piątek, 27 lutego 2015

Rozdział: 23 - Chyba się nie polubimy.

Wchodziłam do budynku zwanego kancelarią. Towarzyszył mi Dave,który miał przerwę w pracy. Wszystko chciałam sama załatwić,ale Harry.. Ta w ogóle po co tu idę? No właśnie. Nigdy nie myślałam,że będę musiała tu przyjść. A jednak. Tak naprawdę to wszystko przez Emmę. Muszę dać sprawę do sądu,aby być prawnym opiekunem Alex. Powinnam to olać i dać sobie spokój,ale jednak ją bardzo kocham i nie odpuszczę. Najgorsze to,że będę walczyć z własną przyjaciółką. Ehh.
Popchnęłam drzwi do pomieszczenia,w którym czekał na nas już mężczyzna. Podniosłam głowę i ujrzałam starszego faceta w garniturze,który popijał wodę.
- Zapraszam.-pokazał na skórzane fotele.
Zrobiliśmy tak jak kazał. Usiadłam na jednym a obok Dave. Założyłam nogę na nogę i zaczęłam mówić:
- Chciałabym odebrać prawa do opieki od przyjaciółki.
- Przyjaciółki? A jest Pani spokrewniona z Przyjaciółką?
- No nie. Ale zostawiła samą siostrę pod moją opieką i postanowiłam coś z tym zrobić.
- A czy ta Pani znajoma nie planuje wrócić?
- Raczej nie.
- A ile czasu minęło odkąd wynikła taka sytuacja?
Spojrzałam na chłopaka i postanowiłam skłamać.
- Od dwóch tygodni.
- To bardzo późno Pani przychodzi. No ale dobrze. Proszę podać nazwisko i imię Pani znajomej i zrobimy wszystko co możemy. A jeśli mogę spytać czemu chce Pani to jej zrobić?
- Ponieważ Ona... - czułam wzrok bruneta. Muszę to zrobić. Muszę to powiedzieć. Po prostu muszę.- Jest narkomanką.
- Rozumiem. Dobrze. Dziękuje na razie. Proszę napisać dane tej kobiety i jakiś kontakt do Pani. Odezwiemy się za parę tygodni jak zacznie się sprawa w sądzie.
- Bardzo dziękuje. Do widzenia. - rzekłam i wstałam.
Czekałam na Dave,który zamykał drzwi i spojrzał się na mnie a następnie mnie objął.
- To co jedziemy do Harry'ego do Firmy?
- Umm. Tak. - dodałam kiedy kierowaliśmy się do wyjścia.
- Mogłaś mu tego nie mówić.
- Ale Dave.. Nie przyznali mi by praw.
- A skąd jesteś pewna,że to zrobią?
- No masz racje! Ale taka jest prawda.
- Dobrze. Przepraszam. - popchnął główne drzwi i przepuścił mnie w przejściu.
- Tylko wiedz,że Ona też będzie tam i jak jej nie przyznają,że ćpa to ty będziesz mieć karę za kłamstwo.
- Dzięki za pocieszenie. - dodałam zajmując miejsce w czarnym Range Roverze.


*

Wysiadłam z samochodu z trzaskiem. Dużo myślałam i w słowach Dave jest dużo prawdy. Cholerny jebany Pies. Przed budynkiem stały dwa Range Rovery , Mustang oraz czerwone Ferrari. Otworzyłam szklane drzwi i ujrzałam trzy znane osoby i jakąś dziewczyne. Była niższa ode mnie i miała ciemniejsze włosy. Odwrócili wzrok w naszą stronę i od razu wszyscy się przywitali. Laska siedziała bawiąc się szklanką wypełnioną bodajże whisky. 
- Klaunie przywitaj się z dziewczyną Styles'a. - odezwał się Zac w czasie kiedy mnie przytulał. 
- Po pierwsze chuju Colwns a po drugie Kate. - podała mi rękę. - Megan. - odezwałam się i usłyszałam jak ktoś schodził z góry. Podniosłam wzrok tak jak reszta i ujrzałam burzę loków,która po chwili mnie przytuliła i pocałowała.
- Harry skarbie jak wyjeżdżałam nie miałeś takiej Laluni. - rzekła czarnowłosa idąc do stołu.
- Do roboty Kate! Już!- spojrzałam na Niego. Był zły. Ale mi też ciśnienie skoczyło.
- Chodźmy do góry. - złapał moją dłoń i następnie kierowaliśmy się na piętro.
- Słyszałaś? Wróciła Dama z Londynu i bardzo gwiazdorzy- odezwał się kiedy wspinaliśmy się po schodach.  
- Spadaj. - na tym skończyła się ich "piękna" rozmowa,ponieważ weszliśmy do pokoju Harry'ego.
- Załatwiliście coś?
- Niby. 
- Co zrobiłaś?
- Za długi język i tyle.
- Czemu?
- Dave twierdzi,że źle zrobiłam,że powiedziałam o narkotykach.
Odwrócił się do mnie na obrotowym fotelu z miną,która malowała mu dziwne uczucia. 
- No źle zrobiłaś. Ale ważne,żebyś dostała te prawa i tyle.
- Yhmm. A kim jest ta Kate?
- Kate.. - prychnął.- Kate jest moją koleżanką. Miesiąc temu pojechała do Londynu w sprawach finansowych. I no łajza wróciła.
- Ty i Ona...
- Nie nie. - dodał. - Ja i Ty. Tak tak .-uśmiechnął się.
- Kochanie bo jest sprawa. Mam dużo pracy i ktoś cię musi odwieźć do domu. Wybacz mi,ale praca. 
- W porządku. I tak muszę jechać na uczelnie. To ktoś mnie odwiezie? 
- Zaraz ci transport załatwię. 
Wyszliśmy z Jego biura jak i zeszliśmy na dół. Przy stole siedzieli wszyscy,którzy bacznie nas obserwowali jak i ta cała Kate.
- Ojej,ale słodko wyglądacie. - wbiła wzrok we mnie,a ja już chciałam jej wydubać te oczy. 
Chyba się nie polubimy,ale to szczegół.
- Jeszcze kurwa nie poszłaś? 
- Idę no już. Idę. Muszę podjechać po Żmije jeszcze. 
Zac kopnął dziewczynę,a ja zdziwiłam się widząc Jego zachowanie.
- Ahhh Ona jej nie zna. Zapomniałam.
- Jedź już lepiej. - dodał Zac i dziewczyna wstała.
- Chuje.- dodała i trzasła drzwiami.
- Gdzie Dave?
- Pojechał na komisariat. 
- A czemu?- dodał Tom. 
- Miał odwieźć Meg.
- Ja to zrobię i tak jadę do Centrum.- dodał Luke wstając i jednocześnie zabierając kluczyki. 
- Hemmings pogadamy jak wrócisz.- powiedział Harry a ja pocałowałam bruneta i dołączyłam do Luke'a.
- Cześć Chłopaki. - pomachałam na pożegnanie i wyszliśmy na zewnątrz. 
- Dawno tego nie robiłem.
- Czego zaś?- Rzekłam zajmując miejsce obok kierowcy.
- Dawno Cię nie odwoziłem do domu. - spojrzał na mnie z lekkim uśmieszkiem trzymając mocno ściśniętą lewą dłoń na kierownicy. 
Ja tylko pokiwałam głową spoglądając na domy,które mijaliśmy. Za oknem panowała niezbyt miła pogoda. Niby przebijało się słońce,ale jednak zanosiło się na deszcz. Niestety. No taki jest Londyn,jednak taka pogoda mi bardzo pasuje. Dlatego dziękuje rodzicom,że to właśnie tutaj się urodziłam. Kocham tą "przymuloną" pogodę, Kocham taki klimat. 
- Jesteśmy. - dodał ostro hamując na ulicy,którą zamieszkuje.
Odpięłam pas i otworzyłam drzwi,ale On mnie zatrzymał.
- Nie przejmuj się Kate. To zwykła suka. Nikt jej nie lubi,tylko tak udajemy z dobroci. 
Uśmiechnęłam się.
- Ja też. Dzięki Luke. - rzekłam i zamknęłam drzwi. 
Czułam Jego wzrok zmierzając ku wejściu do kamienicy. Ale zbytnio nie zwracałam na to uwagi. Zatrzymałam się wpisując kod i spojrzałam w stronę Luke,który dalej wpajał we mnie wzrok. Nie wiem nawet kiedy nasze oczy się styknęły. I jak mogłam do tego dopuścić? 
Spoglądał na mnie. Jego blond włosy trzymały się równowagi, usta miał lekko otwarte,dzięki czemu jego kolczyk na dolnej wardze się pięknie prezentował. Cholera. 
Zobaczyłam,że otwiera drzwi wymijając auto i kierując się do mnie. 
Kochałam go. Szalałam za nim. Ale kiedyś. Nie teraz. Teraz liczy się Harry.
- Przepraszam Luke. - weszłam do środka zatrzaskując drzwi przed nim. Nie mogłam. Nie potrafiłam. Wszystko było tak skomplikowane. Dlatego mam mieszane uczucia do Styles'a. Bo czuje Jego po boku. Wbiegłam po schodach prawie się potykając,ale nie upadając. Wyciągnęłam klucz do mieszkania i otworzyłam drzwi. Całkiem zapomniałam,aby iść do dyrekcji. Znowu przekładam to na jutro. Nie chce mi się,albo tak jakoś nie potrafię iść rzucić tych pierdolonych studiów. Nawet nie dzwonie do Ojca,bo jeszcze mi się wymknie o tym,że postanawiam przerwać naukę i mnie zabije. Wolę tego uniknąć. Rzuciłam torebkę na komodę i zdjęłam buty. Następnie przemierzając korytarz nagle się zatrzymałam wpadając do sypialni. Otworzyłam rozsuwaną szafę i wyciągnęłam czerwone pudełko,w którym trzymałam różnego rodzaju pamiątki. Podnosząc pokrywkę ujrzałam zdjęcia, świadectwo z liceum, stare rysunki,pamiętnik i biżuterię,która ma dla mnie jakąś wartość. Szperając w końcu znalazłam to co chciałam. 

   *Muzyka*

Zdjęcie
Wzięłam do ręki złotą ramkę ze zdjęciem,na którym byłam Ja z Lukiem. 
Spojrzałam na okno,które było przed mną. Zaczął padać deszcz. Ponownie spojrzałam na pamiątkę. Zrobiono nam je po jakimś Jego koncercie. Dlaczego do tego wracam? Do tej cholernej bolesnej przeszłości? Byłam taka szczęśliwa? Mijałam go tylko na uczelni,ale gdy znowu spędziłam wieczór z nim, znowu usłyszałam jak śpiewa. Nie,nie,nie!!! Dosyć. Rzuciłam zdjęcie na podłogę.
To tylko wspomnienia. A wspomnienia się zapomina tym bardziej,te przez które boli nas nasze serduszko.Rzuciłam się na łóżko kładąc głowę na poduszkę. Deszcz wylewa swoje łzy. Dlaczego ja nie mogę? I nagle zaczęły same spływać po policzku. Te cholerne wspomnienia. 



*

Nagle obudził mnie dzwonek. Zerwałam się z łóżka. Zasnęłam? Dziwne. Toczyłam się do drzwi i następnie nacisnęłam klamkę. Przed mną stanął Harry w niebieskiej czapce.
- Słodko wyglądasz.- dodałam a On zostawił po sobie całus na moim policzku.
- Ale się rozpadało. - rzekł ściągając buty. 
- Napijesz się czegoś?
- Herbatę. A Alex gdzie?
- Powinna zaraz przyjść .-spojrzałam na zegar wiszący na ścianie w kuchni.
- Może pojechać po nią?
- A co jest z cukru? ...Harry Gdzie jesteś?
Nagle na zawołanie wszedł do pomieszczenia z tą rzeczą,którą nie chciałam tu widzieć. Cholerna ramka. 
- Tęsknisz za nim. - spojrzałam na Niego,kiedy opierał się o blat.
- Przestań..- dodałam.
- Chcesz robić ze mnie idiotę?
- Harry... - wstałam. 
Nagle huknęły drzwi. Obydwoje odwróciliśmy głowę. 
- Alex?-zapytałam.
- Dajcie mi spokój!!-odkrzyknęła zamykając się w pokoju. 
Spojrzałam na Styles'a,który trochę się zamieszał tak jak Ja. Ruszył pierwszy a Ja za nim. Zaczęliśmy pukać do drzwi. Nastolatki. Zawsze strzelają focha. A najgorsze to,że Alex ma czternaście lat i wchodzi w ten wiek "buntu". Usłyszeliśmy jak drzwi się otwierają. Przed nami stała brunetka cała zapłakana.
- Słońce co jest. - kucnęłam przed nią, a Harry oparł się o futrynę z założonymi rękami.
- Oni już wiedzą.Wiedzą Megan!
- Ale co? Spokojnie. Uspokój się.- pokazałam dziewczynie,aby usiadła na łóżku. Ciągle głaskałam jej kolano,aby się trochę uspokoiła. 
- Wszyscy w klasie mówią o Emmie. (pociągnęła nosem) Że,że jest ćpunką i śmieją się ze mnie. Pokazują palcami. Nie chce iść tam. Nienawidzę ich, was, Jej!- rzuciła mi się w ramiona,a chłopak przytulił mnie i nią.
- Spokojnie Alex, wymyślę coś z Megan. - spojrzał na mnie i położyłam głowę na Jego prawym ramieniu.
No to się zaczyna ciekawie. Albo będzie lepiej,albo gorzej. Oj Emma, zajebiście namieszałaś.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej ;)
Jak się podoba?
Doozoba do next week ;3

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz