niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział: 60 - Impreza u Emmy.

- Jestem głodny. - uśmiechnęłam się słysząc marudzący głos Luke.- Chodźmy do tego cholernego domu.- odwróciłam głowę.
- Niech ci będzie.- westchnęłam wstając z polany.- Zawsze wszystko w pośpiechu.- dodałam obejmując jego dłoń wracając do ulicy,gdzie było Kasyno oraz nasze mieszkanie.
- Jak sukienka? Wybrana już? -zadał pytanie.
- Yhmm. A ty? Co z garniturem?
- Wybrałem czerwony.
- Chyba oszalałeś!?- spojrzałam na Blondyna,który wybuchnął śmiechem.
- Wiedziałem,że tak zareagujesz! Żartowałem. Oczywiście,że czarny!
Pokręciłam głową słuchając Jego głupoty. Bardzo śmieszne..
Idąc cały czas prosto, mijając różne ulice,ludzi zauważam w tłumie Harry'ego i Gemmę. Uśmiechnięci idą wprost na nas. Jego lokowate włosy latają na wszystkie strony z każdym ruchem jaki wykonuje. Obydwoje w ciemnych okularach przeciwsłonecznych. Kiedy jesteśmy bardzo blisko zauważa mnie. Jego uśmiech zmienia minę na poważną i nagle czuję jak Luke ciągnie moją rękę.
- Chodź! - odwracam się za nim a On dalej wbija wzrok w moją stronę. Czuję się jak jakieś dziecko,które nie może dostać tego co chce a Matka mnie ciągnie za rękę. Spoglądam na Narzeczonego,który prowadzi mnie przez pasy na drugą stronę. Stając przy naszym budynku.
- Halo Meg?- z zamyśleń spoglądam ponownie na chłopaka i dodaje lekki uśmiech.- Wszystko okej?
- No jasne! Zamyślałam się.- odpowiedziałam,kiedy przepuszczał mnie w wejściu.
- Cześć Emma!- odwróciłam głowę widząc jak rozmawia przez telefon. Między czasie wcisnęłam guzik,aby winda zjechała na parter.
- Dziś? No okej. To kiedy? Aa zaraz? No dobra,będziemy za niedługo.. No do zobaczenia.- wchodzę do windy spoglądając na Luke z nadzieją,że mi wszystko powie co chce Emm.
- Emma dzwoniła?
- Yhmm. Skarżyła się,że nie odbierasz telefonu. Mamy przyjechać do Niej na grilla. Ma jakieś wieści dla nas.
- Serio?- zdziwiłam się kiedy winda ponownie otworzyła swoje drzwi,a my przekroczyliśmy próg wchodząc na trzecie piętro. - To czemu od razu nie jedziemy?
- Muszę się przebrać, odświeżyć.- dodał otwierając drzwi do mieszkania.
- Gdzie masz swoje rzeczy?
- W samochodzie.
- W samochodzie?
- Nie wspominałam ci,że dziadek dał mi swój samochód?
- Nie?- zdziwił się rozbierając koszulkę ukazując gołą klatkę piersiową.
- Przypakowałeś trochę.- puściłam mu oczko.
- Chce dobrze wyglądać do ślubu.- podszedł obejmując moje ciało w pasie jednocześnie składając namiętny pocałunek na ustach.
- Idź już pod ten prysznic. - uśmiechnęłam się widząc jak odchodzi do łazienki a Ja udałam się do sypialni . Stanęłam przed dużą szafą,która była cała wypełniona naszymi ubraniami. Wyciągnęłam z niej czarne rurki z "dziurami" na udach oraz beżową bluzę,która sięgała do pępka. Od razu rozebrałam się do bielizny zakładając na siebie wybrane ciuchy. Następnie podeszłam do komody,gdzie zwykle trzymałam swoje kosmetyki. Mam cichą nadzieje,że coś jest oprócz tego co mam w samochodzie. Znalazłam malinową pomadkę oraz fluid i kredkę do oczu. Wszystko nałożyłam na twarz widząc w lustrze odbicie Luke w ręczniku.
- Grecki Bóg.- uśmiechnęłam się poprawiając włosy.
- A Bogini przed mną.- poczułam ciepłe usta na szyi.
- Ubieraj się. Tracimy czas.
- Przesadzasz..- chwycił skrawek mojej lewej dłoni rzucając się na łóżko a Ja poleciałam razem z nim.
- Luke błagam!- zaczęłam krzyczeć wiedząc co chce w tej chwili robić.
- Nie możesz czekać do wieczora?
- Nie?- odparł kiedy zaczął wkładać ręce pod bluzę.
Spojrzałam na niego z wkurzoną miną..
- No dobra.. poczekam.- przyciągnął mnie do siebie składając pocałunek.





Zatrzymaliśmy się pod domem Emmy. Jak zwykle ostatni, spóźnieni. Wysiadłam z swojego samochodu czekając,aż Luke się wygramoli z auta.
- Zawsze byłaś kiepskim kierowcą.
- Co?
- Żart.- uśmiechnął się idąc w stronę wejścia na ogród.
- Jak zwykle spóźnieni!- krzyknął Luke w kierunku znajomych.
Wszyscy siedzieli z tyłu na tarasie : Louis,Zac,Liam, Gemma,Emma oraz Dave,który stał przy grillu.
- No ile można na was czekać.
- Jeszcze tylko Harry i Kate.- spojrzałam na Dave. Serio? On i Ona? No super..
- Meg? Pomożesz mi?
- Jasne. - wbiegłam przez drzwi tarasowe za Emmą idąc do kuchni.
- Weźmiesz te piwa? Mówiłam Dave'owi,ale wiesz.. Faceci.
- Czemu ją zaprosiłaś?- sięgnęłam po dodatkowe dwa piwa,które jedno z nich porwała mi Emm.
- Kate przecież nie pije.
- Czemu niby?
- Bo jestem w ciąży?! - odwróciłam głowę widząc niską brunetkę z wielkim brzuchem.
- Co?
- Nie pamiętasz?- omijam mojego głównego wroga z wypchanym brzuchem.
- Kate!
- Zapomniałam..
- Ej chwila! To ty nie wiesz kto jest Ojcem?
- Kate zamknij się!- słyszę Emmę z tyłu kiedy szłam na taras z alkoholem.
- Z Harrym!- krzyknęła,a Ja tylko zamknęłam oczy czując twardy tors,w który wpadam.
- Hej wszystko okej?- czuję ciepłą rękę,która unosi mój podbródek. Nigdy przenigdy go bym nie poznała,gdyby nie ta jego fryzura i ciemno zielone oczy,które błyszczały jak szmaragdy.
- Ta jasne. Możesz to zabrać..- podałam mu piwa mijając go.
Kątem oka widzę Luke z Lou rozmawiających przy grillu z Davem. Od razu zmierzam do nich czując złość,pot i żal.
- Dlaczego nikt mnie nie uświadomił,że Ona jest w ciąży! I to jeszcze z Harrym! No kurwa! Chłopaki! - zaczęłam krzyczeć czując,że wszyscy za mną na tarasie obserwują całą sytuację. Zapewne jest tam Harry jak i Kate.
- Spokojnie..-podszedł Luke łapiąc mnie za dłoń.- Myślałem,że sobie to przypomniałaś.
- Nie..- westchnęłam. - Muszę się napić. - biorę piwo od Louisa,które piję do dna.
- Wy jesteście od tych brudnych spraw nie możecie go załatwić?
- Ej Kochana spokojnie..- zabiera mi pustą butelkę Tomo.
- Niestety szefa nie można.- spojrzałam na Dave,który nakładał na talerz stek,kiełbasy i inne mięsne smakołyki.
- Chodźmy.- dodał prowadząc na taras.
- Dzwoniłam do was mówiąc,że chce coś wam powiedzieć. Otóż.. - podszedł do niej dumny Dave obejmując ją w pasie.
- Będziemy mieć dziecko.- moja oczy wyskoczyły,szczęka opadła widząc radość całej ekipy. Od razu ucałowałam przyjaciółkę i przytuliłam przyjaciela.
Odwracając się ujrzałam wpatrującego się we mnie Styles'a z piwem w ręku. Zdenerwował mnie.. Nie mam zamiaru z nim gadać. Nagle poczułam,że jest mi ciężko oddychać, świat wirował i zaczęło mi się robić nie dobrze. W mgle widzę jak Brunet odkłada piwo i krzyczy moje imię..


[Nie musicie tego czytać, to jest wzięte z poprzednich rozdziałów.]

Ooo Harry! Nie wiedziałam,że tak szybko do mnie przyjdziesz.
- Kate pierdoli,że jest z Tobą w ciąży?!- prychnął Louis.
- Co kurwa?! Jaka ciąża? - spojrzał na brunetkę i jej ah jakże piękny uśmiech.
- Kochanie ale to prawda.- pokiwała głową kładąc prawą dłoń na jego ramię.
- Ale jak to możliwe?!
- No normalnie?! Nie wiesz jak się dzieci robią?


 Szampana?- odwracam się widząc wysokiego blondyna z postawioną grzywką trzymając w dłoniach dwa kieliszki wypełnione alkoholem.
- Poproszę. - biorę kieliszek posyłając lekki uśmiech.
- Niall. - podał dłoń. - Megan. - odpowiadam.

- Co tak piękna młoda kobieta robi sama na tak hucznym sylwestrze?
- Przyszłam z narzeczonym,ale niestety gospodarz go porwał.
- Czyżby Styles każe swoim ludziom pracować?

  

- Siadaj kochanie.
- Co planujesz ze mną zrobić?
- A czemu tak sądzisz? Chyba Styles naopowiadał ci jakiś głupot a i tak wiem,że masz narzeczonego. Spokojnie nie musisz się mnie bać. A tak w ogóle wiesz kim jestem?
- Harry wspominał mi.
- Napijesz się?-spytał nalewając do szklanki whisky.
- Nie dzięki. - odwrócił się i usiadł obok mnie.
- To co ci powiedział o mnie Styles? Pewnie powiedział,że się nie lubimy i gramy na tych samych falach?
- Bingo..- posłałam mu uśmiech.
- No widzisz i dlatego ja cię potrzebuje.
- Co?
- Wystarczy,że się zgodzisz.. Z resztą.. Musisz się zgodzić.- spojrzał teraz bez żartów w moje oczy.
- A w czym jestem ci potrzebna.
- Muszę coś zrobić.

- Co niby?
- Zgadzasz się czy nie.
- Ale nie dokończyłeś.

- Najpierw chce usłyszeć z twoich ust słowo "tak".
- Tak.
- Cudownie. Więc jest taka maluteńka sprawa.
- Jaka?
- Będziesz dla mnie pracować.
- Oj nie nie... Nie wmieszasz mnie w to.
- Czekaj!- wstałam idąc w stronę drzwi.- Wyjdź a cię zabiję.- usłyszałam jak zaciąga spust,a mi się robi już gorąco.
- Więc?- pyta.
- Co miałabym robić?
Odwracam się widząc jak ma wycelowaną we mnie broń. Powoli podchodzi do mnie i nagle wyrzuca ją.Następnie obejmuje moją dłoń i przykładając usta do mojego prawego ucha.
- Będziesz musiała zabić jednego szkodnika. -szepcze.
- Kogo.- spoglądam na Niego.
- Styles'a.- podnosi wzrok.- Nie ma takiej opcji. - uwalniam się z jego uścisku odchodząc od chłopaka.
- Słuchaj. Teraz się już zgodziłaś. U mnie nie ma tak dobrze jak u Niego. Jak Ja każe to masz to zrobić


 -Jak tu wszedłeś? - Normalnie wiesz moi ludzie zdążyli przeszukać samochód Styles'a zabierając ci klucze i jeszcze zdążyli dorobić jeden. - pokazał mi kluczyk.- Możesz już wyjść?- Oj kotek no.. Przyszedłem na śniadanie..- Ups. nie wydajemy.- Skończmy pieprzyć o głupotach przyniosłem parę prezentów i informacji.. A i jeszcze jedno. Ja mówię a Ty słuchasz. Zrozumiano?Usiadłam kiwając głową naprzeciw Niego widząc wielką torbę,która leżała na sofie.- Chyba pośpieszymy się co do naszej sprawy. Nie chce mi się czekać a Tobie będzie łatwiej. Przy okazji przyjedzie po Ciebie jutro ktoś z moich ludzi i zabiorą cię na mały pokaz.- Na co?- Mówiłem kurwa,że Ja mówię!? Jak się już pytasz no to pokażą ci jak się zabija,strzela i takie tam.Przywiozłem ci małe prezenciki.Wstał podchodząc do skórzanej kanapy biorąc dużą czerwoną torbę. Rzucił ją na stół i wyciągnął z niej skórzaną kurtkę w małym rozmiarze. Na plecach miała trzy czerwone "XXX" a z przodu pisało Megan - Cukiereczek.- Słuchaj jutro o dwudziestej czwartej masz tu zwabić Styles'a. Na środku będzie stało krzesło. Tam ma usiąść. Dokoła będą ukryci moi ludzie na wszelki wypadek. Jeśli czegoś się dowie zginiecie oboje zrozumiano.- kiwnęłam głową i się odsunął.- A teraz cię odwiozę. - złączył moją dłoń prowadząc do jego białego Range Rover'a. Usiadłam na miejscu pasażera obok Niall'a. Boję się. Jego, jutra, Harry'ego. Muszę coś zrobić. Powiedzieć, wymyślić. Nie mogę po prostu tu go przywieźć bez powodu i nagle wyciągnąć broń i go zabić. Wpatrzona w drogę między lasami myślałam,że to koniec.



 Weszłam do środka wyciągając broń. Była dosyć ciężka, miała pełny magazynek, czyli była do mojej dyspozycji. Nie chcę popełnić samobójstwa,ale chyba to będzie najłatwiejszy Plan jaki mogę wymyślić. Podniosłam ją do głowy z prawej strony. Szlochając słyszałam tylko ciszę i tykanie zegarka. Przepraszam cię Mamo, pewnie patrzysz z góry. Wybacz Tato,że od roku wprowadzam cię w kłamstwo. Wybacz Luke i Harry,że mnie pokochaliście. - mówiłam sobie w myślach kiedy nagle widzę jak do mieszkania wleciał Harry z Dave'm.
- Megan rzuć to.
- Skąd wiesz,że chce się zabić. W ogóle co tu robicie?
- Zamontowałem podsłuch w twoim mieszkaniu, martwiłem się o Ciebie.- wolnym tempem podchodził do mnie.
- Harry Ja nie chcę tego.

- Spokojnie nikogo nie zabijesz. Jeśli chcesz. Zasłużyłem. Ale nie siebie. Mamy plan słyszysz?
- Ale to jest bez sensu. - zaczęłam się od niego odsuwać coraz więcej wylewając łzy.- On mnie zabije jeśli tego nie zrobię.
- Megan mamy plan nic się nikomu nie stanie oprócz Horan'a. A teraz oddaj mi broń.- spojrzałam na Dave,który próbował do mnie podejść. - Zaufaj mi. - wyciągnął dłoń.- Oddaj. Zobaczyłam obok niego Styles'a,który był przestraszony jeszcze bardziej niż Ja. Widząc to wszystko upadłam na kolana wyrzucając broń,gdzieś w stronę salonu.Momentalnie poczułam jak Harry mnie podnosi i mocno obejmuje.
- Aniele jak mogłaś..- szepnął mocno ściskając moje ciało dodając pocałunek w włosy.

 
- Nic się nikomu nie stanie. Obiecuję. A teraz zajmijmy się sobą.- lekko musnął moje usta łapiąc dolną wargę. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą w spół pracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie. 
Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. I nagle oderwaliśmy się od siebie. Oboje ciężko oddychaliśmy. On jednak podniósł mnie rzucając na łóżko. Przytuliłam się do Niego chowając głowę tuż obok szyi. Powoli oddawał pocałunki na ustach czy na dekolcie.Po każdych "dzikich" ruchach każdy z nas tracił ubranie. Coś czuje,że ta noc będzie długa...




 - Uciekaj Megan!- zmieszana sytuacją odwracam się i biegnę przed siebie. Słyszę tylko krzyki,hałasy, strzały. Moje myśli są wszędzie. Nie wiem gdzie biegnę. Dookoła jest ciemno, tylko czuję chłód od ścian i co jakiś czas mijam drzwi. Nagle widzę podobne drzwi jak na wejściu  do hali. Popycham je widząc kolejne drzwi na długim końcu. Cholera. Cichym krokiem zmierzam odległość. Boję się,że ktoś jest za mną,że ktoś mnie śledzi,albo zaraz zabije. Nagle czuję mocne światło. Ktoś zapalił lampy,a cała cześć hali zrobiła się jasna. Przymróżam z parę razy oczy widząc przy tamtych drzwiach dwóch mężczyzn w podobnej kurtce jaką ja dostałam od Niall'a.




- Cześć Cukiereczku.!- dostrzegam,że obydwoje mają bronie. - Nic ci nie zrobimy!-krzyczy drugi.
Momentalnie się odwracam i nagle widzę jeszcze trzeciego napastnika,który czymś metalowym uderza mnie w głowę. Od razu czuję ból głowy i ciemności przed oczami.Upadam, Krzyczę, wrzeszczę. Nagle słyszę strzał, mężczyzna,który mnie zaatakował leży a obok niego krew. Zaraz po nim słyszę serię kolejnych strzałów. Zabili ich. Ktoś z ludzi Harry'ego. Chwytam głowę i nagle spoglądam na rękę,która jest cała we krwi. Słabo mi, kręci mi się w głowie,która coraz bardziej zaczyna boleć.

- Megan!- słyszę znajomy krzyk. Próbuje się podnieść,gdy nagle czuję na biodrze rękę. Spoglądam na osobę, prawie jej nie dostrzegam, robi mi się coraz ciemniej. - Megan... Słyszysz mnie? Kochanie?- po głosie rozpoznaję,że jest to Hemmings. Próbuje coś powiedzieć,ale mam z tym problem. Wszystkie mięśnie naciągnęły się, ból głowy od środka mnie zabija. Nie umiem się ruszyć. Nie wiem co bardziej już boli. - Luke jak krwawię. - szepnęłam tyle co mogłam i nagle czuję jak mnie podnoszą. Jeszcze przez chwilę kontaktuję, widok przez oczami co chwilę się zmienia. Podnoszę wzrok na twarz Narzeczonego,który coś do mnie mów. Nie potrafię go zrozumieć. Nic do mnie nie dociera. Podnoszę jedną rękę dotykając ponownie głowy. Skrzywiam się z bólu. Widzę jeszcze jedną postać,którą jest Styles, cały we krwi, posiniaczony. Mówią coś do mnie. Ja tylko zamykam oczy,z powodu ciężkości ,które już nie umiałam z powrotem otworzyć. Zabrały mnie w daleką przepaść. Dobijam się od środka. Próbuje walczyć,lecz to na nic. Zapadam w  dziwny stan,który nie wiem gdzie prowadzi....



 

Harry




Stałem oparty o szafę w salonie. Kątem oka widziałem jak siedzi cały czas przy Niej Luke. Dam sobie głowę odciąć,że przypomina się jej wszystko.
- Powinniśmy jechać z nią do szpitala. Straciła przytomność. - odwrócił się do mnie.
- Masz rację.- podszedłem do Niej bacznie się przyglądając dziewczynie.- Albo i nie.- zobaczyłem jak jej oczy się otwierają.
- Co z nią?- wszedł Dave z Lou.
- Odzyskała nieprzytomność.
- Niall! - odwróciłem się z przerażeniem kiedy krzyknęła Horana imię.
- Gdzie ja jestem? Krew, Harry miałam cię zabić. To ta akcja... Zgodziłam się na to,aby z nim pracować. - zaczęła krzyczeć i płakać.
- Uspokój się.. Już jest po wszystkim. Niall nie żyje,Harry żyje jak widzisz. A ty odzyskałaś całą pamięć.
- Luke zostaw mnie.
- Megan jesteś w szoku..
- Chcę być sama. - spojrzała się na naszą czwórkę.
Ma rację. Jak chce być to niech jest. Sam bym nie dał rady przechodzić przez to wszystko jeszcze raz. Odwróciłem się na pięcie idąc do wyjścia. Zaraz za mną Luke,który był  w wielkim szoku zamknął drzwi do salonu.
- Gdzie Meg?- odwróciłem się widząc zdenerwowaną Emmę.
- Przypomniała sobie wszystko, teraz przeżywa. - rzekłem ze spuszczoną głową.
- Chodźcie do stołu wszystko zaraz wystygnie.- wbijając wzrok w buty usłyszałem kroki,które zaczęły się oddalać. Muszę do Niej wejść. Może trzeba jej pomóc, chce pogadać. Wyżalić. Ale zapewne to ja nie będę tą osobą,z którą będzie chciała podzielić zdanie.



Megan



Siedziałam wbijając wzrok w koc. I nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi,w który stanął Harry. Spoglądając na jego ruchy przez zapłakane oczy widzę jak zamyka drzwi.
- Wiem,że nie chcesz gadać. Ale musiałem sprawdzić czy nic sobie nie zrobiłaś.
- Znowu.- spojrzałam na Niego przypominając sobie moment kiedy chciałam popełnić samobójstwo a On wleciał do domu z Davem.
- Harry przepraszam cię.
- Co?- prychnął siadając na drugim końcu sofy.
- Przepraszam cię,że chciałam cię zabić.
- Weś przestań. To Ja powinienem cię przeprosić. Wiesz o Kate, ciąży i pewnie nie moim dziecku, do czego nie chce się przyznać. Wiesz o moim durnym życiu. Tyle przez mnie przeszłaś i naprawdę nie masz za co przebaczać. Pewnie należało mi się. - lekko się uśmiechnął.
- Ta szalona noc.- dodałam uśmiech.
- Cii.. Bo się Luke dowie.- uśmiechnął się.
- Dlaczego przestałeś mnie kochać?
- Megan przestań. Wiesz,że to jest nie prawda.
- To jak to jest?
- Stwierdziłem,że masz prawie męża i nie powinienem się wpierdzielać w wasze życie.
- Harry nie przekonałeś mnie.
- Megan musisz zrozumieć, Ja już zrozumiałem,że nie będziemy razem,ale to nie zmienia faktu,że cię nie kocham.
- To co teraz zrobię będzie nie wybaczalne.- spojrzałam na drzwi,które dalej były zamknięte.
Wstałam podchodząc do Harry'ego. Momentalnie rzuciłam się na Niego siadając na kolanach a rękami potrzymałam policzki składając namiętny pocałunek. To będzie największy grzech przed weselem.
                                         
                                           





Witam z zewnątrz
Przynajmniej mogę stwierdzić, że próbowałam powiedzieć:
"Przepraszam za złamanie Ci serca"
Ale to nie ma znaczenia

Najwyraźniej już więcej nie rwie Cię to na strzępy


-------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ;) 

Jak po świętach? No były i poszły... Jak zawsze :D 

To teraz tylko Sylwester! 

Co sądzicie? Ciąża Emmy? Ostatnie Wspomnienia? Pocałunek Megan? Omg? Dużo tego nie? :) O to chodziło w tym rozdziale. Przepraszam,że dałam te wspomnienia. Ale stwierdziłam,że będą pasować :)
FAKT JEST ICH TROCHĘ ;D

No to małymi krokami zostały nam? chyba 5 rozdziałów!
Czyli na moje oko do KOŃCA STYCZNIA BLOG BĘDZIE SKOŃCZONY!!!!

CZYTAMY!

WIDZIMY SIĘ -----> 1-3 STYCZEŃ 2016 r. !!!!!!!!!


Szczęśliwego nowego roku :**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz