niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 42: Nie zasłużyłem na Ciebie Megan.

Całą drogę milczałam. Próbowałam sobie wszystko poukładać w głowie z myślą,że On mnie kocha a Ja jego też. I w tym jest problem? Część mnie chce jego i nie wyobraża sobie życia bez Harry'ego a ta druga myśli całkiem inaczej. Tyle czasu miałam,aby wybrać którąś z tych stron. Czasem była pierwsza później znowu druga. I w końcu zdecydowałam. Co zrobił dla ciebie Harry? Wtedy pomyślałam. Nic tak naprawdę. Nic co mogło mnie uszczęśliwić i Jego wybrać. Westchnęłam głęboko i spojrzałam na budynek, przed którym się zatrzymaliśmy. Chłopak wyszedł z samochodu obchodząc go a następnie otwierając mi drzwi. Wzrok miał skierowany jak najdalej ode mnie.
- Harry posłuchaj mnie. Proszę cię.- chwyciłam oby dwoma rękami kawałek jego płaszcza.
- Przestań. - momentalnie puściłam i odeszłam.
Idąc po ścieżce docieram do drzwi i wchodzę. Od razu czuć zapach alkoholu i fast food'a. Uśmiecham się widząc wystrój baru w stylu "amerykańskim". Wszystko dookoła było bardzo stare. Jakby bar był z lat pięćdziesiątych. Gdzie nie gdzie skórzane fotele a tak to samo drewno. Usiadłam przy jednym ze stolików a Harry usiadł naprzeciw.
- Byłaś tu kiedyś? - spojrzałam na chłopaka i pokiwałam głową,że nie.
- Podają tu najlepsze frytki w mieście. - uśmiechnął się.
- Harry musimy porozmawiać.- poczułam jego wzrok na sobie kiedy bawiłam się pierścionkiem unikając spojrzenia bruneta.
- Coś podać? - podniosłam wzrok widząc małą blondynkę ubrana w rockowy strój czekając na zamówienie.
- Jesteś głodna?- spytał Styles.
- Umm. Nie dziękuje. Wystarczy kawa.
- Ja również.- dodał a dziewczyna wszystko notując odeszła.
Nie wiedziałam jak zacząć a chciałam wszystko powiedzieć. Tylko jak? Chcę wszystko teraz zakończyć. Mieć to z głowy. Mimo,że go kocham wybrałam Luke. Nie zmienię decyzji.
- Megan?- poczułam jego ciepły dotyk na mojej dłoni.- Mów nawet gdy ma mnie to zaboleć.
- Harry, ale ja nie wiem jak ci to powiedzieć.
- Jestem człowiekiem zrozumiem to.
- Kocham Cię. - rzekłam tak po prostu
- To dlaczego wybrałaś tamtego chuja a nie Mnie?- skierował w moją stronę rękę lekko się irytując.
- Nie ułatwiasz mi Harry.- pokręciłam głową.- Państwa kawa.- dodała kelnerka zostawiając dwie brązowe filiżanki.
- Możesz mi powiedzieć?
- Zawsze cię kochałam. Zawsze. Nawet wtedy jak nie byliśmy razem. Ale jednak Luke zrobił coś co to wszystko zmieniło sens.
- Czyli?
- Rzucił tą śmieszną robotę dilera. Wtedy kiedy powiedziałeś mi "kim naprawdę jesteś" uciekłam z stamtąd i to On po mnie przyjechał. To on mnie zabrał nad morze wyrzucając w wodę pistolet i wyznając mi miłość jednocześnie mówiąc,że to wszystko dla mnie rzuci. A ty? Nic kompletnie. A ja dalej Cię kocham pomimo,że zostałeś tym który zabija i bawi się w czarną robotę.
Odwrócił głowę sprawdzając czy nikt czasem nie usłyszał moich słów i spojrzał na mnie.
- Kiedy to ci powiedział?
- Co niby?
- Że to dla Ciebie rzuci? Przecież dalej u mnie pracuje? Razem z Louis'em zajął się nad wystrojem mojego Kasyna.
- Że co? - poszerzyły mi się oczy.- Sądziłaś,że gdy ci to powie to rzuci u mnie robotę?- prychnął.
- Ohh Megan zbyt mało znasz swojego narzeczonego.
- Ale jakie kasyno? Przecież nic mi o nim nie wspominałeś?
- Mój interes za lada miesiąc legnie w gruzach. Nie ma sensu i musiałem coś innego wykombinować. Znalazłem stary powojenny budynek w centrum Londynu,w którym był jakiś klub dawno temu. Kupiłem go i bez żadnego "ale" Luke pomaga z Louisem.
Nie dowierzałam to co mówi Harry. Przecież? Przecież Luke mi nic nie mówił. Chyba musimy sobie pogadać.
- A co z dzisiejszym pocałunkiem? Stwierdzam,że mamy żyć jakby go nie było? - spojrzał na pierścionek.
- Harry to nie jest tak jak myślisz.- wzięłam łyk gorącej kawy.
- To jak do cholery?!-podniósł głos.
Kątem oka widziałam jak się na nas ludzie patrzeli. Próbowałam złagodzić naszą rozmowę,albo kłótnie. Już sama nie wiem.
- Nie chce tu być. Odwieź mnie do domu.
- Megan nie skończyliśmy naszej zajebistej rozmowy.
- Odwieź mnie słyszysz? - Wstałam zakładając na siebie płaszcz.
- Megan.. Proszę cię. Wybacz za podniesienie tonu.- złapał moją dłoń a ja spojrzałam na Jego zielone źrenice.
- Widzisz? Nie da się z Tobą rozmawiać.
- Ehmm. Dobrze jedziemy.- wstał zakładając płaszcz i odeszliśmy z stolika.
Popchnęłam szklane drzwi czując mróz jaki był na dworze. Powoli robiło się ciemno. Pocierałam dwoma rękami ramiona rytmicznymi ruchami oglądając się za brunetem.
- Harry serio? Będziesz teraz palić? - odwróciłam się widząc jak stoi przy wejściu z papierosem w ustach.
- Ciśnienie mi trochę podskoczyło.-powiedział przez zęby. - Masz kluczyki.-rzucił mi je i podeszłam do auta siadając na miejscu pasażera. Włożyłam kluczyki do stacyjki i włączyłam ogrzewanie. Podkręcając gulkę na maxa spojrzałam przez szybę na Harry'ego. Stał oparty o mur pod lampą. Jego postać dodawała mu mroczności a papieros robił z niego "BadBoya". Co on ma w sobie takiego,że nadal go kocham? Co jest w nim tak podniecającego co nie ma Luke? Spojrzałam na rękę widząc pierścionek. Przecież w każdej chwili mogę zerwać zaręczyny? I co? I będę z Styles'em szczęśliwa? Pff. Dalej się boję,że może mnie okłamać. Może to wszystko to tylko sen? Może Harry Styles wcale nie istnieje? Może ja nie istnieje? Megan nie ośmieszaj się. Usłyszałam trzask drzwi i poczułam obecność drugiej osoby. Odwróciłam się w kierunku chłopaka,a ten jakby niby nic odpalił samochód i odjechał z parkingu.
- Harry? - odwrócił się w moją stronę.- Hmm?-rzekł.
- Możemy skończyć rozmowę?
-Jeśli nie zauważyłaś jadę samochodem.
- Zjedź na pobocze pogadamy.
- Jak sobie Anioł życzy.
Czy on mnie w tym momencie nazwał Aniołem? 
"Co tu jest KURWA grane? "
Zjechał na prawą stronę gasząc pojazd. Nastała między nami ciemność. Prawdziwa Egipska ciemność. Nawet nie wiem czy patrzy na mnie czy nie. W końcu wpadł na pomysł i zapalił światło oraz włączył ogrzewanie.
- Odpowiesz mi na pytanie co z pocałunkiem?
- To był spadek uczuciowy. Ale nie do końca. Tak naprawdę Kocham Cię,ale nie potrafię do Ciebie wrócić. Od kiedy mnie zdradziłeś nie umiem sobie z Tobą życia poukładać. Ale masz coś w sobie co mnie ciągnie. Masz to coś czego Luke nie ma. I nie wiem nawet co to jest. Może gdybyś zmienił pracę. Może gdybyśmy zaczęli od nowa to wszystko sama już nie wiem. Najchętniej rzuciłabym ci się w ramiona i pocałowała cię w tym momencie.- To zrób to.- odpowiedział.- Nie mogę. Nie jestem fair dla Luke. Jest to niesprawiedliwe. On wie,że siedzę grzecznie w domu a tak naprawdę jestem z Tobą. Nie mogę się z nim bawić. Pomiatać nim. Rozumiesz?
- Niestety nie.- przybliżył się do mnie całując. Położyłam dłonie na jego zimne policzka mocniej się wpijając. Nachalnie i rytmicznie nasze języki współpracują. Spoglądam na jego oczy,które patrzą się na moje. Lekko się uśmiecham. Kocham go. Kocham,kocham,kocham. Nie umiem inaczej. Bez niego. Ale muszę z tym skończyć. Powiedzieć STOP! Naglę odrywam się od Styles'a i tylko go obserwuję.
- Harry tak dalej nie może być.
- Nie to ty mnie teraz posłuchaj. Jestem po uszy w tobie zakochany. Czuję się jak jakiś szczeniak mający piętnaście lat,który lata za najlepszą na świecie laską. Megan ja nie potrafię wyłączyć tego uczucia,które obdarzyłem Ciebie. Jesteś moim magnesem. Moim światłem. Moim życiem. Ale rozumiem to ty podjęłaś decyzję. Wybrałaś go,a ja Nie zasłużyłem na Ciebie Megan. Po prostu. Nie oszukujmy się. Wszystko co było to spieprzyłem. Przepraszam. Ale wiedz,że zawsze będę cię kochać. Nawet jak będziesz mieć te pieprzone nazwisko Hemmings. Zawsze będę.- odpalił silnik wjeżdżając z powrotem na drogę.
Zatkało mnie. Wydusił to z siebie. Nie wiem co teraz robić!? Przed oczami mam tylko imiona Luke i Harry. Wszystko jest tak zakręcone,że nie da się tego odkręcić. Muszę coś zrobić,żeby to się zmieniło. Nie mogę tak kochać oby dwóch. Będąc z jednym zranię drugiego. Ale na tą chwilę wybiera Luke. To on jest moją miłością. Chwilę później widzę,że jesteśmy już u mnie. Odwracam się aby podziękować Harry'emu za kawę.
- Dziękuje za wszystko. - lekko ucałował moje czoło. - Do zobaczenia Aniele. Wysiadłam z auta podchodząc do furtki.Przekraczam ją i zaraz po tym zamykam uliczki.
- Megan?!- odwracam się i widzę z odbicia samochodowych świateł Styles'a z gigantycznym bukietem kwiatów.- Zapomniałaś.- dodał podając mi je.
- Dziękuje Harry.-chwyciłam jego rękę. - Jedź ostrożnie.- szepnęłam czując wzrok rodzinny przez okno. Zauważyłam,że chłopak skapnął się o co chodzi. Kiwnął głową i wsiadł do czterokołowca. Odwróciłam się idąc do domu. Otworzyłam drzwi i ujrzałam na korytarzu zmieszanego Tate z dziadkiem.
- Ooo. Ale kwiaty. Od kogo dostałaś?
- Emm. Luke przysłał do kolegi. Właśnie je odebrałam.
- Przepiękne. - dodała Babcia.
- Ja już pójdę na górę zmęczona jestem. - ominęłam resztę rodziny wchodząc na górę. Od razu ujrzałam na łóżku śpiącego Lucky'ego. Usiadłam obok niego,aby go nie obudzić i położyłam kwiaty obok widząc kopertę. Zobaczyłam na napis " Przeczytaj w domu" Starannie,aby nie poniszczyć wyciągnęłam kartkę.

Megan.
Nie wiem jak ci to wszystko powiedzieć,ale musiałem to ci wszystko napisać.
Wiem,że coś do mnie czujesz. Nie oszukujmy się. Ja do Ciebie też. Mam nadzieje,że nie wyjdziesz za Niego. Przynajmniej nie dopuszczę do tego.
Jeśli to coś da.. To mogę się dla Ciebie zmienić.
Mogę wszystko rzucić. Ale zrozum,że gdyby było to tak łatwo dawno bym to zrobił. 
Rzucił i był romantykiem tylko dla Ciebie. 
Zrozum,że to nie jest tak od razu. 
Nie wiem co ci dał ten cały Luke. Chyba wygrał w full pieniędzy,że to wszystko rzucił. 
Dalej będę cię kochać pomimo jak będzie po tej rozmowie dzisiejszej. Nawet gdyby było bardzo źle dalej będę cię kochać Aniele.. Na zawsze zostaniesz w moim sercu....

Harry xx


Wytarłam łzę,która zleciała z lewego policzka słysząc kroki. Podniosłam wzrok i ujrzałam Babcie z wazonem.
- To na kwiaty. - postawiła na ławie umieszczając w nich bukiet róż. - Wszystko Okej? - usiadła obok.
- Chyba tak.- posłałam jej uśmiech. - Posłuchaj wybierz tego odpowiedniego. - pogłaskała mnie po głowie i zaczęła schodzić ze schodów.
- O czym ty Babciu mówisz? - zdziwiłam się.- Ty dobrze wiesz. Pamiętaj tylko możesz mieć jednego księcia z bajki.- spojrzała jeszcze raz na mnie i zeszła na dół. 
Babcia ma rację jednak w tym wszystkim. Muszę dokonać wyboru. Ale to nie jest takie proste. Tak jak ma to Harry z byciem tym "dobrym". 


Harry

Wszedłem do pokoju. Wszystko co było na stoliku legło na podłogę. Książki, kubek,ładowarka wylądowała na podłodze. Jestem wkurzony na maxa. Jest z nim i będzie. To nie miało być tak. Wszystko miało całkiem inaczej wyglądać. Kuźwa mać! Podszedłem do regału z książkami. Z powodu furii wszystkie po kolei zacząłem wyrzucać. Usiałem na podłodze widząc grubą książkę z napisem "Romeo i Julia". Niech chuj tą książkę strzeli. Szekspir się znalazł. Schowałem głowę między kolana. Luke był w tym wszystkim lepszy. To on będzie szczęściarzem mając u boku Megan. To on będzie mieć ją na wieczność. Usłyszałem jak ktoś wszedł do pokoju.
- Matko Harry co tu się stało?!- usłyszałem wystraszony głos Siostry.
- Odejdź Gemma.
- Ale przecież tu jest bałagan! Harry chcesz pogadać?-położyła rękę na moim lewym ramieniu.
- Wyperdalaj stąd! Głucha? Ile mam powtarzać?-wkurzyłem się na Gemm wstając patrząc na dziewczynę.
- Emm. Nie.. Nie tym razem! Chce ci pomóc słyszysz?! Powiedz co się stało!? 
- Jest Mama w domu? 
- Nie pojechała do koleżanki.- odpowiedziała kiedy ja szukałem w walizce woreczka.
- Czego ty tam szukasz? Harry?! - spytała.- Paliłaś kiedyś?
- Palę przecież Idioto.- odpowiedziała siadając na łóżku.- A ćpałaś?
- Parę razy na imprezach. Ale powiedz mi o co tu chodzi!? Nie ma czasu na przesłuchanie dobrego Braciszka. Harry!?
- Masz.- rzuciłem jej woreczek z białym proszkiem. - Co to jest?
- Narkotyk dzieciaku.
- No wiem!? Ale nie możesz się teraz tak po prostu naćpać!? Harry!? Do cholery!?
Zająłem obok niej miejsce na łóżku. Rzuciłem tą cholerną książkę Szekspira i wysypałem na okładce proszek. Z portfela wyciągnąłem kartkę kredytową i podzieliłem to na dwie czesci.
- Ty pierwsza. 
- Czemu?!
- Dziewczyny mają pierwszeństwo.- kiwnęła głową i wciągnęła nosem.
Powtórzyłem to samo. Oparłem głowę o ścianę. Powoli czuję jak wszystkie mięśnie się rozluźniają. Moja furia przestaje po woli istnieć. Dobre gówno przewozimy.
- Czasem Szef musi sprawdzić towar.- uśmiechnąłem się do siostry.
- A co z Megan?
- Megan? Moja Megan właśnie dziś przyjęła ten cholerny pierścionek od Luke. Za niedługo będzie Pani Hemmings.- wkurzyłem się i rzuciłem książkę na podłogę.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak się podoba? 
Taki romantico trochę :D

Kolejny w next weekend :)

Miłego Czytania!! ♥


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz