czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 33 : Wszystko przez Emme.

- Jedziemy do mnie.- stwierdził chłopak w trakcie drogi.
- Nie Luke.. Alex jest sama w domu.- próbowałam się wykręcić,ale dalej stawiał na swoje.
- Ile ona ma lat? Pięć? Ma skończone czternaście lat. Zadzwoń do niej,że ma nikomu nie otwierać drzwi i jutro rano będziesz na śniadaniu i tyle. Megan nie baw się w dobrą mamuśkę.
Spojrzałam na niego i wyciągnęłam telefon z kieszeni płaszcza.
Weszłam w spis połączeń i wybrałam dziewczynę naciskając zieloną słuchawkę. Jedno połączenie,drugie i usłyszałam jej głos.
- Hej.. Umm Meg miałam właśnie dzwonić.
- Coś się stało?
- Nie,nie.. Chodzi o to czy mogę spać u Rose?
Wzięłam głęboki wdech i pomyślałam o tym co mi powiedział przed chwilą Luke "nie baw się w dobrą mamuśkę"
- Okej..- wypuściłam powietrze po chwili namysłu.
- A czemu dzwonisz? Coś nie tak?
- Nie, tak dzwonie.
- To pa?
- Cześć.
Rozłączyłam się i zobaczyłam,że Luke wysiada. Wrzuciłam z powrotem do kieszeni otwierając drzwi. Zawiał wiatr, na ulicach było już ciemno. Lampy dawały światło na całej długości ulicy co jakiś metr. Dom przy domku. A jednak dalej tu mieszka.
- Myślałam,że tu już nie mieszkasz?
- Jestem przywiązany do tego miejsca.- zobaczyłam jak blondyn przekręca zamek przy jednym z bliźniaczych domów.
Otworzył drzwi i gestem ręki zaprosił mnie do środka. Pewnie weszłam i zapaliłam światło.
- Wiesz gdzie światło? Hmm. - uśmiechnął się pomagając ściągać ze mnie płaszcz.
- Było się tu parę razy.
Odpowiedziałam idąc za chłopakiem.
Wszystko obserwowałam. Nic się nie zmieniło. Ani kolor ściany ani mebel. Nic kompletnie. Dalej jest wszystko urządzone w Jego stylu- nowocześnie.
- To co robimy kolacje?- spytał otwierając lodówkę.
- Najpierw powiedz co mamy, a później co się nada na tą kolacje.
- Mamy sałatę, jakieś sosy,pomidor, dżem.
- Interesująco.
- Jednak coś zamówimy. - dodał wyciągając iPhone.
- Sushi czy pizza?
- Pizza.
- Wiedziałem.- pocałował moje czoło i wszedł w korytarz zamawiając kolacje.
Ja w tym czasie postanowiłam pozwiedzać mieszkanie. Kuchnia była połączona z salonem i były jeszcze drzwi przesuwne. Duże czarne jak połysk drzwi. Podeszłam zastanawiając się i przypominając czy one tu w ogóle były.
- Za 15 minut będą.
- Co tam jest?- pokazałam palcem na drzwi a Luke spojrzał na mnie.
- Sypialnia była kiedyś do góry. Pamiętasz?
- Ta..
- Stwierdziłem,że nie chce mieć jednej sypiali i z gigantycznego salonu zrobiłem jeden pokój jakim jest aktualna sypialnia.
- Chcesz zobaczyć?
- Jasne?- spojrzałam do niego,jakbym tego bardzo pragnęła.
Stanęłam prosto z twarzą do drzwi i zobaczyłam między moim dłońmi ręce Luke,które przesuwają drzwi. Wrota rozsunęły się na boki a moim oczom ujrzał się duży ciemny pokój z białym wielkim białym łożem oraz kolejnym drzwiami,które robiły za wejście do garderoby.
- Wow.
- Też mi się podoba.
Spojrzał w moje oczy a ja w jego. Uśmiechnął się lekko. Ja również. Była między nami jakaś dziwna magia pociągania. Nie czułam tego przy Harrym.
- Kocham cię.-podszedł bliżej i pocałował kładąc dłonie na moje policzka. Nie przestawaliśmy. Dalej się całowaliśmy robiąc krok w tył aż upadliśmy na  łóżko. Uśmiechałam się w środku za każdym pocałunkiem. Odwróciłam się i tym razem to ja górowałam. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Cholera kolacja.
- Pieprzyć kolacje. Już nie jestem głodna.- dodałam i ściągnęłam z siebie sweter zostając w samym staniku.
- Kocham cię wariatko.- ponownie zaczęliśmy się całować. Wszystko działo się bardzo szybko. Nawet sama nie wiem kiedy i jak do tego doszło. Nie wiem co w mnie i niego wstąpiło. Było bardzo miło,gorąco i z pewnością namiętnie. Luke pozbył się również odzieży przykrywając nas kołdrą. Nic innego poza nami nie widziałam. Wszystko kręciło się między nami. Ja i Luke. Chwilę później upadał głową na poduszkę obok biorąc głęboki wdech powietrza.
Poczułam ciepły podbródek chłopaka i dłonie,które przyciągają do rozpalonej klatki piersiowej blondyna. Czuję jego palce jeżdżące po moim tatuażu.
- To co mnie nie zabije to mnie wzmocni?
- Tak.- spojrzałam patrząc przez siebie i pocałunek chłopaka na policzku.



Luke

Zasnęliśmy. Dalej bym z pewnością spał,gdyby nie ten cholerny telefon,który dzwoni po raz trzeci. Wstałem z łóżka. Spojrzałem na zmęczoną i śpiącą Megan. Przykryłem jej drobne ciało wychodząc z sypialni. Zobaczyłem iPhone na wysepce. Szybko podbiegłem odbierając.
- Co?
- No nareszcie Hemmings. Jesteś w domu?
- Ta a co?
- Otwórz łaskawie drzwi,bo czekam na ciebie dobre 30 minut.
Rzuciłem telefon zmierzając do frontowych drzwi. Naciskam klamkę i otwieram drzwi Styles'owi.
- Cześć.-rzucił chłodno wchodząc do salonu.
- Cześć. Coś pilnego,że przyjechałeś?
- A czemu przeszkadzam?
- Z drugiej strony dobrze,że jesteś.
Usiadłem na fotelu podając whisky naprzeciw Niego.
- A ty co tak w zimę balansujesz bez koszulki.
"Bo spałem z twoją ex i nie doszłą narzeczoną a co?"- pomyślałem.
- Przeszkadza ci to?
- Dobra do rzeczy. Co chciałeś mi powiedzieć?
- Spotkałem się z Megan.
Podniosłem wzrok widząc tą złość,która jego rozpętała. Szklanka,którą trzymał rozbiła się na kawałki a alkohol rozlał się po stole.
- I co?
- Obiecałem jej,że rzucę to.
- Co rzucisz?-spytał jeszcze bardziej wkurzony.
- To całego gówno,w które mnie wmieszałeś.
-Ty chyba jesteś głupi?
- Wyrzuciłem broń do morza.
Nagle w mgnieniu oka Harry stanął przed mną łapiąc za gardło.
- Idiota. Jak mogłeś? Kazała ci?!
- Nie.- przełknąłem z trudem ślinę.
- To co!? Nie rozumiesz?! Ja dramaty przeżywam bo kobieta mojego życia mnie rzuciła a Ty tak po prostu z nią chodzisz!?
- Daliśmy sobie drugą szanse.- puścił mnie.
- Nie wierzę. A wspominałeś jej chociaż o Emmie?
- Nawet się nie waż. - podszedłem stając przy nim.
- Powiedz jej. Co mamy wspólnego z Emmą? Powiedz jej,że zabija ludzi i ćpa?! No powiedz jej to!- nagle Harry zaczął krzyczeć.
Obydwoje odwróciliśmy głowy,gdy przesuwne drzwi się otworzyły i z sypialni prawie naga w samym swetrze wyszła Megan.
- Czy ja dobrze słyszałam?
- Megan..- odsunął się ode mnie Harry patrząc na dziewczynę.

Megan

Stałam wryta słysząc słowa Stylesa.
- Powiedzcie mi co tu się dzieje?!
- Albo ty powiedz co tu robisz?- dodał Harry.
- Przecież jestem wolna.Mogę robić co chcę.- podeszłam do niego na tyle blisko,że mogłam się na niego rzucić a on mnie pocałować.
- Wyjaśnij mi to.
- A kochaś? Chwila nie tylko ja jestem tu winny!? To on ją do mnie sprowadził!?
Spojrzałam na Hemmings'a,który ze spuszczoną głową siedział na fotelu pijąc alkohol.
- To prawda?
- Tak. - podniósł głowę wbijając we mnie wzrok.
- To wy sobie pogadajcie. Ja się zmywam.- zabrał kurtkę i szedł już korytarzem.
- Harry!
Odwrócił się.
- Wytłumacz mi to.
- Ale co?! Chcesz więcej bólu?! Już mało cię boli,że jestem potworem!? Jestem maszyną do zabijania jak to ty uznałaś!? Że mi zależy?! A tobie nie?! Że z dnia na dzień z nim jesteś!?
- Powiedz mi co z tym wszystkim ma związane Emma?
Próbowałam być spokojna,ale nie szło.
- Siadaj Styles i po ludzku to jej wytłumaczymy.
- No dobra..- rzucił kurtkę i usiadł.
- Kiedyś tam Luke przyszedł z dziewczyną,którą okazała się być Emma. Byli jednymi z pierwszych w ekipie. Razem stworzyliśmy zgarną ekipę. Robiliśmy mnóstwo zamachów.
- Czyli moja własna przyjaciółka mnie oszukiwała?
- Pewnie wżynała ci kit,że jedzie do cioci do Barcelony?
- No tak?
Teraz sobie przypominam:

Rok temu :

- Emm? Gdzieś jedziesz?-spojrzałam na walizki wchodząc do kuchni.
- No tak nie wspominałam ci o cioci z Barcelony?
- Jakiej cioci?- spytałam siadając przy stole obok Alex.
- Przysłała ostatnio kartkę z Hiszpanii. 
- To podobno druga siostra taty. - dodała Alex.
- Ta? Która w wieku 19 lat wyjechała z Londynu?
- Tak właśnie.
- Zaopiekujesz się Alex na parę dni? Chciała się ze mną spotkać.- spytała podając na talerzu kanapki.
- Jasne.-posłałam dziewczynie uśmiech.- Od czego ma się przyjaciół.

- To tak mnie ta nędza wrabiała. Przez dwa lata. A Ja jej głupia wierzyłam.- poczułam jak łza leci mi po policzku.
- No właśnie..No i tak jakoś wyszło,że zaczęła ćpać. Każdy z nas okazacyjnie to robił,ale ona po prostu stała się ćpunką.
- I co dalej?! A ten list ze szpitala?!
- Wtedy co przyszłaś? Dostałaś list? To ja jej pomogłem. Zpakowałem ją, szpital był wymówką. Tak naprawdę to mieszkała u Dave. Cały czas była i jest w Londynie. Chciała wrócić do normalnego życia. Dużo mi o tobie mówiła, obserwowałem cię,abyś ty i Alex byłyście bezpieczne.
- Po co?
- Kazała mi. Kazała mi was pilnować kiedy ona ćpała albo towar odbierała. Różnie to bywało. Wtedy kiedy wtrafiła do szpitala. Chciała się zabić. Stwierdziła,że jest beznadziejną siostrą i chciała ze sobą skończyć. Dave ją znalazł całą posiniaczoną, zaćpaną, z bliznami.
- Czyli od początku mnie oszukiwała?!
- Nie od początku.
- Odkąd potrzebowała kasy.
- Czyli jaśniej!?- spojrzałam na Harry'ego.
- Jak zaczęłaś chodzić z Lukiem.
- Od samego początku studiów.- dodał Luke.
- Jaka suka!?- wstałam zdenerwowana.
- To wszystko?
- Tak to wszystko.- wypił do końca ciecz w szklance Styles.
- Świetnie. Wiecie co!? Nie chce was oby dwóch znać- pokazałam na nich palcami- Nienawidzę was!
Wbiegłam do sypialni zakładając na siebie spodnie. Następnie wyminęłam ich zakładając płaszcz i buty.
- Gdzie idziesz?
- Do domu Luke. Jak mogłeś mnie oszukiwać.
- Widzisz nie ma księcia z bajki.- prychnął Harry stając obok blondyna.
- A ty dupku? Goń się.- wyszłam trzaskając drzwiami.

----------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :)
Do next week :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz