piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział : 19 - Górka Bill'ego.

Rano.
Otworzyłam oczy czując na twarzy promienie słoneczne,które przebijały się przez okna. Odwróciłam głowę na bok i nie ujrzałam brunetki,która miała ze mną spać. Siadając na łóżku ujrzałam Alex,która siedziała na fotelu spoglądając przed siebie.
Pewnie wspomina.
- Alex?
Zerwała się z fotela i na mnie spojrzała.
- Nie śpisz już?
- Jak widać. Coś się dzieje?
- Nie nic. Po prostu się wyspałam i nie chciałam Cię budzić.
Tak jasne.
- Chodź na śniadanie. - rzekłam wstając z łóżka. Zrobiłam pierwsza krok i zaczęłam schodzić ze schodów,a za mną dziewczyna. Kiedy znalazłyśmy się na parterze słyszałam głosy i zapachy dochodzące z kuchni. Wchodząc do pomieszczenia wszystko było naszykowane jak i wszyscy siedzieli przy stole. Gdy przekroczyłyśmy próg nastąpiła cisza a dorośli spojrzeli w naszą stronę.
- Dzień Dobry!- krzyknęłam na co wszyscy się uśmiechnęli.
- Jak się spało?
- Bardzo dobrze.- odpowiedziała Alex smarując bułkę dżemem.
- Jakie plany na dziś dziewczyny?
- Góra Billa
- Nie wiem czy to dobry pomysł.- szepnął i spojrzał na mnie złą miną.
- Tato jest ładna pogoda a Alex chce pokazać tylko okolice.
- Góra Bill'ego nie jest okolicą.
- Jest za naszym domem Tato.
- Skończcie się kłócić i już zajadajcie.
Przerwała naszą  małą sprzeczkę Babcia i zaczęłam jeść bułkę z serem żółtym.


*


*12:04*

Właśnie wyszłyśmy z domu kierując się w stronę lasu. Wciągnęłam na siebie ciemne dżinsy oraz koszulę z tego samego materiału.A do tego ubrałam zieloną przewietrzną kurtkę w sam raz jak na Jesień.  Przeszłyśmy przez podwórek i otworzyłam drewnianą bramę ,która prowadziła do części lasu. 
Widziałam ,że Alex jest trochę podenerwowana to co Ojciec mój mówił. Tym bardziej,że stwierdził ,że to "zły pomysł". Idąc dróżką między drzwiami słyszałam śpiew ptaków oraz ciepło jakie dawało słońce. Spojrzałam na dziewczynę,która dotrzymywała mi kroku. Szła pewnym krokiem ciągle patrząc się przed siebie. Chyba nawet nie zauważyła,że się na nią patrzę. 
- Alex?
- Tak? - oderwała wzrok od drogi i spojrzała na mnie.
- Coś nie tak?
- Nie, dlaczego tak sądzisz?
- Nie ważne.
Po co mnie okłamujesz? Skoro wiem jak się czujesz.
Minęło dobre 10 minut a ja czuję i poznaje,że się zbliżamy. Słychać było wodę oraz zaczęło trochę mocniej wiać - Jezioro. Skręcając w prawo ujrzałam górkę a na niej drewnianą ławeczkę. Zatrzymując się zamknęłam oczy. 
- Megan wszystko w porządku?- poczułam ciepłą dłoń brunetki na moim ramieniu.
- Tak.- szepnęłam i zaczęłam wspinać się.
Oto górka Bill'ego. Zajęłam miejsce i spojrzałam prosto na pomost,który dalej był. Drogę oddzielał bardzo stary płot z uliczkami. Wszystko było takie piękne i magiczne jak i wspomnienia ,które wiążą się z tym miejscem.
- Jej.. ale tu pięknie. A ten pomost. Tak bardzo romantycznie.
- No właśnie. - uśmiechnęłam się i spojrzałam w ten sam kierunek co Alex.
- A czemu tak właściwie Górka Bill'ego? i skąd wzięła się ta ławka.
- Górka Billa wzięła się od imienia pewnego chłopaka. 

                            *Wspomnienia*

- Megan!- krzyknął Bill podchodząc do mnie z bukietem róż.
- Bill.- szepnęłam a On musnął moje usta.
- Piękna jak zawsze.-uśmiechnął się i chwycił mnie za dłoń.
Zeszliśmy z górki , na której mój dziadek zrobił nam ławkę. 
To miejsce poznałam dzięki niemu. Pokazał mi je jako pierwszej.I tu się zakochałam. Nie tylko w miejscu,ale też w Nim.
W przystojnym sąsiedzie moich dziadków. 
Powoli kończą się wakacje,a Ja wyruszam do Londynu, bo wiem,że tylko tam coś osiągnę. 
I kończę tu życie.
- Jutro wyjeżdżasz. - szepnął ,gdy siedzieliśmy na pomoście bawiąc się gołymi stopami w wodzie.
- Niestety.
- Chcę,żebyś o Mnie nie zapomniała. I zadzwoń chociaż do mnie czasem.
- Oczywiście. Obiecuje Bill.
- Kocham Cię.- musnął po raz kolejny moje usta a po moim policzku zaczęły spływać łzy.

- Bill? Ładne imię. Kim On był? Opowiesz mi?
- Bill.-uśmiechnęłam się spoglądając przez słoneczne okulary prosto w słońce. - Był niezwykle przystojny. Poznałam go jeszcze wtedy,gdy czytać nie umiałam. Był ode mnie o rok starszy i wnukiem Pani Beth oraz Pana Edwarda ,którzy przyjaźnią się z moimi dziadkami. Mają też stadninę koni. Kojarzysz gdzie? Kiedy przyjechałam tu 13 lat później z Twoją siostrą dojrzał i jednocześnie bardzo mi się spodobał. Znowu razem spędzaliśmy czas i chodziliśmy na te jezioro się kąpać.-pokazałam palcem na miejsce. I podczas następnego lata kiedy miałam 17 lat a Bill 18 właśnie na tym miejscu gdzie siedzimy mnie pocałował. Wtedy zaczęliśmy ze sobą chodzić. I nawet dziadek zrobił nam tą ławkę, bo stwierdził,że zakochani muszą mieć na czym siedzieć. No i po trzech miesiącach musiałam opuścić Holmes Chapel. Udałam się z powrotem do Londynu. 
- Wow.. Musiała to być piękna miłość. I co się z nim stało? Czemu nigdy go nie poznałam?
- Bo właśnie ta nazwa tej górki jest poświęcona dla Niego.
- Nie rozumiem.- spojrzała na mnie ze zdziwieniem a ja zaczęłam dalej opowiadać.
- Obiecałam mu. Dzwoniliśmy do siebie codziennie. Rozmawialiśmy przez skype,ale najwidoczniej to zbyt nie pomogło. Nie wiedziałam jak się miewa. Nikt mi nie powiedział,że Bill codziennie tu przychodził i wylewał łzy. Nigdy mi też tego nie powiedział. Kiedy znowu przyjechałam tu po 4 miesiącach Bill'ego już nie było. Okazało się,że tu popełnił samobójstwo,ponieważ sobie nie radził.
- wytarłam rękawem od kurtki mokre policzki i spojrzałam na Alex,która miała minę bardzo przerażoną.
- Dlaczego?
- Nie wiem. Wydaje mi się,z tego co mi napisał w liście,że tęsknił i to był główny powód. Dlatego tu ciągle przychodzę,gdy tylko mogę. Wspominam i jednocześnie płacze. Wszystko mi przypomina Bill'ego. Nazwaliśmy tą ławkę - pokazałam napis wyryty w drewnie - "Our Memories" Bill Megan. Trzymałam dłoń na literach,które tworzyły zdanie i po prostu szlochałam. Nic nie mogłam wtedy zrobić. To jest tylko moja wina,że go zostawiłam. Ale musiałam wrócić. 
- Przykro mi..- szepnęła obejmując moją dłoń.
- Dlatego też Cię tu zabrałam,żeby zapomnieć o wszystkim i zacząć nowe życie. - dodałam i objęłam ręką Siostrę Emmy. 


*


Siedziałyśmy w pokoju popijając malinową herbatę. Właśnie pokazuje rysunek Bill'ego. Dziewczyna bardzo chwali mnie,że potrafię rysować i mówi mi jaki jest piękny. Uśmiecham się widząc jej zachwyt i wstaję podchodząc do regału z książkami. 
Dalej leżał gruby skórzany zeszyt. Wyciągnęłam i otworzyłam go. Ujrzałam beżową kopertkę. Ostatni list od Niego. Szybko zamknęłam pamiętnik i odłożyłam na miejsce. Nie chce znowu tego przeżywać. Było, minęło,ale wiem,że nikt inny jak On mnie tak nie pokocha. Pewnie rozmawia teraz w niebie z moją Mamą. 
- Meg? Telefon.- odwróciłam się do dziewczyny i zobaczyłam,że trzyma mój iPhone.
- Dzięki.-odebrałam od niej komórkę i spojrzałam na ekran.-Harry. 
Nie mogę go unikać. Po prostu z nim porozmawiam. Nie mogę przed wszystkimi uciekać. Przejechałam na zieloną słuchawkę i się pierwsza odezwałam.
- Halo? 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział i bardzo romantyczny.
Jak myślicie co się dalej wydarzy? 
Bardzo proszę o komentarze do zobaczenia! :*
NEXT--> Weekend 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 18 - Holmes Chapel.

- Na peron piąty wjechał pociąg z Londynu. - w głośnikach rozbrzmiał kobiecy głos.
Wysiadając z pociągu i trzymając w lewej ręce walizkę rozglądałam się za wyjściem z dworca. Jak na małe miasteczko te miejsce jest spore. Obok mnie i Alex przemieszczało się dosyć dużo ludzi a co chwile były jakieś komunikaty. Rozglądając się dookoła ujrzałam strzałkę nad schodami, gdzie jak jest napisane prowadzi do wyjścia. Chwyciłam drobną dłoń dziewczyny i ruszyłyśmy do miejsca,które szukałyśmy. Z małą pomocą wskazówek dotarłyśmy w końcu na świeże powietrze i jednocześnie na parking.
- Gdzie ten Tata. - szepnęłam pod nosem szukając pojazd Ojca.
- Megan to nie On?- pokazała palcem na mężczyznę przy samochodzie,który machał ręką w naszym kierunku.
- Tak właśnie to On.- uśmiechnęłam się z jego głupoty i podeszłyśmy do mojego rodzica.
- Cześć Tatko! - ucałowałam policzek , który był trochę zarośnięty.
- Cześć dziewczyny! Wsiadajcie. - powiedział kiedy zabierał od nas walizki.
Zajęłyśmy miejsca w czterokołowcu. Ja usiadłam z przodu a brunetka na tyłach. Po chwili Tata zajął miejsce obok mnie i wreszcie ruszyliśmy z parkingu. Mijając rynek i inne ulice przypominały mi się wszystkie spędzone wakacje u dziadków. Nawet przyjechałam tu kiedyś z Emmą. Ale to było bardzo dawno jeszcze wtedy gdy miałyśmy po 10 lat. Wpatrując się w krajobraz za oknem wszystkiemu się z dokładnością przyglądałam.
- Co tak myślisz? - oderwał mnie Ojciec, na którego spojrzałam.
- Ja? Tylko patrzę na te piękne widoki. - posłałam lekki uśmiech a On tylko pokręcił głową.
Podniosłam wzrok na lusterko,gdzie spotkałam się ze wzrokiem siostry Emmy. Wpatrywała sie swoimi brązowymi źrenicami wprost w lusterko. Nie odezwałam się wcale i spojrzałam ponownie za szybę poznając znajome widoki. W oddali las, a miasteczko powoli się kończyło i pozostały pojedyncze budynki. Po lewej stroni stadnina koni sąsiedzi a zarazem dobrzy przyjaciele dziadków. Dookoła najpiękniejszy krajobraz - górki, las i natura. Wjechaliśmy na podwórek dziadków. Dalej stał piętrowy dom w kolorze brązu a obok niego w tym samym kolorze szopa,gdzie dziadek ma swój mały warsztat. Kiedy zatrzymaliśmy się i wysiedliśmy z pojazdu ujrzałam w drzwiach Dziadka Charles'a i Babcie Eve.
- Babcia , Dziadek..! - krzyknęłam uradowana kiedy jak 10 lat temu rzuciłam się w ich ramiona. Od każdego dostałam soczystego całusa w policzek.
- A to jest Emm..? - powiedziała babcia a dziadek ją poprawił . - To Emmy siostra Alex.- dodał i podszedł do brunetki przytulając ją do siebie jak własną wnuczkę.
- Przepraszam cię drogie dziecko,ale Emma była identyczna jak ty parę lat temu. - uśmiechnęła się babcia podchodząc do Alex. - A właśnie gdzie Emm?- użyła skrótu jak nosiła przyjaciółka. Spojrzałam na dziewczynę i zatrzymałam się nie wiedząc co im teraz powiedzieć. Całkiem zapomniałam,że Oni nie znają powodu dlaczego nie przyjechałam parę dni temu.
- Yyy. Emma nie przyjedzie. - odezwała się pierwsza Młoda i spojrzała na wszystkich.
Momentalnie temat jej siostry został zakończony po tej odpowiedzi. Babcia uśmiechnęła się i zaprosiła nas wszystkich do środka domu. Całe mieszkanie jest urządzane w stylu angielskim i zarazem nowocześnie. W przemeblowaniu pomagał oczywiście Tata. Pokazałam Alex kuchnie, salon, bibliotekę, a na piętrze sypialnie dziadków, sypialnie dla gości a na samej górze, a tak dokładnie na poddaszu mój pokój,który zrobili dziadkowe parę lat temu. Nic się nie zmienił. Wchodząc po schodach do ostatniego i wyłącznie mojego pokoju zauważyłam,że odnowiono ścianę,które pomalowali na kolor kremowy. Większość pokoju zajmują wielkie przestrzenne okna,dzięki którymi można zobaczyć las. Ten pokój jest magiczny i zaraz przepiękny. W rogu przy balustradzie stoi regał różnych książek a po drugim końcu jest wielkie biurko i lampka w odcieniach zieleni. Alex usiadła na fotelu i odwróciła się w stronę ściany, gdzie kochani dziadkowie umieścili w ramkach moje obrazki. Te ładniejsze i te bazgroły kiedy miałam 6 lat. Nigdy w życiu nie oddam tego pokoju nawet chociażby Babci.
- Pomalowałem ścianę.- rzekł dziadek siadając na białym łóżku.
- Oh nie musiałeś. - uśmiechnęłam się przejeżdżając ręką po starych rysunkach.
- Już myślałem,że ten pokój nigdy nie odwiedzisz.
- Jak mogłeś tak pomyśleć? - usiadłam obok starszego mężczyzny kładąc głowę na ramieniu.
- Zawsze będę tu przyjeżdżać, w końcu to moje królestwo.



*

Wstając od stołu Babci można iść umierać. Każde jedzenie przygotowane przez tą Kobietę jest świetne. Mężczyźni w sensie Tata z Swoim Ojcem udali się do salonu gdzie zaczęli oglądać Angielską ligę piłki nożnej. Ja natomiast z Alex zaczęłam pomagać Eve przy sprzątaniu. 
- Jak ci się podoba u nas Alex?
- Jest bardzo pięknie. Jak i okolica.
- Cieszę się. - uśmiechnęła się podając ciepły kubek z czekoladą dziewczynie.
- A mi? - spytałam i również dostałam pyszną ciecz.
- Opowiadajcie. Jak u was? Jak studia Megan? A co u Emmy?
- Wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się sztucznie. 
Yhhh. Kłamstwo. Okłamuje kobietę, za którą oddałabym wszystko.
- Przepraszam bardzo,ale jestem zmęczona.. Chyba już pójdę spać. - wstała z krzesła brunetka odnosząc kubek do zlewu. - Dziękuje bardzo i dobranoc. 
Obydwie spoglądałyśmy na postać Alex,która powoli znikała z naszego pola widzenia.
- Ja chyba też..- chciałam dokończyć,ale poczułam ciepłą dłoń Babci.
- Megan co się dzieje? Od 5 lat przyjeżdżałaś tu z Emmą i teraz nagle Jej nie ma. Zamiast niej jest Alex. Masz jakiś problem? Pomogę Ci. Wiesz dobrze,że Tacie nic nie powiem. 
Spoglądałam prosto w Kobiety oczy. Te same - Niebieskie. Wiedziała,że coś kręcę. Przed rodziną nie ma tajemnic a już na pewno nie przed Nią.
- No jest mały..- usiadłam z powrotem na swoje miejsce i poczułam straszne spojrzenie Babci.
- Jakoś z miesiąc temu.. Emma miała wypadek. Wspominałam ci?- pokręciła głową. Pamięta. - Parę dni później uciekła ze szpitala zostawiając samą kartkę,którą podał mi lekarz. Okazało się,że Emm jest narkomanką i w jakieś gówno się wplątała i może mieć problemy jak i jej bliscy. I dlatego jestem tu z Alex. Zostawiła mnie z Nią Babciu. Samą. Wiedziała na kim może polegać. Ale najgorsze jest to,że nie wiem kiedy wróci czy w ogóle. Nic nie wiem. Tak jakby wstała i zniknęła. Tak naprawdę nie wiem czy żyje.- powiedziałam i spojrzałam na Starszą Kobietę,która uważnie mnie słuchała.
- A jak to przeżywa Alex?
- Źle.. Parę dni po odejściu jej siostry pojechała na wycieczkę i nie wróciła. Okazało się,że jakoś wymknęła się z autobusu na postoju. Szukał jej cały Londyn. Dlatego nie przyjechałam trzy dni temu. Dopiero dziś wróciła do mnie dzięki Harry'emu. Okazuje się ma zaburzenia. Ciągle czuje,że jest przy niej.Śni się jej po nocach. Dlatego tu ją zabrałam do was. Chce spróbować jej pomóc a to miejsce jest jak uzdrowisko.
- To co mi powiedziałaś jest.. Straszne. Nigdy bym nie pomyślała,że Emma jest.. nie ważne. Ale jak mogła? Przecie wie ,że straciła rodziców i teraz siostrę zostawia? To nie ta Emm,którą znałam.. Oj nie.. Ale wiedz..,że pomogę wam. Możecie siedzieć tu ile chcecie.
- A ten Harry to twój chłopak?-spytała. Zapomniałam,że go nie zna.
- To skomplikowane..- szepnęłam i ściągnęłam rękaw swetra bardziej na ręce. 
- Wydaje mi się,że powinnaś odpocząć. A jutro pójdziesz z Alex na górkę Bill'ego.- uśmiechnęła się i wyszłam z kuchni idąc do sypialni. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej :)
Sorry za opóźnienie,ale szkołaa.. -,-
Do next piątku ;)
Proszę o to abyście komentowały.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ ♥






piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział : 17 - Dziś czuję,że żyje.

- A Ty? Skąd go znasz i czemu pracuje u Ciebie?
- Nie ważne.
- Ja ci powiedziałam! Teraz Ty! - krzyknęłam,a On podniósł wzrok i westchnął.
- Znamy się.. od bardzo dawna.
- Tak? Tylko jakoś jeszcze jak byłam z Nim to Ciebie mi nie chciał przedstawić. Patrz! Jaka szkoda.
- Jejku Megan skończ.
- Nie to Ty skończysz odwiedziny w tym mieszkaniu. Wszystko ci powiedziałam! Wszystko! Z bólem w sercu. A Ty kłamiesz mi w żywe oczy! Już wolę jakbyś mi powiedział,że masz z Nim interesy. Wszystko niż te kłamstwa.
- Ja cię przepr..
- Wyjdź!- pokazałam na drzwi.
Wpatrywał się we mnie i nic nie mówił.
- Jeśli się chce z kimś być to trzeba żyć w zaufaniu. A między nami czegoś takiego... nie ma. Wyjdź i nie wracaj! - tym razem to ja górowałam. Chwilę temu to On był zdenerwowany. Teraz moja kolej.
- Przepraszam. - dodał i zamknął z hukiem.
Walnęłam z całej siły pięścią w zamknięte białe drzwi.
Dlaczego wszystko w moim życiu się komplikuje. Zaczęło się od Mamy a skończyło na ..Harry'm?
Prosił mnie siłą,abym powiedziała prawdę i zrobiłam to. A On? Zachował się jak jakiś nastolatek, który wmawia Mamie jakieś kłamstwo. Dlaczego nie jest wobec mnie szczery? Boi się mi zaufać?
Wolę najgorszą prawdę niż jakieś najgorsze kłamstwo. Zrozumiałabym go, jeśli by mi to wszystko wytłumaczył. Myślałam ,że dziś zostaniemy oficjalnie parą,ale się pomyliłam.
Niech zacznie mi ufać,a później wszystko samo się poskłada.


Minęły już dwa dni odkąd nie rozmawiałam z Harry'm i odkąd nic nie wiem na temat Alex. Codziennie stoję w oknie i widzę jego samochód po drugiej stronie ulicy. Wpatruje się dokładnie w moje okno. Moja psychika wysiada. Albo mój ból zaczyna rosnąć. Codziennie stoję i wpatruję się w smutny, szary deszczowy świat poza oknem. Czasami idąc do łazienki i spoglądając na dziurę w drzwiach ,która przypomina mi tamten dzień. Wszystko dla mnie traci sens. Mam takie przeczucia,że przyjaciółka nie wróci. Stoczyła się pewnie i ma nas w dupie. A Alex? Wieczorami siadam przy łóżku gdzie spała i spoglądam na jej zdjęcie z Emmą, które jest w złotej poozdabianej ramce. Mam dalej nadzieje,że ją zobaczę. Że nasze życie wróci do normy. Może nie takie jakie było kiedyś,ale jakie było,gdy byłyśmy razem. Ja,Alex i reszta świata. Przyznam.. Pokochałam nią. Zawsze kochałam,ale teraz odczuwam tą więź kiedy Jej nie ma. Kiedy siedzę sama w domu jak palec. Telefony dzwonią jak zwariowane,ale rozłączam wszystkie tylko nie od Dave,któremu jeszcze ufam.
Podchodzę do okna z gorącym kubkiem zielonej herbaty. Muszę się uspokoić. Ale nie potrafię. Nawet zielsko na mnie nie działa. Zauważam Harry'ego idącego do kamienicy. Zaraz po chwili słyszę domofon. Domofon,który od 2 dni dzwoni 24h. Wiem,że chce mnie przeprosić. Nic więcej.
Nagle dzwoni mój telefon, spoglądam na wyświetlacz - Harry. Rozłączam.
Nie mam ochoty i nie będę mieć. Jak wszystko się poukłada i On zacznie mi mówić tylko i wyłącznie prawdę możemy pomyśleć o związku.A wiem,że tego chce.
Wracam do okna.
Podjeżdża drugi samochód. Trochę podobny do Styles'a,ale jednak czymś się różni.
Wysiada z niego Dave w mundurze policjanta i otwiera drzwi pasażera. Harry podchodzi do drzwi, a mój kubek ląduje na podłodze rozwalając się na małe kawałeczki porcelany. Z auta wysiadła Alex.
Szybko wybiegam z mieszkania nawet nie zamykając drzwi. Zbiegam po schodach w gołych nogach i samym czerwonym swetrze na dwór. W drodze jaką pokonuje myślę, o Niej i o Sobie. Jak teraz wyglądam. Od 48 godzin nie robiłam makijażu. Oczy podkrążone, napuchnięte od płaczu. W końcu otwieram frontowe drzwi, a Alex rzuca mi się w ramiona. Przed mną stoi Dave z Harry'm. Słyszę szepty, które w tej chwili nie są ważne.
- Megan.. jak ty wyglądasz.. co się stało?- pyta głaszcząc mój policzek.
- Ty się pytasz? od 5 dni Cię cały Londyn szuka. - wtulam się w drobne ciało niższej dziewczyny i spoglądam na chłopaków. Obydwoje są uśmiechnięci. Najwidoczniej cieszą się naszym szczęściem.
- Matko Ty jesteś na ..bos..o- dodała ponownie,a ja spojrzałam na Harry'ego,który w tym momencie spojrzał na moje stopy.
- Idź na górę muszę porozmawiać.
- z Dave'm?
Spojrzałam na chłopaka.
- Tak z Dave'm.
- Powiedziała ci wszystko?- zapytałam kiedy brunetki nie było koło nas.
- Wszystko.Ale obiecała mi,że Tobie powie to samo.
- Dziękuje. - podeszłam do "policjanta" i przytuliłam go z całej siły.
- Od tego są policjanci.- zaśmiał się a Ja podeszłam do Harry'ego.
- Dziękuje Harry.- uściskałam go, aczkolwiek nie chciałam. Ale należało mu się. To On mi pomógł. To wszystko dzięki jemu i jego ekipie.
- Megan.. Możemy pogadać? - dodał.
- Harry.. nie dziś.. nie jutro.. nie wiem kiedy..
- Przepraszam cię do jasnej cholery!!- krzyknął kiedy zamykałam drzwi do kamienicy.
Zaczęłam szlochać.
Nie potrafię.
Z dnia na dzień jest gorzej.
Ale dziś czuje dzięki Alex,że żyje.
To dziś ona podniosła parę procent mojej szansy na przeżycie.


Weszłam do mieszkania. Dziewczyna stała przy drzwiach od łazienki i oglądała dziurę.
- Co to?
- Ahh. Taki mały wypadek. Kupię nowe.- uśmiechnęłam się wycierając łzy z mokrych policzków.
- Płakałaś?- spytała,a Ja pokręciłam głową.
- Teraz czekam na wyjaśnienia! Alex ja dzięki Tobie i Emmie wysiadam psychicznie. Możesz mi powiedzieć co za przestawienie zrobiłaś?
- Ja..tak nie chciałam. Naprawdę..
- Chodź do kuchni. Wszystko mi powiesz.
Usiadłyśmy przy prostokątnym stole zajmując krzesła naprzeciw siebie.
- Słucham.
- Megan.. to nie jest tak,że ja nie chciałam do Ciebie wrócić.Ale ja mam Nią przed oczami. Tylko jak zasypiam śni mi się. Zamknę oczy widzę Ją. Czuję jakby siedziała obok mnie. Ale jej nie ma. Odeszła. I to jest najgorsze. Bo chociaż próbuje zapomnieć to i tak nie potrafię.To wszystko mi Ona przypomina. Dlatego musiałam tam pójść. Przywiozła mnie taksówka do domu. Zostawiłam walizkę i poszłam do kawiarni. Siedziałam pół dnia i spotkałam koleżankę, która powiedziała mi,że mnie szukają. Dlatego nie wróciłam do starego mieszkania. Ale na drugi dzień zaczęli poszukiwania wszędzie. Widziałam wszędzie policje. I uciekając od Ally wpadłam na Dave.Musiałam to zrobić.Przepraszam..- skończyła opuszczając głowę.
- Alex.- podniosłam jej podbródek.- Chcesz zapomnieć? Znam sposób.
- Jaki?
- Pakuj się.
- Co?
- Nie słyszysz pakuj się.
- A mieszkanie, studia, Harry.
- Mieszkanie zostanie, a na uczelnie zadzwonię ,że mam pilny wyjazd i nie będzie mnie przez tydzień lub dwa. a Harry, chyba już dla mnie nie istnieje.
- Przecież Dave mówił,że..
- On wszystkiego nie wiedział.- spojrzałam i udałam się po walizkę pakując ubrania.

Tego samego dnia o 17 znalazłyśmy się na dworcu kolejowym. Zaraz mamy pociąg do Holmes Chapel. Moi dziadkowie już na nas czekają. A Londyn zostawiam w spokoju jak i Harry'ego.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej!
:D
Zanim coś powiem to powiem..
Bardzo mi się to nie podoba,że nikt nie komentuje.
Czy to takie trudne.
??
Do następnego tygodnia :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ! ♥

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział : 16 - Dalszy ciąg poszukiwań.

Każdy chodził po pokojach na dole, lecz nikt nie poszedł na górę. Powoli ze spokojem wspięłam się na górę wchodząc do każdego pokoju po kolei : łazienka, sypialnia Alex i na końcu weszłam do pokoju przyjaciółki. Uchylając drzwi ujrzałam...
Małą czerwoną walizkę na środku pokoju. Nic poza tym się nie zmieniło. Dobrze wiedziałam do kogo ona należała. Podeszłam do torby sprawdzając napis do kogo należy " Alex Smith". Nie myliłam się. Jak ona to zrobiła? Przecież na kamerze widać jak nie ma żadnego bagażu? Coś tu nie gra ,albo potrafi nieźle kombinować. Wpatrując się w okno, za którym panowała tylko i wyłącznie ciemność poczułam kogoś za sobą. Pewnym ruchem się odwróciłam z myślą,że to Alex. Jednak pomyliło mi się . Był to Harry.
- To jej walizka?
- Tak, wszystko ma sens poza jednym.
- Poza czym?
- Jak zrobiła,że ma walizkę to jedno, a drugie gdzie teraz jest? Przecież policja jej szuka i jeśli chciałaby się chować to by tu teraz była.
- Nic nie ... znalazłem.- wszedł Dave rozglądając się po pokoju. 
- Nic tu po nas. Trzeba jechać odpocząć. - rzekł Harry idąc w kierunku drzwi.
- Chwila! Zaraz! - zatrzymałam ich.- Przecież Alex nie ma. Trzeba jej szukać! Może coś się jej stało, może ktoś jej coś zrobił? 
- Megan.. będziemy obserwować ten dom, jeśli zauważy ktoś z moich ludzi,że wróciła od razu znajdzie się u Ciebie Obiecuje. 
Pokręciłam głową nie pasuje mi ten układ.
- Nie. Harry. Ja tu zostaje.
- Nie możesz.
- Ależ mogę! 
- Nie i koniec. Dalej wychodź!- zabrzmiało to zbyt chamsko,ale zrobiłam tak jak chciał. Nie chciałam tego, ale nie chce się z nim kłócić. To nie na miejscu. Wychodząc z domu jak i z posesji zatrzymaliśmy się przy samochodzie.
- Dziś będzie obserwować dom Dave.
- Ale ja się umówiłem z..
- Pilnujesz!- krzyknął rzucając chłopakowi kluczki.- A i jeszcze jedno. - obrócił się.- Auto jest moje i ma wyglądać normalnie. Rozumiesz?
- Jasne Styles.
Objął mnie ręką i ruszyliśmy w stronę centrum. 
- Odprowadzę cię do domu. - szepnął.
Coś mi się wydaje,że noc to będzie długa.

*


Wychodzi na to,że Harry zostaje u mnie na noc. Dla Niego " odprowadzenie" oznacza chyba jeszcze nocleg. Usiadłam na kanapie podając gorący kubek herbaty chłopakowi. Trochę nasz spacerek zmienił się w wyprawę po Syberii. Najpierw zaczął wiać silny wiatr i po chwili padał deszcz. A z kropel deszczu zamieniła się ulewa. Straszna. Mokrzy, ochłodzeni wróciliśmy po 30 minutach. 
Rozmawiając o byle czym z Harry'm powoli zapominam o kolejnym trudnym dniu dla mojej psychiki. Coraz bardziej się boje. Boje się ,że ją stracę,że już nigdy nie spojrzę w brązowe oczy Alex. Stwierdziłam,że włączę telewizor i to był błąd. Zaczęły się wiadomości. Elegancko ubrana wysoka blondynka powiedziała dwa słowa : Poszukiwana dziewczynka.
- Wczoraj popołudniu zaczęto szukać dziewczynki ( pokazano zdjęcie Alex). Szuka jej 8 posterunków i dwa helikoptery. Miała na sobie czerwony sweter i ciemne dżinsy. Wysoka 14 latka, brunetka. Jeśli ktoś ją widział prosimy o kontakt ( wyskoczył na ekranie numer).
Nie mogłam. Nie wytrzymałam już. Szybkim ruchem nacisnęłam czerwony guzik i wybiegłam do łazienki zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o wannę i schowałam głowę w dłoniach. Łzy leciały wszędzie. Szlochałam i szlochałam. Słyszałam spokojny głos Styles'a,żebym otworzyła. Nie teraz. W tej chwili chcę być sama. Nikt mi nie pomoże jak nie Ja sama. Muszę wszystko poukładać w głowie. Jak sobie i Alex pomóc. Co zrobić,żeby był " Happy End" ? Czy Ja w ogóle coś zrobię? Dalej nic nie robię. Nagle usłyszałam dźwięk mojego dzwonka w telefonie. Spoglądając na wyświetlacz i na napis Luke odechciewa mi się wszystkiego. Przejeżdżam na czerwoną słuchawkę ignorując Hemming'sa.
- Rose do jasnej cholery otwórz! Bo zaraz tam sam wejdę! 
- Nie chce z nikim rozmawiać.- powiedziałam szlochem.
- Dobrze. To sam wejdę! 
- Co ty chcesz zrobić!
Wstałam i usłyszałam "huk". Pięść chłopaka przedostała się przez drzwi i wylądowała tuż obok klamki. Sprawnym ruchem przekręcił zamek i wyłożył rękę a następnie wszedł do łazienki.
- Co to było?- powiedziałam cała rozmazana, przepłakana.
- Kupie ci nowe.- szepnął mocno zamykając moje ciało w jego ramionach.
- Harry nie wiem co mam robić.- odwzajemniłam szept spoglądając w górę spotykając jego zieleń.
- Musisz się uspokoić. I mieć nadzieje. Bo to najważniejsze. - dodał i zabrał mnie na ręce niosąc z powrotem do salonu. Położył mnie na sofie. Leżałam na dole. On górował. Uśmiechnął się i musnął moje usta. Umiejscowiłam dłonie na jego karku i bliżej przysunęłam go do Siebie. Byliśmy bardzo,ale to bardzo blisko. Oczy wchodził w oczy. Usta się łączyły a ciała przyciągały.
- Kocham cię.- szepnął całując policzek.
Byłam w gotowości , aby mu to również powiedzieć,ale nie zdążyłam,ponieważ usłyszałam dzwonek. Wstaliśmy razem i podeszliśmy do drzwi. Chłopak nacisnął klamkę i otworzył je na oścież.
- Hej i co z tą propozycją? Czemu się nie... Cześć Harry. - rzekł Luke i skamieniał.
- Cześć Luke.
- Przepraszam, pewnie przeszkadzam. - dodał najpierw spoglądając na chłopaka a później głębiej na Mnie.
Odwrócił się i poszedł. Harry zamknął drzwi z mocną siłą i ze złości spojrzał na Mnie.
- Przepraszam bardzo czy ty może mi powiesz z skąd znasz tego Idiotę? I o jaką propozycję chodziło?
- Nie muszę ci nic tłumaczyć.- rzekłam stanowczo i ruszyłam,ale nagle poczułam ucisk w nadgarstku i mocne przyciągniecie do ściany.
- W końcu jesteśmy razem. I chcę wiedzieć. Więc skąd go znasz?
- Z uczelni.
- Jesteś pewna?
- I nie tylko.. - podniósł mój podbródek spoglądając mi w oczy.
- Po co kłamiesz.?! Więc słucham.
- Był kiedyś moim.. chłopakiem. - odwróciłam głowę w innym kierunku, aby tylko uciec przed jego wzrokiem.
- Czyli propozycją miał być sex?
- Nie..! Propozycją miał być jakiś wyjazd, na który nie jadę. Nawet nie pamiętam gdzie.
- Cieszy mnie to. - uśmiechnął się i puścił mnie.
- A Ty? Skąd go znasz i czemu pracuje u Ciebie?
- Nie ważne.
- Ja ci powiedziałam! Teraz Ty! - krzyknęłam , a On tylko podniósł wzrok i westchnął.
- Znamy się..

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hello ;)
I jak?
Fajny?
Proszę o komm ;*
Do next weekend'u!