piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 20 - Niespodziewany telefon.

Dzięki.-odebrałam od niej komórkę i spojrzałam na ekran.-Harry.
Nie mogę go unikać. Po prostu z nim porozmawiam. Nie mogę przed wszystkimi uciekać. Przejechałam na zieloną słuchawkę i się pierwsza odezwałam.

- Halo?
- Megan? Gdzie ty jesteś? 
- Nie ważne.
- Jak to nie ważne?! Martwię się o Ciebie. Czemu nie odbierasz?
- Przecież wcale nie dzwonisz.. 
- Jak nie? A do domofonu? Od trzech dni stoję ciągle pod kamienicą.
- Ale mnie tam nie ma.
- A gdzie do kurwy nędzy jesteś? - Jego pytanie brzmiało bardzo groźnie. Jest zły.
- Daleko od Londynu.
- Uciekłaś?
- Nie uciekłam. 
- Powiedz prawdę. Uciekłaś ode mnie. Tak? Jeśli tak jest to przepraszam Cię bardzo i zależy mi na Tobie. - powiedział szczerze. 
- Niedługo wrócę. Cześć Harry.- odpowiedziałam i rzuciłam telefonem na łóżko.
Stałam tyłem do dziewczyny i tak naprawdę bałam się odwrócić. Spojrzeć w jej oczy.
- Co ci powiedział?
- Nic szczególnego . - spojrzałam na nią i usiadłam na sofie. 
- Jesteś pewna? A nie czasem,że mu zależy na Tobie?
- Podsłuchiwałaś.. - rzuciłam w Nią białą w czerwone gwiazdki poduszką.
- Nadal go Kochasz. - rzuciła słowem a Ja spojrzałam na Nią z miną zamyślenia posyłając uśmiech.
- To czemu mu tego nie powiedziałaś? 
- A myślisz,że to takie proste?
- Wydaje mi się,że tak..?
- Muszę iść się przejść.- raptownie wstałam z łóżka a następnie zaczęłam zbiegać po schodach a za mną Alex.
- Pójdę z Tobą. 
Zatrzymałam się na parterze na Holu.
- Nie Alex. Idę sama. - rzekłam a na nasze przedstawienie przyszła Babcia z Ojcem.
- Gdzie ty się wybierasz?- zapytała babcia spoglądając na mnie,gdy zakładałam na siebie kurtkę.
- Muszę się przewietrzyć. Sama.- podkreśliłam słowo oznaczające "brak towarzystwa" i wyszłam z domu zakładając na głowę kaptur. 


*

Idąc ścieżką podeszłam do płotu ,gdzie znajdowały się konie sąsiadów i jednocześnie dziadków Billa. Wspięłam się na górną drewnianą strzebelkę i usiadłam na niej. Obserwowałam jak jakaś dziewczynka pokonuje mur " z toru konnego" . Często przychodziłam i siadałam tak jak teraz oglądając jak to robi Bill.
Właśnie. Często to robiłam,ale gdy stała się ta tragedia - przestałam. Przymknęłam oczy,gdy światło świeciło mi po oczach. Patrząc na ludzi,którzy jeżdżą na koniach robiło się coraz nudniejsze. Więc postanowiłam iść w stronę lasu. Na Górkę Bill'ego. To tam mogę posiedzieć w samotności. Wszyscy sąsiedzi znają to miejsce,ale tam nie chodzą. Zazwyczaj nad jezioro idą drugą trasą. Bardziej pejzażową,dzięki której zobaczą piękne leśne widoki. 
Szłam drogą taką jaką chodzą inni. Minęli mnie właśnie para zakochanych,którzy naprawdę wyglądali słodko. Spacerując miałam w głowie Bill'ego i Jego. Pana "Stylesa" Przystojniaka z Londynu. Ciągle wspominam sobie jego słowa z dzisiejszej rozmowy : "Przepraszam Cię bardzo i zależy mi na Tobie". Miło,że mu zależy,ale nie potrafię nad nim zapanować. Raczej On nad sobą. 


Wszystko było by prostsze. Ale On jest tajemniczy. Ufam mu i go naprawdę kocham. Nie jest to byle jakieś uczucie. Jest to chyba Miłość. Przeszłam plaże i weszłam na pomost. W sezonie letnim przychodzi tu dużo osób z miasteczka. Dzieciaki biegają,kąpią się , grają w siatkówkę. Jak to w wakacje. Też kiedyś to robiłam. Odwróciłam się spoglądając na drzewa i ledwo widoczną drewnianą uliczkę. Uśmiechnęłam się sama do siebie,gdy wspinałam się po górce porośniętej samymi drzewami z lasu. Rzadko kto wie,że tu jest takie miejsce. Zazwyczaj nie widać uliczek i górki. Jeśli ktoś dokładniej się przyjrzy.Popchnęłam furtkę,którą zaraz zamknęłam. 
- Wróć do mnie. - szepnęłam na tyle,że nawet ja nie dosłyszałam. 
- Bill wróć.- tym razem trochę głośniej. 
Znowu się rozpłakałam siadając na ławce. Znowu go opłakiwałam. Znowu wiedziałam,że to przez mnie. Kiedyś On to tu robił teraz role się zamieniły. Wszystko się zmieniło. Jeszcze nie dawno twierdziłam,że moją miłością jest On. A dziś jest jeszcze w to wszystko wplątany Harry. Wszystko może byłoby łatwiejsze,gdyby mężczyźni byli całkiem inni. Nikt nie jest ideałem i to jest prawda. 
"Boisz się znów zaufać, boisz wybaczyć. To nie tajemnica, że nie ma ludzi idealnych, ale tylko ludzie, którzy potrafią zrozumieć i spróbować naprawiać swoje błędy są Nas warci" 
Łza leciała za łzą na mokrym policzku. A ja dalej siedzę samotnie na ławce popołudniu. Jesień. Wiatr lekki wiał, a słońce świeciło dosyć mocno. Nie potrafię więcej wytrzymać, muszę z stąd wyjechać. Albo muszę porozmawiać z.. Faktycznie, z nikim. Zawsze mówiłam wszystko Mamie. Straciłam Ją. Teraz Emmie i ją też straciłam. 
- A jednak cię znalazłem.- usłyszałam męski głos za sobą. 
Odwróciłam głowę i ujrzałam Ojca. Widział moją twarz jak i makijaż,który jest rozmazany od płaczu.
- Dziecko powiedz mi co się dzieje. - usiadł koło mnie patrząc prosto przed siebie. Cały On. Nigdy nie okazywał uczuć i pocieszenia ale próbował. Rzadko to robił, bo Mama go wyręczała,lecz teraz zostawiła nas i musi radzić sobie sam.
- Nic. - szepnęłam wycierając mokre policzka.
Czy ja dziś płaczę po raz drugi?
- Nie kłam mnie. Powiedz to po prostu jak to zawsze robisz. Chodzi o płeć przeciwną?
Pokiwałam głową,że to jednak to. 
Westchnął i poczułam wzrok jego na sobie.
- W czym problem?
- Nie chcę cię w to mieszać - rzekłam stanowczo i wyciągnęłam telefon,ponieważ zaczął dzwonić. Zobaczyłam nieznany numer. Po chwili namysłu stwierdziłam,że jednak odbiorę.
- Halo? 
- Meg? Halo?- usłyszałam Jej głos. 
- Emma? To ty?
- Jezu dodzwoniłam się.. Dzięki bogu.. Wszystko dobrze?
- Umm tak. A czemu dzwonisz? Coś się stało?
- Nie wszystko Okay. A jak Alex? Czy ty płakałaś? Masz dziwny głos.
- Jest dobrze. Kiedy wrócisz. 
- Co mówisz? Nie słyszę.- zaczęła nagle udawać,że mnie nie słyszy.- Chyba jest słaby zasięg. Zadzwonię kiedyś indziej. 
- Emma! Halo!?- zaczęłam krzyczeć do telefonu,ale to na nic. Rozłączyła się.
- Dzwoniła Emma?!- zdziwił się.
- Ehh. No tak.
- Co chciała? 
- Spytała tylko co u nas słuchać nic więcej, ale gdy zapytałam się o Jej powrót nagle zaczęła udawać,że jest słaby sygnał i rozłączyła się 
- Boje się,że już wcale tego nie zrobi.
- Mówisz?- położyłam głowę na jego prawy ramieniu. - Obyś nie miał racji.
- A powiesz o tym telefonie Alex?
- Nie mam zamiaru. - rzekłam i zaczęłam wpatrywać się w widok przed mną. 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej ;)
Jak się podoba?
Do 14 lutego --> Walentynek :))
Miłego czytania
Pozdrawiam 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥





2 komentarze: