poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 44: Boląca Prawda.

Megan


Wtulając się w ciało Harry'ego czuje się dobrze. Ale za to nie dobrze robię oszukując wszystkich dookoła. Powinnam dać sobie z nim spokój. Ale nie umiem! Nie potrafię.
- Harry powinniśmy przystopować. - rzekłam robiąc dwa kroki w tył,aby spojrzeć na jego twarz.
- Em.. Jasne. Luke wraca za dwa dni..
- Serio?- usiadł patrząc na mnie.
- No tak. - posłał uśmiech.- Jedziemy do mnie?
- Ale najpierw do mnie muszę coś zabrać z domu.- rzekłam a chłopak tylko zabrał kluczyki z blatu.
Wyszliśmy z biura a następnie idąc korytarzem słyszę krzyk Kate. Odwracam głowę widząc jak Harry odruchowo skraca mi drogę i podchodzi do dziewczyny.
- Czego się drzesz?
- Ooo Harry! Nie wiedziałam,że tak szybko do mnie przyjdziesz.
- Kate pierdoli,że jest z Tobą w ciąży?!- prychnął Louis.
- Co kurwa?! Jaka ciąża? - spojrzał na brunetkę i jej ah jakże piękny uśmiech.
- Kochanie ale to prawda.- pokiwała głową kładąc prawą dłoń na jego ramię.
- Ale jak to możliwe?!
- No normalnie?! Nie wiesz jak się dzieci robią?
-Ale kiedy?!- odwrócił się w moim kierunku a Ja jak tornado odeszłam z stamtąd.Popychając drzwi rozpłakałam się jak dwuletnie dziecko. Aż normalnie wrzeszczałam. Kate jest w ciąży. JEST W CIĄŻY Z HARRY'M?!
- Megan co jest!?- złapał mnie jakiś chłopak,który od razu wtulił mnie w swoją skórzaną kurtkę. Podniosłam głowę i dopiero teraz rozpoznaje Zac'a
- Hej...- chwycił dwoma rękami moją twarz. - Co się stało?. Może wejdźmy do środka nie masz kurtki.?
- Kate jest z Harry'm w ciąży.- poczułam jeszcze większą falę płaczu.
- Pierdolisz?
- Naprawdę..- przyciągnął mnie do siebie.
- Gdzie masz kurtkę?- spytał.- No w środku,ale tam nie wrócę. - rzekłam.
- Poczekaj tutaj i nie rób nic głupiego. OK?- kiwnęłam głową a chłopak wszedł do środka. Momentalnie odwróciłam się i zaczęłam biec. Nie mam sił patrzeć na byle kogo. A tym bardziej na Styles'a.


Harry



Trzymam w rękach zdjęcie USG Kate. Chuj mnie strzela wiedząc,że na tym obrazku jest nasze dziecko. WSPÓLNE. Odwróciłem się widząc wchodzącego Zac'a.
- Siema Stary? Słuchaj twoja laska jest w rozpaczy i marznie na dworze.
- Megann.. Kurwa.- wybiegłem z holu mocno popychając drzwi wejściowe.
Nie ma jej nigdzie. Rozglądam się dookoła nigdzie jej nie ma.
- Kurwa mówiłem jej żeby poczekała.- dobiegł Zac.
- Ona mi już nie wybaczy.
- Trzeba było się nie ruchać z Kate.- podszedłem do ściany przyciskając bruneta.
- Coś jeszcze chcesz powiedzieć,aby mi humor poprawić?
- Ogarnij się.- odepchnął mnie. - Jadę jej szukać.- dodałem wsiadając do samochodu.
- Jadę z Tobą.- zajął miejsce obok mnie.
- Gdzie jej szukać!? - zastanawiał się chłopak.
- Niedaleko mieszka Emma. Może tam jest? - skręciłem w ulicę gdzie mieszka Była przyjaciółka Blondynki. Widząc dziewczyny dom zatrzymuje się obok Niego i wysiadamy. Wchodzę po schodkach i wciskam dzwonek. Nagle drzwi się otwierają a w nich stoi Emm.
- Cześć jest Megan?
- Nie nie ma jej tutaj.- rzekła przymykając drzwi,jednak widzę buty Blondynki.
- Jesteś pewna?
- Harry ona nie chce z Tobą gadać.
- Wpuść mnie proszę cię.
- Nie ma takiej opcji. Cześć.- zamknęła drzwi a ja tylko z całej siły kopnąłem nogą w tynk domu.
- Chuj mnie strzeli. - dodałem odchodząc.- Ona mi już nigdy nie wybaczy.- dodałem wsiadając do range rover'a.



Megan



Siedziałam przy stole razem z Alex słysząc jak Emma zamyka drzwi.
- Poszedł..- powiedziała wchodząc do kuchni.- Dziękuje.- rzekłam.
- Alex ty nie masz czasem lekcji do zrobienia?
- Emm..
- Idź muszę pogadać z Megan.
- Ehh.- prychnęła idąc ku schodom.
- Serio? Ona jest z nim w ciąży? Przecież mówił ci,że nie spał z nią teraz?
- Ale wtedy mi się oświadczył i do niego pojech..- przerwała mi dziewczyna.- Znam tą historię. -posłała uśmiech.
- A co z Lukiem?
- Zaręczyliśmy się.- pokazałam jej pierścionek.- Jej.. Piękny.- szepnęła. - I w to wszystko jest zamieszany Harry?
- To nie tak jak myślisz.. W to wszystko Ja wmieszałam Harry'ego. - Emma się zdziwiła i zapytała:
- Tego to ja już kompletnie nie rozumiem?.
- Zacznę od początku... Kiedy wyjechałam do dziadków zakumplowałam się z taką Gemmą. Okazało się,że ta dziewczyna jest Siostrą Harry'ego. I w wigilię Luke przyjechał mi się oświadczyć. Na początku nie przyjęłam tego pierścionka. I to wszystko widział Styles. Później nad ranem do mnie przyjechał i rozmawialiśmy o naszych uczuciach. Wyznałam mu,że go kocham. Ale bardziej Luke. I od tamtego momentu z dnia na dzień bardziej się zbliżyliśmy.. Kiedy jechaliśmy na kawę dał mi bukiet taki wielki,że nie mogłam go unieść oraz kopertkę wyznając miłość,ale parę godzin przed tym spotkaniem przyjęłam zaręczyny od Hemmings'a. Harry był zły,ale dalej mnie kochał, całował i przytulał no do dziś kiedy przyszła Kate i nam to powiedziała.
- Czyli wychodzi na to,że dalej kochasz Harry'ego?!
- No właśnie!
- Ale wiesz,że bawisz się uczuciami Luke?
- Ale Emm ja go też kocham.
- To musisz wybrać.- chwyciła moją dłoń.
- Teraz jest to już bardziej pewne kogo wybiorę.
- Luke?- pokiwałam głową.
- Megan ja chciałabym cię przeprosić. Wybacz mi.
- To co znowu rządzimy Londynem?- wstałam wtulając się w drobne ciało brunetki.
- Zostań u nas na nockę. Zadzwonię po Ann.
- Rozmawiacie razem?
- Też mi wybaczyła.- uśmiechnęła się.
- Zgoda. - przybiłam piątkę. - To ja zadzwonię po nią a ty podskoczysz po jakiś alkohol do marketu?
- Okej.- odpowiedziałam idąc na korytarz ponownie się ubierając.
- Masz jakąś kurtkę?
- Umm jasne. - wyciągnęła z szafy ciemnozieloną parkę.- Czy to moja?
- Pożyczyłaś mi ją w tamtym roku na wycieczkę. Pamiętasz?
- A no faktycznie. Dzięki.- wciągnęłam buty i wyszłam. Idąc chodnikiem dokładnie obserwuję wszystko i każdego. Ciągle zastanawiam się czy tu gdzieś czasem nie jest Harry. Nie chciałabym teraz na Niego wpaść. Uczucie złości zamienia się w radość kiedy myślę,że przez rok nie miałam kontaktu z przyjaciółką. Znowu Ja i Emma oraz Ann i reszta świata. Jak za dawnych lat! Przechodzę na drugą stronę widząc na rogu market. Następnie wchodzę na parking udając się do sklepu. Przechodzę przez rozsuwane drzwi kierując się od razu w przedział alkoholu. Po drodze wrzucam do koszyka parę paczek słodyczy,żelków i czekolad. Stając przed butelkami z Whisky słyszę Louis'a. Odwracam się w prawo i widzę Tomo oraz Harry'ego,który stoi do mnie tyłem. Od razu mnie zauważa mówiąc coś do przyjaciela.
 Momentalne się odwraca a między nami jest napięta atmosfera.
- Megan..- słyszę Styles'a.Biorę dwie butelki Jack'a Daniels'a oraz jakieś wino. Odwracam się słysząc jak biegnie.
- Czekaj..- złapał moją dłoń.
- Harry śpieszę się.
- Całowaliśmy się dwie godziny temu a teraz nie masz dla mnie czasu?
- Musimy to skończyć. Ty wróć do Kate a Ja poślubię Luke i każdy ułoży sobie życie.
- Ale osobno.
- Wybacz mi..- puściłam jego rękę idąc do kasy. Między czasie słyszę furie chłopaka. Kładąc na blade zakupy czuję łzy,które mi spływają po policzkach.
- Wszystko w porządku?-pyta bardzo młoda kobieta.
- Tak,tak.- wycieram łzy.
- Megan przestań wiem dobrze jak powinno być.-czuję Harry'ego i jeszcze bardziej wybucham płaczem.
- Nie możemy inaczej. Rozumiesz?- dziękuje kobiecie i biorę torę z zakupami. Omijam go i wychodzę na parking.
- Megan...!! Czekaj.- podbiega do mnie i mnie przytula od tyłu.- Błagam cię.
- Harry..- szlocham. - Musimy to zakończyć. Luke,Kate.. Dziecko twoje!? Mnie to przerasta. Nie możemy tak żyć.
- Ale ja jej nie kocham!? - wybucha.
Oglądam się za siebie widząc,że ludzie patrzą się na nas a za Styles'em stoi Louis z zakupami.
- Daj mi jeszcze jedną szansę. Błagam cię.
- Gdybyś mnie kochał nie ruchałbyś się z Nią.- obracam się i biorę siatki z alkoholem zostawiając Brunetów na środku parkingu.
Droga do domu Emmy przebiega mi bardzo szybko. Idąc szybkim tempem wbiegam do domu widząc Przyjaciółkę na holu z talerzami.
- Młoda poszła do koleżanki na noc,więc można zaszaleć!!! Meggann?- powiedziała do Ann i odruchowo kładzie talerze na komodzie.
- Co się stało?- podbiega Ann.
- Widziałam się z nim..- czuję kolejne łzy na moich policzkach.
- Emma mi w skrócie powiedziała. Co za kawał skurwysyna z Niego..- szepcze tuląc się do mnie.
- Chodź wypijemy za tych idiotów i za twoje zaręczyny.- pociągnęła mnie za rękę Ann.
- Nie płacz już szkoda dla Niego wylewać tyle łez..- pocałowała mnie w policzek wchodząc do salonu.


Uciekając od tego wszystkiego. 
Jesteś pionkiem tej gry. Naglę stawiam swój pionek i ciebie trące. 
Szach Mat. 


Czasem miłość nie potrafi grać z życiem,które nas otacza. 

"Myślałeś o mnie kiedy ją pieprzyłeś?
Czy ona wie,że miałeś mnie kochać?
Do dzisiejszego dnia, ,który
Prawie mnie 
zabił .. "


--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam! 

Takie nowości tu wam wprowadzam,że normalnie SZOK!?
heheszky :3

No to co do 5-6 lub 12 - 13 września :D

Eloszka <3 


Czytamy! Nie opierdzielać się :3

Proszę się nie martwić Harry i Megan wieczność no nie? :D + Miłego chodzenia do szkół :D

czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 43:Kasyno.

Ten cały rozdział jest poświęcony Harry'emu (UPS?)

------------------------------------------


Podniosłem głowę słysząc dźwięk dzwoniącego telefonu. Odwróciłem głowę w kierunku stolika nocnego widząc białego iPhone a na wyświetlaczu pijanego Louisa'a. Usiadłem na łóżku i sięgnąłem po komórkę jednocześnie odbierając.
- Co? - warknąłem. Wszystko mnie boli. Zbyt mocna dawka.- Mamy problem. - usłyszałem Tomlinsona obserwując burdel jaki wczoraj zrobiłem w pokoju.
- Co tym razem?
- Straciliśmy dwóch klientów. - ziewnąłem i z powrotem położyłem się na łóżko.- I ile nam zostało?
- Tak na serio jak przeglądam papiery to jeden.- No to zajebiście.-dodałem.- Przyjadę za trzy godziny.- No to do zobaczenia.-krzyknął i się rozłączył.
Rzuciłem na poduszkę telefon i chuj z tymi klientami. Mówi się trudno. Teraz zarobię na kasynie,które lada dzień będzie otwarte.Muszę jechać dziś do Londynu. Poukładać wszystkie sprawy i sprawdzić jak im praca idzie. Wstałem i wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Jestem półprzytomny ciekawe jak Gemma? Zszedłem po schodach na dół widząc siostrę jedzącą płatki.
- Żyjesz?
- Jak widać.- szepnąłem i zabrałem jej miskę.
- Ej? To moje!? -krzyknęła zabierając mi spod nosa płatki.
- Jadę do Londynu chcesz się zabrać?
- A po co mam tam niby jechać?
- Byłaś w ogóle w Stolicy?- prychnąłem śmiechem.
- Tak byłam ze szkoły parę razy i u mamy w szpitalu.
- Umm. no to super pakuj się zaraz jedziemy.
- Ja nigdzie nie jadę. - rzekła.- Muszę iść do pracy.
- Ahh. No to wezmę innego pasażera.
- Kogo masz na myśli ?-odeszła od stołu patrząc na mnie w stroju kelnerki.Uśmiechnąłem się łobuzersko puszczając oczko dziewczynie.
- Myślę o Megan.
- Sądzisz,że z Tobą pojedzie?
- Sądzę,że tak.- wstałem i podszedłem do lodówki biorąc butelkę wody.
- A tak spytam z ciekawości. Co robisz w Sylwestra?
- A kiedy jest?
- Za trzy dni.
- Jeśli zdążę otworzyć kasyno to zrobię imprezę.
- A jeśli nie?
- Nie zadawaj mi kurwa takich pytań,bo Ja sam nie wiem co będę robić wieczorem a ty się pytasz co będę robić za trzy dni.- podniosła ręce typu "poddaje się" i wyszła na hol ubierając się.
- Do zobaczenia Braciszku.
- Cześć. -odpowiedziała i usłyszałem tylko trzask drzwi.
Zabrałem wodę i udałem się na górę. Muszę do Niej zadzwonić.Może się zgodzi jechać ze mną? Albo odmówi. Z powrotem wróciłem do pokoju zakładając czarne dżinsy i przewiewną koszulę w jakieś wzorki. Przejechałem ręką po włosach i wybrałem numer Dziewczyny.
- Cześć.- usłyszałem zaspany głos Megan.
- Hej, co dziś robisz?
- Aktualnie leżę a czemu się pytasz?
- Jadę do Londynu chcesz się zabrać?
- Ehmm. Harry zrozum,ale chyba nie... Poczekaj niedługo sylwester to jadę. - uśmiechnąłem się.
- Będę za chwilę. - odpowiedziałem i wcisnąłem czerwoną słuchawkę. Podszedłem do parapetu,gdzie wczoraj zostawiłem kluczyki. Włożyłem je do spodni i wyszedłem z sypialni. Będąc na korytarzu spotykam Mamę,która była w szlafroku.
- Gdzie się wybierasz?
- Muszę jechać do Londynu.
- A gdzie Gemma?
- W pracy.- przytuliłem kobietę na pożegnanie.- Będę jutro,albo dziś wieczorem.
- Jedź ostrożnie.- dodała a ja zszedłem na dół idąc holem do drzwi. Założyłem buty oraz płaszcz opuszczając budynek. Dokładnie dziesięć minut później zajeżdżam pod dom Megan. Stojąc przy bramie widzę jak Brunetka opuszcza dom. Z uśmiechem na twarzy kieruje się w moją stronę a następnie otwiera drzwi pasażera.
- Cześć.- posłała mi ciepły uśmiech.
- Hej. Stwierdzam,że jedziesz się obkupić?
- Taki mam plan.- ponownie się uśmiechnęła i odjechaliśmy z jej posesji.


Właśnie minęliśmy tabliczkę z napisem Londyn. Większość drogi Megan przespała. Nie miałem kiedy z nią pogadać. Kiedy chwilę później wjechaliśmy w centrum skręciłem w prawo widząc ulicę Flat Street. Zaparkowałem przy wielkim budynku.
- Gdzie jesteśmy?
- Gdzie? To moje kasyno.-pokazałem palcem na czarny budynek z złotym napisem "KASYNO".
Pomogłem wyjść dziewczynie z auta i weszliśmy do środka. Wnętrze  było bardzo duże i nowoczesne. Wszystko tak jak chciałem jest. Nowocześnie i z klasą. Usłyszałem głos Lou,który kazał ustawić inaczej stół.
- Bardziej w prawo idioto!.- krzyczał.- Może melisy Tomo?-krzyknąłem z drugiego końca rozkładając ręce.
- Harry? Mee..Megan?Cześć!-ucieszył się na nasz widok.
- Hej Stary!-przybił piątkę.
- Hej laska.- wtulił się w brunetkę.- Wszystko Okej u Ciebie? - zobaczyłem,że przejeżdża palcem po jej pierścionku.- Zaręczyliście się?
- Nie Ja z Lukiem.- spojrzał na moją niezadowoloną minę.- Gratuluję.- szepnął na ucho.
- I jak się podoba? Szefie?
- Emm może być? Lepiej powiedz kiedy będzie gotowe?
- Do wieczora się wyrobimy.- posłał mi uśmiech brunet.
- To ja już pójdę.- wskazała na drzwi.
- Megan czekaj podwiozę cię.- rzekłem.
- Nie trzeba. Znam dobrze Londyn. Wrócę za dwie może trzy godziny.- uśmiechnęła się i zniknęła gdzieś w korytarzu. Odwróciłem się w stronę Louis'a a ten tylko pokiwał głową.
- Dalej zakochany?
- Nawet mi nie mów.
- W ogóle jak mogłeś dopuścić,aby się jej oświadczył? Przecież pojechałeś tam,aby ją odzyskać?
- Wyszło jak wyszło. Ale to jeszcze nie jest koniec.- westchnąłem.- Przekonasz się niedługo. A teraz chodźmy pogadać o interesach.
- Niech ci będzie.
Ominął mnie idąc wzdłuż korytarza. Zmierzając za nim ujrzałem na samym końcu duże złote drzwi z napisem "Szef". Uśmiechnąłem się z myślą,że to jest moje biuro i Ja tu będę rządzić. Tomlinson otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka. Na samym środku stało duże drewniane biurko z skórzanymi fotelami. Naprzeciw niego była gigantyczna szyba z podglądem na kasyno. Na prawo znajdowała się cała ściana w regałach i półkach a tuż obok nich skórzana czarna kanapa,na którą się rzucił Louis.
- I jak?- rozłożył ręce.
- Zajebiście.- usiadłem na fotelu obracając się na nim kilka razy jak małe dziecko.
- Dzięki Stary.
- To akurat nie ja robiłem.- zatrzymałem się spoglądając na chłopaka.- A kto?- zdziwiłem się.
- Luke. - rzekł,a ja tylko odwróciłem głowę widząc wchodzącego Dave do pokoju.
- Witam mojego najlepszego przyjaciela!- przybił mi piątkę.- Cześć Dave! Jak w pracy?
- Wyjebali mnie..- usiadł naprzeciw mnie.
- Co? Przecież cię tam potrzebujemy.
- Żartuję.- zaczął się śmiać.- No co. Nic ciekawego. Dzisiaj musiałem jechać w teren szukając jakiegoś sześćdziesięciolatka,który jest alkoholikiem.
- I co znalazłeś?- wyciągnąłem fajki i jedną od razu podpaliłem.
- Oszalałeś?- zaczął się śmiać.- Pojechałem do McDonalds i powiedziałem,że go nie było i chuj.
Zacząłem się śmiać. Co za idiota.
- Harry lepiej powiedz z kim przyjechałeś!- krzyknął Louis.
- Z kim?- zdziwił się Dave.
- Z Megan.- rzekłem ze spokojem wypuszczając dym.
- A gdzie teraz jest?
- Na zakupy poszła, musieliście się minąć.
- A powiedz lepiej z czym Ona przyjechała?
- Kurwa Lou nie możesz tak po prostu powiedzieć?!- krzyknął Dave w stronę bruneta.
- Z pierścionkiem zaręczynowym.
- Ooo! Gratuluję!!
- Mi? Chyba Hemmings'owi powinieneś.
- Co?! - wstał patrząc na mnie.
- No co?! Kurwa!? Tak!? Zaręczyła się z tym chujem?! Nic nie zrobię!?- zacząłem się irytować. Myślałem,że jak powiem im o tym to mi pomogą. Lecz coś im to kiepsko wychodzi.
- No to chyba trzeba się napić.
- A skąd weźmiesz alkohol?
- Kazałem zrobić Luke'owi barek.- podszedł blondyn do jednej z szafek,z której wyciągnął pełną butelkę whisky.
- I za to cię kocham. - podszedł Louis, a Dave polał wszystkim po równo.


Minęło sporo godzin a Megan dalej nie było. Martwiłem się chociaż nie powinienem. Odblokowałem telefon i podszedłem do szyby obserwując ostatnie poprawki jakie wykonywał Louis z ekipą montażową.Słysząc pocztę głosową rzucam telefon na sofę i wpatruję się na kasyno. Nagle widzą jak do sali wchodzi Blondynka z kilkoma torbami z zakupów. Widzę,że zaczepia Lou i wita się z Dave'm. Chłopacy pokazują jej coś palcem. Odwraca się i znika. Pewnie idzie do mnie. Odszedłem siadając przy biurku sprawdzając ostatnie wydruki transportu. Otworzyły się drzwi.
- Cześć Megan.
- Hej.- usiadła.- Kiedy jedziemy?
- Gdzie ci się tak śpieszy?
- Harry mieliśmy jechać na jeden dzień.
- Mam ci przypomnieć,że masz dwadzieścia jeden lat i jesteś dorosła?- położyłem fakturę patrząc prosto w oczy dziewczyny.
- Mam ci przypomnieć,że jestem zaręczona i jesteś moim byłym chłopakiem i chcę wrócić do domu.
- Dobra,wygrałaś.Ale jeszcze nie jedziemy.Lepiej pokaż co kupiłaś?
- Sukienkę,buty,parę bluzek.
- Ubierz się tak jak pójdziesz na sylwestra.
- Ugh.- wzięła torbę i wyszła.
Czekając ciągle ,aż z powrotem wróci myślałem co ma za sukienkę. Czerwona? A może niebieska? Wysokie szpilki? A może jakiś kombinezon? Cały czas zastanawiałem się jak wyglądać będzie mój Anioł. Nagle drzwi się otworzyły i ujrzałem Megan w długiej niebieskiej sukience,która miała lekkie rozcięcie w połowie ud a na nogach miała wysokie czarne szpilki.
- I jak?-wpatrując się w kobietę kiwnąłem głową,że jest super.
- Tylko tyle?- zdziwiła się.- Bosko.- odpowiedziałem.
- To dobrze,że ci się podoba. Pewnie Luke'owi też będzie się podobać.- będąc myślami daleko w towarzystwie z Megan nagle wróciłem na ziemię i spojrzałem na dziewczynę kiedy powiedziała coś o Luke. Wiedziałem,że zrobiła to specjalnie,aby mnie tylko trochę wkurzyć.
- Idę się przebrać.- otworzyła drzwi i je zaraz zamknęła.
Oparłem głowę o fotel patrząc na sufit. Jak by to było,gdybym zabił Luke? Obraziłaby się? Albo może wróciła do mnie? Może to dobry pomysł? Może warto usunąć szkodnika? Spojrzałem na dzwoniący telefon i imię Luke. Chuj wie kiedy dzwonić. Podniosłem telefon obracając się w stronę wielkiej szyby.
- Cześć.
- Cześć. Skontaktowałem się z Louis'em i mówił,że kasyno jest prawie skończone. Możesz jechać sprawdzić i ocenić.
- Dobra Stary. Jak znajdę czas to podskoczę. A kiedy wracasz z Kanady?
- Raczej w sylwestra. Mam rano wylot.
- Zapraszam wieczorem na bal sylwestrowy do Kasyna.
- Emm. Nie wiem czy Megan będzie chciała. - odpowiedział,kiedy Megan ponownie weszła do biura. - A i proszę cię,abyś jej tego nie powiedział,że dalej u Ciebie pracuję.
- Ups.. Rozmawiałem już o tym z nią.- odwróciłem się do dziewczyny.- Do zobaczenia Luke.- nacisnąłem czerwoną słuchawkę.
- Słyszałaś? Jak mnie ładnie prosił,aby nic ci nie mówić.
- Niestety. Dlaczego mnie okłamuje.
- Hej,hej.. Nie płacz.- Kucnąłem przy niej przytulając się do jej ciała.
- Ale kiedy on mnie okłamuje? Czemu nie chce mi tego powiedzieć? - oparłem się o biurko patrząc na Megan.
- Widzisz.. Też tak miałem. Gdyby było to proste od razu bym ci powiedział,że jestem szefem gangu.
- Ale Harry On mi obiecał.
- No właśnie. Dlatego nie chce ci powiedzieć,bo wie,że cię wtedy zrani.
- Powiedziałem mu abyście przyszli na sylwestrowy bal do Kasyna.
- Dzięki za zaproszenie.- położyła rękę na moim udzie posyłając lekki uśmiech.
- Jeśli masz z nim być taka jak teraz to od razu weź pistolet i mnie zastrzel,bo nie umiem patrzeć na Ciebie jak płaczesz. - powiedziałem a Blondynka wstała całując mnie. Wpychając głębiej swój język w jej usta obejmuję jej tułów a Ona wsuwa palce w moje loki. Skracam odległość między nami całując się jeszcze bardziej namiętniej,gdy nagle do środka wchodzi Dave..
- Ummm. Przyjechała Kate chce z Tobą pogadać.
- Powiedz jej,że nie mam czasu. Dla niej jest brak miejsca w moim kalendarzyku. - posłałem uśmiech dalej wtulając się w ciało Megan.
- Okej..- zamknął drzwi.
- Od kiedy z nią nie gadasz.-podniosła wzrok.
- Od bardzo dawna,kiedy pijana przyjechała do pewnego faceta i w samej koszuli otworzyła drzwi najpiękniejszej jego dziewczynie.
- Ah..- uśmiechnęła się. -owijając swoje ręce wokół mojej szyi.
- Harry nie umiem wybrać. Kocham cię tak bardzo. Ale nie potrafię żyć bez Luke.
- Rozumiem cię. Może kiedyś też to zrozumiesz co czujesz do mnie i wrócisz.


Tylko ty potrafisz rozpalić moje serce, podkręcasz tempo. 
Szaleje, kocham, całuje.
Czekam na Ciebie Harry.
A Ty kochaj mnie jak ty kochasz, dotykaj mnie jak mnie ty dotykasz.
Rób, nie przestawaj...


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej :D

Tak zawsze myślałam,aby poświęcić rozdział Harry'emu. No i buuum!

Podoba się? Czytamy! :DDD


Do next tygodnia --- (  4-5 Września) 

Pomimo szkoły dalej rozdziały będą dodawane co tydzień co weekend. Czasami może być tak,że będzie również w tygodniu. To zależy od mojego nowego planu lekcji i nowej szkoły :D

No i wakacje poszły sobie... ://

Bay bay :3



niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 42: Nie zasłużyłem na Ciebie Megan.

Całą drogę milczałam. Próbowałam sobie wszystko poukładać w głowie z myślą,że On mnie kocha a Ja jego też. I w tym jest problem? Część mnie chce jego i nie wyobraża sobie życia bez Harry'ego a ta druga myśli całkiem inaczej. Tyle czasu miałam,aby wybrać którąś z tych stron. Czasem była pierwsza później znowu druga. I w końcu zdecydowałam. Co zrobił dla ciebie Harry? Wtedy pomyślałam. Nic tak naprawdę. Nic co mogło mnie uszczęśliwić i Jego wybrać. Westchnęłam głęboko i spojrzałam na budynek, przed którym się zatrzymaliśmy. Chłopak wyszedł z samochodu obchodząc go a następnie otwierając mi drzwi. Wzrok miał skierowany jak najdalej ode mnie.
- Harry posłuchaj mnie. Proszę cię.- chwyciłam oby dwoma rękami kawałek jego płaszcza.
- Przestań. - momentalnie puściłam i odeszłam.
Idąc po ścieżce docieram do drzwi i wchodzę. Od razu czuć zapach alkoholu i fast food'a. Uśmiecham się widząc wystrój baru w stylu "amerykańskim". Wszystko dookoła było bardzo stare. Jakby bar był z lat pięćdziesiątych. Gdzie nie gdzie skórzane fotele a tak to samo drewno. Usiadłam przy jednym ze stolików a Harry usiadł naprzeciw.
- Byłaś tu kiedyś? - spojrzałam na chłopaka i pokiwałam głową,że nie.
- Podają tu najlepsze frytki w mieście. - uśmiechnął się.
- Harry musimy porozmawiać.- poczułam jego wzrok na sobie kiedy bawiłam się pierścionkiem unikając spojrzenia bruneta.
- Coś podać? - podniosłam wzrok widząc małą blondynkę ubrana w rockowy strój czekając na zamówienie.
- Jesteś głodna?- spytał Styles.
- Umm. Nie dziękuje. Wystarczy kawa.
- Ja również.- dodał a dziewczyna wszystko notując odeszła.
Nie wiedziałam jak zacząć a chciałam wszystko powiedzieć. Tylko jak? Chcę wszystko teraz zakończyć. Mieć to z głowy. Mimo,że go kocham wybrałam Luke. Nie zmienię decyzji.
- Megan?- poczułam jego ciepły dotyk na mojej dłoni.- Mów nawet gdy ma mnie to zaboleć.
- Harry, ale ja nie wiem jak ci to powiedzieć.
- Jestem człowiekiem zrozumiem to.
- Kocham Cię. - rzekłam tak po prostu
- To dlaczego wybrałaś tamtego chuja a nie Mnie?- skierował w moją stronę rękę lekko się irytując.
- Nie ułatwiasz mi Harry.- pokręciłam głową.- Państwa kawa.- dodała kelnerka zostawiając dwie brązowe filiżanki.
- Możesz mi powiedzieć?
- Zawsze cię kochałam. Zawsze. Nawet wtedy jak nie byliśmy razem. Ale jednak Luke zrobił coś co to wszystko zmieniło sens.
- Czyli?
- Rzucił tą śmieszną robotę dilera. Wtedy kiedy powiedziałeś mi "kim naprawdę jesteś" uciekłam z stamtąd i to On po mnie przyjechał. To on mnie zabrał nad morze wyrzucając w wodę pistolet i wyznając mi miłość jednocześnie mówiąc,że to wszystko dla mnie rzuci. A ty? Nic kompletnie. A ja dalej Cię kocham pomimo,że zostałeś tym który zabija i bawi się w czarną robotę.
Odwrócił głowę sprawdzając czy nikt czasem nie usłyszał moich słów i spojrzał na mnie.
- Kiedy to ci powiedział?
- Co niby?
- Że to dla Ciebie rzuci? Przecież dalej u mnie pracuje? Razem z Louis'em zajął się nad wystrojem mojego Kasyna.
- Że co? - poszerzyły mi się oczy.- Sądziłaś,że gdy ci to powie to rzuci u mnie robotę?- prychnął.
- Ohh Megan zbyt mało znasz swojego narzeczonego.
- Ale jakie kasyno? Przecież nic mi o nim nie wspominałeś?
- Mój interes za lada miesiąc legnie w gruzach. Nie ma sensu i musiałem coś innego wykombinować. Znalazłem stary powojenny budynek w centrum Londynu,w którym był jakiś klub dawno temu. Kupiłem go i bez żadnego "ale" Luke pomaga z Louisem.
Nie dowierzałam to co mówi Harry. Przecież? Przecież Luke mi nic nie mówił. Chyba musimy sobie pogadać.
- A co z dzisiejszym pocałunkiem? Stwierdzam,że mamy żyć jakby go nie było? - spojrzał na pierścionek.
- Harry to nie jest tak jak myślisz.- wzięłam łyk gorącej kawy.
- To jak do cholery?!-podniósł głos.
Kątem oka widziałam jak się na nas ludzie patrzeli. Próbowałam złagodzić naszą rozmowę,albo kłótnie. Już sama nie wiem.
- Nie chce tu być. Odwieź mnie do domu.
- Megan nie skończyliśmy naszej zajebistej rozmowy.
- Odwieź mnie słyszysz? - Wstałam zakładając na siebie płaszcz.
- Megan.. Proszę cię. Wybacz za podniesienie tonu.- złapał moją dłoń a ja spojrzałam na Jego zielone źrenice.
- Widzisz? Nie da się z Tobą rozmawiać.
- Ehmm. Dobrze jedziemy.- wstał zakładając płaszcz i odeszliśmy z stolika.
Popchnęłam szklane drzwi czując mróz jaki był na dworze. Powoli robiło się ciemno. Pocierałam dwoma rękami ramiona rytmicznymi ruchami oglądając się za brunetem.
- Harry serio? Będziesz teraz palić? - odwróciłam się widząc jak stoi przy wejściu z papierosem w ustach.
- Ciśnienie mi trochę podskoczyło.-powiedział przez zęby. - Masz kluczyki.-rzucił mi je i podeszłam do auta siadając na miejscu pasażera. Włożyłam kluczyki do stacyjki i włączyłam ogrzewanie. Podkręcając gulkę na maxa spojrzałam przez szybę na Harry'ego. Stał oparty o mur pod lampą. Jego postać dodawała mu mroczności a papieros robił z niego "BadBoya". Co on ma w sobie takiego,że nadal go kocham? Co jest w nim tak podniecającego co nie ma Luke? Spojrzałam na rękę widząc pierścionek. Przecież w każdej chwili mogę zerwać zaręczyny? I co? I będę z Styles'em szczęśliwa? Pff. Dalej się boję,że może mnie okłamać. Może to wszystko to tylko sen? Może Harry Styles wcale nie istnieje? Może ja nie istnieje? Megan nie ośmieszaj się. Usłyszałam trzask drzwi i poczułam obecność drugiej osoby. Odwróciłam się w kierunku chłopaka,a ten jakby niby nic odpalił samochód i odjechał z parkingu.
- Harry? - odwrócił się w moją stronę.- Hmm?-rzekł.
- Możemy skończyć rozmowę?
-Jeśli nie zauważyłaś jadę samochodem.
- Zjedź na pobocze pogadamy.
- Jak sobie Anioł życzy.
Czy on mnie w tym momencie nazwał Aniołem? 
"Co tu jest KURWA grane? "
Zjechał na prawą stronę gasząc pojazd. Nastała między nami ciemność. Prawdziwa Egipska ciemność. Nawet nie wiem czy patrzy na mnie czy nie. W końcu wpadł na pomysł i zapalił światło oraz włączył ogrzewanie.
- Odpowiesz mi na pytanie co z pocałunkiem?
- To był spadek uczuciowy. Ale nie do końca. Tak naprawdę Kocham Cię,ale nie potrafię do Ciebie wrócić. Od kiedy mnie zdradziłeś nie umiem sobie z Tobą życia poukładać. Ale masz coś w sobie co mnie ciągnie. Masz to coś czego Luke nie ma. I nie wiem nawet co to jest. Może gdybyś zmienił pracę. Może gdybyśmy zaczęli od nowa to wszystko sama już nie wiem. Najchętniej rzuciłabym ci się w ramiona i pocałowała cię w tym momencie.- To zrób to.- odpowiedział.- Nie mogę. Nie jestem fair dla Luke. Jest to niesprawiedliwe. On wie,że siedzę grzecznie w domu a tak naprawdę jestem z Tobą. Nie mogę się z nim bawić. Pomiatać nim. Rozumiesz?
- Niestety nie.- przybliżył się do mnie całując. Położyłam dłonie na jego zimne policzka mocniej się wpijając. Nachalnie i rytmicznie nasze języki współpracują. Spoglądam na jego oczy,które patrzą się na moje. Lekko się uśmiecham. Kocham go. Kocham,kocham,kocham. Nie umiem inaczej. Bez niego. Ale muszę z tym skończyć. Powiedzieć STOP! Naglę odrywam się od Styles'a i tylko go obserwuję.
- Harry tak dalej nie może być.
- Nie to ty mnie teraz posłuchaj. Jestem po uszy w tobie zakochany. Czuję się jak jakiś szczeniak mający piętnaście lat,który lata za najlepszą na świecie laską. Megan ja nie potrafię wyłączyć tego uczucia,które obdarzyłem Ciebie. Jesteś moim magnesem. Moim światłem. Moim życiem. Ale rozumiem to ty podjęłaś decyzję. Wybrałaś go,a ja Nie zasłużyłem na Ciebie Megan. Po prostu. Nie oszukujmy się. Wszystko co było to spieprzyłem. Przepraszam. Ale wiedz,że zawsze będę cię kochać. Nawet jak będziesz mieć te pieprzone nazwisko Hemmings. Zawsze będę.- odpalił silnik wjeżdżając z powrotem na drogę.
Zatkało mnie. Wydusił to z siebie. Nie wiem co teraz robić!? Przed oczami mam tylko imiona Luke i Harry. Wszystko jest tak zakręcone,że nie da się tego odkręcić. Muszę coś zrobić,żeby to się zmieniło. Nie mogę tak kochać oby dwóch. Będąc z jednym zranię drugiego. Ale na tą chwilę wybiera Luke. To on jest moją miłością. Chwilę później widzę,że jesteśmy już u mnie. Odwracam się aby podziękować Harry'emu za kawę.
- Dziękuje za wszystko. - lekko ucałował moje czoło. - Do zobaczenia Aniele. Wysiadłam z auta podchodząc do furtki.Przekraczam ją i zaraz po tym zamykam uliczki.
- Megan?!- odwracam się i widzę z odbicia samochodowych świateł Styles'a z gigantycznym bukietem kwiatów.- Zapomniałaś.- dodał podając mi je.
- Dziękuje Harry.-chwyciłam jego rękę. - Jedź ostrożnie.- szepnęłam czując wzrok rodzinny przez okno. Zauważyłam,że chłopak skapnął się o co chodzi. Kiwnął głową i wsiadł do czterokołowca. Odwróciłam się idąc do domu. Otworzyłam drzwi i ujrzałam na korytarzu zmieszanego Tate z dziadkiem.
- Ooo. Ale kwiaty. Od kogo dostałaś?
- Emm. Luke przysłał do kolegi. Właśnie je odebrałam.
- Przepiękne. - dodała Babcia.
- Ja już pójdę na górę zmęczona jestem. - ominęłam resztę rodziny wchodząc na górę. Od razu ujrzałam na łóżku śpiącego Lucky'ego. Usiadłam obok niego,aby go nie obudzić i położyłam kwiaty obok widząc kopertę. Zobaczyłam na napis " Przeczytaj w domu" Starannie,aby nie poniszczyć wyciągnęłam kartkę.

Megan.
Nie wiem jak ci to wszystko powiedzieć,ale musiałem to ci wszystko napisać.
Wiem,że coś do mnie czujesz. Nie oszukujmy się. Ja do Ciebie też. Mam nadzieje,że nie wyjdziesz za Niego. Przynajmniej nie dopuszczę do tego.
Jeśli to coś da.. To mogę się dla Ciebie zmienić.
Mogę wszystko rzucić. Ale zrozum,że gdyby było to tak łatwo dawno bym to zrobił. 
Rzucił i był romantykiem tylko dla Ciebie. 
Zrozum,że to nie jest tak od razu. 
Nie wiem co ci dał ten cały Luke. Chyba wygrał w full pieniędzy,że to wszystko rzucił. 
Dalej będę cię kochać pomimo jak będzie po tej rozmowie dzisiejszej. Nawet gdyby było bardzo źle dalej będę cię kochać Aniele.. Na zawsze zostaniesz w moim sercu....

Harry xx


Wytarłam łzę,która zleciała z lewego policzka słysząc kroki. Podniosłam wzrok i ujrzałam Babcie z wazonem.
- To na kwiaty. - postawiła na ławie umieszczając w nich bukiet róż. - Wszystko Okej? - usiadła obok.
- Chyba tak.- posłałam jej uśmiech. - Posłuchaj wybierz tego odpowiedniego. - pogłaskała mnie po głowie i zaczęła schodzić ze schodów.
- O czym ty Babciu mówisz? - zdziwiłam się.- Ty dobrze wiesz. Pamiętaj tylko możesz mieć jednego księcia z bajki.- spojrzała jeszcze raz na mnie i zeszła na dół. 
Babcia ma rację jednak w tym wszystkim. Muszę dokonać wyboru. Ale to nie jest takie proste. Tak jak ma to Harry z byciem tym "dobrym". 


Harry

Wszedłem do pokoju. Wszystko co było na stoliku legło na podłogę. Książki, kubek,ładowarka wylądowała na podłodze. Jestem wkurzony na maxa. Jest z nim i będzie. To nie miało być tak. Wszystko miało całkiem inaczej wyglądać. Kuźwa mać! Podszedłem do regału z książkami. Z powodu furii wszystkie po kolei zacząłem wyrzucać. Usiałem na podłodze widząc grubą książkę z napisem "Romeo i Julia". Niech chuj tą książkę strzeli. Szekspir się znalazł. Schowałem głowę między kolana. Luke był w tym wszystkim lepszy. To on będzie szczęściarzem mając u boku Megan. To on będzie mieć ją na wieczność. Usłyszałem jak ktoś wszedł do pokoju.
- Matko Harry co tu się stało?!- usłyszałem wystraszony głos Siostry.
- Odejdź Gemma.
- Ale przecież tu jest bałagan! Harry chcesz pogadać?-położyła rękę na moim lewym ramieniu.
- Wyperdalaj stąd! Głucha? Ile mam powtarzać?-wkurzyłem się na Gemm wstając patrząc na dziewczynę.
- Emm. Nie.. Nie tym razem! Chce ci pomóc słyszysz?! Powiedz co się stało!? 
- Jest Mama w domu? 
- Nie pojechała do koleżanki.- odpowiedziała kiedy ja szukałem w walizce woreczka.
- Czego ty tam szukasz? Harry?! - spytała.- Paliłaś kiedyś?
- Palę przecież Idioto.- odpowiedziała siadając na łóżku.- A ćpałaś?
- Parę razy na imprezach. Ale powiedz mi o co tu chodzi!? Nie ma czasu na przesłuchanie dobrego Braciszka. Harry!?
- Masz.- rzuciłem jej woreczek z białym proszkiem. - Co to jest?
- Narkotyk dzieciaku.
- No wiem!? Ale nie możesz się teraz tak po prostu naćpać!? Harry!? Do cholery!?
Zająłem obok niej miejsce na łóżku. Rzuciłem tą cholerną książkę Szekspira i wysypałem na okładce proszek. Z portfela wyciągnąłem kartkę kredytową i podzieliłem to na dwie czesci.
- Ty pierwsza. 
- Czemu?!
- Dziewczyny mają pierwszeństwo.- kiwnęła głową i wciągnęła nosem.
Powtórzyłem to samo. Oparłem głowę o ścianę. Powoli czuję jak wszystkie mięśnie się rozluźniają. Moja furia przestaje po woli istnieć. Dobre gówno przewozimy.
- Czasem Szef musi sprawdzić towar.- uśmiechnąłem się do siostry.
- A co z Megan?
- Megan? Moja Megan właśnie dziś przyjęła ten cholerny pierścionek od Luke. Za niedługo będzie Pani Hemmings.- wkurzyłem się i rzuciłem książkę na podłogę.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak się podoba? 
Taki romantico trochę :D

Kolejny w next weekend :)

Miłego Czytania!! ♥


czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 41 : Zmieniłam zdanie.

Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku,a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą w spół pracować,całowaliśmy się coraz namiętnej. A ja chciałam,żeby ten oto pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po Jego wargach. Odpłacił mi tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. I nagle oderwaliśmy się od siebie ciężko oddychając. Harry dalej trzymał mnie w objęciu a ja korzystając z okazji przytuliłam się do Niego i położyłam głowę na Jego ramieniu. Gładził mnie po włosach jedną ręką, drugą cały czas trzymał,jak gdyby bał się,że ucieknę.Moje oczy były skierowane w krajobraz zimowy przed sobą. Czując zapach perfum i loki Styles'a przypominam sobie co zrobiłam chwilę temu. Odchyliłam się trochę,aby ujrzeć jego twarz.
- Przepraszam za to.- Głupia ja.
- Ale Megan nie masz za co.- przejechał dłonią po moim rozgrzanym policzku. - Ja już chyba powinnam iść. - spojrzałam mu prosto w oczy.
- Poczekaj.- chwycił moją dłoń. - Znajdziesz popołudniu czas?
- Harry.. nie powinniśmy.
- Megan zależy mi na rozmowie.
- Jak ma być taka sama jak nad ranem to raczej nie..
- Całkiem inna obiecuję.
- Zadzwonię.- dodałam i odeszłam tą samą ścieżką,którą przyszłam.


Harry


Spoglądałem na oddalającą się postać Megan. Bardzo mnie zaskoczyła tym pocałunkiem. Musi jej zależeć? No przecież nie całuje się namiętnie byle jakiej osoby? Teraz jej zostało jedno. Albo Luke albo Ja. Kogoś  musi wybrać. Odwróciłem się na pięcie i udałem się do samochodu,gdzie czekała na mnie Siostra. Kiedy byłem już na parkingu zobaczyłem jakiegoś kolesia,który rozmawiał z Gemmą. Byłem na tyle blisko,że mogłem usłyszeć o czym mówią,albo o Kim.
- Zabierz Megan na kolejną imprezę.
- Kevin o co ci chodzi.
- No fajna laska i tyle.
- Kolejny się znalazł. Ma już faceta.. W ogóle idź lepiej bo jak to mój Brat usłyszy to będzie koniec.
- Megan na żadną imprezę nie pójdzie.- rzekłam opierając się o samochód i podpalając papierosa.
- O wilku mowa.- szepnęła niebieskowłosa i się do mnie odwróciła.
- To mój kolega Kevin a to Harry mój starszy brat.
- Cześć.- podałem pierwszy dłoń a on tylko dodał swoją nic się nie odzywając.
- Na przyszłość znajdź sobie dziewczynę,bo Megan jest już przez mnie zajęta.
- Nie no spoko. Nie wiedziałem,że jesteście razem.-odpowiedział.- Ja już muszę lecieć Lucas czeka z konsolą. Jeszcze raz Wesołych Świąt. - dodał w pośpiechu i prawie biegiem odszedł.
- Pff. Szczeniak.- prychnąłem pod nosem rozdeptując wypaloną fajkę.
Odtworzyłem drzwi i zająłem miejsce kierowcy.
- Z kim ty się zadajesz?-spojrzałem na dziewczynę.
- A ty może lepiej wytłumacz całe zajście z Megan? Ona jest z Lukiem? Czy z Tobą?
- Widziałaś wszystko?- zapytałem zatrzymując się na czerwonym świetle.
- Tak. -rzekła.- Ale to Megan mnie pocałowała.- dodałem.
- Ale to nie zmienia faktu,że jest z Lukiem?
- I tu właśnie Siostrzyczko się mylisz.
- Harry ja już nic z tego nie rozumiem.- spojrzałem na Gemmę.
- Wszystko wytłumaczę ci w domu.

Chwilę później podjechałem pod dom.
Drzwi od tarasu były otwarte a przy nich stała Mama paląc papierosa.
- Mamo źle się czujesz i jeszcze palisz?
- No właśnie Gemma ma rację.- podeszliśmy do kobiety z torbami z zakupami.
- Dzieci,ale to już nałóg. - posłała nam uśmiech i weszliśmy do ciepłego mieszkania. Pomogłem wypakować zakupy i umieścić w lodówce a następnie udałem się na górę do swojego pokoju. Dalej wyglądał tak samo jak pięć lat temu granatowy kolor dalej był na ścianach a białe meble były przy łóżku. Położyłem się sprawdzając telefon. Wysłałem parę informacji dla Tomlinsona związanych z transportem. Kiedy wszystko się wysłało zablokowałem iPhone i rzuciłem go gdzieś obok. Nagle usłyszałem ciche pukanie yhm. Gemma.. - No wchodź. - krzyknąłem i drzwi się lekko otworzyły i zamknęły.
- Miałeś mi powiedzieć?
- Aaa no faktycznie.
Usiadłem na łóżku,aby Niebieskowłosa zajęła miesce obok mnie.
- Byłem dziś w nocy u Niej.
- Co? w Nocy? Oszalałeś?
- Nie mogłem się powstrzymać. Ciągle o Niej myślałem. Pojechałem i musiałem z nią porozmawiać. Okazało się,że nie przyjęła zaręczyn od Hemmings'a Ale to też nie oznacza,że go nie kocha. I ja wtedy spytałem czy coś jeszcze czuje do mnie. I odpowiedziała,że coś na pewno,ale to wszystko wchłania Luke. Ale po dzisiejszym zachowaniu stwierdzam,że jednak tego wszystkiego nie wchłania On. Jeśli nie przyjmie tych zaręczyn to wszystko naprawię i znowu będziemy razem.
- No właśnie,ale zanim to naprawisz to trochę ci trzeba.- odpowiedziała.
- Wszystko zaczniemy od nowa.- spojrzała na mnie a ja tylko pokiwałem głową.


Megan


Zabrałam psa na Jego pierwszy spacer. Lucky biegał jakby go opętało po tym śniegu. Wszystko było dla Niego nowością. Idąc w stronę Góry Bill'ego dużo myślałam. Nawet zabrałam pierścionek w granatowym pudełku,który dostałam od Blondyna. Wszystko było zaczarowane. To chyba przez tą zimę. Drzewa wyglądały jakby były pomalowane na biało. Słońce,które wcale nie dawało ciepła przebijało się przez gałęzie. Myślę o głupiej porze roku,a jest tyle ważnych spraw przed którymi uciekam. Halo Megan?! Pobudka. Trzymając Lucky na smyczy zbliżaliśmy się jeziora. Minęło pięć minut i znaleźliśmy się na pomoście. Powoli weszłam na niego puszczając psa,aby pobiegał sobie dookoła. Wyciągnęłam z prawej kieszeni pudełko,które otworzyłam. Brylant. Tak czy Nie? Kochasz nie kochasz? Tęsknisz nie tęsknisz. Nie wiem już sama. Nagle zaczął wibrować telefon. Pewnie Harry. Pomyślałam,ale jednak się myliłam widząc imię Luke. Cholera jasna. Wiedział kiedy zadzwonić Muszę mu teraz powiedzieć,zdecydować się. Ale zanim odbiorę te połączenie muszę się poważnie zastanowić. Z kim mi jest lepiej? Harry czy Luke? Luke czy Harry? Tak naprawdę kocham tego i tego. Ale jednak z Lukiem mam przyszłość rzucił wszystko dla mnie a Harry? Wszystko sobie pogorszył. Jego karta w tej grze przegrała. Może kiedyś? Może coś? Chyba na tą chwilę wybiorę Hemmings'a. Myślałam tak długo,że przestał dzwonić iPhone. Wybrałam numer chłopaka i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Cześć Skarbie.- usłyszałam ciepły głos Luke.- Cześć.
- Co tam u Ciebie? Jak po świętach?
- Wszystko Okej. Właśnie jestem nad jeziorem i trzymam granatowe pudełko.
- Granatowe pudełko?- zdziwił się.- Sam mi je dałeś Luke.- zaczęłam się śmiać.
- Aaa. no tak. I co? Podjęłaś decyzję? Wiesz ja cię nie zmuszam. Możesz odrzucić.- powiedział ze spokojem. Serio? Teraz kiedy Ja Ciebie wybieram mi to mówisz? Idiota. 
- Luke tak, zgadzam się.Chcę zostać Twoją żoną.- usłyszałam jak się zaczyna krztusić.
- Wszystko OK?- dodałam przerażona i uradowana w duchu.
- Tak,tak jem właśnie obiad i zdziwiłem się tą nowiną. Megan się zgodziła!!- usłyszałam jak krzyczy przez telefon i słyszę gratulację.
- Nie będę może przeszkadzać. Zadzwonię wieczorem.- dodałam.
- Megan czekaj..
- Tak?
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Od razu wyrzuciłam pudełko do wody,które w parę sekund poszło na dno a pierścionek nałożyłam na palec. Za niedługo będę Panią Hemmings. Wspaniale.? Zawołałam psa i zaczęliśmy wracać do domu. Teraz tylko czeka mnie spotkanie ze Styles'em


Uradowana weszłam do domu spotykając Ojca na holu.
- Zgodziłam się!!- pokazałam mu rękę z pierścionkiem i chwilę później poczułam jak zostałam do Niego przytulona.
- Gratuluję!- podeszła Babcia.- Ja również!- dodał dziadek.
- Teraz może zjesz obiad co?
- No dobrze.- posłałam buziaka Babci udając się do kuchni.
Kiedy wszyscy zjedli zapiekankę udałam się na górę dzwoniąc do Harry'ego.
- Cześć.- usłyszałam go po drugiej stornie.
- Możemy się spotkać zaraz?
- Emm. Jasne. To podjadę pod Ciebie.- usłyszałam odpowiedź stojąc przy oknie patrząc na krajobraz leśny.
- No dobrze. To do zobaczenia?
- No hej.- dodał i się rozłączył.
Położyłam na łóżku telefon i podeszłam do szafy. Co ubrać? Zawsze głupie pytanie stojąc przed szafą pełną ciuchów. Zdecydowałam się na czarne obtarte spodnie i krótki łososiowy sweter. W sam raz na spotkanie. Wyciągnęłam kosmetyczkę aby poprawić makijaż. Nałożyłam trochę pudru, pomalowałam usta lekką czerwienią i poprawiłam rzęsy tuszem. Podniosłam głowę widząc siebie w lustrze. Emm całkiem,całkiem. Spojrzałam jeszcze na pierścionek. Wyglądał ślicznie,gdy nagle usłyszałam Tatę,że ktoś na mnie czeka. Zeszłam na dół mówiąc,że wrócę wieczorem. Nałożyłam na siebie płaszcz oraz lity. Wychodząc z domu ujrzałam siedzącego w samochodzie Styles'a,który bacznie mnie obserwował. Wsiadłam do jego pojazdu.
- Hej.- posłał mi ciepły uśmiech.
- Uuu. ale ładne kwiaty.- rzekłam widząc wielki bukiet na tyłach.
- To dla Ciebie.- spojrzałam na chłopaka.
- Naprawdę? - spojrzałam na tylne siedzenie opierając rękę z pierścionkiem o jego nagłówek.
- Ładny pierścionek. - dodał wbijając wzrok we mnie.- Zgodziłaś się.
- Tak.- odpowiedziałam odwracając głowę.
- Megan?
Z powrotem popatrzałam na Niego i nagle zaczął mnie całować. Kiedy już brakowało nam powietrza przerwał i rzekł:
- To był nasz ostatni pocałunek póki nie nosisz nazwiska Hemmings.- powiedział patrząc prosto na drogę. Ja wzięłam głęboki wdech i się popłakałam.


Wszystko kiedyś wygaśnie,ale miłość do Ciebie Nigdy.
Nawet jak będę mieć te pieprzone sześćdziesiąt lat i nosić nazwisko Hemmings 
będę o Tobie myśleć
Harry.


----------------------------------------------------------------------------------



Hej:D

Dzisiaj taki romantyczny rozdział :)

Spokojnie obiecuję,że Harry namiesza trochę zanim Megan się ożeni :) "Nie chcę zbyt dużo zdradzać " hihihi ^^

[Tekst pisany tą czcionką] - to są myśli. Jakby ktoś nie wiedział :)

 Co sądzicie?

Czytamy! :DD



Widzimy się ---> za tydz. 20-22 sierpnia :)

środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 40 : Harry czy Luke?

Obudził mnie dźwięk szczekania wydobyty z paszczy szczeniaka. Podniosłam głowę rozglądając się po pokoju. Było ciemno,czyli dalej jest noc. Ujrzałam Lucky'ego,który szczekał na okno. Wstałam z łóżka kładąc na zimną drewnianą podłogę stopy. Małymi krokami doszłam do zwierzaka i zabrałam go na ręce.
- Czego ty tak szczekasz? -podniosłam psa biorąc na ręce,gdy nagle usłyszałam odbicie się kuliki śniegu na oknie. Podeszłam bliżej widząc jakąś postać,która trafia jeszcze raz w to samo miejsce.
- Co jest do cholery.-powiedziałam na głos. Chyba mam zwidy? Albo mi to się śni? Nie zwracając uwagi na to co przed chwilą widziałam biorę psa i kładę się z powrotem do łóżka. Odwracam głowę w prawo widząc światełko od telefonu. Podnosząc iPhone widzę napis Harry. Naciskam zieloną słuchawkę.
- Nie masz co robić o tej godzinie?
- Wiem...Obudziłem cię,ale zejdź na dół. - Ponownie usiadłam na łóżku patrząc na okno z miną zdziwienia.- To ty wpadłeś na ten genialny pomysł,żeby rzucać do mojego okna śnieżki? Serio?
- Zejdź na dół. - rozłączył się a ja tylko wyszłam po raz kolejny spod kołdry udając się na dół. Oczywiście w towarzystwie psiaka.Wolnymi krokami zeszłam ze schodów i przeszłam hol nie robiąc zbyt dużego hałasu. Przez cały czas zastanawiałam się po co tu przyszedł i co chce. Nałożyłam na siebie płaszcz i otworzyłam drzwi. Stał wpatrując się prosto na mnie. Lucky od razu podbiegł do niego szczekając ze szczęścia. Momentalnie zamknęłam drzwi,aby nie obudzić reszty.
- Harry co jest tak ważnego,że tu przyszedłeś?
- Musiałem z Tobą porozmawiać.
- A nie mogłeś tego zrobić rano ze spokojem?
- Może chodźmy do mojego auta nie będzie ci zimno. - spojrzał na moje ciało,które tylko okrywała granatowa sukienka nocna w napisy w kolorze złotym. - No dobrze..Ale ja dalej nie rozumiem co ty tu robisz?
- Wystarczy pięć minut. OK?- Położył dłoń na mojej. Poczułam jego ciepło,które próbowało dojść do mojego ciała. Przeszły mi ciarki z myślami z przeszłości. To takie smutne. Otworzyłam drzwi i wpuściłam psa.
- Muszę buty jakieś ubrać. - przekroczyłam próg,lecz w jednej chwili poczułam,że się unoszę i chwilę później idę na rękach u Styles'a.
- Dzięki.- posadził mnie na miejscu obok kierowcy. Obserwowałam postać Harry'ego dopóki nie wsiadł do pojazdu.
- Dlaczego On a nie Ja?- popatrzał mi się prosto w oczy.
W jednej chwili moje serce rozleciało się i chwilę później wróciło do normy. Emm? Emm? Nie wiem. No? Albo i wiem? Halo halo? Nie jednak nie wiem.
- Widziałam cię dziś popołudniu. Byłeś pod domem i pewnie wszystko widziałeś.- kiwnął głową.-  Ale ja mu nie powiedziałam tak. - rozszerzyły się jego źrenice.
- To dlaczego się tak na niego rzuciłaś?
- Po prostu się stęskniłam.
- Jeszcze pamiętam,że dwa tygodnie temu nie odzywałaś się do niego.- odwrócił się przodem do kierownicy patrząc przed siebie.
-Niech zgadnę wybaczyłaś mu.
- Tak.. I powiedziałam,że się zastanowię. - ujrzałam na jego twarzy napięcie szczęki dalej trzymając wzrok przed sobą.
- Co On ma czego ja nie mam? Co on ci da?
- Harry zrozum.
- Powiedz no!-krzyknął.
- Byliśmy już ze sobą. I stara miłość..- nie dokończyłam a Styles znał już odpowiedź.
- Stara miłość nie rdzewieje. A gdybym się zmienił wróciłabyś do mnie?
- Co?- spojrzałam na niego.- Harry czy ty się słyszysz? Zacznijmy od tego,że nie mówiłeś mi prawdy? Ruchałeś inne. I po tym wszystkim mam do ciebie wrócić? To chyba żart? Człowieku te pięć miesięcy z tobą były całą jedną tajemnicą. Nawet gdybyś to wszystko rzucił nie potrafiłabym. Nikt nigdy mnie tak nie zranił. Nawet Luke!? Rozumiesz?! - wyrzuciłam z siebie wszystko. - Rozumiesz mnie..- poleciały mi łzy,które zaraz wytarłam.
- Zrobię wszystko dla ciebie. Możemy nawet zacząć od nowa. Tylko wróć. Ja bez ciebie nie umiem żyć.
- Harry przepraszam,ale ja Go wybrałam.
- Rozumiem,ale wiem,że gdzieś tam na dnie jest jakaś cząstka uczucia,które należy do mnie. Jest chociaż trochę. Prawda?
- Na pewno.-odwróciłam głowę widząc usta Harry'ego,które się zbliżały ku mnie.
- Megan ja cię kocham. Szalenie. Rozumiesz.- ujął dwoma rękami moją twarz.
W jednej chwili poleciała kolejna dawka łez.
- Harry ja ciebie..- uciekałam od jego wzroku.. Nie potrafię.
- Powiedz..Proszę cię. - gładził mój policzek.
- Też coś czuje,ale jednak to wszystko wchłania Luke.- odpowiedziałam i wysiadłam z auta biegnąc ku domu. Nacisnęłam klamkę widząc leżącego przy drzwiach Lucky'ego Odwiesiłam płaszcz i zabrałam malca idąc na górę. Śpiącego położyłam na łóżku a sama usiadłam na podłodze wybuchając płaczem. Wszystko się miesza. Każde uczucie. Harry, Luke, Harry Luke i tak w kółko. Tego nienawidzę za tym tęsknie. Ale mają coś w sobie,że mnie do nich ciągnie. Jest to coś. Ma to jeden i drugi. I właśnie dlatego kocham jednego i drugiego. Chociaż,że tego nie pokazuję...


Rano


Poczułam zapach naleśników,które za pewne robi Babcia. Wstałam patrząc na okno i odbite ślady po śnieżkach. Wciągnęłam na siebie czarne spodnie i turkusowy sweter. Włosy spięłam w koka i nałożyłam trochę pudru i zrobiłam makijaż. Kilka minut później zeszłam na dół widząc śpiącego psa u Dziadka na kolanach a resztę rodziny przy stole jedząc naleśniki.
- Dzień Dobry Kochanie.- nachyliłam się do pocałunku Taty.
Zajęłam naszykowane miejsce dla mnie i zabrałam się za jedzenie.
- Co dziś planujesz robić?
- Nie wiem a czemu się pytasz?- zdziwiłam się przeżuwając naleśnika.
- Jadę zaraz z Dziadkiem do mechanika. A Babcia idzie na kawę do koleżanki.
- Aha? Czyli zostaję sama w domu?
- Zawsze możesz iść ze mną.- dodała Babcia.
- Nie no posiedzę sobie w domku.- posłałam im uśmiech.
- No to cześć.- wstał Tata posyłając buziaka. Po chwili Babcia również.
- Myślałam,że później idziecie a nie tak od razu!- krzyknęłam. Usłyszałam krótkie "pa i bądź grzeczna" oraz trzask zamykania drzwi. Podbiegł do mnie Lucky szczekając.
- Słuchaj zostaniesz sam na godzinkę? Okej? - wstałam wkładając brudne talerze do zmywarki. Następnie wyszłam na hol i ubrałam na siebie płaszcz i czarne lity. Dosypałam jeszcze trochę smakołyków psiakowi do miski i wyszłam.


Minęłam wieki półkolisty napis "Cmentarz Holmes Chapel". Idąc z bukietem czerwonych róż przypominam sobie wiosenny jak i smutny dzień. Idąc wyrobioną ścieżką w śniegu patrzałam na nagrobki szukając wyjątkowej osoby,któa na zawsze zostanie w moim sercu. Skręcając w lewo przypomniałam sobie tamten dzień. Czarna suknia, łzy, jeszcze nie wystarczająco ciepłe słońce, wiatr , mnóstwo osób i ona. Drewniana trumna a dookoła my wszyscy. Ta choroba ją wyniszczyła. Nie pamiętam już jej głosu. Nie była na moim zakończeniu liceum. Nie widziała jak rzucałam czapką. Nie zrobiła zdjęcia przed wyjściem na bal maturalny. Wszystko miało być inaczej. Miała tu być. Cały czas. Kochać, pomagać, wspierać. A tu jej nie ma brakuje. Brakuje tego wszystkiego co miała dalej trzymać,żebym wyrosła na samodzielną kobietę,a ja na razie sobie z tym wszystkim nie radzę.


Harry


Stałem patrząc się na cyfry i nazwisko Ojca. Po jaką cholerę się zgodziłem tu przyjść. Gdyby nie Gemm na pewno do tego chuja nie przyszedłbym. Zniszczył mi życie. Wszystko przez jednego ćpuna i dilera zarazem. Wszystko wchłonął jak ogień. Wszystko zabrał ze sobą. Tyle ludzi umarło, płacz Matki, Siostry. Byłem silny i dlatego wyrosłem na maszynę do zabijania. W stu procentach jestem taki sam jak On. Identyczny.
- Dlaczego ja go nie zabiłem.
- Przestań.- szepnęła Gemma. - Choć zimno już.
Odszedłem spoglądając przed siebie. Zobaczyłem parę metrów dalej dziewczynę. Wysoka blondynka, granatowy płaszcz. Przyśpieszyłem krok bardziej przyglądając się dziewczynie. Stojąc przodem do blondynki poznałem Megan. Płakała, była w rozpaczy.
- Idź do niej.- szepnęła Gemma.- Poczekam w aucie. - dodała.
Nie widziała mnie dopóki nie stanąłem ramie w ramie obok niej. Patrząc na tabliczkę ujrzałem nazwisko Palvin.. Anna Palivn. Czy to jej mama? Nigdy nie mówiła? Chwila Styles, nigdy nie pytałeś się.
- Przykro mi..- spojrzałem na Nią.
- Brakuje mi jej.- przytuliłem ją do siebie,aby znowu poczuła te ciepło i mi po raz kolejny zaufała.
- Cii..- głaskałem ją po głowie. - I ciebie też. - spojrzała w moje oczy i oddała lekki pocałunek.

------------------------------------------------------------------

Hej :)
Miło znowu widzieć was na pokładzie :D
Wypoczęta wracam do was z dużą dawką emocji.
Czy tylko ja zauważyłam,że coś tu kwitnie między Megan i Harry'm? Hemm?

Miłęgo czytania :)

Widzimy się --> 14-15 Sierpnia :)