sobota, 11 lipca 2015

Rozdział 39 - Wigilia.

Od samego rana biegam od kuchni do salonu z jedzeniem. Misja - nic nie może spać z talerza. Tata z dziadkiem nabijają się ze mnie. Rzuciłam im już dziś parę zabójczych spojrzeń,aby zrozumieli,że to nie jest wcale śmieszne. Może i wyglądam śmiesznie,ale to jakoś mnie nie rusza. Yhh. Kiedy położyłam na stół z białym obrusem czterdziesty talerz Babcia krzyknęła,że to koniec i mogę się iść przebrać. Uśmiechnęłam się w duchu wbiegając do góry po schodach. Podeszłam do wieszaka,na którym wisiała bordowa sukienka z czarną marynarką a na podłodze stała para czarnych szpilek.  Ściągnęłam z siebie czarne dresowe spodnie i biały T-shirt zostając w samej bieliźnie. Podeszłam do lustra widząc tatuaż w stylu napisu pod lewą piersią. Przejechałam po nim dłonią czując każdą literkę. Momentalnie zamknęłam oczy przypominając sobie kiedy i z kim robiłam ten tatuaż.

"Zajęłam miejsce na profesjonalnym fotelu oglądając się po pomieszczeniu. Niczym się nie różnił od tamtego. Wyglądał wręcz identycznie.
- Jestem Edd. Znajomy Luke.
- Megan miło mi.- uśmiechnęłam się.
- Więc Megan.. Wybrałaś jakiś?
- Tak naprawdę to nie.
- A  myślałaś gdzie go byś chciała?
- No też nie. Bo zmusił mnie do tego Luke.
- Oj nie ładnie Hemmings. Jak mogłeś ją namówić do takiego czegoś!? - zaczął się śmiać.
- Chciałem ją odznaczyć.- odkrzyknął.
- I co? Gdzie robimy dziarę?
- Hmm. Zawsze podobały mi się pod piersią.
- No OK, pod którą?
- Lewą.
- A napis? Czy jakiś obrazek, literka?
- Napis. Niech będzie :Co mnie nie zabije to mnie wzmocni.
- No to robimy.- podniósł mi koszulkę i zaczął jeździć po ciele.
Minęło sporo czasu,gdy Edd powiedział,że skończył. Podeszłam do lustra patrząc na dziarę.
- Podoba się?
- Jest seksowna.- zobaczyłam w odbiciu,że obok chłopaka stał Luke.
- Też mi się podoba.- dodałam.
- Dzięki Ed.- przybiłam mu piątkę.
- Do usług. Jak będziesz chciała kolejny to wiesz gdzie mnie  "


Otworzyłam oczy z myślą,że mi go strasznie brakuje. Tak naprawdę to Harry'ego też. Klnęłam na niego a dziś jakoś nie chcę? Dzień dobroci dla zwierząt czy co? Zostawiłam myśli o nich na bok i zaczęła się ubierać. Ściągnęłam z wieszaka ubranie a następnie nałożyłam sukienkę na siebie. Wyciągnęłam spiralę oraz fluid i jasno-beżową pomadkę,która doda charakteru mojej twarzy. Przeczesałam włosy szczotką i nałożyłam na nogi szpilki.
- Megan!! Czekamy! - usłyszałam głos babci i zeszłam na dół. Schodziłam z gracją jakby zaraz miał mi tam na dole podać książę rękę a następnie ją lekko ucałować. Spojrzałam na pusty korytarz,gdzie stała Babcia w granatowej dopasowanej sukience.
-Ślicznie Babciu wyglądasz. - spojrzałam na kobietę widząc jej uśmiech.
- Ty również. - dodała kiedy stanęłam obok Niej.
- Mamo zapraszałaś gości? - usłyszałam Tate,który wypatrywał razem z Dziadkiem "kogoś,coś".
- Słucham? Skąd,że nikogo nie zapraszałam. Dziwne. -podeszłam do Taty i wyjrzałam przez okno widząc czarnego mustanga.
- Ale samochód..
- Tato to mustang.
- Synu nie musisz mnie uczyć.
Moje źrenice dostały większych rozmiarów widząc wysiadającego Luke z dużym bukietem czerwonych róż.
- Megan co tu robi Lu..- Tata nie dokończył,a Ja mu już odpowiedziałam.- Gdybym Ja też wiedziała..
Wyszłam z salonu zakładając na siebie płaszcz i wychodząc z domu. Podniosłam wzrok widząc wysokiego,przystojnego blondyna z postawioną grzywką ubrany w ciemno-zieloną parkę oraz w żółtawe timberlandy.
- Luke co ty tu robisz?
- Megan.- zatrzymał się podając mi bukiet.
- Musiałem tu przyjechać i cię przeprosić,że to wszystko ukrywałem. Szaleje bez Ciebie. Potrzebuję Ciebie. Naprawdę..
Nagle Hemmings sięgnął do lewej kieszeni i otworzy małe granatowe pudełko. Ujrzałam wielki srebrny pierścionek. "Serio kolejny"- pomyślałam. Nie umiem krzyknąć - nie.nie.nie. Ani tak.tak.tak.. Gdybym go przyjęła nie zrozumiałam bym samej siebie. Skoro przyjęłam ten to czemu nie Harry'ego? A jeśli bym go nie wzięła złamałabym serce Luke,który o sto procent jest lepszy od Styles'a



Harry

Idąc z Gemmą w kierunku domu Megan dużo miałem myśli. A jeśli nie chce mnie. Pewnie mnie nienawidzi. Może ma innego? Nagle zatrzymaliśmy się przy ładnym domku przy lesie zaraz przy wybiegu dla koni Państwa Beth.
- To tu.- szepnęła Gemma wcale się nie ciesząc z mojego planu.
Wyciągnąłem czerwone pudełko i sprawdziłem czy brylant dalej tam jest.
-Ktoś do nich chyba przyjechał. - dodała,gdy podniosłem wzrok.
Przyjrzałem się samochodowi. Hmm. Mustang. Spojrzałem na rejestrację widząc dokładnie takie same cyfry jakie ma Luke. Kurwa. O wszystkim myślałem,ale nie o tym,że ten Idiota wie niestety gdzie mieszka i kto by wpadł na to,że Hemmings chce zrobić mi na złe i tu przyjechać? No kto by nie wpadł. Obiecuje sobie,że kiedyś go zabiję. Nawet,że udaje z siebie takiego grzecznego. Pff. Podszedłem bliżej i ujrzałem Anioła. Wysoka blondynka w czarnych szpilkach i granatowym płaszczu. Cała seksowa Megan. Chciałem jeszcze bliżej podejść,ale w ostatniej chwili usłyszałem trzy słowa " Wyjdziesz za mnie? " wypowiedziane przez Luke. Znieruchomiałem kompletnie. Jak ona teraz przyjmie? To ja nie mam szans? Trzeba było jednak przyjść o tej jebanej ósmej rano.
-Przecież ty miałeś się jej.. Cholera.- przyłożyła do buzi rękę z miną zdziwienia.
- Sukinsyn.- szepnąłem widząc jak Meg przytula Blondyna trzymając bukiet róż.
- Zgodziła się. - wpatrywałem się w ich dwojga czując niechęć,gdy w jednej chwili Ona spojrzała na mnie.

Megan



Odpowiedziałam mu "muszę się zastanowić",ale 
też i nie? To chyba dobrze. Wtuliłam się w
Niego. Dawno go nie widziałam oj bardzo. Tęskniłam za nim bardzo. Nagle poczułam jakby ktoś nas obserwował. Odwróciłam głowę w kierunku bramy. Moje oczy się rozszerzyły widząc Harry'ego osłupiałego z Gemmą. On tylko pokiwał głową a jego Siostra nie wiedziała co ma powiedzieć. Sama nie wiem. Nie mam zamiaru nawet do niego iść. Stał jak osłupiały i nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Nasze spojrzenia skrzyżowały się ze sobą i po chwili opuścił głowę i odszedł. Poleciała mi łza po lewym policzku,którą po chwili wytarłam ruchem ręki,aby Luke się nie skapł. Nie chce mu o tym mówić a tym bardziej,że on to wszystko widział. Objął mnie w pasie i ruszyliśmy do domu.
- Ty nie powinieneś być czasem w Kanadzie u Babci?
-Miałem,ale były wczoraj burze śnieżne i nie było żadnego wylotu.- odpowiedział i zamknęliśmy za sobą drzwi, rozbierając z siebie ubrania zimowe.
- To kiedy wylatujesz?
- Wieczorem mam samolot. - posłał mi uśmiech i weszliśmy do salonu,gdzie wszyscy jak na ruskim kazaniu siedzieli i rozmawiali między sobą.
- Nie powiedziałam mu tak.- rzekłam siadając przy stole.
- Co o czym ty mówisz?- spytał Tata.
- Jakbym was nie zauważyła w oknie za firaną.
- Mówiłem,że nas widziała.- dodał dziadek.
- Wariaci. - szepnęłam i nalałam Luke'owi barszczu.


Godzinę później przyszedł czas na prezenty. Wszyscy wstali z gigantycznymi brzuchami od stołu podchodząc do choinki. Tata uciekł jak burza mówiąc,że zaraz przyniesie mój prezent. Co to jest,że nie jest tu pod choinką.
Babcia odpakowała swój prezent ode mnie i od razu zebrałam całusa od niej. Miło z jej strony.
- Piękny.- uśmiechnęła się trzymając w ręku naszyjnik.
Dziadek jak co roku dostał kolejny samochód do kolekcji,z którego również był bardzo ucieszony.
- Przepraszamy Luke,że nic dla Ciebie nie ma,ale nie wiedzieliśmy,że będziesz. - dodała babcia.
- Nic nie szkodzi ale za to dziękuje bardzo za kolację wigilijną.
- O to i on! - wbiegł Tata z małym czekoladowym labradorem.
- Co!? Matko ale to słodkie.- podeszłam do Taty i wzięłam go na ręce.
- Wesołych Świąt Kochanie.- ucałował mój policzek.
Usiadłam obok Luke na kanapie i położyłam sobie na kolanach psa.
- To on czy ona?
- On,on..
- Jak mu dasz na imię?- oparł głowę Luke o moje prawe ramię jednocześnie bawiąc się z zwierzakiem.
- Lucky.- dodałam i wszyscy wyszli zostawiając nas samych.
- Stęskniłem się za Tobą wiesz?- szepnął mi w ucho.
- Ja za Tobą też.
- Na mnie już pora.- wstał.
- Już?
- Za pięć godzin mam samolot,ale trzeba jeszcze do Londynu dojechać.
- Ehh..- dodałam i poszliśmy do holu a za nami pies.
- Lucky idź do kuchni Babcia ci da jeść.- spojrzałam na starszą kobietę,która przyglądała się mu z miską pełną psiego jedzenia. Zobaczyłam przed sobą ubranego chłopaka,który już otwierał drzwi.
- Wesołych Świąt i daj znać jak zmienisz zdanie.- podał mi pudełko spoglądając prosto w oczy.
- Jasne. - odpowiedziałam i wtuliłam się w niego.
- Kocham Cię.- szepnął i musnął moje usta.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam widząc jak udaje się w kierunku samochodu a następnie do niego wsiada. Spogląda jeszcze raz na mnie i odpala auto odjeżdżając z podjazdu a Ja zamykam drzwi.
- Kochasz go.- usłyszałam Tate,który stał w małej odległości za mną.
- Chyba tak. - spojrzałam na Niego i zabrałam psa na górę.


 


----------------------------------------------------------------------

Hejo!

Podoba się? Pewnie nie,bo to Luke się oświdczył. Hehh :D ale uwierzcie za 10 rozdziałów będzie koniec i wtedy będzie FANTASTYCZNIE!! :DD
Dalej będzie perspektywa Harry'ego i Megan. Czyli bez zmian.
Ale kolejny rozdział będzie -->  7-8 Sierpnia ( jadę na wakacje)

TO CO MIŁYCH WAKACJI? :D



środa, 8 lipca 2015

Rozdział : 38 - Gdzie jesteś Megan?

Poczułam ból głowy i jasność w pokoju. Podniosłam się opierając łokciami. I to już był błąd. Szum w głowie i migrena. Spojrzałam na biurko,gdzie leżała prawie pusta butelka po whisky. Jebane gówno.
- Obudziłaś się wreszcie.- wystraszona odwróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni widząc Tate,który przeglądał coś w telefonie.
- Cześć.- odpowiedziałam zaspana. 
- A ja się zastanawiałem gdzie jest moja butelka whisky.
- UPS...- posłałam mu uśmiech wstając z łóżka.
Położyłam gołe stopy na lodowatą podłogę. Pewnymi,małymi krokami podeszłam do Ojca całując lewy policzek.
- Uwielbiam takie przywitania.
- Cieszę się.- rzekłam siadając obok Niego na blacie. 
- Jak było wczoraj? - spytał.
Spojrzałam prosto w jego twarz przypominając sobie wczorajszy wieczór.
Hmm? Nic szczególnego? Trochę wypiłam,pośmiałam się, tańczyłam. Normalna domówka bez swoich znajomych na obcym terenie. 
- Dobrze.- podsumowałam.
- Upiłaś się?
- Baaardzo..- zaakcentowałam.
- Pytam serio?- spojrzał na mnie.
- Jestem dorosła..- Ale się nie zachowujesz.- dodał.
- Fajnie. - odpowiedziałam. - Mam zamiar się ubrać. 
- OK.
Czekałam aż wyjdzie,ale jakoś mu się na to nie zbierało.
- Tato?
- No co? - zdziwił się.- Chce się ubrać?- dodałam.
- Aaa.. Już wychodzę. 
Wstał z fotela idąc na dół.
- Tak w ogóle to jest prawie dwunasta za godzinę obiad. 
- Świetnie..- posłałam mu zabójcze spojrzenie.
Odwróciłam się przodem do szafy. Otworzyłam ją i zaczęłam wpatrywać się na ubrania. W końcu podjęłam decyzję,że ubiorę beżowy sweter z ikonką sowy oraz dżinsy. Tak zwyczajnie zeszłam na dół. Pierwszym miejscem jakim chciałam zwiedzić to była kuchnia. Stanęłam w przejściu widząc babcie,która biega z ciastem,barszczem,rybami. Jak co roku dzień przed Wigilią. No właśnie? Dzisiaj jest 23 grudnia jutro wyjątkowy dzień,w którym cała rodzina siada przy jednym stole no i oczywiście prezenty! Mi już nawet nie chodzi o głupie paczki i o nie prawdziwego św.Mikołaja. Bardziej wolę kiedy wszyscy zjeżdżamy się do Babci i jemy jej smakołyki a późnym wieczorem śpiewamy wspólnie kolędy. Cudowny czas! Nagle ujrzałam dłoń przed oczami.
- Co?? - wkurzona na Babcie,która przerwała mi myśli o jutrzejszym dniu.
- Co tak myślisz?
- Myślałam o twoim cudownym cieście i innych smakołykach a Ty mi to zabrałaś.
- Oj przepraszam Wnuczuś,ale może jest coś ważniejszego niż myślenie o jutrze hmm?
Spojrzałam na zastawiony stół produktami i jedzeniem,które muszą być przygotowane na jutro.
- Może śmieci wyrzucisz? - podała mi worek.
- I powiedz,że jeszcze na dwór muszę iść?
- No raczej? - zdziwiła się. - Ubierz się ciepło! Jest tam tylko minus dwanaście. - usłyszałam ostatnie dwa zdania,które krzyknęła kobieta kiedy zaczęłam się ubierać. Naciągnęłam na niebieskie w gwiazdki skarpetki buty emu a na górę płaszcz, czapkę i szalik. Jak się ubrać to porządnie. Otworzyłam drzwi i dziwnym trafem wpadłam w jakąś szczupłą postać. Upadając na ziemię ujrzałam niebieskie włosy,które wystawały z pod czapki. Ohh Gemma! Zapomniałam,że się z nią umówiłam.
- Ałł. - podniosła się dziewczyna podając mi rękę.
- Nic ci nie jest?- spytałam się z  czułością.- Tyle razy mówiłam Dziadkowi,że tu jest gruby lód i ma coś z tym zrobić!- zdenerwowana Babcia podeszła do otwartych drzwi.
- Dzień Dobry.
- Cześć Gemmo, wszystko OK?
- Tak nic się nie stało. Faktycznie ślizgo tu trochę.
- To my pójdziemy wyrzucić śmieci i się kawałek przejść.- rzekłam patrząc na koleżankę,która kiwnęła głową. Staruszka zamknęła za nami drzwi a my powoli udałyśmy się pod kosz,który otworzyłam i wrzuciłam worek.
- Możemy iść.- dodałam,gdy zamykałam pudło na śmieci.
- Przepraszam za to pod drzwiami. - spojrzałam na dziewczynę ze zdziwieniem,kiedy opuszczałyśmy posesję.
- Nie masz za co? Przecież zdarza się. - poklepałam ją po prawym ramieniu.
- To raczej nie był przypadek stałam pod drzwiami dobre pięć minut zastanawiając się czy to dobry pomysł jest mówić ci o swoich problemach. Każdy ma ich dużo a Ja ci się jeszcze narzucam.
- Ohh Gemm. Trochę przesadzasz. No może każdy ma,ale zawsze próbuje pomóc jeśli nie chcesz nie musisz mówić. Masz rację znamy się parę dni? Ale wydaje mi się,że po pierwszej rozmowie czuję się jakbym rozmawiała z przynajmniej dwuletnią znajomością.
- No tak.. Ale nie powinnam chyba..- czuła niepewność.
- Słuchaj mów o co chodzi. - zatrzymałam dziewczynę patrząc prosto w jej zielone oczy.
Nagle przed oczami widziałam Harry'ego. To ta sama dzika zieleń,którą mnie zauroczył. Otworzyłam i zamknęłam oczy kilka razy i znowu wdziałam niebieskowłosą.
- Coś nie tak?
- Nie nie, wszystko dobrze. Z tego co pamiętam miałaś mi powiedzieć o bracie?
- Mhm. To chyba największy problem.
- Zamieniam się w słuch.- włożyłam ręce do kieszeni od płaszcza. Babcia miała rację jest cholernie zimno. Jak to w zimę - pomyślałam idąc w stronę miasta.
- Nie chcę o tym rozmawiać na ulicy wolę w ciepłym miejscu. Może u mnie w pracy?
- Jasne. Byle,żebyś mi się wyspowiadała.- posłałam jej uśmiech.


Dokładnie dziesięć minut później weszłyśmy do kawiarni,gdzie pracuje Gemma z Patrickiem,który na pierwszy rzut oka filtrował z jakąś blondynką.
- O dziewczyny!- zerwał się z baru idąc w naszym kierunku.
- Nie wysilaj się dwie ciepłe czekolady.- położyła dziewczyna rękę na jego torsie uruchamiając jaki kolwiek ruch.
- Jasne..- dodał z brakiem życia.
Zajęłyśmy miejsce w jak największym kącie. Chyba większych kątów w pub'ach nie ma i nie znajdziesz. Ściągnęłam granatowy płaszcz licząc,że dziewczyna zacznie.
- Może to głupie,ale mój brat jest starszy ale głupszy od dzieciaka z przedszkola.
- Czemu?
- Mieszka w Londynie, do którego wyjechał dobre sześć lat razem z niedoszłym Ojcem,którego do dziś nienawidzę. Nie będę owijać w bawełnę. Wale prosto z mostu. Był dilerem miał własnych dostawców i w to wszystko wmieszał brata. I pewne w tym siedzi,ale jak to On wszystko zaprzecza. Nienawidzę go za to. Kocham go i jednocześnie nienawidzę. Przyjeżdża raz w roku. Pewnie jutro będzie wieczorem. Nie łaska przyjechać częściej do Matki i Siostry. Mam żal do niego o to. No kto by nie miał? - odwróciła się widząc Patricka idącego w naszą stronę z dwoma kubkami w wzorki świąteczne.
- Proszę ..- dodał i odszedł.
- Wszystko jest takie trudne. Ojciec zabrał mi brata w wieku piętnastu lat był moim przyjacielem. Zawsze wszystko razem robiliśmy no jak to przypadło na brata i siostrę. A on tak z dnia na dzień go zabrał. A Harry..? Odezwał się dopiero po roku.
- Harry?- zdziwiłam się.
- Tak Harry. Mój brat ma tak na imię.
Popatrzałam na Gemmę składając w kupkę jej historie i Styles'a. I dopiero po chwili zrozumiałam,że historia dziewczyny niczym się nie różni od Jego.
- Gemma masz na nazwisko Styles?
- Yyy. Megan o co ci chodzi bawisz się w policjanta?- zdenerwowała się i trochę wystraszyła.
- Powiedz proszę..
- No tak. Gemma Styles. Ale chwila? Ja niczego nie rozumiem? Znasz mojego brata?
- Może inaczej znałam,chodziliśmy razem i mi się oświadczył.
- Co?- jej oczy powiększyły się o sto rozmiarów więcej.- Ale jak kiedy?! Meg musisz mi powiedzieć!
- Przepraszam cię innym razem. - zaczęłam się ubierać i kończyć pić ciepłą czekoladę.- I proszę cię nie mów mu,że tu jestem i że mnie znasz OK?
- Ale czemu?! Proszę cię..- chwyciła moją dłoń patrząc prosto w moje oczy.
- Ni..Nie mogę. Wybacz.- wyrwałam jej dłoń i jak piorun wybiegłam z kawiarni.
Ledwo zamknęłam drzwi a już ryczałam. Dlaczego to na mnie wpadło. Czy każda osoba jest z Nim powiązana? No halo?! Polubiłam Gemmę,a tu co? To jego siostra. Nie,nie. Nie mam gdzie uciekać? Przecież On tu ma dom rodzinny. Kurwa! - pomyślałam i szybkim marszem ruszyłam do domu. Tegoroczne święta będą chyba najgorsze od dwudziestu lat.



Harry


Podałem prezent Alex i zacząłem się zbierać.
- Dzięki Harry.- uśmiechnęła się widząc trylogie niezgodnej.- Nie ma za co. - posłałem jej oczko. - Na mnie już czas.- nałożyłem na siebie płaszcz.
- Mogę zamienić dwa zdania z Tobą na dworze?- spytała Emma widząc jej wkurwiający wzrok.
- Dobrze. - otworzyłem drzwi i pomachałem na pożegnanie nastolatce. Natomiast jej starsza siostra położyła dłonie na ramiona poruszając nimi. Niech zgadnę zimno Ci? -pomyślałem.
- Co jest?
- Hmm po co te prezenty?
- Hmm. Bo lubię Alex? Jezu robisz problem o trzy książki.
- Nie o to mi do końca chodzi.
- Hmm? Co masz na myśli?
- A może co ty knujesz?
Moje serce przyśpieszyło rytm. Cholera rozgryzła mnie. Niech to szlag!
- Więc?
- Prezent swoją drogą,ale chciałem się coś dowiedzieć i jestem w stu procentach pewien,że będziesz wiedzieć.
- Jesteś pewien?
- Oczywiście.
- Styles nie lubię twojej zabawy. Zauważyłeś?
- Gdzie mieszkają dziadki Megan?
- Hahah? No widzisz miałeś rację. Wiem,ale hmm. Nie powiem ci. Jaki ty zakochany? Ale zbyt późno trochę ziomek. Spóźniłeś się do dnia kiedy się jej oświadczyłeś a bardziej do nocy z..
- Skończ. - zakończyłem rozmowę odwracając się i otwierając drzwi od auta. - Powiesz mi czy nie?
- Podpowiem? OK?
- Kurwa Emma też nie lubię twojej gry.
- Znasz to miasteczko. Wesołych Świat Szefie.- posłała mi ciepły uśmiech i weszła do środka domu.
No chuj. Wiem dużo. " Znasz to miasteczko" Jejku ale mi to dużo mówi. Przecież to może być Londyn, Barcelona, Paryż. Kurwa no każde.Wyciągnąłem telefon widząc imię Siostry.
- Hej Gemm? Co tam?
- Kiedy będziesz? - spojrzałem na ulicę.- Ymm. Właśnie wyjechałem no to za trzy godziny?
- Super.- odpowiedziała.
- Co się stało? - zdziwiłem się.
- Skąd znasz Megan Palvin?- ostro zahamowałem na czerwonym świetle widząc ludzi na przejściu na pasach.
- A ty? Gemma widziałaś ją?
- Była moją koleżanką bardzo ją polubiłam a gdy wspominałam o swoim bracie-dilerze wszystko chuj strzelił! Przez ciebie!
- Gemm uspokój się. Nie ma czasu na kłótnie. Wiesz gdzie mieszka?
- No oczywiście! Przecież w Holmes Cheapel?! Chwila.. Harry co ty knujesz. Ona cię nie chce znać. Harry? Halo? Harry kurwa mać!! - nacisnąłem czerwoną słuchawkę i rzuciłem telefon na fotel pasażera.
- Super!- powiedziałem sam do siebie.
Emma miała rację. Znam te miasteczko i to baaardzo dobrze. Muszę się wszystkiego dowiedzieć od Gemmy skąd ją zna. - Wyciągnąłem z lewej kieszeni małe czerwone pudełko w kształcie serca.
I muszę oddać Megan to co należy do Niej.


" Jestem szczęśliwa. Nigdy w całym swoim życiu nie byłam bardziej szczęśliwa bez Ciebie Harry."


-------------------------------------------------

Hej!

Sorki za opóźnienie,ale no kurczę WAKACJE! :)

W piątek pojawi się kolejny rozdział tym razem wyjątkowy :
1. Wigilia
2. Spotkają się pewne osoby " nie mam tu tylko namyśli Meg i Harry'ego " :) 

CZYTAĆ, CZYTAĆ I JESZCZE RAZ CZYTAĆ! :D

Przesyłam buziaki :3