Od samego rana biegam od kuchni do salonu z jedzeniem. Misja
- nic nie może spać z talerza. Tata z dziadkiem nabijają się ze mnie. Rzuciłam im już dziś parę
zabójczych spojrzeń,aby zrozumieli,że to nie jest wcale śmieszne. Może i
wyglądam śmiesznie,ale to jakoś mnie nie rusza. Yhh. Kiedy położyłam na stół z
białym obrusem czterdziesty talerz Babcia krzyknęła,że to koniec i mogę się iść
przebrać. Uśmiechnęłam się w duchu wbiegając do góry po schodach. Podeszłam do
wieszaka,na którym wisiała bordowa sukienka z czarną marynarką a na podłodze
stała para czarnych szpilek. Ściągnęłam
z siebie czarne dresowe spodnie i biały T-shirt zostając w samej bieliźnie. Podeszłam do lustra widząc tatuaż w stylu napisu pod lewą piersią. Przejechałam
po nim dłonią czując każdą literkę. Momentalnie zamknęłam oczy przypominając
sobie kiedy i z kim robiłam ten tatuaż.
"Zajęłam miejsce na profesjonalnym fotelu oglądając się
po pomieszczeniu. Niczym się nie różnił od tamtego. Wyglądał wręcz identycznie.
- Jestem Edd. Znajomy Luke.
- Megan miło mi.- uśmiechnęłam się.
- Więc Megan.. Wybrałaś jakiś?
- Tak naprawdę to nie.
- A myślałaś gdzie go
byś chciała?
- No też nie. Bo zmusił mnie do tego Luke.
- Oj nie ładnie Hemmings. Jak mogłeś ją namówić do takiego
czegoś!? - zaczął się śmiać.
- Chciałem ją odznaczyć.- odkrzyknął.
- I co? Gdzie robimy dziarę?
- Hmm. Zawsze podobały mi się pod piersią.
- No OK, pod którą?
- Lewą.
- A napis? Czy jakiś obrazek, literka?
- Napis. Niech będzie :Co mnie nie zabije to mnie wzmocni.
- No to robimy.- podniósł mi koszulkę i zaczął jeździć po
ciele.
Minęło sporo czasu,gdy Edd powiedział,że skończył. Podeszłam
do lustra patrząc na dziarę.
- Podoba się?
- Jest seksowna.- zobaczyłam w odbiciu,że obok chłopaka stał
Luke.
- Też mi się podoba.- dodałam.
- Dzięki Ed.- przybiłam mu piątkę.
- Do usług. Jak będziesz chciała kolejny to wiesz gdzie
mnie "
Otworzyłam oczy z myślą,że mi go strasznie brakuje. Tak
naprawdę to Harry'ego też. Klnęłam na niego a dziś jakoś nie chcę? Dzień
dobroci dla zwierząt czy co? Zostawiłam myśli o nich na bok i zaczęła się
ubierać. Ściągnęłam z wieszaka ubranie a następnie nałożyłam sukienkę na
siebie. Wyciągnęłam spiralę oraz fluid i jasno-beżową pomadkę,która doda
charakteru mojej twarzy. Przeczesałam włosy szczotką i nałożyłam na nogi
szpilki.
- Megan!! Czekamy! - usłyszałam głos babci i zeszłam na dół.
Schodziłam z gracją jakby zaraz miał mi tam na dole podać książę rękę a
następnie ją lekko ucałować. Spojrzałam na pusty korytarz,gdzie stała Babcia w
granatowej dopasowanej sukience.
-Ślicznie Babciu wyglądasz. - spojrzałam na kobietę widząc
jej uśmiech.
- Ty również. - dodała kiedy stanęłam obok Niej.
- Mamo zapraszałaś gości? - usłyszałam Tate,który wypatrywał
razem z Dziadkiem "kogoś,coś".
- Słucham? Skąd,że nikogo nie zapraszałam. Dziwne.
-podeszłam do Taty i wyjrzałam przez okno widząc czarnego mustanga.
- Ale samochód..
- Tato to mustang.
- Synu nie musisz mnie uczyć.
Moje źrenice dostały większych rozmiarów widząc
wysiadającego Luke z dużym bukietem czerwonych róż.
- Megan co tu robi Lu..- Tata nie dokończył,a Ja mu już
odpowiedziałam.- Gdybym Ja też wiedziała..
Wyszłam z salonu zakładając na siebie płaszcz i wychodząc z
domu. Podniosłam wzrok widząc wysokiego,przystojnego blondyna z postawioną
grzywką ubrany w ciemno-zieloną parkę oraz w żółtawe timberlandy.
- Luke co ty tu robisz?
- Megan.- zatrzymał się podając mi bukiet.
- Musiałem tu przyjechać i cię przeprosić,że to wszystko
ukrywałem. Szaleje bez Ciebie. Potrzebuję Ciebie. Naprawdę..
Nagle Hemmings sięgnął do lewej kieszeni i otworzy małe
granatowe pudełko. Ujrzałam wielki srebrny pierścionek. "Serio
kolejny"- pomyślałam. Nie umiem krzyknąć - nie.nie.nie. Ani tak.tak.tak..
Gdybym go przyjęła nie zrozumiałam bym samej siebie. Skoro przyjęłam ten to
czemu nie Harry'ego? A jeśli bym go nie wzięła złamałabym serce Luke,który o
sto procent jest lepszy od Styles'a
Harry
Idąc z Gemmą w kierunku domu Megan dużo miałem myśli. A
jeśli nie chce mnie. Pewnie mnie nienawidzi. Może ma innego? Nagle
zatrzymaliśmy się przy ładnym domku przy lesie zaraz przy wybiegu dla koni
Państwa Beth.
- To tu.- szepnęła Gemma wcale się nie ciesząc z mojego
planu.
Wyciągnąłem czerwone pudełko i sprawdziłem czy brylant dalej
tam jest.
-Ktoś do nich chyba przyjechał. - dodała,gdy podniosłem
wzrok.
Przyjrzałem się samochodowi. Hmm. Mustang. Spojrzałem na
rejestrację widząc dokładnie takie same cyfry jakie ma Luke. Kurwa. O wszystkim
myślałem,ale nie o tym,że ten Idiota wie niestety gdzie mieszka i kto by wpadł
na to,że Hemmings chce zrobić mi na złe i tu przyjechać? No kto by nie wpadł.
Obiecuje sobie,że kiedyś go zabiję. Nawet,że udaje z siebie takiego grzecznego.
Pff. Podszedłem bliżej i ujrzałem Anioła. Wysoka blondynka w czarnych szpilkach
i granatowym płaszczu. Cała seksowa Megan. Chciałem jeszcze bliżej podejść,ale
w ostatniej chwili usłyszałem trzy słowa " Wyjdziesz za mnie? " wypowiedziane
przez Luke. Znieruchomiałem kompletnie. Jak ona teraz przyjmie? To ja nie mam
szans? Trzeba było jednak przyjść o tej jebanej ósmej rano.
-Przecież ty miałeś się jej.. Cholera.- przyłożyła do buzi
rękę z miną zdziwienia.
- Sukinsyn.- szepnąłem widząc jak Meg przytula Blondyna
trzymając bukiet róż.
- Zgodziła się. - wpatrywałem się w ich dwojga czując
niechęć,gdy w jednej chwili Ona spojrzała na mnie.
Megan
Odpowiedziałam mu "muszę się zastanowić",ale
też i nie? To chyba dobrze. Wtuliłam się w
Niego. Dawno go nie widziałam oj bardzo. Tęskniłam za nim bardzo. Nagle poczułam jakby ktoś nas obserwował. Odwróciłam głowę w kierunku bramy. Moje oczy się rozszerzyły widząc Harry'ego osłupiałego z Gemmą. On tylko pokiwał głową a jego Siostra nie wiedziała co ma powiedzieć. Sama nie wiem. Nie mam zamiaru nawet do niego iść. Stał jak osłupiały i nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Nasze spojrzenia skrzyżowały się ze sobą i po chwili opuścił głowę i odszedł. Poleciała mi łza po lewym policzku,którą po chwili wytarłam ruchem ręki,aby Luke się nie skapł. Nie chce mu o tym mówić a tym bardziej,że on to wszystko widział. Objął mnie w pasie i ruszyliśmy do domu.
Niego. Dawno go nie widziałam oj bardzo. Tęskniłam za nim bardzo. Nagle poczułam jakby ktoś nas obserwował. Odwróciłam głowę w kierunku bramy. Moje oczy się rozszerzyły widząc Harry'ego osłupiałego z Gemmą. On tylko pokiwał głową a jego Siostra nie wiedziała co ma powiedzieć. Sama nie wiem. Nie mam zamiaru nawet do niego iść. Stał jak osłupiały i nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Nasze spojrzenia skrzyżowały się ze sobą i po chwili opuścił głowę i odszedł. Poleciała mi łza po lewym policzku,którą po chwili wytarłam ruchem ręki,aby Luke się nie skapł. Nie chce mu o tym mówić a tym bardziej,że on to wszystko widział. Objął mnie w pasie i ruszyliśmy do domu.
- Ty nie powinieneś być czasem w Kanadzie u Babci?
-Miałem,ale były wczoraj burze śnieżne i nie było żadnego
wylotu.- odpowiedział i zamknęliśmy za sobą drzwi, rozbierając z siebie ubrania
zimowe.
- To kiedy wylatujesz?
- Wieczorem mam samolot. - posłał mi uśmiech i weszliśmy do
salonu,gdzie wszyscy jak na ruskim kazaniu siedzieli i rozmawiali między sobą.
- Nie powiedziałam mu tak.- rzekłam siadając przy stole.
- Co o czym ty mówisz?- spytał Tata.
- Jakbym was nie zauważyła w oknie za firaną.
- Mówiłem,że nas widziała.- dodał dziadek.
- Wariaci. - szepnęłam i nalałam Luke'owi barszczu.
Godzinę później przyszedł czas na prezenty. Wszyscy wstali z
gigantycznymi brzuchami od stołu podchodząc do choinki. Tata uciekł jak burza
mówiąc,że zaraz przyniesie mój prezent. Co to jest,że nie jest tu pod choinką.
Babcia odpakowała swój prezent ode mnie i od razu zebrałam
całusa od niej. Miło z jej strony.
- Piękny.- uśmiechnęła się trzymając w ręku naszyjnik.
Dziadek jak co roku dostał kolejny samochód do kolekcji,z
którego również był bardzo ucieszony.
- Przepraszamy Luke,że nic dla Ciebie nie ma,ale nie
wiedzieliśmy,że będziesz. - dodała babcia.
- Nic nie szkodzi ale za to dziękuje bardzo za kolację
wigilijną.
- O to i on! - wbiegł Tata z małym czekoladowym labradorem.
- Wesołych Świąt Kochanie.- ucałował mój policzek.
Usiadłam obok Luke na kanapie i położyłam sobie na kolanach
psa.
- To on czy ona?
- On,on..
- Jak mu dasz na imię?- oparł głowę Luke o moje prawe ramię
jednocześnie bawiąc się z zwierzakiem.
- Lucky.- dodałam i wszyscy wyszli zostawiając nas samych.
- Stęskniłem się za Tobą wiesz?- szepnął mi w ucho.
- Ja za Tobą też.
- Na mnie już pora.- wstał.
- Już?
- Za pięć godzin mam samolot,ale trzeba jeszcze do Londynu
dojechać.
- Ehh..- dodałam i poszliśmy do holu a za nami pies.
- Lucky idź do kuchni Babcia ci da jeść.- spojrzałam na
starszą kobietę,która przyglądała się mu z miską pełną psiego jedzenia.
Zobaczyłam przed sobą ubranego chłopaka,który już otwierał drzwi.
- Wesołych Świąt i daj znać jak zmienisz zdanie.- podał mi
pudełko spoglądając prosto w oczy.
- Jasne. - odpowiedziałam i wtuliłam się w niego.
- Kocham Cię.- szepnął i musnął moje usta.
- Ja ciebie też. - odpowiedziałam widząc jak udaje się w
kierunku samochodu a następnie do niego wsiada. Spogląda jeszcze raz na mnie i
odpala auto odjeżdżając z podjazdu a Ja zamykam drzwi.
- Kochasz go.- usłyszałam Tate,który stał w małej odległości
za mną.
- Chyba tak. - spojrzałam na Niego i zabrałam psa na górę.
----------------------------------------------------------------------
Hejo!
Podoba się? Pewnie nie,bo to Luke się oświdczył. Hehh :D ale
uwierzcie za 10 rozdziałów będzie koniec i wtedy będzie FANTASTYCZNIE!! :DD
Dalej będzie perspektywa Harry'ego i Megan. Czyli bez zmian.
Ale kolejny rozdział będzie --> 7-8 Sierpnia ( jadę na wakacje)
TO CO MIŁYCH WAKACJI? :D