piątek, 20 lutego 2015

Rozdział:22 - Kolacja.

Czekałam na Harry’ego. Wkońcu obiecał? Jakoś chwile temu zadzwoniła mama koleżanki Alex,że zostaje na noc i jutro ją zawiezie prosto do szkoły. Popijając zieloną herbatę moje myśli znowu naszły na Emmę i jej życie bez „nas”. Jak się miewa? Czy w ogóle wróci? I w ogóle czemu się od początku nie przyznała. Te pytania krążą w mojej głowie przez wiele miesięcy i ciągle nie mam na nich odpowiedzi. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Pewnie przyszedł. Odłożyłam czerwony kubek na stół biorąc jeszcze łyka. Zmierzając korytarz dźwięk dzwonka powtórzył się dobre dwa razy. Raptownie nacisnęłam klamkę i zobaczyłam wielki czerwony bukiet z róż oraz właściciela,czyli Styles’a.
- Proszę to dla Ciebie. – wzięłam je składając delikatny pocałunek w same usta.
- Alex nie ma? – spytał wchodząc do środka. – Została na noc u koleżanki.- dodałam a on tylko pokręcił głową.
- No to szykuj się i idziemy na kolacje.
- Daj mi piętnaście minut.- rzekłam z zaskoczenia wchodząc do sypialni.
Po chwili namysłu postanowiłam ubrać na siebie dopasowaną czerwoną sukienkę dobrałam do tego czarne szpilki. Nałożyłam na siebie makijaż , ułożyłam włosy zostawiając je rozpuszczone pokazując się Harry’emu,który dalej czekał na mnie w korytarzu.
- I jak? – - Cudownie Aniele. – pocałowałam jego policzek zakładając na siebie skórzaną kurtkę a następnie wyszliśmy z domu.


*


Siedzimy w jakieś drogiej restauracji. Nigdy w niej nie byłam. Zamówiliśmy obydwaj owoce morza oraz czerwone wino. Wydaje mi się,że spędzimy mile wieczór. Całą restauracje pochłaniał kolor złoty z białym , dzięki któremu wyglądała na bardzo luksusową. W środku było bardzo dużo osób,którzy wyglądali bardzo elegancko. Czyli ten budynek nie należy do najtańszych.  Spojrzałam na chłopaka,który wpatrywał się na mnie.  Ciekawe jak długo?
- Podoba się?
- Bardzo.. Dziękuje,że mnie zaprosiłeś i za te kwiaty.. Nie musiałeś. Mogliśmy zostać w domu. Jakieś wino by też się znalazło.
- A jak ja chciałem bardziej romantyczniej?
- Faceci.- uśmiechnęłam się i zobaczyłam na kelnera,który właśnie podał nam jedzenie.
Podniosłam srebną przykrywkę i ujrzałam wybrane przed siebie posiłek. Następnie polano nam wino i odszedł od nas starszy mężczyzna a my zaczęliśmy jeść.
- Smakuje?
- Jest pyszne. – odezwałam się biorąc kęs krewetki.
- Powiedz mi Megan a ty jesteś prawnym opiekunem Alex?
Wzięłam łyk wina. Zaskoczył mnie. I to bardzo. Nigdy bym się nie spodziewała,że zada mi takie pytanie? Nie po nim.
- Więc?
- Nie jestem.
- Dlaczego z tym coś nie zrobisz? Chcesz,żeby ją zabrali do domu dziecka.
Przełknęłam ślinę. Faktycznie nie chcę i nie zrobię jej tego. Ale czemu dopiero teraz o tym myślę? Powinnam załatwić to już kupe czasu temu! No ale ja przecież miałam nadzieje,że Emma wróci. Sorry Miałam.
- Dave ci pomoże. Pogadam z nim.
- Harry nie trzeba, sama spróbuje.
- Ale ja nalegam.-uśmiechnął się pokazując dołeczki.
Wyglądało to bardzo słodko.
- No dobrze. A jak u Ciebie w firmie?
- Dobrze.-odpowiedział dosyć szybko.
Odłożyłam sztuce , gdy skończyłam jeść. Spojrzałam na Chłopaka. Uczynił to samo. Podniósł rękę na wskutek czego podszedł do nas ten sam kelner.
- Jak chciałbym zapłacić.
- Gotówką czy kartą?
- Gotówką.- dodał i podał mężczyźnie wyznaczoną ilość pieniędzy.
Była to spora suma. Nic nie powiedziałam tylko założyłam na siebie kurtkę a następnie wyszliśmy z restauracji.
- Namówisz się na spacer?
- A co z autem?
- To najmniejszy problem. To chodź.- złapał moją dłoń i ruszyliśmy prosto idąc oświetlonymi uliczkami.
Brunet obejmował moje ciało w tali patrząc się przed siebie. Dużo chciałam się zapytać. Ale wolałam tą ciszę. Było tak bardziej romantyczniej. Wieczór, restauracja, eleganckie ubranie, księżyc, spacer. Co chcieć więcej? Zawiał lekki wiatr a nasze włosy zaczęły latać razem z jego ruchem.
- Co tak milczysz?
- A ty?- zapytałam i się uśmiechnął z głupoty.
- Pytałem pierwszy?
- Bo.. mi się tak podoba.
- Mhm. Czuje,że chcesz coś mi powiedzieć,ale się boisz? Prawda?
- Harry bo ja dalej nie dostałam odpowiedzi na temat Luke.
- Wiedziałem.
Zatrzymaliśmy się stojąc na środku  chodnika. Ludzie mijali nas nie spoglądając co robimy. Z jednej strony dobrze z drugiej może mniej.
- Mówiłem ci,że się z nim kumpluje.
- Ale to mi nie wystarcza.
- Na razie musi. Może kiedyś nadejdzie piękny dzień kiedy ci coś więcej powiem.
- Ale jesteś .. – obróciłam się do niego plecami robiąc tzw.”focha”
- A czemu tak właściwie się o niego pytasz? – poczułam jego oddech na moim ramieniu.
- Odwiedził mnie dziś z bardzo ciekawymi informacjami.
- Jakimi?
- Może przyjdzie kiedyś taki piękny dzień kiedy ci coś więcej powiem.
- Jak ja cię kocham. Wiesz?- rzekł i wróciliśmy do samochodu.  Nacisnęłam na klamkę zajmując miejsce pasażera. Po chwili dołączył do mnie Harry siadając przed kierownicą.
- Będzie zaraz padać.- rzekłam spoglądając na odcień nieba.
- Skąd Ty to wiesz? W telewizji mówili?
- Nie. Po prostu wiem.- ruszyliśmy.
*
Zanim dojechaliśmy do domu to już się rozpadało. Za szybą panowała straszna pogoda. Lało,lało i do tego wiał wiatr. Silny.
- Jesteś jakąś wróżką?
- Ta.. od razu zębuszka.
- No nie wiem? Czasem?
- Harry nie bądź śmieszny. A teraz biegnij do drzwi.- dodałam,gdy  zatrzymaliśmy się przy kamienicy.
- Dołączysz do mnie.- Dobra na raz,dwa, trzy wysiadamy. – Uwaga. Raz, Dwa.
- Trzy!-krzyknęłam otwierając drzwi.
Biegłam w szpilkach i modliłam się,żeby się nie zabić. Słyszę za sobą jak Harry zamyka samochód i zatrzymuje się obok mnie kiedy wstukiwałam kod. Wyglądaliśmy nieciekawie. Cali mokrzy. Całkowicie. Od głowy po same nogi. Wchodząc na trzecie piętro zrobiło mi się dosyć zimno. Otworzyłam drzwi do mieszkania i weszliśmy do środka.
- Zimno?- spojrzał na moją „gęsia” skórę.
- Trochę. Zaraz zrobie ciepłej herbaty i się najpierw przebierzemy.
- Tylko mały problem co do ciebie.
- Jaki?
- Nie mam tu żadnych męskich ubrań.
- Och nie przejmuj się już tak. Rozbiorę się i wskoczę pod kocyk. – uśmiechnął się sprawiając,że odwzajemniłam.
- Dobrze.
Zrobiłam ciepłą herbatę i przemierzyłam korytarz w samej tunice „z znakiem piorunu”,która przykrywała połowę ud. Znalazłam Harry’ego w sypialni. Stał przy ścianie oglądając rysunki owinięty w mój czerwony koc.
- No hej.-podałam mu kubek.
- W tej bluzce wyglądasz bardzo..
- Bardzo?- przygryzłam dolną wargę.
- No seksownie. A jak inaczej?
Pokręciłam głową i usiadłam na rogu łóżka wpatrując się w chłopaka,który dalej bacznie oglądał.
- Nie wiedziałem,że tak ładnie rysujesz, malujesz. – Narysuj mnie.
Prawie zachłysnęłam się herbatą słysząc to co powiedział do mnie Harry.
- Ale ja nie obiecuję,że to będzie piękne.
- Jak mam ci się ustawić?
- Normalnie. – odezwałam się biorąc ołówek i kartkę.
Usiedliśmy na łóżku. Ja oparłam się o ścianę a Styles obok mnie. Tylko,że on leżał patrząc się w sufit. Dużo rozmawialiśmy,śmialiśmy się a ja dalej rysowałam jego portret. Dowiedziałam się dużo o Nim. Jak i On o mnie. Bardzo też wspominaliśmy dzieciństwo. To co lubiliśmy czy co oglądaliśmy. Po prawie godzinie stwierdziłam,że narysowałam Harry’ego Stylesa.
- Proszę. I lepiej nie oceniaj. Bo naprawdę się nie przykładałam.
- Jest piękny.- rzekł obracając się do mnie składając pocałunek.- To znaczy ja jestem piękny.- uśmiechnął się i położył głowę na moim brzuchu. Spoglądałam na kartkę i na profil Bruneta zrobiony ołówkiem i z dodatkiem węgla. Nawet mi wyszedł. 



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej :)
Podoba się? Widzimy się za tydz :))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz