sobota, 24 października 2015

Rozdział: 51 - Wszystko będzie dobrze.

Harry


Minęło sporo minut zanim dojechałem do szpitala,gdzie zawieźli Megan z Lukiem. Boje się o nią. W jednej chwili zamknęła oczy i już ich nie otwarła. Od ponad piętnastu minut próbuje dodzwonić się do Hemmings'a,który nie odbiera telefonu. Popchnąłem duże szklane drzwi widząc wnętrze białych korytarzy oraz ludzi w podobnych kolorach. Podbiegłem do rejestracji widząc starszą kobietę,która coś pisała na komputerze.
- Przepraszam? Wie Pani gdzie może znajdować się Megan Palvin?
Spojrzała na mnie wpisując dane dziewczyny.
- Trzecie piętro sala 244.- posłała lekki uśmiech,a ja bez żadnego słowa pobiegłem do windy,która właśnie zjechała. Kiedy wyszło z niej mnóstwo lekarzy wszedłem do środka słysząc dźwięk dzwoniącej mojej komórki.
- Co jest?- warknąłem do telefonu.
- Co z nią?- rzekł Lou.
- Nie wiem, jadę dopiero tam.
- Trzymaj się Stary odezwij się jak już będziesz coś wiedzieć. A jeśli chodzi o ciała Niall'a i jego ludzi są pochowane w dobrym miejscu.- dodał i wcisnąłem czerwoną słuchawkę będąc na trzecim piętrze. Pomieszczenie z masą drzwi niczym nie różniła się od wcześniejszego. Na środku widziałem Luke rozmawiającego z Ojcem Megan. Kiedy byłem blisko nich spojrzeli na mnie z łzami w oczach.
- Coś wiadomo?
- Harry Ona jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi.
Odwróciłem głowę byle nie patrzeć na nich. Nie wiem co mam myśleć. Moja Megan, Mój Anioł. Co teraz będzie. Ja będę żyć jak żyłem a Ona jest w śnie. Wszystko to moja wina. Gdyby nie ta impreza nasze życia toczyłyby się dalej bez żadnych zmian. Podszedłem do szklanej szyby widząc Blondynkę. Leżała z zamkniętymi oczami a jej ciało lekko się unosiło i opadało. Miała na głowie bandaż,a pielęgniarki razem z lekarzem chodziły koło Niej.
- Zadzwoń do Emmy co?- odwróciłem głowę widząc Luke.
- Dave już jej mówił.
- Panowie możecie mi powiedzieć co się tak naprawdę stało?
Zobaczyłem Pana Palvin'a,który stał tuż obok nas bardzo zdenerwowany.
- Byliśmy na imprezie spadła ze schodów i się uderzyła w głowę.
Słuchałem Blondyna,który wymyślił jakąś bajeczkę,która tylko była na tyle realna.
- Boże..- wybuchnął kolejną dawką płaczu siadając na krześle.
- Niech Pan pójdzie do domu, wyśpi się. My będziemy przy Niej.- pokręcił głową i nagle z sali 244 wyszedł mężczyzna podchodząc do nas.
- Megan jest w stabilnym stanie. Widać,że walczy. Jeśli chodzi o śpiączkę nie potrafię powiedzieć kiedy się obudzi. Może jutro,może za miesiąc czy rok. To są dobre wiadomości.
- A te złe?- podszedł Tata Dziewczyny.
- Megan na osiemdziesiąt procent straci pamieć. Ale jak dużą też Panom nie potrafię powiedzieć. Może to będzie z dzisiejszego dnia, może z paru miesięcy albo nawet lat. To wszystko można do Niej wejść od jutra rana. Do widzenia.- dodał mijając nas idąc wzdłuż korytarza. Spojrzałem na Luke,który miał bardzo zmartwioną minę. Żaden z nas nie mógł się odezwać,albo też nie chciał. Co my teraz zrobimy?
- Harry?
Spojrzałem na chłopaka.
- Ja muszę wracać do Barcelony. Rano mam samolot. Jeśli coś będziesz wiedzieć na temat zdrowia Megan to mi mów.
- Jasne Stary.- poklepałem go po ramieniu.- Odzyskamy ją.. - szepnąłem.



Zawiozłem Luke na lotnisko. Wygląda strasznie siedzieliśmy w szpitalu do prawie trzeciej rano. Byłem w drodze do Megan,gdy nagle zaczął dzwonić mój telefon. Wcisnąłem głośno mówiący.
- Harry co się stało?!
- Cześć Gemm. Meg jest w szpitalu.
- Boże co wy zaś zrobiliście.
- Spokojnie, opowiem ci to innym razem.
- Jestem w drodze do Londynu.
Nagle zatrzymałem się na czerwonym świetle mocno hamując.
- Gdzie?
- Przepraszam,że dopiero teraz ci o tym mówię,ale jak mi Mama powiedziała,że coś jest z Megan od razu wsiadłam w pociąg.
- Za ile będziesz?
- Zaraz.
- W porządku zadzwonię po któregoś z chłopaków to cię odbiorą.
- Dzięki Braciszku.
- Słuchaj mam kogoś na drugiej lini.- przełączyłem na drugą rozmowę.
- Cześć Herii.
- Matko Kate. Co chcesz?
- Kiedy ostatni raz byłeś u mnie co? Dzidzuś na ciebie czeka.
- Nikt na mnie nie czeka. Okaże się dopiero jak urodzisz czy to Moje.
- Przesadzasz.
- Ktoś tu się boi testów na ojcostwo?- zacząłem się śmiać.- Coś jeszcze chcesz?Jadę do szpitala.
- Czemu coś się stało?
- Megan jest w śpiączce.
- Co? Co się jej stało?!
- Akurat cię to Kate obchodzi Mhmm..
- Serio pytam. Co się stało.
- Horan szantażował ją i dołączyła do jego ludzi. Okazało się,że miała mnie zabić. Dałem podsłuch w domu jej i się wszystkiego dowiedziałem. No i wczoraj w nocy Niall się skapnął,że coś tu nie gra. Zacząłem z nim walczyć a Meg uciekała i dopadł ją jakiś człowiek od Horan'a. Oberwała metalową rurą i straciła przytomność.
- Potrzebujesz jakiegoś wsparcia?
- Na pewno nie u Ciebie.- rozłączyłem się.
- Halo Gemm jesteś tam?
- Jestem,jestem.
- Ja jestem pod szpitalem zadzwoń jak będziesz pod Londynem.- dodałem i zakończyłem rozmowę.
Wysiadłem zamykając samochód. Pogoda jaka dziś panowała była świetna. Mimo,że jest połowa Marca jest świetna. Słońce świeciło, wiał lekki wiatr a temperatura podchodziła do osiemnastu stopni. Wszedłem ponownie tymi sami drzwiami co wczoraj. Od razu udałem się do windy a następnie wysiadłem na trzecim piętrze. Mijając sale zatrzymałem się przy 244. Drzwi były uchylone a w środku siedziała Emma z Dave'm.
- Cześć.- szepnąłem.
- O Harry.- przywitałem się z chłopakiem.- Chciała przyjechać przed uczelnią do Niej.
- Jak mogłeś jej to zrobić!- odwróciła się do mnie z oczami ze łzami.
- Pozwoliłeś jej na to Super! Przecież Ona mogła tam zginać!
- Emma uspokój się.- położyłem dłonie na jej ramionach.
- Wiem,że spierdoliłem sprawę,ale Megan walczy i się niedługo obudzi. Słyszysz?
- Boje się o nią Harry.- wtuliła się w moje ciało.
- Musimy jechać. - rzekł Dave.
- Słuchaj moja Siostra będzie do odebrania za chwilę na dworcu.
- Nie ma sprawy.
- Przywieź ją tu dam jej klucze do mieszkania. - dodałem i wyszli z sali.
Usiadłem na krawędzi łóżka szpitalnego patrząc na dziewczynę.
- Cześć Megan. Wiem,że mnie słyszysz. Walcz, wróć. Błagam..- objąłem jej dłoń,a Ona dalej miała zamknięte oczy.
- Horan nie żyje. Widzisz tak miało wyglądać. Mieliśmy dziś świętować.A ty tu leżysz przez mnie.- poczułem jak łza mi poleciała. Nigdy nie płakałem. Jestem mężczyzną nie mogę sobie na to pozwolić. Od razu wytarłem oczy,aby nikt się nie skapnął,że płakałem.
- Czekam na Ciebie. - pocałowałem jej policzek.
- Dzień Dobry. Muszę zabrać Megan na badania.- wstałem z łóżka widząc małą brunetkę w stroju pielęgniarki. 
Wyszedłem zaraz po tym jak zabrali Blondynkę z pokoju. Stałem wpatrując się przez szybę do jej sali. Była pusta. Mi też było pusto. Pusto bez niej. Nie potrafię. Nie wytrzymam. A jeśli się nie obudzi? Co ja zrobię? Nie wybaczę sobie tego. Nigdy.
- Harry..- odwróciłem głowę widząc w średnim wzroście szczupłą niebiesko-włosom dziewczynę.
- Gemma.
Podeszła do mnie wtulając się w ciało. Tak bardzo się za nią stęskniłem. Nie widzieliśmy się prawie trzy miesiące.
- Płakałeś?
- Nie umiałem już się powstrzymać..
- Gdzie ona jest?!Harry!?
- Spokojnie zabrali ją na badania.
- Jesteś głodna,chcesz jechać do domu? Nie wiem zawiozę cię gdzie chcesz.
- Przestań się troszczyć, przyjechałam aby ci pomóc z Megan. I tobie najbardziej.
- Dzięki,że jesteś.- pocałowałem jej policzek.
- Od czego ma się młodszą siostrę.
- Przepraszam??
Odwróciłem głowę widząc tą samą kobietę,która zabrała Megan.
- Co się stało?
- Nie nie.. Spokojnie Proszę Pana. Megan przedłużą się badania. Mogą trwać nawet do czterech godzin. Proszę jechać do domu odpocząć. Powiadomimy,gdyby coś się działo.
- Słyszysz. Chodź odpoczniesz.
- Nie ja tu zostanę.
- Harry... Ale po co masz siedzieć w pustej sali? Pojedziemy na kawę, pogadamy.
- Niech ci będzie.
Zabrałem dziewczynie ciężką torbę idąc do windy.
- Na ile przyjechałaś?
- Na tyle ile będzie trzeba.- posłała uśmiech.
- Torbę to masz ciężką jak cholera.
Kiedy winda zawiozła nas na parter opuściliśmy Szpital wchodząc do Range Rover'a. Odwróciłem głowę spoglądając na szpital z myślą,że gdzieś tam jest Megan. Moja mała Megan,która cierpi, walczy. A ja ją tam zostawiam.





" Walcz Kochanie.."





---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ;)
Jak się podoba?

Widzimy się ----> 30 Października - 1 Listopada

Miłego czytania :)

piątek, 16 października 2015

Rozdział: 50 - Północ.

Stałam objęta przez ciało Harry'ego. Wszystkie wspólne chwile,myśli,uczucia przeleciały na sekundę przed oczami. Wszystko co było związane z nim. Mimo,że sprawił mi ból, oświadczył się, wybrałam innego On dalej walczy? Walczy o tą miłość. Wiem dobrze,że tego uczucia jakie Styles mnie obdaruje nie zmieni się. Dalej go kocham mimo,że się sama oszukuję. Mogę wyjść za Luke, mogę mieć z nim dzieci,ale gdzieś głęboko, na samym dole serca będzie miejsce dla Harry'ego. Podniosłam oczy widząc mocną zieleń,która patrzała w moim kierunku.
- Odpocznij.
- Nie chcę.- szepnęłam,gdy nagle chwycił moją dłoń zaprowadzając do sypialni. Kładąc mnie na łóżku a sam usiadł obok.
- Co teraz będzie?
- Rozmawiałem z chłopakami na ten temat. I mamy plan.Wszystko jest ustalone. Zawieziesz mnie tam, o tej dwunastej a o resztę się nie martw.
- A co z Niallem?
- Usuniemy go.- posłał mi uśmiech.
- Tak po prostu?
- Tak.
- A co z Lukiem?
- Jutro ma być o szesnastej.
- Co? On o wszystkim wie?!- zdenerwowałam się wstając z łoża. - Czemu mu powiedziałeś!?- zaczęłam chodzić po pokoju.
- Musiałem. W końcu chodzi tu o twoje życie.- ze spokojem podszedł do mnie kładąc dłonie na moich rozgrzanych policzkach.
- Boję się Harry. Jeśli coś się stanie, Tobie, Mi. Byłam nie normalna,że się na to zgodziłam. Tak bardzo się boje..- wpatrywałam się w chłopaka,który lekko się pochylił.
- Nic się nikomu nie stanie. Obiecuję. A teraz zajmijmy się sobą.- lekko musnął moje usta łapiąc dolną wargę. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą w spół pracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. I nagle oderwaliśmy się od siebie. Oboje ciężko oddychaliśmy. On jednak podniósł mnie rzucając na łóżko. Przytuliłam się do Niego chowając głowę tuż obok szyi. Powoli oddawał pocałunki na ustach czy na dekolcie.Po każdych "dzikich" ruchach każdy z nas tracił ubranie. Coś czuje,że ta noc będzie długa...




Obudziłam się czując rękę Harry'ego,która obejmowała mnie w pasie. Spojrzałam na Niego- spał. Patrząc na biały sufit myślałam o wczorajszej nocy. Nocy,która była jedną z najwspanialszych noc w moim życiu. Dawno nie "kochałam się" z Styles'em.Było to dosyć dawno,że prawie tego nie pamiętam. Uśmiechając się jak debil zamknęłam oczy wspominając ostatnie godziny. Jak było dobrze.Nagle poczułam ruchy pod kołdrą. Otworzyłam prawe oko a później lewe widząc przed sobą Harry'ego,który lekko musnął moje usta.
- Cześć Aniele.- zabrał jeden kosmyk moich włosów z twarzy.
- Cześć.- posłałam lekki uśmiech.
- Która godzina?
Odwróciłam głowę patrząc na cyfrowy zegar,który stał na stoliku nocnym.
- Dziesiąta dziesięć.
- Mamy dużo czasu..- szepnęłam siadając na Harry'm. On natomiast swoimi ciepłymi rękami jeździł po żebrach( z góry na dół).
- Jesteś taka piękna..- spojrzałam na Niego,gdy patrzył się na moje nagie ciało. Pochyliłam się oddajac mu pocałunek.
- Ty masz tatuaż? - poczułam jak trzyma dłoń na napisach pod lewą piersią.
- Tak. Dawno go zrobiłam.
- Niech zgadnę dowód miłości Luke?
- Można tak powiedzieć.
- Ahh takie poniedziałki mogły być codziennie.
- Cholera!
Szybko zerwałam się podchodząc do garderoby zakładając pierwszą lepszą koszulkę Blondyna.
- Meg co się stało?- słysząc głos Harry'ego wychyliłam się za drzwi.
- Na uczelnie muszę iść.
- Oszalałaś?! Dzisiaj?
- A co takiego?
- Nie możesz.- słyszę kroki Harry'ego.
- Czemu?- dziwię się widząc jak podchodzi do mnie podnosząc,a następnie opierając o ścianę. Nogi owinęłam wokół jego nagiego pasa będąc na równym poziomie oczu. Moje ręce przemieszczały się bacznie oglądając jego tatuaże na
- Czemu..?- powtórzyłam pytanie podnosząc wzrok.
- Dzisiaj o północy masz mnie zabić. Zapomniałaś?
Przęłknęłam ślinę czując napięcie między nami. Cholera. To dziś. Dziś muszę odegrać swoją rolę. Albo coś pójdzie nie tak i tak własnie zakończy się nasze życie albo Horana zabiją i będzie OK.
- Będę się zbierać. Przyjadę po ciebie to znaczy po was przed północą. Miłego dnia. - pocałował mnie w czoło odchodząc do łóżka,gdzie leżały nasze ciuchy.
- A co z nocą.- udałam się za nim widząc jak zakłada na siebie dżinsy.
- No nic. Niech to będzie nasza tajemnica.- spojrzał na mnie i wyszedł z pokoju a następnie usłyszałam trzask drzwi. Czy właśnie spławił mnie chłopak,który najpierw mi zrujnował życie a teraz się ze mną przespał? - Pomyślałam stojąc na środku pokoju w samej koszulce widząc rozwaloną kołdrę, poduszki oraz moje spodnie, bluzkę oraz bieliznę.
Cały dzień zleciał na gotowaniu, dobrej rozmowie z Emmą mówiąc jej całą prawdę o nocy. Musiałam komuś to powiedzieć i stwierdziłam,że to dobry pomysł. Zbyt źle nie zareagowała, obiecując,że nic nie powie Lukowi. Kiedy wybiła godzina czwarta do mieszkania z walizką wszedł Luke,który wszystko co miał pod ręką rzucił i podszedł do mnie wtulając się w ciało.
- Wszystko Okej?
- No tak..
- Megan czemu mi nie powiedziałaś,że cię szantażował? W ogóle czemu się na to zgodziłaś? Co ci wpadło do głowy!
- Luke naprawdę przepraszam. Nie wiedziałam co on tak naprawdę chcę ode mnie.- położyłam głowę na jego prawym ramieniu.
- Boże tak się martwiłem o Ciebie.- gładził moje włosy.- A co z trasą?
- Chłopaki zostali. Wrócę do nich za dwa dni. - posłał mi uśmiech.

Kolejne godziny do dwudziestej czwartej leciały bardzo szybko. W miłym,romantycznym i relaksującym wieczorze czekaliśmy na telefon. Telefon,który wywoła u mnie strach. Siedząc spokojnie w towarzystwie narzeczonego, Dave, Harry'ego, Zac'ka, Mike o godzinie dwudziestej trzeciej trzynaście zaczął dzwonić telefon. Kątem oka widziałam już imię jakie wyskoczyło na wyświetlaczu. Podniosłam ciało razem z ręką ku stolikowi biorąc telefon.
- Odbierz.- spojrzałam na Harry'ego,który miał strasznie poważną minę.
- Halo? - rzekłam.
- Cześć Cukiereczku.-wcisnęłam głośnomówiący.- O której z nim będziesz?
- Na razie pije w barze z Dave'm. Czekam na odpowiedni moment.- własnie odegrałam jakiś kawałek mojej roli.
- Dobrze, lepiej ci to pójdzie jak będzie pijany. No to co widzimy się o północy?.- dodał rozłączając się.
- I co teraz?
- Teraz wszyscy założymy na siebie kamizelki kuloodporne.- podał mi jedną z nich Dave. - Harry chyba dobry jesteś w roli najebanego?
- Wydaje mi się,że wszystko jest. Chłopaki już są w drodze. Mam z nimi kontakt. - dodał chłopak pokazując krótkofalówkę.- Możemy się zbierać.
Podeszłam do szafy zakładając na siebie kurtkę jednocześnie wychodząc ostatnia z mieszkania,które dokładnie zamknęłam. Kiedy zbiegłam z trzeciego piętra na sam dół spotkałam naradę ludzi Styles'a. Każdy coś ustalał,mówił,krzyczał.
- Panowie jest cisza nocna! Ludzie tu mieszkają!- wszyscy na mnie spojrzeli.- Masz rację. Dobra Ludzie gotowi? Każdy ma uzbrojenie? Pamiętajcie jedyny cel tylko Horan. Nic innego!-krzyknął Harry i wszyscy wyszli z budynku wsiadając do dwóch pasażerskich busów. Każdy obładowany ludźmi Styles'a odjechał. Zostałam Ja i Harry.
- A my?
- My pojedziemy tym. - rzucił kluczyki przechodząc na drugą stronę.
Podeszłam do starego samochodu Bruneta,czyli Range Rover'a. Otworzył drzwi pasażera i kiedy planował usiąść rzekłam: Boję się Harry.
- Megan co ty mówisz? Przecież mówiłem ci..- spojrzał na mnie z drugiego końca pojazdu.
- Jeśli coś ci się stanie, już w tym wszystkim nie chodzi o mnie. Boję się,że coś ci się stanie. To ja cię w to wkopałam. Przepraszam cię Harry.
- Hej...- podszedł do mnie gładząc policzek.- Przestaj się użalać. Będzie dobrze. Rozumiesz? Wyjdziemy z tego wszyscy. Ty,Ja i reszta moich ludzi.
- Harry,chcę ci powiedzieć,że jeśli by coś poszło nie tak to wiedz,że Cię Kocham.- pocałowałam go i następnie spojrzałam na jego twarz w ciemnościach,której tak naprawdę nie było widać.
- Przestań gadać głupot. Jeszcze wiele razy mi to powiesz. A teraz siadaj. Horan na nas czeka.- otworzył mi drzwi a Ja zajęłam miejsce kierowcy odjeżdżając spod centrum Londynu.
Po ponad piętnastu minutach dojechaliśmy prawie pod halę. Harryw tym czasie porozumiewał się z Lukiem przez krótkofalówkę.
- Jesteście już?
- Dojeżdżamy Luke.
- Dalej bo Horan się niecierpliwi.
- Jesteście na swoich pozycjach?
- Tak Stary. Megan słysz mnie?
- Tak Luke.
- Będzie dobrze słyszysz. Rób tak jak ci mówiliśmy. Nic się Harry'emu nie stanie.
- Dobra koniec pogaduch. Zajechaliśmy. Do zobaczenia.- dodał Harry rzucając na tyły mały sprzęt elektroniczny. Otworzyłam drzwi od samochodu czując mroźne powietrze i deszcz,który zaczął spadać z nieba. Podniosłam wzrok ku górze czując jak po twarzy lecą mi mokre krople deszczu.
- Meg.. Chodź!
Podbiegłam do Chłopaka,który był daleko przed mną. Dzieliło nas parę kroków przed bramą do wnętrza wielkiej,zapuszczonej hali. Kiedy byliśmy coraz bliżej, bliżej i jeszcze bliżej Brunet złapał moją dłoń szepcząc,że będzie dobrze. Dopiero teraz zaczniemy tak naprawdę się bawić. Popchnęłam duże stalowe drzwi idąc wzdłuż korytarza,który się ciągnął i ciągnął.
- Megan Kochanie co my tu robimy?!-krzyknął sfrustrowany Harry,który udawał pijanego i całkiem nieźle mu to wychodziło. Kiedy dwa razy skręciliśmy w lewo ujrzałam na końcu jasność. Dochodząc do końca zobaczyłam te same pomieszczenie,gdzie był wczoraj Horan,gdzie zabił tego mężczyznę na moich oczach. Na środku tak jak mówił stało drewniane krzesło. Styles podszedł do mnie obwieszając się jedną ręką. Jedyne co potrafi to udawać najebanego. Brawo Harry. Posadziłam go tak jak kazał mi to zrobić Blondyn. Podniósł wzrok patrząc na lewo,gdzie prawdopodobnie stali chłopacy czekając na jakiś znak. Spojrzał znowu na mnie i powiedział:
- Kurwa Megan gdzie my jesteśmy.
- Hohoh Kogo my tu mamy!- usłyszałam za sobą głos Niall'a. Raptem odwróciłam się widząc Blondyna,który lekko się uśmiechał.
- Brawo Megan. Pięćdziesiąt procent za tobą. Teraz przejdź może do rzeczy.
- O co tu chodzi..- zaczął się rzucać Harry.
- O co?
- No widzisz. Jesteś tak najebany,że nie wiesz co tu się naprawdę dzieje?- podszedł bliżej niego celując strzał z pięści w twarz. Momentalnie spadł z krzesła a Horan obrócił się do mnie przykładając broń do mojej głowy.
- Wiem,że udajecie. Lepiej powiedz swoim ludzią Styles,żeby z stąd spierdalali,bo ich wykończę. Myślicie,że jestem taki naiwny?! Pytam się!-krzyknął do Harry'ego kiedy podnosił się łapiąc za szczękę.
- Nie, nie myliłeś się. Horan... Zabij mnie a ją zostaw.
- Czy ty mi właśnie mówisz co mam robić? Oczywiście,że Ciebie najpierw zabiję a później zajmę się Megan. - Moje serce zaczęło przybierać szybszego tępa. Nie wiedziałam co robić. Chłopacy stali, pewnie patrzyli się na to przestawienie,a ja tu zaraz umrę. Co mam robić. Jedyne co mnie w tym wszystkim ratuje to myśl,że mamy kamizelki. Broń,która stykała się z moją skórą na szyi nagle zaczęła oddawać strzały w kierunku Styles'a. On tylko upadł na kolana i lekko się skrzywił dobrze wiedząc,że ma ochronę na sobie.Puścił mnie i zaczął zbliżać się w Jego kierunku dalej celując w klatkę piersiową.
- Uciekaj Megan!- zmieszana sytuacją odwracam się i biegnę przed siebie. Słyszę tylko krzyki,hałasy, strzały. Moje myśli są wszędzie. Nie wiem gdzie biegnę. Dookoła jest ciemno, tylko czuję chłód od ścian i co jakiś czas mijam drzwi. Nagle widzę podobne drzwi jak na wejściu  do hali. Popycham je widząc kolejne drzwi na długim końcu. Cholera. Cichym krokiem zmierzam odległość. Boję się,że ktoś jest za mną,że ktoś mnie śledzi,albo zaraz zabije. Nagle czuję mocne światło. Ktoś zapalił lampy,a cała cześć hali zrobiła się jasna. Przymróżam z parę razy oczy widząc przy tamtych drzwiach dwóch mężczyzn w podobnej kurtce jaką ja dostałam od Niall'a.
- Cześć Cukiereczku.!- dostrzegam,że obydwoje mają bronie. - Nic ci nie zrobimy!-krzyczy drugi.
Momentalnie się odwracam i nagle widzę jeszcze trzeciego napastnika,który czymś metalowym uderza mnie w głowę. Od razu czuję ból głowy i ciemności przed oczami.Upadam, Krzyczę, wrzeszczę. Nagle słyszę strzał, mężczyzna,który mnie zaatakował leży a obok niego krew. Zaraz po nim słyszę serię kolejnych strzałów. Zabili ich. Ktoś z ludzi Harry'ego. Chwytam głowę i nagle spoglądam na rękę,która jest cała we krwi. Słabo mi, kręci mi się w głowie,która coraz bardziej zaczyna boleć.
- Megan!- słyszę znajomy krzyk. Próbuje się podnieść,gdy nagle czuję na biodrze rękę. Spoglądam na osobę, prawie jej nie dostrzegam, robi mi się coraz ciemniej. - Megan... Słyszysz mnie? Kochanie?- po głosie rozpoznaję,że jest to Hemmings. Próbuje coś powiedzieć,ale mam z tym problem. Wszystkie mięśnie naciągnęły się, ból głowy od środka mnie zabija. Nie umiem się ruszyć. Nie wiem co bardziej już boli. - Luke jak krwawię. - szepnęłam tyle co mogłam i nagle czuję jak mnie podnoszą. Jeszcze przez chwilę kontaktuję, widok przez oczami co chwilę się zmienia. Podnoszę wzrok na twarz Narzeczonego,który coś do mnie mów. Nie potrafię go zrozumieć. Nic do mnie nie dociera. Podnoszę jedną rękę dotykając ponownie głowy. Skrzywiam się z bólu. Widzę jeszcze jedną postać,którą jest Styles, cały we krwi, posiniaczony. Mówią coś do mnie. Ja tylko zamykam oczy,z powodu ciężkości ,które już nie umiałam z powrotem otworzyć. Zabrały mnie w daleką przepaść. Dobijam się od środka. Próbuje walczyć,lecz to na nic. Zapadam w  dziwny stan,który nie wiem gdzie prowadzi....

Śpiączka zmysłów pośród blasku.
Ano­mia blis­kości, gdzie sa­mot­ność gwiazd.
Do­tyk wspom­nień niczym ciepły wiatr.
Opadłe po­wieki, a tam Je­go twarz.
Podróż w ciemność,
kiedy dłoni brak.
Co­raz wol­niej­szy oddech.
Je­go ciała niewyczu­wal­ny smak.
Sen skra­dający się powoli.
Ser­ca bi­cie, które za­kazu­je spać.
Męka mro­ku bezsenności.
Myśli śmierć z tęsknoty.
Jut­rzej­szy wczes­ny świt
Nadzieją obec­ności tchnienia ciała.
Obec­ności jawy gdzie On jest snem.






--------------------------------------------------------------------------------------------------------



Hej!

Mamy bardzo uczuciowy,trochę straszny rozdział. Dodaję go,chociaż tak naprawdę na takim wydarzeniu miał się zakończyć blog. No cóż. Poproszono mnie,aby jeszcze tego nie kończyć. Dobrze.. Więc piszę dalej. Ile ich będzie? Trudno powiedzieć. Może pięć, może dziesięć. Lecz jakoś chcę dociągnąć do tej 60-tki. :) 


CZYTAMY!!!



Widzimy się --------> 23-25 Października









piątek, 9 października 2015

BLOG NEW!

Hej :)

Nowy blog całkiem inny, inny świat, w ogóle taki misz-masz...

http://one-person-love-two-people.blogspot.com/

Serdecznie zapraszam :)

Rozdział: 49 - Plan A.

Niedziela. Kolejny nowy dzień, koniec weekendu i kolejne nowe spotkanie z Niall'em. Siedzę skulona na kanapie patrząc na wyłączony telewizor wiszący na ścianie. Wszystko co zrobię będzie dla mojego dobra. Przecież..? Go tak bardzo nienawidzę? Ale jednak kocham. Co zrobiłam źle,że mnie bóg tak ukarał? Ja wiem, wie to Horan i inni ludzie na tym świecie,ze tego nie zrobię. Głupia ja podjęłam decyzję,która może być ostatnią decyzją w moim życiu. Nie zrobię tego. Jedynym wyjściem będzie powiedzenie wszystkiego Styles'owi. Tak właśnie zrobię to. Powiem mu. Myśląc o tym wszystkim spojrzałam na szklaną ławę,gdzie wibrował iPhone. Kątem oka zauważyłam nazwisko Nialla. Sięgam go i odbieram.
- Cześć cukiereczku. Ubierz się wygodnie, ktoś ode mnie czeka na Ciebie. Masz minutę. Do zobaczenia.- rozłączył się.
Spojrzałam na zegar. 12.45 Wstałam podchodząc do szafy gdzie leżała broń oraz kurtka. Nałożyłam na siebie niebieską czapkę,kurtkę a splówę włożyłam do kieszeni. Będzie ciekawie. - pomyślałam i wyszłam z domu.




Harry


Szedłem ulicą w kierunku domu Megan, gdy nagle zobaczyłem blondynkę ubraną w skórzaną kurtkę,błękitną czapkę i w towarzystwie jakiegoś mężczyzny wsiadła do samochodu. Widząc po napisie trzech czerwonych "xxx" skojarzyłem fakty do kogo koleś należy.
Od razu spisałem rejestrację i wybrałem numer Guzmana.
- Co jest?
- Dowiedziałeś się coś na temat?
- Czemu nie powiedziałeś,że tu chodzi o Megan?
- Daj spokój to jest mniej ważne. Wiesz coś?
- Przyjedź. Dużo się dowiesz.
- Zaraz będę.- rozłączyłem się przebiegając na drugą stronę,gdzie zaparkowałem auto. Chwilę później wpakowałem się do niego i odjechałem.


Po nie całych dziesięciu minutach zajeżdżam na dzielnicę Mike,który stał na tarasie paląc papierosa. Wyparowałem z czterokołowca widząc chłopaka.
- Chodź!- krzyknął i wszedłem do domu a następnie zeszliśmy do jego" piwnicy".
- Słuchaj to jest pilne. Streszczaj się.
- Lepiej będzie jak to sam zobaczysz. - usiadłem na fotelu patrząc na nagranie.

"- Co tu robisz? 
- Nie chciałem cię budzić. -  Chyba będę przychodził codziennie rano do Ciebie.
- Jak tu wszedłeś?
- Normalnie wiesz moi ludzie zdążyli przeszukać samochód Styles'a zabierając ci klucze i jeszcze zdążyli dorobić jeden.
- Możesz już wyjść?
- Oj kotek no.. Przyszedłem na śniadanie..
- Ups. nie wydajemy.
- Skończmy pieprzyć o głupotach przyniosłem parę prezentów i informacji.. A i jeszcze jedno. Ja mówię a Ty słuchasz. Zrozumiano?
- Chyba pośpieszymy się co do naszej sprawy. Nie chce mi się czekać a Tobie będzie łatwiej. Przy okazji przyjedzie po Ciebie jutro ktoś z moich ludzi i zabiorą cię na mały pokaz.
- Na co?
- Mówiłem kurwa,że Ja mówię!? Jak się już pytasz no to pokażą ci jak się zabija,strzela i takie tam.
Przywiozłem ci małe prezenciki.
- Czemu cukiereczek?
- A co nie podoba się?
- Ani trochę.. Coś jeszcze.
- A to chyba gwiazda wieczoru. Uwaga.. Nie podglądaj tadadadada!!! ASG HK USP jedna z najlepszych broni dla początkujących..
- Nie chce tego. Ani tej kurtki a już na pewno nie broni. Nie zrobię tego rozumiesz! Wypisuje się z tego. Nie chcę i tyle.Możesz mnie nawet zabić nie zależy mi już na tym życiu..
- Ojej jakie rozczulania. Oj nie kochana.. Zgodziłaś się więc go zabijesz! Rozumiesz?! I mnie to zbytnio nie interesuje jak go bardzo kochasz. Rozumiesz? Styles ma zginąć nawet jakbyś miała to zrobić jutro.- Oszczędzę ci tego życia. Przy kolejnym spotkaniu masz nie być taka rozczulona nad jego życiem. - Jesteś w gangu. Masz być silna, zero płaczu, zabijanie ludzi to nasze hobby słyszysz.
- Nie Niall to nie Ja! To moja druga strona. To ta lepsza storna Megan. Tamta szalona Megan dla której życie jest jedną godziną. A przed Tobą stoi ta inna Megan. Ta,która ma narzeczonego, studiuje i ma złamane serce przez Styles'a,
- Przestań się nad sobą rozczulać. Do usłyszenia! "

Naglę widzę rękę Mike,która wciska stop. 
- Kurwa. Co my teraz zrobimy?
- Harry nie mam pojęcia. 
- Jak ona mogła się na coś takiego zgodzić? No cholera?! Przecież mnie kochała?! 
- Uspokój się. Musimy zrobić dziś jakieś spotkanie na ten temat. Raczej nikt nie chce,żebyś zginął.
- Ta.. Zadzwoń do kasyna,żeby wszystkich poinformowali,że zebranie za pół godziny w moim biurze. Ty też..A i macie ściągnąć Hemings'a,w końcu chodzi o życie jego Narzeczonej.- pokazałem palcem wchodząc na parter. Jak Ja mogłem to przeoczyć,że Niall jest zdolny do szantażu. Dlaczego Ona nie chciała mi tego powiedzieć.?Wyszedłem na dwór wciągając papierosa,którego umieściłem w ustach. Byłem na maxa wkurzony, jeśli coś Megan się stanie nie ręczę za Niego. Zabiję. Usiadłem do samochodu kończąc fajkę i następnie odjechałem do kasyna.


Megan


Stałam na środku hali. Dookoła było ciemno. W jednej chwili słyszę kroki i mocne światło. Na przeciw mnie stanął Horan trzymając za kaptur jakiegoś starszego mężczyznę. 
- Cześć Meg. Obiecałem ci pokazać jak się posługuje tą zabawkę. Masz przy sobie? - spytał puszczając faceta,którego ciało upadło na ziemię. Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo jest zmasakrowany. Wyciągnęłam broń a Niall się uśmiechnął. 
- Słuchaj bo ten facet wisi mi trochę kasy. I jak myślisz? Nie oddał mi. Więc chcę,żebyś zrobiła z nim porządek. 
- Nie zrobię tego.- szepnęłam.
- Co mówisz bo nie słyszę? - podszedł do mnie łapiąc moją rękę. - Co powiedziałaś?
- Nie zrobię tego!- krzyknęłam mu prosto w twarz. - Możesz mnie zabić. Nie chcę tego. 
- Co już tak szybko się chcesz żegnać z życiem. Ojj. nie tak łatwo. Jak go nie chcesz to okej. Sam to zrobię.- spojrzał na mnie mając wycelowana broń w mężczyznę i naglę widzę tylko drgnięcie ciała i dookoła krew. 
- Silny,Lewy posprzątać mi to!- krzyknął ciągnąc mnie za rękę.
- Jesteś silna. Ale wiem,że wymiękniesz w swojej zajebistej misji. - popchnął mnie o ścianę opierając swoim ciałem. Byłam przyciśnięta przez niego. Czułam go wszędzie,w każdym miejscu.Moje serce przyśpieszyło tępo, oddychałam coraz szybciej licząc na zły krok ze strony chłopaka.
- Słuchaj jutro o dwudziestej czwartej masz tu zwabić Styles'a. Na środku będzie stało krzesło. Tam ma usiąść. Dokoła będą ukryci moi ludzie na wszelki wypadek. Jeśli czegoś się dowie zginiecie oboje zrozumiano.- kiwnęłam głową i się odsunął.- A teraz cię odwiozę. - złączył moją dłoń prowadząc do jego białego Range Rover'a. Usiadłam na miejscu pasażera obok Niall'a. Boję się. Jego, jutra, Harry'ego. Muszę coś zrobić. Powiedzieć, wymyślić. Nie mogę po prostu tu go przywieźć bez powodu i nagle wyciągnąć broń i go zabić. Wpatrzona w drogę między lasami myślałam,że to koniec. 
Albo zabiję Harry'ego, albo zabiją nas oby dwóch. Nie myślałam,że tak będzie wyglądać moja przyszłość. Odkąd Luke wyjechał w trasę i nie ma go w domu czuje się bez silna. Może już go nie zobaczę? Może moje życie skończy się mając dwadzieścia jeden lat? Może to jest sen? Może to co mnie spotkało od ostatniego roku nie istnieje? Może moje życie dalej się ciągnie w Homles Chapel u boku Mamy i Taty? Może wcale mnie nie ma w Londynie? Może jest tu jakaś tajemnicza szafa jak w Opowieści z Narnii? 
- Co tak myślisz? 
Odwróciłam głowę widząc poważną minę Nialla,której nigdy dotąd nie widziałam. 
- Niall nie chce tego. 
- Boże Megan ,ale zgodziłaś się? Co ci poradzę. - zobaczyłam Big Ben'a wiedząc,że jesteśmy blisko kamienicy.
- Jesteś mordercą.- zatrzymał się obok mojego budynku,w którym mieszkam.
- A kurwa się pytam kim jest Harry? Sądzisz dalej,że jest grzeczny,miły i w chuj dziany bo pracuje w firmie? Przecież sama wiesz,że On i Ja to jeden temat. To jeden świat. My jesteśmy mordercami i lubimy zabijać takich ludzi jak wy Megan. - wysiadłam z samochodu trzaskając drzwiami.- Do jutra cukiereczku.- usłyszałam Jego śmiech i weszłam do wnętrza kamienicy wchodząc na schody,które mają mnie zaprowadzić na trzecie piętro. Wyciągnęłam kluczyki od mieszkania wybuchając płaczem. Nie dam rady. Nie chcę, nie zrobię tego. Wszystko jest bez sensu. Może sama z sobą skończę. Będzie łatwiej. Harry przeżyje. Weszłam do środka wyciągając broń. Była dosyć ciężka, miała pełny magazynek, czyli była do mojej dyspozycji. Nie chcę popełnić samobójstwa,ale chyba to będzie najłatwiejszy Plan jaki mogę wymyślić. Podniosłam ją do głowy z prawej strony. Szlochając słyszałam tylko ciszę i tykanie zegarka. Przepraszam cię Mamo, pewnie patrzysz z góry. Wybacz Tato,że od roku wprowadzam cię w kłamstwo. Wybacz Luke i Harry,że mnie pokochaliście. - mówiłam sobie w myślach kiedy nagle widzę jak do mieszkania wleciał Harry z Dave'm.
- Megan rzuć to. 
- Skąd wiesz,że chce się zabić. W ogóle co tu robicie?
- Zamontowałem podsłuch w twoim mieszkaniu, martwiłem się o Ciebie.- wolnym tempem podchodził do mnie.
- Harry Ja nie chcę tego. 
- Spokojnie nikogo nie zabijesz. Jeśli chcesz. Zasłużyłem. Ale nie siebie. Mamy plan słyszysz?
- Ale to jest bez sensu. - zaczęłam się od niego odsuwać coraz więcej wylewając łzy.- On mnie zabije jeśli tego nie zrobię. 
- Megan mamy plan nic się nikomu nie stanie oprócz Horan'a. A teraz oddaj mi broń.- spojrzałam na Dave,który próbował do mnie podejść. - Zaufaj mi. - wyciągnął dłoń.- Oddaj. Zobaczyłam obok niego Styles'a,który był przestraszony jeszcze bardziej niż Ja. Widząc to wszystko upadłam na kolana wyrzucając broń,gdzieś w stronę salonu.Momentalnie poczułam jak Harry mnie podnosi i mocno obejmuje.
- Aniele jak mogłaś..- szepnął mocno ściskając moje ciało dodając pocałunek w włosy.


" Dlaczego nie potrafiła po prostu zapomnieć o nim. Dlaczego każda sekunda jej życia przepełniona była szaloną obsesją na jego punkcie? Bo przecież nie można tego nazwać miłością. Nie… Na pew­no nie. Za to co on jej zrobił. Uczucie miłości zostało zastąpione nienawiścią. Tylko czemu ta nienawiść czasami mieszała się z uczuciem współczucia? Przecież to dwie cholernie odmienne sprawy. Nienawiść  współczucie. No tak… Jest tylko facetem, więc czego można się spodziewać po jego nader ograniczonym umyśle. (nie mówię tu o mężczyznach u których przeważa jakiś tam pierwiastek kobiecy Jing…, albo Jang… nie pamiętam dokładnie).
Jak ona się czuje? A jak się ma czuć poniżona do granic możliwości kobieta zbluzgana, zmieszana z błotem. Więc czego mu współczuje? Co on w ogóle jej zrobił że opanowała ja nienawiść?"

------------------------------------------------------------------------------------------

WITAM!

Bardzo podoba mi się rozdział. Miał trochę inaczej wyglądać,ale moja koleżanka dopadła wersję roboczą i chciała,aby tak został. Może się wam trochę nie podobać,ale liczę,że przeczytacie. 

Planuje zacząć pisać kolejny blog. Tym razem chce zakończyć fajne historię o 1D. Przechodzę na normalne postacie. Mój pomysł na blog. Ja już coś dodam dam tu notkę,może kogoś zainteresuję :)

CZYTAMY? :D

WIDZIMY SIĘ ------> 23-25 Października

Jeśli chodzi o koniec bloga będzie o około jeszcze 20 rozdziałów może mniej :> 

xx

czwartek, 1 października 2015

Rozdział : 48 - Przestępcze życie.

Wbiegłam do domu zamykają drzwi na klucz. Momentalnie zjeżdżam na podłogę wybuchając płaczem. Mam go zabić. Na co ja się tak właściwie zgodziłam? Tak w ogóle co ja mam zrobić? Może da się jakoś to odkręcić? Może to głupi żart albo sen? Cholera jasna to nie może być prawda. Spoglądam na salon przez zaszklone oczy od płaczu. W co ja się wplątałam. Wzięłam głęboki wdech i zabrałam się za ściąganie butów oraz kurtki,którą powiesiłam na wieszaku. Następnie wytarłam łzy z policzków. Podniosłam głowę widząc cały makijaż pod oczami, roztrzepaną fryzurę i inną osobę w odbiciu. To nie ja. Widzę przed sobą dziewczynę,która ma coś na sumieniu. Zła,mroczna, niegrzeczna. Czy teraz tak wyglądam? Odchodzę od lustra kierując się do sypialni. Po drodze zabieram wodę z stołu a następnie wchodzę do pokoju kładąc się na łóżku. Patrzę na telefon,któremu co chwilę włącza się wyświetlacz. Odblokowuję iPhone patrząc na dwa nieodebrane połączenia.
Wybieram numer i przykładam do ucha telefon.
- Matko Megan żyjesz? Czy jesteś zajęta Styles'em.- zaczęła się śmiać słysząc w tle głośną muzykę.
- Jestem w domu.- spojrzałam na sufit.
- Coś nie tak?
- Wszystko OK. Gdzie jesteś?
- Na imprezie w Coco przychodź siedzimy z Dave'm i Lou.
- Nie chce mi się.
- Megan powiedz,że robisz ten obraz to sama po Ciebie przyjdę.
- Nie,nie.. Źle się czuje po prostu.
- Wiedziałam,że coś ci jest! Mam przyjść? O cześć Harry... Może jutro jakaś kawka co?
- Zobaczymy. To się dobrze bawcie. - wcisnęłam czerwoną słuchawkę rzucając gdzieś obok telefon.


Harry


 Usiadłem na przeciw Emmy obok Louis'a,który był już trochę wypity. Zobaczyłem zdziwioną minę dziewczyny,która wpatruje się w telefon.
- Rozłączyła się..- rzekła kładąc telefon na stolik.
- Gdzie wy byliście?- podniosłem wzrok patrząc na brunetkę.
- Daleko.
- Harry nie baw się ze mną.
- Na imprezie.- posłałem jej uśmiech.
- Na imprezie? A dokładniej?
- Bawisz się w policjanta tak jak to robi twój chłopak?
- Nie po prostu chcę wiedzieć.
- Nie powiem ci bo jeszcze powiesz Hemmings'owi.
- A widzisz gdzieś go tutaj? - zaczęła rozglądać się po klubie.- Nie ma go jest w Hiszpanii a wasza Megan siedzi w domu.
- Odpuść Emma.- spojrzał na nią Dave.
- Jest Guzman w domu?- spojrzałem na Lou.
- Raczej tak. - kiwnąłem głową wstając.
- Ej? A Ty gdzie?
- Muszę się przejechać. - dodałem czując jak Tomo szarpie mnie za rękaw kurtki.
- Coś nie tak?
- Na razie jest dobrze. Pilnuj głowy i dużo nie wypij,bo możesz mi być potrzebny. - rzekłem schodząc z loży a następnie wyszedłem z klubu. Wyciągnąłem telefon wybierając numer Mike.
- Co tam?
- Słuchaj za pięć minut jestem u ciebie.- rozłączyłem się i wsiadłem do samochodu.

Kilka minut później zatrzymuję się pod małym domem. Wysiadam z auta rozglądając się po dzielnicy. Wszędzie było ciemno. Lampy,które stoją co kilkanaście metrów nie świecą. Zastanawiając się nad mrocznością tej części miasta widzę jak drzwi się otwierają a w nich stoi chłopak.
- Cześć Harry. Wchodź.- rzekł zapraszając do środka.
- Jest sprawa.
- No mów.
- Chodzi o to,że wydaje mi się,że moja znajoma ma jakieś problemy.
- Grubsze?
- Yhmm.
- No dobra.- otworzył drzwi zapalając światło. Udałem się za nim schodząc na dół. To pomieszczenie było nazywane przez Mike piwnicą chociaż,że wcale nie przypominała. Mike to zawodowy informatyk. Od dawna się kumplujemy i dla mnie pracuje. Wie wszystko gdzie i kiedy. Często mówimy na niego "człowiek komputer" lepszego informatyka w Londynie się nie znajdzie. Usiadł na skórzanym fotelu przed czterema komputerami,które zajmują połowę ściany.
- Co chciałbyś zrobić w tej sprawie?
- Nie wiem może jakiś podsłuch?
- Jak chcesz. Ty tu rządzisz.
Odwrócił się wciskając jakiś guzik,który spowodował otwarcie się stalowej szafy w ścianie. Wstał z fotela i wciągnął trzy małe kwadratowe pudełka.
- Wiesz jak to się robi?
- No jasne..
- Słuchaj możesz wziąć trzy i umieścić je w trzech pokojach. Wszystkie rozmowy będą załączały się u mnie. Gdyby było coś nie tak zadzwonię.
- Dzięki Stary..- poklepałem go po ramieniu. - To ja będę lecieć. - zabrałem te trzy kartoniki i wyszedłem z piwnicy. Ponownie wyciągnąłem iPhone tym razem dzwoniąc do Louis'a.
- Co?
- Gówno. Gdzie jesteś?
- Czekam przed klubem na taksówkę.
- Zaraz jestem.- wyszedłem z jego domu wsiadając do ferrari.



Włożyłem klucz do mieszkania Megan i Luke a jednocześnie mojego. Nacisnąłem klamkę. Dookoła było ciemno i jeszcze cicho. Albo jej nie ma albo śpi.
- Jak myślisz śpi?
- No a kto normalny nie śpi o pierwszej w nocy debilu.- podałem mu jeden podsłuch.
- Do kuchni. - kiwnął głową skradając się po cichu.
Widząc najebanego Tomo i jeszcze skradającego to hit dnia. Tak to śmiesznie wyglądało. Próbowałem się nie śmiać, a łzy same leciały.
- No co!?- szepnął.
- Nic..- odpowiedziałem umieszczając pod komodę drugie pudełko. Teraz została sypialnia. Nie chciałbym zbytnio słuchać jak się pieprzy z Hemmings'em,ale dla bezpieczeństwa umieszczę tam ostatni podsłuch. Drzwi do pokoju były lekko uchylone. Popchnąłem je trochę mocnej widząc skuloną postać,która spała na wielkim łożu małżeńskim. Śpi. Podszedłem do lustra przyczepiając z tyłu trzecie pudełko. Spojrzałem jeszcze na blondynkę,która spała. Cicho usiadłem na brzegu łóżka wpatrując się w dziewczynę. Mogła być moja. Mogła być moim całym światem. Pojawił się Hemmings i wszystko się w jednej sekundzie spierdoliło.
- Harry..- odwróciłem głowę widząc za sobą Louis'a.- Chodź.
Wstałem przejeżdżając palcem po jej dłoni a następnie wyszliśmy z sypialni.
- Wszystko jest gotowe. - dodał a ja napisałem sms-a do Mike,że może odpalać.
- Po co to robimy tak właściwie? - zapytał kiedy zamykaliśmy drzwi od mieszkania.
- Dzisiaj jak byłem na tej imprezie u Niall'a on zabrał ją i jak wróciła była bardzo zdenerwowana.
- Co masz na myśli?
- Nie wiem. Ale dzięki podsłuchom dowiem się prawdy.
- Sądzisz,że cię okłamała?
- Miejmy nadzieje,że nie.


Megan


Poczułam mocne światło,które dochodziło z dworu. Spojrzałam na zegarek,który stał na nocnym stoliku. Było pięć po dwunastej. Usiadłam na łóżku przecierając oczy a następnie wstałam z łóżka kładąc gołe nogi na podłogę. Podeszłam do lustra widząc swoje odbicie. Makijaż dalej był w złym stanie a na sobie miałam T-shirt Luke. Westchnęłam i wyszłam z pokoju czując głód. Chwyciłam się za brzuch i nagle znieruchomiałam.
- Co tu robisz? - zobaczyłam jak na jednym z krzeseł siedzi Niall.
- Nie chciałem cię budzić. - zmierzył mnie wzrokiem i dodał : Chyba będę przychodził codziennie rano do Ciebie.- przygryzł dolną wargę.
- Jak tu wszedłeś?
- Normalnie wiesz moi ludzie zdążyli przeszukać samochód Styles'a zabierając ci klucze i jeszcze zdążyli dorobić jeden. - pokazał mi kluczyk.
- Możesz już wyjść?
- Oj kotek no.. Przyszedłem na śniadanie..
- Ups. nie wydajemy.
- Skończmy pieprzyć o głupotach przyniosłem parę prezentów i informacji.. A i jeszcze jedno. Ja mówię a Ty słuchasz. Zrozumiano?
Usiadłam kiwając głową naprzeciw Niego widząc wielką torbę,która leżała na sofie.
- Chyba pośpieszymy się co do naszej sprawy. Nie chce mi się czekać a Tobie będzie łatwiej. Przy okazji przyjedzie po Ciebie jutro ktoś z moich ludzi i zabiorą cię na mały pokaz.
- Na co?
- Mówiłem kurwa,że Ja mówię!? Jak się już pytasz no to pokażą ci jak się zabija,strzela i takie tam.
Przywiozłem ci małe prezenciki.
Wstał podchodząc do skórzanej kanapy biorąc dużą czerwoną torbę. Rzucił ją na stół i wyciągnął z niej skórzaną kurtkę w małym rozmiarze. Na plecach miała trzy czerwone "XXX" a z przodu pisało Megan - Cukiereczek.
- Czemu cukiereczek?
- A co nie podoba się?
- Ani trochę.. Coś jeszcze.
- A to chyba gwiazda wieczoru. Uwaga.. Nie podglądaj tadadadada!!! ASG HK USP jedna z najlepszych broni dla początkujących. - podał mi ją a moje ręcę zaczęły trząs się trzymając pistolet.
- Nie chce tego. Ani tej kurtki a już na pewno nie broni. Nie zrobię tego rozumiesz! Wypisuje się z tego. Nie chcę i tyle.Możesz mnie nawet zabić nie zależy mi już na tym życiu..
- Ojej jakie rozczulania. Oj nie kochana.. Zgodziłaś się więc go zabijesz! Rozumiesz?! I mnie to zbytnio nie interesuje jak go bardzo kochasz. Rozumiesz? Styles ma zginąć nawet jakbyś miała to zrobić jutro.- wstał chodząc po salonie jednocześnie krzycząc. - Oszczędzę ci tego życia. Przy kolejnym spotkaniu masz nie być taka rozczulona nad jego życiem. - podszedł do mnie chwytając moje nadgarstki wbijają wzrok w moje oczy.
- Jesteś w gangu. Masz być silna, zero płaczu, zabijanie ludzi to nasze hobby słyszysz.- przejechał ręką po moim policzku.
- Nie Niall to nie Ja! To moja druga strona. To ta lepsza storna Megan. Tamta szalona Megan dla której życie jest jedną godziną. A przed Tobą stoi ta inna Megan. Ta,która ma narzeczonego, studiuje i ma złamane serce przez Styles'a,
- Przestań się nad sobą rozczulać. Do usłyszenia! - zabrał swoją skórzaną kurtkę i wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.
Schowałam głowę między rękami. Jestem bezsilna. To co myślałam, jak obmyśliłam swój plan w nocy wcale nie odpalił. Dalej Horan chce,abym go zabiła. Ale przecież On nawet wie,że tego nie zrobię. Mimo,że go nienawidzę. Dalej kocham. Kocham zabójce, szefa gangu i byłego chłopaka. Kocham go. Ale nie mogę mu tego powiedzieć... Mam narzeczonego. Jesteśmy szczęśliwi... I muszę coś wymyślić,aby było dobrze dla Mnie, dla Harry'ego i dla Niall'a.....................


Nie okazuj miłości,bo to może cię zabić. 
Nie będę już kłamać sobie prosto w twarz.
Nie będę już szarpać się
Przepraszam,że kochałam Ciebie.



--------------------------------------------------------------------------------------------

Hej :)

Co tam?
Jak się podoba rozdział? Trochę taki "gangsterski" :DD
Miłego czytania :) +komentujemy ;)




Kolejny rozdział ----> 16-18 Października