Odwracam się widząc go całego. To ten sam facet,którego pokochałam dobre dwa lata temu. Trochę się może zmienił, widać,że zaczął chodzić na siłownie no i ten kolczyk w wardze. Był zły widać było. Lekko się uśmiechnęłam i zrobił krok w moją stronę. Kocha mnie. Ja zapewne też skoro wybrałam go.
- Przepraszam cię za wszystko. Nie chciałam tego powiedzieć..- Podszedł obejmując całe moje ciało,jakby bał się,że ucieknę.
I ty mnie kochasz?- pomyślałam.- Ja cię tak ranię.. Przed chwilą pocałowałam Stylesa.
- Nie masz za co. Musisz tylko walczyć.- dodał składając pocałunek na ustach. Następnie chwycił moją małą dłoń prowadząc głębiej w korytarz,w którym światło zapalało się stopniowo z każdym naszym ruchem. Zatrzymał się przy beżowych drzwiach i przy tym samym numerku co widziałam na dole. Włożył kluczyk i weszliśmy do środka. Od razu rozejrzałam się po pomieszczeniu próbując ponownie szukać w głowie czy coś kojarzę. Próbuje,walczę sama ze sobą i nic.. Kompletnie nic. Nagle robi mi się ciemno przed oczami będąc przy drewnianej komodzie. Podpieram się dłońmi czując ból,jaki dobija się w głowie.




Jakie śliczne! - wtuliłam się w chłopaka.- Cieszę się,że ci się podoba.
- A skąd wziąłeś tyle kasy. Przecież to jest jedna z najdroższych dzielnic w Londynie. ?!
- No właśnie.. Emm musimy pogadać.
- Wiem,że pracujesz dalej dla Styles'a tylko teraz w kasynie,które jest parę budynków dalej..- rzekłam z mniejszą ekscytacją. Będę go częściej widywać, może będzie tu przychodzić? Nie chcę tego,ale niestety tak będzie wyglądać moje życie u boku Hemmings'a.
- Harry ci powiedział.. A właśnie czemu z nim rozmawiasz? Wróciłaś do niego? To chcesz mi powiedzieć? Tak? Super..-usiadł na kanapie włączając agresor.
- Nie Luke to nie tak! Poczekaj!
- Okazało się,że Harry ma rodzinę w Holmes Chapel!?- kiwnął głową.- Wiedziałeś?
- Oczywiście!? Dlatego nie chciałem,żebyś tam jechała. Wiedziałem,że ten chuj tam pojedzie. Musiałem wymyślić jakiś pretekst.
- Chwila? Czy ty mnie nie kochasz? Dałeś mi pierścionek z powodu Harry'ego? Świetnie!- ściągnęłam pierścionek i rzuciłam w niego.




Poczułam ciepłe ręce na biodrach wiedząc,że to Luke.
- Megan co się dzieje?
- Widziałam to.
Odwracam się w jego kierunku. Po woli wracam do siebie. Przez mgłę jeszcze widzę rozmazaną twarz chłopaka,która po chwili wraca do normy.
- Usiądź.- chwycił moją dłoń prowadząc na kanapę.- Co widziałaś?
- Zrobiło mi się słabo i nagle ujrzałam fragment naszej kłótni z tego mieszkania. Był to moment jak mnie tu pierwszy raz wprowadzałeś i później się pokłóciliśmy. To prawda,że w moim rodzinnym miasteczku Harry ma rodzinę?
- Skąd to wiesz?
- W tym urywku był taki moment jak się ciebie pytam i ty kiwasz głową,że wiesz,że Styles ma tam rodzinę.
- Tak to prawda. Tam mieszka jego Mama i Siostra.
Spojrzałam na chłopaka. Prawie mi szczęka opadła kiedy to mi powiedział. Serio?
- Luke zrobisz coś dla mnie?
- Jasne.- uśmiechnął się.- Pomóż mi. Zabierz mnie w miejsca,które pomogą przypomnieć mi wszystko.
- Nie wiem czy takie miejsce istnieje. Ale chyba mam pomysł.- Tam jest sypialnia. Pójdziemy się spakować i wyjedziemy.
- Co gdzie?- zmierzałam za nim wchodząc do sypialni.
- Do Holmes Chapel.
- Naprawdę?
- No tak.. To jest jedyne miejsce,gdzie możesz odzyskać to co straciłaś.- dodał kiedy wrzucałam ciuchy do zielonej walizki.- Za dziesięć minut na dole. - zabrał swoją walizkę i wyszedł. Usłyszałam tylko krótkie "czekam" i dźwięk zamykania drzwi.Wrzuciłam ostatnią parę dżinsów i usiadłam na łożu. Wpatrując się w komodę,która znajdowała się przed mną ujrzałam duże czarne pudło. Podeszłam widząc białą sukienkę i garnitur. No tak.. Wspominał coś Luke o ślubie. Dalej się stara. Nie męcząc się dalej przyszłością. Zabrałam bagaż i wyszłam z domu zamykając na klucz,który leżał na komodzie. Następnie udałam się do windy,którą zjechałam na parter. Przeszłam krótki odcinek holu popychając duże szklane drzwi z witrażami w różne kwiaty.



Harry



- Luke? Gdzie jedziesz!? Gdzie Megan?- podbiegłem kiedy zamykał bagażnik od Mustanga.
- Uuu. Witaj Kochasiu. Nie twój zasrany interes.
- Pamiętaj kurwa,że dalej jesteś moim pracownikiem. Dalej pracujesz dla mnie.
- A o przyjaźni zapomniałeś?
- Ta pieprzona przyjaźń już dawno wygasła.. Sam wiesz kiedy.
- Daj mi spokój. - odsunął się otwierając drzwi kierowcy.
- Żeby cię bardziej wkurwić to całowałem się z Megan dzisiaj.
- Co? - trzasnął drzwiami podchodząc do mnie.
- Powtórz!- chwycił za skrawek bluzy.
- Jeden ruch a cie rozpierdole.- wyciągnąłem spluwę przykładając do krtani.
- Chowaj zabawkę. Zaraz Megan wyjdzie.
- Przecież wiesz,że i tak sobie przypomni ten dzień kiedy chciała mnie zabić i Horan ją szantażował. No kurwa trudno pominąć tego...- spojrzałem na drzwi,w których stała osłupiała Blondynka.- ...Tego faktu.- szepnąłem.
Luke spojrzał na mnie wkurwony,że to właśnie zrobiłem. Sam udusiłbym się za to co powiedziałem.
- Harry co ty mówisz? Przecież!? Jak..? Kim jest Horan!? Co!? - z pełną gębą pytań podchodzi a Hemmings zabiera jej walizkę wrzucając do bagażnika.
- Megan to była moja głupota.. Nic ważnego.
- Powiedz jej już to kurwa?! Nie ma to już znaczenia..- wychyliłem się,aby spojrzeć na Blondyna. Zabije tymi rękami..
- Harry.?
- W sylwestra poznałaś pewną osobę. Był nią Niall.. Niall Horan. Szantażował cię...- przerwałem widząc jak skula się łapiąc za głowę.
- Przestań...Luke musimy jechać.- odrzuciła moją pomoc i zajęła miejsce pasażera.
- Następnym razem myśl co będziesz mówić.
- Powiedz mi chociaż,gdzie jedziecie?
- No wiesz dobrze. Rodzinne miasto.- dodał i wsiadł odjeżdżając spod kamienicy.
- Rodzinne miasto? Chyba czas odwiedzić Mamusię..- uśmiechnąłem się wracając do Kasyna.



Megan












Ocknęłam się cała spocona widząc jak Luke zjeżdża na pobocze.
- Co się stało?- zatrzymał pojazd.
- Przypomniałam sobie. Chyba wszystko.. Alex uciekła,mieszkała u przyjaciółki, sprawa sądowa. Emma ukrywała wszystko, Harry mnie zdradził, później jakaś mafia i ty w to zaplątany.Spaliśmy razem, tatuaż, całowałam się z Harry'm..
- A od sylwestra pamiętasz?!
- Luke co tu jest grane. Jaka mafia. W tej szkole Harry próbował..?! Luke?!
- Spokojnie...To nie ma znaczenia. Tak Megan Harry to szef mafii. Ja dla niego pracuje. Ale czy widziałaś sylwester?!
- Nie nic.. Nie widziałam. Tylko zatrzymałam się do momentu kiedy Ty mi się oświadczyłeś, Harry'ego spotkałam później na cmentarzu.. Tak! Na cmentarzu przy grobie Mamy.. Zima była. Później święta, Pies?! Właśnie co z psem!? Gemma z kawą.. Thomas!? Impreza.. Kojarzę urywki. Nic więcej.
- Jesteś na dobrej drodze.
- Luke ale..
- Spokojnie. Jedziemy na dłuugi urlop. Wypoczniesz i zapewne dużo sobie jeszcze przypomnisz.- pocałował mnie w czoło wjeżdżając z powrotem na trasę.
Chwilę później mijamy napis "WItamy w Holmes Chapel".. Oparłam głowę o szybę myśląc o tych wszystkich wydarzeniach,które przeleciały mi przez chwilę. Prawie pół roku przypomniało mi się. Z chwili na chwilę jest gorzej. Znowu przeżywam to z powrotem. Te dobre, złe chwilę...




"Przed przeszłością nigdy nie uciekniesz - Megan.."


----------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ;)

Podoba się? 

Przepraszam,za opóźnienie ale nie miałam czasu. Postaram się dodać już kolejny w ten week ;)
DOZOBACZYSZKA!!

CZYTAMY ;3

WIDZIMY SIĘ ---> 27-29 LISTOPADA


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz