sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 34 : Wszystko miało być inaczej..

Dzień jak dzień. Dla jednych zwykły dla mnie kolejny- beznadziejny dzień. Od kilku, może kilkunastu dni nie mam kontaktu z światem. Zakupy robi Ann z Alex a ja perfidnie obijam się w domu oszukując samą siebie i cały świat wokół mnie. Chore.. Oczywiście musiałam wyspowiadać się Ann,bo bym chyba umarła. Wszystko się potoczyło zbyt szybko, bardzo za szybko. To znowu dziś widzę "ekipę" w pełnym składzie. Dziś jest tym najcudowniejszym dniem, w którym spotykam się z Emm przed sądem. Dziś się prawdopodobnie rozstrzygnie co będzie z opieką nad Alex. Od rana jestem na lekach,który podtrzymują mnie na duchu. Za mną siedzi parę osób : Harry, Luke, Dave,Ann i ta suka Kate,która się spóźniła. Obok mnie blada Alex a troche troche dalej Emma i jej prawnik. Wszystko mnie dobija. Serce już chce wylecieć jeszcze chwila i to się stanie. Nagle sędzia wszedł na sale a wszyscy wstali. Poprawiłam białą koszulę i spojrzałam na Alex. Teraz ogłoszą to co chce każda z nas usłyszeć. Mężczyzna zajął miejsce i otworzył wielką brązową kartotekę i zabrał głos. Kątem oka widzę zdziwioną i zadowoloną Emmę. Spoglądam na sędzie a moje serce rozpada się jak kryształki.
- Opieka należy się pannie Emmie..- podniósł głowę facet,gdy nastolatka jak maratończyk opuściła sale. Odwróciłam się za nią,krzyknęłam nic nie dawało. Spojrzałam na wszystkich zachowanie. Dave momentalnie pobiegł, Harry patrzył z Lukiem na mnie miną grobową a laska z tyłu śmiała się pod nosem. Chciałam jak najszybciej z stąd uciec. Nic nie zrobiłam..
 A starałam się. Bardzo. Wszystko miało być inaczej..Alex. Przepraszam.
- Mogą państwo się rozejść.- dodał mężczyzna i ruszyłam jak piorun.
Widziałam startującego na ukos w moim kierunku Styles'a,którego zignorowałam ruchem ręki.
Otworzyłam drzwi widząc naprzeciw brunetkę z blondynem,który jej wszystko dokładnie tłumaczył. Podchodząc położyłam dłoń na ramieniu Dave,aby nas zostawił.
- Wiesz,że chciałam inaczej.- spojrzałam na zapłakaną twarz dziewczyny.
- Wszystko wyglądałoby inaczej.. Pewnie...- odepchnęła mnie.
- Ej? Czekaj..
- Megan dziękuje za wszystko.- spojrzała na mnie stojąc obok siostry.
- Dzwoń kiedy będziesz chciała. - zobaczyłam ostatni raz jej brązowe oczy i to w dodatku zapłakane.
Usiadłam na krześle i zaczęłam płakać nie zwracając uwagi na to czy ktoś się mną zainteresuje czy nazwie mnie idiotką. To już całkiem nie miało sensu. Za pięć dni wigilia a ja ryczę jak dziecko.
- Weź chusteczkę..- podniosłam wzrok widząc Hemmingsa.
- Nie potrzebuje niczyjej pomocy.
- Chyba jednak się mylisz.
Poczułam,że zajmuje obok mnie miejsce.
- Wiem,że cie źle potraktowałem. Mówię to po raz kolejny i myślę,że ostatni. - dodał,gdy wycierałam makijaż.
- Było, minęło. Chyba nic więcej mnie nie zaskoczy w życiu niż.. nie ważne.- szepnęłam widząc kolejną osobę również w garniaku,która stanęła przed mną.
- Wszystko OK?-podniosłam głowę widząc Harry'ego.
-Płacze ze szczęścia wiesz?
- Będzie dobrze.
- Cholera.. Czy wy nie zrozumiecie tego,że już nie będzie dobrze? Wszystko robiłam dla niej. Wszystko. Jeden dzień zmienił całe moje życie. Dostałam pod opiekę Alex, studia i jeszcze setki innych zajęć. A ona tak jakby odeszła sobie? Śmieszne to. Dla mnie życie w Londynie straciło sens. WYGASŁO.- zaakcentowałam.
Obydwoje spojrzeli na mnie.
- Co ty mówisz?
- Pakuje się i wyjeżdżam. Zaraz.
- Jak to?
- Ty złamałeś mi serce Ty też. Co to za różnica nic mnie nie trzyma. Za 10 lat otworze sklepik z obrazkami będę mieć dzieci, rodzinę i będę dobrze sobie żyć. Żegnam..- wstałam nie patrząc na ich reakcje. Usłyszałam jeszcze ich jakiś krótki dialog,który nie miał tak w ogóle dla mnie znaczenia. Zatrzymałam taksówkę,w którą wsiadłam. Podałam adres taksówkarzowi i ruszyłam pod kamienice.


Minęło dobre piętnaście minut,kiedy znaleźliśmy się na mojej dzielnicy. Zapłaciłam mężczyźnie i wysiadłam. Jak na złość zaczął sypać śnieg. Popchnęłam uliczki i zobaczyłam Emmę pod drzwiami.
- Co tu robisz?
- Przyszłam po rzeczy Alex.
- Rozumiem.
Nie mogłam nic zrobić. Nie chciałam się nawet awanturować. Podam jej tylko rzeczy Młodej i tyle. Weszłyśmy na trzecie piętro jak i do mieszkania. Rozebrałam kurtkę i pokazałam tymczasowy- były pokój Alex.
- Tu jest wszystko Jej.
- Dasz mi 15 minut?
- Jasne.
Obeszłam dziewczynę idąc do kuchni. Usiadłam przy stole i wybrałam numer babci.Nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam,aż odbierze.
- Megan? Cześć!
- Cześć Babciu. - spojrzałam na korytarz,gdzie Emma szła w moim kierunku z kartonami i dwiema walizkami.
- Coś się stało?
- Będę dziś wieczorem u was.
- O to super!-ucieszyła się kobieta.
- Na ile przyjeżdżasz? Zostaniesz już do świąt tak?
- Na zawsze Babciu.
- Nie rozumiem.
- Porozmawiamy wieczorem.- przysiadła się do stolika dziewczyna.
- Okej.. To do zobaczenia.- nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
- Możemy porozmawiać?
- A mamy jeszcze o czym?
- Mamy i to na pewno. Zacznę chyba od przeprosin. Możesz mnie nazywać kim chcesz. Ćpunka, Narkomanka, Dziwka. Jak chcesz. Ale wiedz,że nie miałam innej szansy.. Dave mnie do tego zmusił. Obiecał mi jedno,że pomoże wam. I mi też. Wyszłam z tego. Widzisz? Nie ćpam już od ponad dwóch miesięcy. Wciąż gniłam w jego mieszkaniu,abyś się nie dowiedziała. Słyszałam o Alex o tym co zrobiła. Wyobrażam sobie jak się teraz czujesz. Przegrana, smutna i pewnie zła. Zrozum nie chcę cię już obciążać. Ciesz się,że jest tak a nie inaczej. Nie oczekuje od ciebie wielkiej przyjaźni czy powrotu. Ale obiecałam Alex,że porozmawiam z Tobą na temat spotykania się. Nie przeprowadzamy się jesteśmy dalej na starym miejscu. Zapraszamy. Może warto? Może porozmawiamy i naprawimy to co straciliśmy?
- Mam do ciebie prośbę,zadzwoń po taksówkę bo mi się śpieszy. A to co mówiłaś jest...- spojrzałam w sufit i znowu na nią.- Nie ważne.
- Jedziesz do dziadków?
- Ta.. byli smutni jak się dowiedzieli,że ich druga wnuczka jest ćpunką.
- Powiedziałaś im?- podniosła głos kiedy pakowałam ubrania do walizki.
- Oczywiście? Po co kłamać?- odpowiedziałam.
- Superr.- spojrzałam na nią kiedy dzwoniła chyba po taxi.
- Dzień Dobr..- wyszła z pokoju.
Podniosłam się zapinając jedną walizkę,gdy nagle wyleciało czerwone pudełko.
- Już jedzie..Pudełko wspomnień?- poczułam jej drobne ciało za sobą.
- Ta..- rzekłam zamykając je. Czemu ja tak właściwie z nią rozmawiam? Co ona oczekuje Best friends? Chyba? Postawiłam pudełko obok dużej walizki. Po chwili spakowałam się w jeszcze jedną. Emma poszła po Alex torby i razem opuściłyśmy mieszkanie.
- To na jak długo wyjeżdżasz?
- Nie wiem. A co ty taka miła się zrobiłaś?- spytałam kiedy schodziłyśmy ze schodów.
Na parterze popchnęłam frontowe drzwi i zobaczyłam czarną taksówkę,która już czekała.
- Pozdrów dziadków!- krzyknęła kiedy pakowała pudła do bagażnika swojego auta.
- Nie zasłużyłaś sobie na to.- spojrzałam na nią i wsiadłam do samochodu ruszając w stronę stacji kolejowej.
Mam serdecznie dosyć. Żegnaj raz na zawsze Londynie. Wszystko co złe zostawiam tu. A to co dobre jedzie ze mną. Czyli jakaś cześć Luke i Harry'ego też w tym wszystkim się znajdzie. "Żegnajcie chore społeczeństwo" 


----------------------------------------------------------------------

Witajcie!
Podoba się? Komm!
Do next w przyszłym tyg :)
Całusy :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz