czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 43:Kasyno.

Ten cały rozdział jest poświęcony Harry'emu (UPS?)

------------------------------------------


Podniosłem głowę słysząc dźwięk dzwoniącego telefonu. Odwróciłem głowę w kierunku stolika nocnego widząc białego iPhone a na wyświetlaczu pijanego Louisa'a. Usiadłem na łóżku i sięgnąłem po komórkę jednocześnie odbierając.
- Co? - warknąłem. Wszystko mnie boli. Zbyt mocna dawka.- Mamy problem. - usłyszałem Tomlinsona obserwując burdel jaki wczoraj zrobiłem w pokoju.
- Co tym razem?
- Straciliśmy dwóch klientów. - ziewnąłem i z powrotem położyłem się na łóżko.- I ile nam zostało?
- Tak na serio jak przeglądam papiery to jeden.- No to zajebiście.-dodałem.- Przyjadę za trzy godziny.- No to do zobaczenia.-krzyknął i się rozłączył.
Rzuciłem na poduszkę telefon i chuj z tymi klientami. Mówi się trudno. Teraz zarobię na kasynie,które lada dzień będzie otwarte.Muszę jechać dziś do Londynu. Poukładać wszystkie sprawy i sprawdzić jak im praca idzie. Wstałem i wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Jestem półprzytomny ciekawe jak Gemma? Zszedłem po schodach na dół widząc siostrę jedzącą płatki.
- Żyjesz?
- Jak widać.- szepnąłem i zabrałem jej miskę.
- Ej? To moje!? -krzyknęła zabierając mi spod nosa płatki.
- Jadę do Londynu chcesz się zabrać?
- A po co mam tam niby jechać?
- Byłaś w ogóle w Stolicy?- prychnąłem śmiechem.
- Tak byłam ze szkoły parę razy i u mamy w szpitalu.
- Umm. no to super pakuj się zaraz jedziemy.
- Ja nigdzie nie jadę. - rzekła.- Muszę iść do pracy.
- Ahh. No to wezmę innego pasażera.
- Kogo masz na myśli ?-odeszła od stołu patrząc na mnie w stroju kelnerki.Uśmiechnąłem się łobuzersko puszczając oczko dziewczynie.
- Myślę o Megan.
- Sądzisz,że z Tobą pojedzie?
- Sądzę,że tak.- wstałem i podszedłem do lodówki biorąc butelkę wody.
- A tak spytam z ciekawości. Co robisz w Sylwestra?
- A kiedy jest?
- Za trzy dni.
- Jeśli zdążę otworzyć kasyno to zrobię imprezę.
- A jeśli nie?
- Nie zadawaj mi kurwa takich pytań,bo Ja sam nie wiem co będę robić wieczorem a ty się pytasz co będę robić za trzy dni.- podniosła ręce typu "poddaje się" i wyszła na hol ubierając się.
- Do zobaczenia Braciszku.
- Cześć. -odpowiedziała i usłyszałem tylko trzask drzwi.
Zabrałem wodę i udałem się na górę. Muszę do Niej zadzwonić.Może się zgodzi jechać ze mną? Albo odmówi. Z powrotem wróciłem do pokoju zakładając czarne dżinsy i przewiewną koszulę w jakieś wzorki. Przejechałem ręką po włosach i wybrałem numer Dziewczyny.
- Cześć.- usłyszałem zaspany głos Megan.
- Hej, co dziś robisz?
- Aktualnie leżę a czemu się pytasz?
- Jadę do Londynu chcesz się zabrać?
- Ehmm. Harry zrozum,ale chyba nie... Poczekaj niedługo sylwester to jadę. - uśmiechnąłem się.
- Będę za chwilę. - odpowiedziałem i wcisnąłem czerwoną słuchawkę. Podszedłem do parapetu,gdzie wczoraj zostawiłem kluczyki. Włożyłem je do spodni i wyszedłem z sypialni. Będąc na korytarzu spotykam Mamę,która była w szlafroku.
- Gdzie się wybierasz?
- Muszę jechać do Londynu.
- A gdzie Gemma?
- W pracy.- przytuliłem kobietę na pożegnanie.- Będę jutro,albo dziś wieczorem.
- Jedź ostrożnie.- dodała a ja zszedłem na dół idąc holem do drzwi. Założyłem buty oraz płaszcz opuszczając budynek. Dokładnie dziesięć minut później zajeżdżam pod dom Megan. Stojąc przy bramie widzę jak Brunetka opuszcza dom. Z uśmiechem na twarzy kieruje się w moją stronę a następnie otwiera drzwi pasażera.
- Cześć.- posłała mi ciepły uśmiech.
- Hej. Stwierdzam,że jedziesz się obkupić?
- Taki mam plan.- ponownie się uśmiechnęła i odjechaliśmy z jej posesji.


Właśnie minęliśmy tabliczkę z napisem Londyn. Większość drogi Megan przespała. Nie miałem kiedy z nią pogadać. Kiedy chwilę później wjechaliśmy w centrum skręciłem w prawo widząc ulicę Flat Street. Zaparkowałem przy wielkim budynku.
- Gdzie jesteśmy?
- Gdzie? To moje kasyno.-pokazałem palcem na czarny budynek z złotym napisem "KASYNO".
Pomogłem wyjść dziewczynie z auta i weszliśmy do środka. Wnętrze  było bardzo duże i nowoczesne. Wszystko tak jak chciałem jest. Nowocześnie i z klasą. Usłyszałem głos Lou,który kazał ustawić inaczej stół.
- Bardziej w prawo idioto!.- krzyczał.- Może melisy Tomo?-krzyknąłem z drugiego końca rozkładając ręce.
- Harry? Mee..Megan?Cześć!-ucieszył się na nasz widok.
- Hej Stary!-przybił piątkę.
- Hej laska.- wtulił się w brunetkę.- Wszystko Okej u Ciebie? - zobaczyłem,że przejeżdża palcem po jej pierścionku.- Zaręczyliście się?
- Nie Ja z Lukiem.- spojrzał na moją niezadowoloną minę.- Gratuluję.- szepnął na ucho.
- I jak się podoba? Szefie?
- Emm może być? Lepiej powiedz kiedy będzie gotowe?
- Do wieczora się wyrobimy.- posłał mi uśmiech brunet.
- To ja już pójdę.- wskazała na drzwi.
- Megan czekaj podwiozę cię.- rzekłem.
- Nie trzeba. Znam dobrze Londyn. Wrócę za dwie może trzy godziny.- uśmiechnęła się i zniknęła gdzieś w korytarzu. Odwróciłem się w stronę Louis'a a ten tylko pokiwał głową.
- Dalej zakochany?
- Nawet mi nie mów.
- W ogóle jak mogłeś dopuścić,aby się jej oświadczył? Przecież pojechałeś tam,aby ją odzyskać?
- Wyszło jak wyszło. Ale to jeszcze nie jest koniec.- westchnąłem.- Przekonasz się niedługo. A teraz chodźmy pogadać o interesach.
- Niech ci będzie.
Ominął mnie idąc wzdłuż korytarza. Zmierzając za nim ujrzałem na samym końcu duże złote drzwi z napisem "Szef". Uśmiechnąłem się z myślą,że to jest moje biuro i Ja tu będę rządzić. Tomlinson otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka. Na samym środku stało duże drewniane biurko z skórzanymi fotelami. Naprzeciw niego była gigantyczna szyba z podglądem na kasyno. Na prawo znajdowała się cała ściana w regałach i półkach a tuż obok nich skórzana czarna kanapa,na którą się rzucił Louis.
- I jak?- rozłożył ręce.
- Zajebiście.- usiadłem na fotelu obracając się na nim kilka razy jak małe dziecko.
- Dzięki Stary.
- To akurat nie ja robiłem.- zatrzymałem się spoglądając na chłopaka.- A kto?- zdziwiłem się.
- Luke. - rzekł,a ja tylko odwróciłem głowę widząc wchodzącego Dave do pokoju.
- Witam mojego najlepszego przyjaciela!- przybił mi piątkę.- Cześć Dave! Jak w pracy?
- Wyjebali mnie..- usiadł naprzeciw mnie.
- Co? Przecież cię tam potrzebujemy.
- Żartuję.- zaczął się śmiać.- No co. Nic ciekawego. Dzisiaj musiałem jechać w teren szukając jakiegoś sześćdziesięciolatka,który jest alkoholikiem.
- I co znalazłeś?- wyciągnąłem fajki i jedną od razu podpaliłem.
- Oszalałeś?- zaczął się śmiać.- Pojechałem do McDonalds i powiedziałem,że go nie było i chuj.
Zacząłem się śmiać. Co za idiota.
- Harry lepiej powiedz z kim przyjechałeś!- krzyknął Louis.
- Z kim?- zdziwił się Dave.
- Z Megan.- rzekłem ze spokojem wypuszczając dym.
- A gdzie teraz jest?
- Na zakupy poszła, musieliście się minąć.
- A powiedz lepiej z czym Ona przyjechała?
- Kurwa Lou nie możesz tak po prostu powiedzieć?!- krzyknął Dave w stronę bruneta.
- Z pierścionkiem zaręczynowym.
- Ooo! Gratuluję!!
- Mi? Chyba Hemmings'owi powinieneś.
- Co?! - wstał patrząc na mnie.
- No co?! Kurwa!? Tak!? Zaręczyła się z tym chujem?! Nic nie zrobię!?- zacząłem się irytować. Myślałem,że jak powiem im o tym to mi pomogą. Lecz coś im to kiepsko wychodzi.
- No to chyba trzeba się napić.
- A skąd weźmiesz alkohol?
- Kazałem zrobić Luke'owi barek.- podszedł blondyn do jednej z szafek,z której wyciągnął pełną butelkę whisky.
- I za to cię kocham. - podszedł Louis, a Dave polał wszystkim po równo.


Minęło sporo godzin a Megan dalej nie było. Martwiłem się chociaż nie powinienem. Odblokowałem telefon i podszedłem do szyby obserwując ostatnie poprawki jakie wykonywał Louis z ekipą montażową.Słysząc pocztę głosową rzucam telefon na sofę i wpatruję się na kasyno. Nagle widzą jak do sali wchodzi Blondynka z kilkoma torbami z zakupów. Widzę,że zaczepia Lou i wita się z Dave'm. Chłopacy pokazują jej coś palcem. Odwraca się i znika. Pewnie idzie do mnie. Odszedłem siadając przy biurku sprawdzając ostatnie wydruki transportu. Otworzyły się drzwi.
- Cześć Megan.
- Hej.- usiadła.- Kiedy jedziemy?
- Gdzie ci się tak śpieszy?
- Harry mieliśmy jechać na jeden dzień.
- Mam ci przypomnieć,że masz dwadzieścia jeden lat i jesteś dorosła?- położyłem fakturę patrząc prosto w oczy dziewczyny.
- Mam ci przypomnieć,że jestem zaręczona i jesteś moim byłym chłopakiem i chcę wrócić do domu.
- Dobra,wygrałaś.Ale jeszcze nie jedziemy.Lepiej pokaż co kupiłaś?
- Sukienkę,buty,parę bluzek.
- Ubierz się tak jak pójdziesz na sylwestra.
- Ugh.- wzięła torbę i wyszła.
Czekając ciągle ,aż z powrotem wróci myślałem co ma za sukienkę. Czerwona? A może niebieska? Wysokie szpilki? A może jakiś kombinezon? Cały czas zastanawiałem się jak wyglądać będzie mój Anioł. Nagle drzwi się otworzyły i ujrzałem Megan w długiej niebieskiej sukience,która miała lekkie rozcięcie w połowie ud a na nogach miała wysokie czarne szpilki.
- I jak?-wpatrując się w kobietę kiwnąłem głową,że jest super.
- Tylko tyle?- zdziwiła się.- Bosko.- odpowiedziałem.
- To dobrze,że ci się podoba. Pewnie Luke'owi też będzie się podobać.- będąc myślami daleko w towarzystwie z Megan nagle wróciłem na ziemię i spojrzałem na dziewczynę kiedy powiedziała coś o Luke. Wiedziałem,że zrobiła to specjalnie,aby mnie tylko trochę wkurzyć.
- Idę się przebrać.- otworzyła drzwi i je zaraz zamknęła.
Oparłem głowę o fotel patrząc na sufit. Jak by to było,gdybym zabił Luke? Obraziłaby się? Albo może wróciła do mnie? Może to dobry pomysł? Może warto usunąć szkodnika? Spojrzałem na dzwoniący telefon i imię Luke. Chuj wie kiedy dzwonić. Podniosłem telefon obracając się w stronę wielkiej szyby.
- Cześć.
- Cześć. Skontaktowałem się z Louis'em i mówił,że kasyno jest prawie skończone. Możesz jechać sprawdzić i ocenić.
- Dobra Stary. Jak znajdę czas to podskoczę. A kiedy wracasz z Kanady?
- Raczej w sylwestra. Mam rano wylot.
- Zapraszam wieczorem na bal sylwestrowy do Kasyna.
- Emm. Nie wiem czy Megan będzie chciała. - odpowiedział,kiedy Megan ponownie weszła do biura. - A i proszę cię,abyś jej tego nie powiedział,że dalej u Ciebie pracuję.
- Ups.. Rozmawiałem już o tym z nią.- odwróciłem się do dziewczyny.- Do zobaczenia Luke.- nacisnąłem czerwoną słuchawkę.
- Słyszałaś? Jak mnie ładnie prosił,aby nic ci nie mówić.
- Niestety. Dlaczego mnie okłamuje.
- Hej,hej.. Nie płacz.- Kucnąłem przy niej przytulając się do jej ciała.
- Ale kiedy on mnie okłamuje? Czemu nie chce mi tego powiedzieć? - oparłem się o biurko patrząc na Megan.
- Widzisz.. Też tak miałem. Gdyby było to proste od razu bym ci powiedział,że jestem szefem gangu.
- Ale Harry On mi obiecał.
- No właśnie. Dlatego nie chce ci powiedzieć,bo wie,że cię wtedy zrani.
- Powiedziałem mu abyście przyszli na sylwestrowy bal do Kasyna.
- Dzięki za zaproszenie.- położyła rękę na moim udzie posyłając lekki uśmiech.
- Jeśli masz z nim być taka jak teraz to od razu weź pistolet i mnie zastrzel,bo nie umiem patrzeć na Ciebie jak płaczesz. - powiedziałem a Blondynka wstała całując mnie. Wpychając głębiej swój język w jej usta obejmuję jej tułów a Ona wsuwa palce w moje loki. Skracam odległość między nami całując się jeszcze bardziej namiętniej,gdy nagle do środka wchodzi Dave..
- Ummm. Przyjechała Kate chce z Tobą pogadać.
- Powiedz jej,że nie mam czasu. Dla niej jest brak miejsca w moim kalendarzyku. - posłałem uśmiech dalej wtulając się w ciało Megan.
- Okej..- zamknął drzwi.
- Od kiedy z nią nie gadasz.-podniosła wzrok.
- Od bardzo dawna,kiedy pijana przyjechała do pewnego faceta i w samej koszuli otworzyła drzwi najpiękniejszej jego dziewczynie.
- Ah..- uśmiechnęła się. -owijając swoje ręce wokół mojej szyi.
- Harry nie umiem wybrać. Kocham cię tak bardzo. Ale nie potrafię żyć bez Luke.
- Rozumiem cię. Może kiedyś też to zrozumiesz co czujesz do mnie i wrócisz.


Tylko ty potrafisz rozpalić moje serce, podkręcasz tempo. 
Szaleje, kocham, całuje.
Czekam na Ciebie Harry.
A Ty kochaj mnie jak ty kochasz, dotykaj mnie jak mnie ty dotykasz.
Rób, nie przestawaj...


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej :D

Tak zawsze myślałam,aby poświęcić rozdział Harry'emu. No i buuum!

Podoba się? Czytamy! :DDD


Do next tygodnia --- (  4-5 Września) 

Pomimo szkoły dalej rozdziały będą dodawane co tydzień co weekend. Czasami może być tak,że będzie również w tygodniu. To zależy od mojego nowego planu lekcji i nowej szkoły :D

No i wakacje poszły sobie... ://

Bay bay :3



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz