czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział: 54 - Nic nie pamiętam.

Obudził mnie hałas dobiegający z korytarza. Otwierając lewe oko a później kolejne poczułam,że moje łóżko się przemieszcza. Raptownie podniosłam ciało rozglądając się dookoła. Niestety zbyt dużo nie ujrzałam przez małą dłoń,która z powodu ucisku na klatkę piersiową położyła z powrotem na łóżko szpitalne.
- Spokojnie Megan jedziesz na badania.
- Coś nie tak?- spytałam się kobiety,która pchała mnie i łóżko.
- Meg! - usłyszałam krzyk Taty.
- Gdzie Pani ją zabiera.
- Ma badania teraz.
- Jakie? Nic lekarz nie mówił?
- Pan Doktor kazał Megan przywieść. Jeśli wszystko będzie w porządku będzie mogła opuścić szpital. Proszę poczekać na korytarzu.- popchnęła jakieś białe drzwi wjeżdżając do ciemnego pokoju.
- Cześć Megan będziesz miała teraz tomograf głowy a później przeprowadzę z Tobą wywiad dobrze?
- Oczywiście Panie Doktorze.- posłałam starszemu mężczyźnie uśmiech i z pomocą pielęgniarki zeszłam z łóżka na urządzenie,na którym się położyłam. Była to wielka metalowa tuba,a blat jej się przesuwał jednocześnie wsuwając mnie do wnętrza. Usłyszałam ponownie głos lekarza,abym się zrelaksowała i nie ruszała. Wzięłam głęboki wdech widząc czerwony laser świecący po mojej głowie. Zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć. Może lada dzień wyjdę. I gdzie pójdę? Skoro chcę zacząć nowe życie? Ani u boku Ojca,Luke czy Harry'ego. A jednocześnie nie chcę ich stracić. Co ja powiem Ojcu? Sorry Tato chcę zacząć nowe życie? Na pewno się nie zgodzi. Nie ma takiej opcji. Jeszcze teraz? Kidy tak naprawdę dziecko dziesięcioletnie jest ode mnie mądrzejsze? Otworzyłam oczy. Znajdowałam się już poza tubą a kobieta przesiadła mnie na wózek i w towarzystwie mężczyzny wyjechałam z sali zabiegowej.
- Proszę Pana mogę o coś zapytać?
- No proszę mów.
- Wczoraj przyszła do mnie przyjaciółka. I  nagle głowa zaczęła mnie boleć i jedno wspomnienie powróciło,gdy o tym gadałyśmy.
- Tak? No to dobrze. - Wjechaliśmy do gabinetu.- Widzę,że robisz postępy. Jest nadzieja,że niedługo wrócisz do dnia wypadku.
Spojrzałam na wielki regał papierów, segregatorów i innych rzeczy jakie mogły znaleźć się na półce. Tak naprawdę nie wiem czy tego chce? Może wolałabym nie mieć świadomości o tej przeszłości? Może lepiej by się żyło.
- Wszystko w porządku?
- Tak,tak. Możemy zaczynać.
- Tak naprawdę to chciałem z Tobą pogadać jak się czujesz. Z wyników- spojrzał na papier.- Wynika,że w głowie wszystko jest okej. No oprócz skutków.- lekko się uśmiechnął.- Myślę,że jeszcze dziś wrócisz do domu.
- A jest opcja pozostania w szpitalu?
- Tak ci się spodobały białe ściany?
- Można tak powiedzieć.
- Megan,ale skoro jest dobrze to po co cię tu trzymać?
- Ale wie Pan,że tak nie jest!- podniosłam ton.- Przepraszam...
- Masz rację. Nie do końca jest dobrze. Pamięć to jest coś ważnego. Ale wiemy,że wraca. Więc nie masz się czym martwić.- spojrzał na mnie.
- Panie Doktorze potrzebujemy Pana na bloku.- wbiegła niska brunetka w białym fartuchu.- Już idę.
- Wybacz taka praca.- nacisnął blokadę z wózka i wyjechaliśmy na korytarz.Odwieziono mnie pod samą salę,w której czekał na mnie nie Ojciec a Luke. Siedział tyłem wbijając wzrok w krajobraz za oknem.
- Cześć.
Odwrócił się z miną przerażenia zadając pytanie:
- Wszystko w porządku? Tata kazał ci przekazać,że przyjdzie później. Miał ważne spotkanie w firmie.
Kiwnęłam głową. Cały On.
- Pomogę ci. - wstałam z wózka siadając na łóżku szpitalnym stykając się o prawe kolano Hemmings'a.
- Luke.. Ja..- rozglądałam się wszędzie byle uniknąć jego spojrzenia.- W porządku nie pamiętasz,kochasz Styles'a. Okej..
- Czekaj.. Nie o to mi chodzi.. Postanowiłam.- spojrzał na mnie.- Odejść.
- Co zrobić?- na to wszystko wszedł Harry w ciemnych okularach.
- Po prostu. Odejść. Może to czas na zmiany. Luke my mamy mieć niedługo ślub a Ja nic nie pamiętam z naszego związku. A ty Harry? Do dzisiejszego dnia połowy rzeczy z Tobą związanych nie kojarzę. Mam pustkę. To jest bezsensu. Ja was w jakimś okresie nie pamiętam a wy o mnie zapomnicie. Tak będzie dobrze dla każdej strony.- spojrzałam na ich miny. Wyrażały więcej jak tysiąc słów. Wszystko mogli by powiedzieć tylko nie akceptacja na to co powiedziałam. Wiedziałam. Znam ich pod jakimś względem.
- Ale czekaj.. Rozmawiałem dziś z Emmą i mówiła,że przypomniałaś sobie moment kiedy Kate otworzyła ci drzwi.- rzekł Harry.
- No tak,ale to jest jeden na tysiąc,że wszystko sobie przypomnę!- raptownie położyłam się na łóżku przykrywając się kołdrą.
- Kłamiesz.- spojrzałam na Luke.- Widzę to po Tobie. Co ci lekarz powiedział?
- Dajcie mi spokój.- spojrzałam na drzwi,które się otwierają i wchodzi lekarz. No właśnie teraz?
- Megan podpisz wypis. Dzień Dobry Panom.
- Panie Doktorze czy jest szansa na powrót pamięci Megan?
- Ależ oczywiście.- odpowiedział kiedy podpisywałam się.- Megan walczy. Myślę,że w ciągu pół roku wszystko wróci do normy. Do widzenia. Widzimy się za miesiąc na kontroli Megan.- wyszedł i spojrzałam na nich.
- Dlaczego nam tego nie powiedziałaś.- dodał Brunet.
- Harry a co jeśli nie chcę?
- Co?- wstał Luke.- Odzyskasz pamięć. Potwierdzona informacja a ty nie chcesz? Cholera jasna Meg! Oświadczyłem ci się. Mamy termin ślubu, sukienkę ci kupiłem,garnitur. Większość jest załatwiona a teraz chcesz mnie wystawić.
- Luke jak ja nic nie pamiętam!
- Ale będziesz pamiętać!- krzyknął i wyszedł zabierając kurtkę.
Poleciała mi łza,którą szybko wytarłam. Nie wiem co myśleć o tym. Jakaś cząstka mnie chce powrócić do tamtego życia,ale coś mnie ciągnie do zmian. Już dwie osoby najważniejsze w moim życiu tego nie zaakceptowały, Ojciec pewnie też będzie tego samego zdania.
- Megan posłuchaj mnie. - poczułam ciepły dotyk na lewym policzku.- Uwierz zasługujesz na Niego.
- Po czym tak stwierdzasz?
- Jak sobie wszystko przypomnisz znienawidzisz mnie dwa razy mocniej,ale i tak będę cię kochać.- wstał i również wyszedł.
Zamknęłam oczy znowu jakiś ból głowy. Słyszę morze.. Mewy. Widzę Luke,który mnie prowadzi.
"Wtuliłam się w ciepłą kurtkę,a On objął mnie. Było naprawdę cieplej. Nigdy prze nigdy nie przyjechałabym tu w czasie takiej okropnej porze roku. Ale dla wspomnień warto.

- Mam jeszcze jedną niespodziankę.
Podeszliśmy bliżej jednego z głazów,na którym kazał mi usiąść.
Podciągnęłam nogi bliżej klatki patrząc co będzie robić Blondyn. Stanął tyłem do mnie patrząc w dal głębi morskiej,która się nigdy nie kończyła.
- Co masz w planie zrobić.
- Megan.- odwrócił się.- Nie chcę po raz kolejny spieprzyć tej sprawy. Wiem,że po wczorajszym dniu jeszcze pewnie jesteś w szoku,ale nie mogę..
Wyciągnął broń zza paska pokazując mi ją.
- Masz zamiar mnie tu zabić?
- Nigdy,przenigdy. Dla Ciebie rzucę wszystko. Nawet to największe gówno w moim życiu,w które wplątał mnie Harry.
Podszedł bliżej wody robiąc zamach bronią.
- Zrobię to dla Ciebie. Od dziś zacznę nowe życie. Zero ciemnej strony.
Ponownie się odwrócił tyłem i wyrzucił w morze pistolet."

Usiadłam na łóżku. Luke.. Luke mnie kocha. Bardzo,ale o co chodzi z tym pistoletem?! Pochyliłam się do szuflady,z której wyciągnęłam białego iPhone. Znalazłam numer do Dave i wybrałam go. Był moim kumplem,mam nadzieje,że nic się nie zmieniło.
- Halo Megan? Co się stało?
- Cześć umm. Mam sprawę? Gdzie jesteś?
- Jadę do Emmy a czemu się pytasz?
- Emmy?
- No jesteśmy razem zapomniałaś?
- No wiesz.. Ja.
- Matko,przepraszam.. Myślałem,że ci Emm wspominała. Mów co jest?
- Wypis dostałam i mogę opuścić szpital. Z Lukiem się pokłóciłam a Harry wybiegł wkurzony. Masz czas?
- Jestem zaraz po Ciebie.
- Dziękuje.- wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Wstałam,wyprostowałam się i od razu zabolała mnie głowa. Małymi wolnymi krokami doszłam do komody,gdzie były moje ubrania. Znalazłam dżinsy oraz granatowy sweter. Siadając na taborecie założyłam na siebie ciuchy i zrobiłam luźnego koka. Na nogi wciągnęłam Vans'y,które stały przy łóżku. Kiedy pakowałam piżamkę,niezbędne przedmioty codziennego użytku do sali wszedł kolega.
- Cześć Skarbie.
- Hej.- wtuliłam się w jego ciało.
- Wszystko masz? Telefon, szczoteczkę do zębów?
- Tak. - dodałam i wyszliśmy z pomieszczenia.
- Panno Palvin?
Odwróciłam się widząc pielęgniarkę,którą najbardziej zapamiętałam,ponieważ codziennie do mnie przychodziła.
- Tak Pani Eve?
- Zdrowia Pani życzę.-posłała lekki uśmiech. - Pani również. - odpowiedziałam i weszłam do windy,gdzie czekał na mnie chłopak.




- Jedziesz do Emm.?- zapytał,kiedy staliśmy na czerwonym świetle.
- Umm.Nie dzięki odwieziesz mnie do mieszkania.?
- Nie ma sprawy.- dodał i ruszył.
- Jak się czujesz?
- W porządku.
- Zagadatliwa to ty dziś nie jesteś.Co się dzieje?
- Wiesz dziś chłopakom powiedziałam,że chce wyjechać,odejść od nich.
- Co zrobić!?- zahamował na przejściu dla pieszych.
- Dave może to warto zrobić? Może warto zacząć nowe życie? - spojrzał na mnie i nic nie mówiąc zatrzymał się przy jednej z najdroższych dzielnic w centrum Londynu.
- Gdzie my jesteśmy?
- No pod twoim domem. tzn.kamienicą.
- Ale ja tu nie mieszkam.! Tyle jeszcze pamiętam,gdzie mieszkam.
- Kurwa zapomniałem..- przywalił sobie face palma.- Mieszkasz tu z Lukiem. A twoje stare mieszkanie jest dawno sprzedane.
- Ty sobie w tym momencie jakieś jaja robisz?!
- Wybacz...
- Dzięki za podwózkę. Pozdrów Emmę.- wysiadłam zabierając torbę.
Kątem oka zauważam jak odjeżdża chłopak. Super.
- Patrz jak jedziesz na tej deskorolce dzieciaku! Porysowałbyś moje porshe!- odwracam się słysząc Lou.
- Lou co ci te dziecko zrobiło!- widzę jak sprawdza prawe drzwi i nagle podnosi głowę.
- Co ty tu robisz?!
- Nic nie pamiętam, Dave mnie tu przywiózł. Liczę na pomoc.
- Cześć Mała.- składa pocałunek na policzku. - Dobra,dobra Luke jest w Kasynie. Chodź.
- Kasynie?
- No Harry ma kasyno?
- Lou wiesz..
- Nie pamiętasz? Zgadłem?
- Tak.- objął mnie w pasie przechodząc na drugą stronę i następnie wchodząc do środka Kasyna.
- Meg? - zauważyłam chłopaków Styles'a.
- Cześć.- podeszłam do stolika,gdzie pili alkohol.
- Dobrze,że się pozbierałaś po tej akcji.- spojrzałam na Zac'a ze zdziwieniem.
- Lou o czym On mówi? Jaka akcja? - odwracam się a Louis w stronę chłopaka pokazuje mimikę,że go zabije i nagle się do mnie uśmiecha.
- Louis?
- Może lepiej będzie jak poczekamy do dnia kiedy to sobie przypomnisz?
- Ugh...
Podniosłam wzrok czując się obserwowana. Przy samym suficie znajduje się olbrzymia szyba przez,którą obserwował wszystko Harry. Stał z rękami w spodniach wbijając wzrok we mnie.
- Stwierdzam,że tam jest biuro Styles'a.
- Tak.
- Zaprowadź mnie do Niego. Muszę z nim pogadać.
- Jak sobie Królowa życzy.
Wyszłam z wielkiej sali,gdzie znajdowało się tak naprawdę całe kasyno. Idąc długim korytarzem ujrzałam na końcu wielkie złote drzwi z napisem "SZEF" od razu skapnęłam się o kogo chodzi. Chwyciłam klamkę i usłyszałam kroki odchodzącego Tomlinsona. Nacisnęłam i weszłam do środka. Miałam takie dziwne uczucie. W ogóle po co ja tam idę? Co ja od niego chce? Popatrzał się na mnie? I co? Może On mi powie o tej akcji.
Całe wnętrze wyglądało normalnie. Jak każde inne biuro. Stał tyłem w takiej samej pozycji jak chwilę temu jak byłam na dole. Kiedy usiadłam na wygodnym skórzanym fotelu odwrócił się i z lekkim uśmiechem zajął swoje miejsce za biurkiem.
- Przepraszam za moje zachowanie w szpitalu..- podniósł wzrok kiedy się tłumaczyłam.
- Przestań.. Sam nie wiem jak to jest,ale pewnie ciężko.
- No wiesz Dave mnie podwiózł tu naprzeciw do tej kamienicy i okazało się,że tam mieszkam.- zaczęłam opowiadać z uśmiechem na twarzy.
- Co za debil... - zaczął się śmiać. - Tak naprawdę to jest moje mieszkanie.
Z śmiechu moja mina trochę spoważniała po słowach chłopaka.
- Co? Przecież ty masz dom?
- Tak..Ale to mieszkanie było już dawno kupione,stało puste i dałem wam w prezencie.
- Aa.. Harry mogę cię o coś zapytać?
- Jasne mów.
- Siedziałam z chłopakami na dole i Zac powiedział do mnie "dobrze,że pozbierałaś się po akcji".. O co chodzi?
Odsunął się od blatu obracając w stronę okna.
- Megan nie mogę ci powiedzieć.
- Ale Harry proszę cię. Wy wszystko wiecie a ja jestem jak jakieś gówno i nic nie wie!? No błagam!?- wstałam z fotela podchodząc do chłopaka.
- Nie mogę zrozum.. Etapowo...- podszedł do mnie kładąc rękę na policzku.
- Nic już nie mów.- przysunęłam się bliżej niego i złożyłam pocałunek na jego ustach.



 




Może nie pamiętam,ale miłość się do Ciebie nie zmieni.. 



----------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ;))

Jak tam?

Czytamy,komentujemy :)


WIDZIMY SIĘ ------> 20 - 22 LISTOPADA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz